News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Redakcja

Źródło: Legia.Net

29.11.2018 11:00

(akt. 02.12.2018 11:21)

W niedzielę Legia pokonała w Lubinie miejscowe Zagłębie 1:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,73 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legioniści przyjechali do Lubina po trzy punkty i te punkty wywieźli, choć grali przez większość meczu nudno i bezbarwnie. Szybko objęte prowadzenie po stałym fragmencie gry pozwoliło na oddanie inicjatywy przeciwnikom i skupienie się na tym, co mistrzom Polski pod wodzą Ricardo Sa Pinto wychodzi najlepiej - obronie zespołowej. Zagłębie przez cały mecz stworzyło sobie zaledwie dwie bardzo dobre sytuacje podbramkowe, bo „Wojskowi” nie dopuszczali ich pod pole karne. Niestety przez całą pierwszą połowę i znaczną większość drugiej legioniści również nie potrafili zawiązać niemal żadnej składnej akcji. Trudno nie mieć wrażenia, że mistrzowie Polski, a w szczególności ich środkowi pomocnicy i boczni obrońcy grali zbyt zachowawczo, a odpowiadająca za ofensywę czwórka piłkarzy z przodu nie współpracowała ze sobą należycie. Dopiero wejście Carlitosa znacząco ożywiło grę ofensywną i lubinian ratowały w końcówce poprzeczka i słupek. „Wojskowi” oddali trzy razy więcej celnych strzałów od gospodarzy i dwukrotnie trafili w obramowanie bramki, więc naprawdę ciężko zrozumieć piłkarzy Zagłębia oceniających wynik meczu jako niesprawiedliwy. Wygrała drużyna lepsza i choć chwilami można było przysnąć w trakcie oglądania meczu, to z punktów trzeba się cieszyć, a zwycięzców się nie sądzi.

 

Radosław Majecki 6 (6,24 - ocena Czytelników). Tylko w jednej akcji musiał się wykazać, gdy w 56. minucie uderzali po kolei Bohar i Balić, na szczęście obaj w krótki róg, którego każdy bramkarz w takiej sytuacji powinien pilnować. Poza tym dwa razy dobrze wyszedł do dośrodkowania i raz fatalnie, źle oceniając lot piłki i zderzając się z innymi piłkarzami, co mogło skończyć się golem. Dobrze zorganizowani w defensywie koledzy nie pozwolili mu sięw tym meczu specjalnie napracować. Ocena wyjściowa.

 

Marko Vesović 6 (5,85). Dobra postawa w defensywie w pierwszej połowie, zdarzyła mu się jedna „obcinka” w 20. minucie, ale świetnie zaasekurował Czarnogórca William Remy. W drugiej części meczu popełnił jeden poważny błąd, gdy dał się kiwnąć Boharowi w polu karnym i pozwolił oddać Słoweńcowi celny strzał. Poza tym nie mamy do jego gry zastrzeżeń, zwłaszcza, że w drugiej połowie zaczął zdecydowanie aktywniej włączać się do ofensywy i wypracował bardzo dobrą sytuację Kulenoviciovi, bardzo odpowiedzialnie też Vesović operował piłką w tym meczu, unikając głupich strat, które od czasu do czasu mu się przytrafiają. Wspomniane błędy nie pozwalają jednak na wyższą ocenę niż przeciętna.

 

Mateusz Wieteska 5 (5,31). W defensywie popełnił tylko jeden poważny błąd w kryciu w 36. minucie, gdy uciekł mu Tuszyński, ale na szczęście lubinianin z czterech metrów nie był w stanie trafić w bramkę. Poza tym bronił dobrze, zwłaszcza w powietrzu pod własną bramką. Ocena Wieteski musi być jednak obniżona ze względu na fatalne wyprowadzanie piłki, jego straty przynajmniej trzy razy mogły się skończyć groźnym kontratakiem Zagłębia. Na szczęście za dobrą grę defensywną Legii odpowiada cały zespół i koledzy potrafili naprawiać jego błędy.

