News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Realem - porażka wysoka, lecz nie kompromitująca

Redakcja

Źródło: Legia.Net

21.10.2016 21:41

(akt. 21.12.2018 14:52)

We wtorek Legia przegrała w Lidze Mistrzów w Madrycie z Realem 1:5. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (5,24 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net).  Dwóch piłkarzy Realu jest wartych więcej, niż cała Ekstraklasa, a trzech tyle, co wszyscy piłkarze biegający po polskich boiskach we wszystkich klasach rozgrywkowych razem wzięci. Nic więc dziwnego, że wszyscy spodziewali się potężnego lania i desperackiej obrony Częstochowy przez cały mecz. O ile to pierwsze nastąpiło, bo rezultat mówi sam za siebie, to przyjemnym zaskoczeniem było to, że legioniści nie murowali bramki, tylko po prostu grali w piłkę, niczym słabsze drużyny Primera Division. W odróżnieniu od meczu ze Sportingiem mistrzowie Polski oddali pięć celnych strzałów na bramkę rywala i strzelili gola, pierwszego zdobytego przez polską drużynę od blisko dwudziestu lat. Gdyby sędziowanie było lepsze, to rozmiary porażki mogły być niższe, bo legionistom należał się drugi rzut karny, a jedna z bramek Realu padła ze spalonego. Największe wrażenie robiło pewne i spokojne wyprowadzanie piłki przez  Legię z własnej połowy, pomimo prób pressingu ze strony zeszłorocznego triumfatora Ligi Mistrzów oraz spora łatwość tworzenia sytuacji podbramkowych. Z pewnością nie wszyscy piłkarze byli w stanie grać na tak wysokim poziomie, trzeba też zauważyć, że mistrzowie Polski mocno opadli z sił po godzinie gry, ale nic w tym dziwnego, bo do takiej intensywności gry nie są przyzwyczajeni ani przygotowani, przecież jest najwyżej kilkanaście drużyn w Europie, które są w stanie tempo gry „Królewskich” przez cały mecz wytrzymać. Pomimo utraty pięciu goli przyzwoicie spisali się obrońcy, w tym para stoperów, o którą były największe obawy przed meczem - żaden ze środkowych obrońców nie zawalił bramki, bardzo mało było też strat pod własnym polem karnym. Za pierwszego gola ponosi winę Adam Hlousek, a za drugiego Guilherme z Tomaszem Jodłowcem, którzy cofnęli się za głęboko (bardziej winnym jest tu Brazylijczyk). Sprawcą trzeciego jest wyłącznie sędzia liniowy i tą bramką nie będziemy się w ogóle zajmować, bo obrońcy Legii stali w linii wzorowo pod sznurek. Przy czwartej bramce obrońcy podręcznikowo przesunęli się w kryciu asekurując brakującego Bartosza Bereszyńskiego, ale zabrakło wsparcia pomocnika, najprawdopodobniej Thibaulta Moulina, który nie wrócił za akcją, piąty gol natomiast obciąża konto Kucharczyka i Arkadiusza Malarza. Najlepiej w przekroju całego spotkania z pewnością zaprezentowali się Miroslav Radović i Vadis Odjidja-Ofoe, najtrudniej natomiast było dostosować się do takiego tempa gry „Jodle” i „Kuchemu”, niepewnie niekidy grał też Jakub Czerwiński. Porażka z pewnością wysoka, ale gra Legii przeciw najlepszej drużynie Europy zeszłego sezonu była niewątpliwie lepsza niż wynik na świetlnej tablicy, niemniej worek straconych goli trzeba przy wystawianiu ocen uwzględnić.

 

Arkadiusz Malarz 5 (5,32 - ocena Czytelników). Sporo obronionych strzałów, ale leciały one przeważnie w środek bramki, najtrudniejsza była obrona strzału Karima Benzemy na początku drugiej połowy. Przy czterech golach nic nie mógł zrobić, przy ostatnim powinien stać przy krótkim słupku, gol wpuszczony w krótki róg zawsze obciąża konto bramkarza. Raz wybił piłkę w aut, raz dobrze wyszedł na przedpole asekurując obrońców. Generalnie poza ostatnim golem nie można mieć do niego zastrzeżeń, razi tylko nieustannie brak chwytania piłki i skłonność do gry w siatkówkę. Ale to już niestety stały element jego gry i w tym wieku tego nie zmieni.

