News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem Lubin - niefrasobliwi i nieskuteczni

Redakcja

Źródło: Legia.Net

24.07.2018 18:50

(akt. 21.12.2018 14:39)

W sobotę Legia przegrała na inaugurację ligi przy Łazienkowskiej 1:3 z Zagłębiem Lubin. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (3,74 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Malkontenci narzekali na nudną, ale bezpieczną grę z Cork? To w sobotę otrzymali mecz radośnie otwarty mecz z obu stron z mnóstwem sytuacji podbramkowych i rezultat 1:3 zamiast 3:0. Obie drużyny zastosowały podobny schemat - odważnie, wysoko ustawiona linia obrony i duża wymienność piłkarzy z przodu wychodzących do długich podań. Tyle, że lubinianie umieli trafiać w biały prostokąt znajdujący się na końcu boiska, a legioniści nie i dlatego mecz skończył się wynikiem 1:3, a nie dajmy na to 7:5. Futbol to nie hokej i mistrzom Polski zalecalibyśmy jednak bardziej rozważną i odpowiedzialną grę. Łatwo zwalać wszystko na niewyćwiczone nowe ustawienie trójką obrońców, ale akcje lubinian i gole w sobotnim meczu wskazują, że niejednokrotnie jest to dla piłkarzy wygodna wymówka. Przy pierwszym golu z tyłu w linii znajdowało się pięciu piłkarzy, czyli więcej niż w 4-5-1, a i to okazało się za mało, bo została złamana linia spalonego, która w żadnym ustawieniu łamana być nie powinna. Niezależnie też od ilości piłkarzy w formacji stoper nie powinien się potem zderzać z bramkarzem i podawać do przeciwnika na linii bramkowej. Przy drugim golu znów w obronie było pięciu defensorów, wahadłowi byli na właściwych miejscach, a Hlousek po prostu przegrał pojedynek biegowy z Czerwińskim i bezsensownie go faulował - również nic z ponoć trudnym do opanowania 3-5-2 to nie ma wspólnego. Przy bramce trzeciej znów trudno mówić, że Legia broniła trójką obrońców, ponieważ Żyro znajdował się pod bramką przeciwnika i Philipps po przegraniu pojedynku przez Hlouska miał przeciw sobie dwóch rywali, tak jakby Legia grała dwoma stoperami, a nie trzema. Widać, że czasem to ustawienie stwarza problemy, ale naprawdę nie można nim tłumaczyć większości błędów, jakie legioniści popełnili w sobotnim meczu. Jeszcze gorsza od gry w obronie była koszmarna wręcz skuteczność legionistów - sam Hamalainen mógł strzelić cztery gole, nie licząc tego, co padł po spalonym, a doskonałe okazje mieli też Żyro, Kante, Vesović, Cafu i Carlitos, bo podania legionistów za linię obrony, najczęściej grane z głębi pola, siały straszliwe spustoszenie w defensywie Zagłębia, a do tych podań wychodzili nie tylko napastnicy, ale również środkowi pomocnicy, wahadłowi, a nawet obrońcy. Pytanie tylko, czy warto grać aż tak ofensywnie, czy obrońcy powinni wchodzić w linię ataku i później nie wracać, jak Żyro przy trzecim golu? Gdyby stoper Legii gola strzelił, byłoby 2:2, a nie 1:3 i wszyscy by ten manewr chwalili. Niestety, gra ofensywna i radosna często niesie za sobą ogromne ryzyko i wszystko wtedy rozgrywa się na minimalnym marginesie błędu. Podobny mecz miał ongiś w Niecieczy Stanisław Czerczesow. Pytanie tylko, w którą stronę poprowadzi mistrzów Polski Dean Klafurić - gry ofensywnej, ale dużo skuteczniejszej, czy bardziej wyrachowanej, ale mniej widowiskowej? Bo grając radośnie i nieskutecznie - jak widać - wygrać meczu się nie da. Po sobotnim meczu zdecydowanie większa bura należy się jednak piłkarzom niż trenerowi, trudno tylko zrozumieć zdjęcie z boiska Astiza, zamiast bezproduktywnego w drugiej połowie Hamalainena, ale chorwacki szkoleniowiec chciał zapewne przy niekorzystnym wyniku mieć w polu jak najwięcej piłkarzy ofensywnych.

 

Arkadiusz Malarz 5 (4,30 - ocena Czytelników). Obronił trzy strzały, ta pierwsza interwencja z 6. minuty była wręcz genialna. Niestety ma swój udział przy pierwszym golu, bo zderzył się z Remim i uniemożliwił Francuzowi interwencję. Przy pozostałych golach niewiele mógł zrobić.