 

William Remy 8 (7,74). Zwycięski gol automatycznie podnosi ocenę zawodnika, zwłaszcza gdy jest strzelony przez obrońcę, ale Remy do tej bramki dołożył bardzo solidną grę przez całe spotkanie. Popełnił w defensywie tylko jeden błąd i to niezbyt poważny, dwa razy zagrał niecelnie, za to wygrał mnóstwo pojedynków z napastnikami Zagłębia i świetnie asekurował kolegów, zarówno Vesovicia, jak i Wieteskę. W ogóle nie widać było po nim długiej przerwy w grze spowodowanej kontuzją, niewiele też brakowało mu do zdobycia drugiego gola. Powrót Francuza na boisko w takiej formie może tylko cieszyć.

 

Adam Hlousek 6 (6,16). Który to już raz w ostatnim czasie Hlousek nie popełnia ani jednego błędu w obronie? Czech świetnie przewiduje rozwój wypadków na boisku i zawsze ustawia się tak, jak trzeba, umiejętnie też w razie potrzeby przekraczając przepisy - mądre faule to też element gry. Czego nam bardzo zabrakło w tym meczu u Hlouska, którego zresztą ostatnio nie możemy się nachwalić, to wejść ofensywnych. Jak już dośrodkowywał, to zazwyczaj bardzo niedokładnie. Pewnie lepszą ocenę dostałby, gdyby zamiast w poprzeczkę, trafił w bramkę w 73. minucie, pozycja była trudna, ale można było to lepiej wykończyć. Tym razem nie podnosimy jego oceny, bo boczny obrońca musi aktywniej wspomagać kolegów przy konstruowaniu akcji zaczepnych.

 

Andre Martins 6 (5,91). Z tyłu świetnie. Dużo odbiorów, dużo piłek przejętych, dobre ustawianie się i jak zwykle wzorowe wyprowadzanie piłki. Jeden z architektów dobrej gry defensywnej mistrzów Polski w niedzielnym meczu. Tyle, że środkowy pomocnik powinien częściej operować również bliżej bramki przeciwnika, a nie tylko w okolicach linii środkowej. Rozumiemy, że legioniści po szybkim uzyskaniu prowadzenia chcieli wciągnąć rywala do ataku i grać z kontry, ale skoro lubinianie nie chcieli lub nie potrafili przedostać się pod bramkę Majeckiego, to od czasu do czasu któryś ze środkowych pomocników powinien wesprzeć kolegów pod polem karnym przeciwnika. Tego zabrakło w niedzielę u obydwu Portugalczyków.

 

Cafu 6 (5,79). To samo, co o Martinsie można napisać o Cafu, z tym, że niższy z Portugalczyków odbierał i przejmował piłkę na ziemi, a wyższy w powietrzu. Dobrze się ta para w defensywie uzupełnia. Cafu niestety kreował grę ofensywną Legii w jeszcze mniejszym stopniu niż Martins, choć cieszyć może też, że podobnie jak jego kolega nie miał żadnych głupich strat. Występ przeciętny i taka też ocena.

 

Michał Kucharczyk 5 (4,53). W pierwszej mizernej bardzo połowie najbardziej kreatywnym, a właściwie nawet jedynym kreatywnym piłkarzem ofensywnym Legii był właśnie Kucharczyk. Dwa razy dobrze zagrał prostopadłą piłkę w pole karne do Kulenovicia, jego dobre dośrodkowanie rozpaczliwym wślizgiem przeciął w ostatniej chwili Guldan a jego centrostrzał był jedynym strzałem z gry, przy którym bramkarz Zagłębia musiał się nieco wysilić. Niestety tego przyzwoitego poziomu gry z pierwszej połowy „Kuchy” nie utrzymał i po zmianie stron najczęściej oglądaliśmy jego niecelne podania, straty i nieudane próby dryblingów, do tego w defensywie też nie błyszczał. Ambicji mu odmówić nie można, przebiegł najwięcej kilometrów spośród wszystkich piłkarzy, ale jakości piłkarskiej, zwłaszcza po zmianie stron nie było w jego grze zbyt wiele.

 

Sebastian Szymański 4 (4,37). Jedno doskonałe dośrodkowanie z rzutu wolnego, kilka przyjęć pod kryciem to nie jest to, czego można oczekiwać od ofensywnego pomocnika. W odróżnieniu od Nagya i Kucharczyka nie wypracował kolegom ani jednej okazji do zdobycia gola, sporo natomiast dobrze zapowiadających się akcji zepsuł. Biorąc pod uwagę fatalne liczby goli i asyst, jakie młody legionista prezentuje w tym sezonie, na brak cierpliwości trenera narzekać nie może. Zasłużenie zmieniony po nieco ponad godzinie gry.