 

Bartosz Bereszyński 5 (5,80). Na ogół radził sobie z Cristiano Ronaldo (który zarobił nawet na „Beresiu” żółtą kartkę), gorzej było z Benzemą - w 10. minucie Francuz łatwo mu uciekł i miał stuprocentową sytuację, ale na szczęście przestrzelił. Czwarty gol dla Realu zaczął się od jego straty w ofensywie, ale to głównie wina kolegów, że nie byli przygotowani na możliwość wyprowadzenia przez Real kontry - inna sprawa, że „Królewscy” to od wielu lat najlepiej kontratakująca drużyna na świecie. Od siedemdziesiątej minuty miał wyraźne problemy kondycyjne, ale zaciskał zęby i starał się walczyć do końca.

 

Jakub Czerwiński 4 (4,84). Dwa razy wyłożył piłkę Benzemie we własnym polu karnym, ale Francuz tego nie wykorzystał, przy czwartej bramce przegrał pojedynek biegowy z Alvaro Moratą i pozwolił na dośrodkowanie. Poza tymi trzema błędami miał też jednak i sporo udanych interwencji, nie psuł też wyprowadzania piłki. Raz doszedł do strzału głową po rzucie wolnym, ale nie trafił w bramkę. Odstawał nieco od większości kolegów z obrony, ale trudno się temu dziwić, nieco ponad rok temu grał przecież w pierwszej lidze, a tu musiał zatrzymywać najlepszych piłkarzy świata. Niemniej żadnej bramki nie zawalił.

 

Jakub Rzeźniczak 5 (4,61). Znakomite i odpowiedzialne wyprowadzanie piłki - statystycy z whoscored.com zaliczyli mu 100% celnych podań, z czego ogromną większość do przodu, co się raczej rzadko zdarza. Grał dobrze w pierwszej połowie, drugą zaczął od wycięcia równo z trawą Cristiano Ronaldo tuż przed własnym polem karnym, ale potem też było całkiem nieźle. Ostatnie dziesięć minut niestety miał już znacznie słabsze, też najwyraźniej brakowało mu już sił, w 83. minucie uciekł mu CR7, ale na szczęście stuprocentową okazję sam na sam wielki Cristiano totalnie spartolił, jeden błąd popełnił też w doliczonym czasie gry. Z drugiej strony nie istnieje chyba stoper na świecie, któremu Portugalczyk choć raz się nie urwał. „Rzeźnik” zaliczył też jeden ważny blok w pierwszej połowie, narażając przy okazji własne zdrowie. Po katastrofalnym meczu z Pogonią wszyscy obawiali się występu kapitana Legii, ale tym razem Rzeźniczak zaprezentował niezły poziom.

 

Adam Hlousek 5 (6,41). Jedyny piłkarz Legii, który jest przygotowany kondycyjnie na dziewięćdziesiąt minut rywalizacji na tym poziomie - biegał na pełnej intensywności od pierwszej do ostatniej minuty i kilka razy znalazł się też pod bramką przeciwnika. Niestety, Czech zawalił pierwszą bramkę - każdy wie przecież, że Gareth Bale idzie najczęściej na lewą nogę, a Hlouskowi jakby tej wiedzy zabrakło. Walijczyk oderwał się od niego z przerażającą łatwością, błyskawicznie zrobił nad nim dwa metry przewagi i mieliśmy kopię gola Adama Frączczaka z piątku. Był bliski rehabilitacji za ten błąd, gdy odebrał w rewanżu gwieździe Realu piłkę pod bramką „Królewskich” i dokładnie podał do Kucharczyka, ale skrzydłowy Legii fatalnie przestrzelił. Czech też raz spróbował sam uderzyć podczas kontrataku, ale nie trafił w bramkę. Chciałoby się za całokształt i zostawione na boisku płuca wystawić mu wyższą ocenę, ale błąd przy pierwszym golu i w ogóle słaby pierwszy kwadrans po prostu na to nie pozwalają. O kuriozalnym wyrzucie z autu, gdy wypadła mu z rąk piłka też raczej będzie chciał zapomnieć. W samej końcówce przegrał też jeden pojedynek w polu karnym z CR 7, ale strzał Portugalczyka wybronił Malarz.