 

William Remy 4 (3,55). Zamieszany mocno w pierwszą straconą bramkę, choć trzeba przyznać, że gdyby Malarz go nie wywrócił, pewnie poradziłby sobie z wybiciem piłki, bo ustawiony był prawidłowo. Dużo problemów miał przez pierwsze 25 minut, potem zaliczył kilka dobrych interwencji. Jeszcze przed przerwą musiał opuścić boiska z powodu kontuzji i raczej nie zobaczymy go w kilku następnych spotkaniach, bo uraz wyglądał na dość poważny.

 

Inaki Astiz 4 (3,56). Dużo błędów w ustawieniu w pierwszym kwadransie, między innymi w sytuacji przy pierwszym golu, bo to on jako środkowy obrońca powinien być ostatnim zawodnikiem robiącym krok do przodu przy wyznaczaniu linii spalonego, on też miał na oku wychodzącego na pozycję Starzyńskiego. Potem już radził sobie dobrze, nie licząc zademonstrowania braków szybkościowych w 52. minucie, raz uratował zespół przed stratą kolejnego gola. Nie wydaje się, by opuszczenie przez niego boiska w końcowej fazie meczu było dobrym wyborem trenera, bo Hiszpan grający całe życie na środku obrony lepiej by zapewne zareagował w 89. minucie niż Philipps, grajacy na tej pozycji okazjonalnie.

 

Mateusz Żyro 4 (4,20). Dokładność przerzutów i długich podań należy ocenić wysoko, grę w obronie niestety nie. Zaczął co prawda od świetnej interwencji w 11. minucie naprawiając błąd Astiza, ale potem było coraz gorzej. Raziło przede wszystkim przygotowanie motoryczne młodego legionisty, w 66. minucie dał się też straszliwie ograć. Mimo to nie ponosi odpowiedzialności za żadną ze straconych bramek, potrafił w trudniejszych sytuacjach ratować się faulem taktycznym, a po jego dwóch niezwykle precyzyjnych podaniach do Cafu koledzy zmarnowali stuprocentowe okazje. Sam Żyro też mógł zostać bohaterem, gdy odważnie poszedł w końcówce pod bramkę, ale przestrzelił, do tego zabrakło go później przy kontrze lubinian. W sumie należy jego występ ocenić podobnie do większości kolegów.

 

Marko Vesović 4 (3,84). Czarnogórzec zagrał naprawdę dobry mecz w obronie, miał najwięcej odbiorów, jego stroną lubinianie zdołali się przebić tylko raz, z całą pewnością ze wszystkich graczy zaangażowanych w defensywę był jej najjaśniejszym punktem, a według InStat w ogóle najlepszym legionistą. Wahadłowy powinien jednak stwarzać też zagrożenie pod bramką rywala, a Vesović wniósł do ofensywy przez cały mecz tylko jeden nieudany drybling i dwie niewykorzystane sytuacje.

 

Chris Philipps 4 (4,24). Gdyby nie trzeci stracony gol to Luksemburczyka prawdopodobnie wybralibyśmy najlepszym legionistą meczu. Sporo pracy w destrukcji, duża dokładność podań i piękna asysta przy golu Hlouska. Niestety w 89. minucie, gdy został po błędzie Hlouska sam przeciw dwóm rywalom, powinien zaatakować zawodnika z piłką lub w ostateczności kryć nadal napastnika, tymczasem Philipps nie zrobił ani jednego ani drugiego i ani nie utrudnił dośrodkowania, ani nie pokrył Tuszyńskiego i obaj rywale mieli pełną swobodę rozegrania.

 

Cafu 5 (4,87). Mógł się Portugalczyk podobać w pierwszej połowie, gdy świetnie wychodził do długich piłek granych przez Żyrę - raz podał idealnie Hamalainenowi, który trafił w słupek, za drugim razem zmarnował stuprocentową sytuację. Ładnie wyprowadzał piłkę, był zapewne najlepszym legionistą w pierwszej części meczu, w drugiej połowie niestety zupełnie zniknął i przez długie minuty zaliczał wyłącznie zagrania nieudane. Powrócił dopiero w końcówce świetnie dośrodkowując do Żyry, potem zaliczył dwie udane interwencje w defensywie. Niestety między 46. a 87. minutą grał bardzo kiepsko i miało to znaczący wpływ na niewielką liczbę sytuacji wykreowaną przez Legię po zmianie stron.