 

Dominik Nagy 6 (6,44). Przez pierwszą godzinę gry Węgier mocno nas rozczarowywał, bo poza dobrymi odbiorami w środku pola pokazywał bardzo niewiele. Miał swój udział przy golu, ładnie zbierając piłkę i oddając niezły strzał, wywalczył jeden rzut rożny i jeden rzut wolny, ale żadna jego akcja nie przyniosła zagrożenia dla bramki Hładuna. Dopiero wejście Carlitosa radykalnie zmieniło grę Nagya, zobaczyliśmy kilka naprawdę świetnych akcji w wykonaniu Węgra, ale żadna nie skończył się golem. Bardzo nierówny w sumie mecz Nagya, również w defensywie - z jednej strony nabiegał się dużo i świetnie zabierał piłkę rywalom w środkowej strefie boiska, z drugiej dwa razy w polu karnym straszliwie ograł go Kopacz, którego o przyspieszenie, drybling, zwinność i panowanie na piłką nikt do tej pory nie posądzał i w obu przypadkach było dość groźnie pod bramką Majeckiego.

 

Sandro Kulenović 4 (4,72). Dobre przyjmowanie piłki tyłem do bramki, niezła gra w powietrzu… i tyle. Przodem do bramki Chorwat grał bowiem słabo. Nie potrafił wykorzystać ani dwóch dobrych piłek prostopadłych od Kucharczyka, ani świetnego dośrodkowania Vesovicia, ani też nie wypracował żadnej sytuacji kolegom. To, co wystarcza na U-20, nawet na reprezentacyjnym poziomie, to na razie jednak za mało na dorosłą Ekstraklasę. Z pewnością nie wykorzystał danej mu pierwszej szansy gry od początku meczu i to w dość długim wymiarze czasowym.

 

Carlitos 7 (6,65). Od jego wejścia tak naprawdę Legia zaczęła grać w ataku, Hiszpan bardzo ładnie klepał piłkę z Nagyem i w trzydzieści minut stworzył więcej sytuacji niż wszyscy jego koledzy przez pierwszą godzinę razem wzięci. Po jego strzale Hlousek mógł dobić piłkę, ale trafił w poprzeczkę, to Carlitos trafił w słupek ładnym, mierzonym strzałem i to on stwarzał największe zagrożenie w polu karnym rywala. Nie obyło się przy tym bez strat, których w pół godziny zaliczył aż dziewięć, głównie po nieudanych dryblingach, ale taki już Hiszpana urok. Jedyne, z czego mógłby naprawdę zrezygnować, to z prób wymuszania rzutów karnych, bo wygląda to dość żałośnie. Odważny i nieprzewidywalny bywa portugalski szkoleniowiec Legii, skoro swego najbardziej kreatywnego zawodnika potrafi sadzać na ławce.

 

Kasper Hamalainen 6 (5,49). Dawno Fina na boisku nie oglądaliśmy i chyba nie tylko dlatego, że prześladowały go ciągle urazy. Owszem, „Hama” poprawnie rozgrywał piłkę, ale żadnej ciekawszej akcji mogącej stworzyć zagrożenie nie stworzył. Z dwóch niezłych okazji, które stworzyli mu koledzy raz przestrzelił, a drugim razem oddał strzał celny, ale łatwy do obrony. Nie da się po tym występie ocenić, czy warto na niego stawiać częściej, ale widać było, że chce się pokazać z dobrej strony.

 

Chris Philipps (5,01) grał zbyt krótko, by go oceniać.

 

Najlepszym piłkarzem niedzielnego meczu został wybrany strzelec jedynego gola, William Remy.

Oceny Czytelników:

 

William Remy 7,74

Carlitos 6,65

Dominik Nagy 6,44

Radosław Majecki 6,24

Adam Hlousek 6,16

Andre Martins 5,91

Marko Vesović 5,85

Cafu 5,79

Kasper Hamalainen 5,49

Mateusz Wieteska 5,31

Chris Philipps 5,01

Sandro Kulenović 4,72

Michał Kucharczyk 4,53

Sebastian Szymański 4,37

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.