 

Tomasz Jodłowiec 3 (3,42). Przebiegł najwięcej kilometrów, ale w tempie maratońskim, a nie sprinterskim. Gra była dla niego po prostu zdecydowanie za szybko, nie nadążał za rywalami w obronie, za długo też myślał w ataku, co owocowało dużą ilością strat. To po prostu nie jest tempo gry, przy którym „Jodła” mógłby się odnaleźć, zwłaszcza biorąc pod uwagę brak przygotowania do sezonu wskutek wyjazdu na Euro. Do tego dochodzi samobójczy gol, gdy nie zdążył lepiej ułożyć nogi przy blokowaniu strzału. Miał też jedną doskonałą okazję do zdobycia gola, ale Keylor Navas obronił jego strzał. Jeden z najsłabszych piłkarzy na boisku.

 

Thibault Moulin 5 (4,95). Tak harującego w odbiorze Francuza sobie nie przypominamy. Naprawdę dobra pierwsza połowa, to właśnie jemu i Rzeźniczakowi legioniści zawdzięczali tak łatwe wychodzenie z własnej połowy spod pressingu Realu, to Francuz też rozpoczął na początku meczu strzelanie na bramkę Navasa, dobrze też współpracował w rozgrywaniu piłki z Odjidją-Ofoe. Niestety intensywność gry przed przerwą bardzo szybko odbiła się na jego kondycji w drugiej części meczu. Zaczął tracić piłkę na własnej połowie, jak choćby w 51. minucie, gdy ratował się dość brutalnym faulem na Tonim Kroosie. Z minuty na minutę opadał z sił, przy czwartej bramce gdy Bartosz Bereszyński poszedł do przodu to on zgodnie ze sztuką powinien zostać w pobliżu linii środkowej, by zaasekurować obrońców przy ewentualnym kontrataku, Francuza jednak w tej akcji obronnej nie było. Inna sprawa, czy w takim stanie byłby w stanie już nadążyć za Lucasem Vazquezem. Powinien być zmieniony nieco wcześniej, bo wyglądał na ledwo żywego, ale trener Magiera widział z pewnością, że obecność Moulina na boisku gwarantowała spokój przy wyprowadzaniu piłki. Francuz raz nieźle dośrodkował też z rzutu wolnego, ale Czerwiński nie trafił główką w bramkę.

 

Guilherme Costa Marques 5 (6,03). Świetnie rozpoczął mecz, gdy podał na szesnasty metr do Odjidji-Ofoe, a ten uderzył w słupek. W ogóle pierwsza połowa, jeśli chodzi o grę w ofensywie była dobra, na faulu na nim powinien być podyktowany drugi rzut karny, ale tym razem sędzia popełnił błąd. Do obrony się wracał i miał kilka interwencji, ale i problemy z ustawianiem się - to on powinien być przy Marcelo przy drugim golu, ale cofnął się zbyt głęboko i lewy obrońca Realu miał mnóstwo miejsca na oddanie strzału, więc wina za gola spada w dużej części na niego. Kilka piłek stracił też w nieudanych dryblingach. W drugiej połowie opadał z sił bardzo szybko, Brazylijczyk nigdy nie słynął z dobrej kondycji, a przy takiej intensywności gry miał dosyć już po godzinie, szkoda że trener Magiera zauważył to dopiero, gdy Guilherme w ogóle przestał bronić i do tego zaczął podawać piłki rywalom nawet na własnej połowie, jak w 66. minucie. W tym stanie fizycznym już nawet rzutu rożnego przyzwoicie wykonać nie był w stanie. 