 

Sebastian Szymański 3 (3,49). Bardzo dużo biegania, kontaktów z piłką i niestety ogromna ilość niedokładnych zagrań, a zwłaszcza dośrodkowań. Lepiej grał przed przerwą w środku pola, po zmianie stron, gdy grał przy linii oglądaliśmy wyłącznie całą serię nieudanych wrzutek i brak predyspozycji do gry defensywnej. O jego próbach strzałów lepiej zapomnieć. Najlepsze z jego zagrań miało miejsce w 68. minucie, gdy idealnie dograł na głowę Kantemu, ale Gwinejczyk straszliwie przestrzelił. Słaby mecz młodego legionisty.

 

Adam Hlousek 4 (3,84). Gol oczywiście znacząco podnosi ocenę Czecha, który nieoczekiwanie okazał jedynym skutecznym legionistą i to w dodatku uderzając na prawą prawą nogą, którą zazwyczaj nawet nie próbuje podawać. W defensywie zagrał jednak koszmarnie. Lewa strona mistrzów Polski stanowiła chwilami wręcz autostradę dla Alana Czerwińskiego, który wygrywał z Hlouskiem pojedynki biegowe, po jednym z nich Czech bezsensownie sfaulował prawego obrońcę Zagłębia i w ten sposób jest w stu procentach odpowiedzialny za drugiego gola. Spory udział miał też przy ostatniej bramce, gdy przegrał pojedynek na boku i zostawił Philippsa przeciw dwóm lubinianom. Wydaje się, że to właśnie Hlousek ma największy problem z opanowaniem nowego ustawienia i smutno się patrzy na tak słabą grę podstawowego niedawno obrońcy „Wojskowych”. Gdyby nie zdobyty gol, miałby pewnie jedną z najniższych ocen w zespole za sobotni mecz.

 

Miroslav Radović 3 (3,10). Bardzo dużo strat i niecelnych podań, w Ekstraklasie grają jednak zdecydowanie lepsi piłkarze niż w Cork i lubinianie bez problemów radzili sobie z wolno poruszającym się Serbem. Zaczął mecz od straty na kontrę, w sumie miał najwięcej strat w całym zespole. Gdyby szybciej biegał i reagował, pewnie zdążyłby wrócić ze spalonego i gol w 31. minucie byłby zaliczony, a „Rado” mógłby cieszyć się z asysty. Wydaje się z jednej strony, że powinien być zmieniony wcześniej, z drugiej jego zmiennik wcale nie zagrał od kapitana Legii lepiej.

 

Kasper Hamalainen 3 (2,75). Cztery zmarnowane stuprocentowe sytuacje, które stwarzali mu koledzy, żadnej wykreowanej kolegom, jedyna którą wykorzystał była akurat po spalonym. O ile przed przerwą przynajmniej pokazywał się do gry wychodząc na pozycję, to po zmianie stron, cofnięty do pomocy, prezentował nam głównie straty piłki. Jedna wykorzystana sytuacja znacząco zmieniłaby odbiór występu Fina. Trochę zaskakujące, że to jego właśnie nie zdjął zamiast Astiza trener Klafurić.

 

Carlitos 3 (3,59). Dużo sobie obiecywaliśmy po jego wejściu i niestety Hiszpan sprawił nam spory zawód. Szarpał, biegał, ale bardzo często tracił piłkę w nieudanych dryblingach. Jeden wywalczony rzut wolny i dwa dobre przerzuty to zdecydowanie za mało. Też miał dobrą okazję do zdobycia bramki, choć na pewno była to trudniejsza pozycja, niż te, co mieli Hamalainen, Cafu czy Żyro.

 

Jose Kante 3 (3,58). Wszedł za słabo grającego Radovicia i niestety nie zagrał lepiej od niego. Nie wykorzystał jednej sytuacji fatalnie uderzając z główki daleko od bramki, rzadko utrzymywał się przy piłce i nie wykreował kolegom żadnej dogodnej sytuacji.

 

Domagoj Antolić (3,44) grał zbyt krótko, by go oceniać.

 

Najlepszym legionistą sobotniego meczu w opinii Czytelników był Cafu, my stawiamy na Arkadiusza Malarza pomimo nie najlepszego zachowania przy pierwszym golu.

Oceny Czytelników:

 

Cafu 4,87

Arkadiusz Malarz 4,30

Chris Philipps 4,24

Mateusz Żyro 4,20

Adam Hlousek 3,84

Marko Vesović 3,84

Carlitos 3,59

Jose Kante 3,58

Inaki Astiz 3,56

William Remy 3,55

Sebastian Szymański 3,49

Domagoj Antolić 3,44

Miroslav Radović 3,10

Kasper Hamalainen 2,75

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.