 

Vadis Odjidja-Ofoe 7 (7,34). Król legijnego środka pola. Strzał w słupek i dwie doskonałe okazje wypracowane Jodłowcowi i Nikoliciowi, niecelne uderzenie z dystansu, odbiory w środku pola i wyprowadzanie kontrataków. Każda akcja musiała przejść przez Belga, który zresztą nieustannie domagał się piłki, wspierał też obrońców i Moulina przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, zawsze będąc pod grą. Podobnie jak reszta kolegów, zaczął tracić siły po siedemdziesiątej minucie, zaczęły się wtedy straty i niecelne podania, w końcówce spotkania zaspał przy rzucie rożnym nie wychodząc spod własnej bramki i złamał linię spalonego, ale piłkarze Realu tą setkę bezprzykładnie zmarnowali. Jedyny legionista, który naprawdę nie ustępował w środku pola piłkarzom „Królewskich”. Przynajmniej dopóki miał siły.

 

Michał Kucharczyk 3 (3,75). Bardzo niski procent celnych podań i bardzo dużo strat, niektóre wręcz kuriozalne, jak w 54. minucie, gdy namyślał się tak długo, aż podbiegł przeciwnik i zabrał mu piłkę. Dla niego, podobnie jak dla Jodłowca, mecz toczył się zbyt szybko, a tempo gry było zbyt wysokie i był przez to wielokrotnie spóźniony z reakcją na boiskowe wydarzenia. Współodpowiedzialny za piątego gola, gdy najpierw popełnił błąd w obronie, a następnie nie pobiegł wraz z Alvaro Moratą, co było najlepszym przykładem braku szybkiej orientacji, dał się też raz łatwo ograć na boku w pierwszej połowie. Z pozytywów najlepiej zapamiętamy kapitalną interwencję w obronie, gdy zatrzymał Cristiano Ronaldo we własnym polu karnym oraz jedno doskonałe długie podanie w końcówce pierwszej połowy. Obok Jodłowca to drugi z zawodników Legii, dla którego rywal był po prostu zdecydowanie za trudny. Pamiętać jednak trzeba, że „Kuchy” miał w ostatnim czasie sporą przerwę w treningach.

 

Miroslav Radović 7 (7,35). Wydawało się niemożliwe, że taki piłkarz jak Danilo nabierze się na przekładankę Radovicia, a jednak pewne zwody działają nawet na czołowych obrońców świata. „Rado” wywalczył na Santiago Bernabeu rzut karny i strzelił z niego gola - czego więcej wymagać od napastnika z polskiej ligi?  Poza tym nieźle rozgrywał. Dobrze sobie radził przyjmując piłkę pod kryciem, a raz nawet zaliczył odbiór. Wraz z Odjidją-Ofoe i Moulinem znajdował się na trochę wyższym poziomie rozgrywania piłki niż reszta legionistów. Nie wyglądał na tak wyczerpanego, by go zmieniać w 74. minucie, było kilku piłkarzy, których stan wyglądał na gorszy. Trener Magiera jednak najwyraźniej nie chciał przesuwać Serba na skrzydło, nie mówiąc już o grze na dwójkę napastników.


Nemanja Nikolić (4,33), Waleri Kazaiszwili (4,45) i Michał Kopczyński (4,78) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Z niezłej strony pokazał się tylko Węgier, który szukajł gry i oddał dwa celne strzały. Do Gruzina z kolei można było mieć pretensje o brak zaangażowania w defensywie.


Najlepszym legionistą mecz po raz drugi z rzędu został w zgodnej opinii redaktorów i Czytelników Miroslav Radović, na podobnym poziomie zagrał też Vadis Odjidja-Ofoe.

Oceny Czytelników:

 

Miroslav Radović 7,35

Vadis Odjidja-Ofoe 7,34

Adam Hlousek 6,41

Guilherme Costa Marques 6,03

Bartosz Bereszyński 5,80

Arkadiusz Malarz 5,32

Thibault Moulin 4,95

Jakub Czerwiński 4,84

Michał Kopczyński 4,78

Jakub Rzeźniczak 4,61

Valeri Kazaiszwili 4,45

Nemanja Nikolić 4,33

Michał Kucharczyk 3,75

Tomasz Jodłowiec 3,42

 

Legionistów oceniło 495 Czytelników.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.