News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - rezerwowi kontratakują

Redakcja

Źródło: Legia.Net

29.08.2017 22:55

(akt. 21.12.2018 14:43)

W niedzielę grająca znów w mocno eksperymentalnym składzie Legia pokonała u siebie Zagłębie Lubin 2:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,35 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Gdy Legia może oddać pole rywalowi i grać z kontrataku, jej szanse na osiągniecie sukcesu znacząco wzrastają. Tym razem na Łazienkowską zawitał lider rozgrywek i został odprawiony przez legionistów. Szczelna defensywa, będąca od lat podstawą ligowych sukcesów „Wojskowych” potrafi sobie poradzić z każdym rywalem z Ekstraklasy niezależnie od zmian w składzie, zwłaszcza wtedy, gdy boczni obrońcy pozostają z tyłu i nie biorą udziału w akcjach ofensywnych. Z kolei piłkarze ofensywni przy takiej grze mają znacznie mniej rywali do ogrania na połowie przeciwnika i dużo łatwiej tworzą sytuacje podbramkowe. To, co sprawdziło się tydzień temu w Płocku i w niedzielę przy Łazienkowskiej nie będzie jednak panaceum na bezpłodny atak pozycyjny, bo większość ligowych rywali nie podejmie przeciw legionistom ryzyka budowania akcji dużą ilością zawodników i będzie raczej grała na 0:0 bez jakiegokolwiek ryzyka. Przez najbliższe dwa tygodnie warto więc popracować nad jakąś inną wizją budowania akcji niż kontratak oraz nad stałymi fragmentami gry, bo rzadko kiedy w tym sezonie legioniści mogą mieć z przodu tak dużo miejsca, jak w niedzielnym spotkaniu. Niemniej za ten mecz należy mistrzów Polski pochwalić, nie tylko pokonali lidera, ale też odnieśli trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu, grając w dodatku w mocno rezerwowym składzie. Jest to z pewnością jakieś osładzanie kibicom kompromitacji w europejskich pucharach.

 

Arkadiusz Malarz 6 (6,08 - ocena Czytelników). Obronił trzy strzały, ale żaden z nich nie był specjalnie trudny, obrona każdego z nich była wręcz obowiązkiem bramkarza. Defensorzy zapewnili mu dość spokojny wieczór, wyręczyli go również w najgroźniejszej sytuacji w 23. minucie. Kontuzja mięśniowa, której nabawił się przy wybiciu nie pozwoliła mu dokończyć spotkania.

 

Łukasz Broź 6 (5,46). Fantastyczna gra w obronie, trzy kluczowe interwencje, jedna w 23. minucie, gdy wybił głową piłkę z bramki, druga w 57. minucie, trzecia pięć minut później, jeden tylko błąd w kryciu w pierwszej połowie. Dużo odbiorów, sporo dobrych wyprowadzeń piłki, mało strat. Niewiele akcji ofensywnych, najlepsza chyba ta w samej końcówce pierwszej połowy, gdy wywalczył rzut rożny, ale w niedzielę, podobnie jak w Płocku boczni obrońcy mieli zadania przede wszystkim defensywne. Byłby naszym pierwszy wyborem do tytułu gracza meczu, ale ocenę trzeba znacznie obniżyć za zagranie ręką w polu karnym. Tym razem, inaczej niż tydzień temu, Broziowi się nie upiekło i Zagłębie zdobyło kontaktową bramkę.

 

Inaki Astiz 7 (6,22). Średnio pewna pierwsza połowa, jeden błąd w kryciu, jeden faul przed polem karnym, bardzo dobra za to druga część meczu, do tego świetny procent celnych podań. Doświadczenie Hiszpana i jego odpowiedzialność w grze były w niedzielę dla „Wojskowych” bezcenne, podobnie zresztą jak tydzień temu.

 

Michał Pazdan 3 (3,04). Dobra pierwsza część meczu, poza jednym nieudanym wybiciem nie można było mieć do niego zastrzeżeń, jego wślizg w 23. minucie był równie ważny, jak będące jego następstwem wybicie głową piłki z linii bramkowej przez Brozia. Im dłużej trwał mecz, tym mniej pewnie grał reprezentant Polski. W 56. minucie zarobił pierwszą żółtą kartkę po faulu, w pełni zasłużoną, a w 82. minucie drugą, choć w zasadzie powinna być to bezpośrednio czerwona i po raz drugi w ciągu trzech dni wyleciał z boiska. Tym razem nie osłabił drużyny, bo swoim brutalnym faulem wyeliminował też z gry Alana Czerwińskiego. Według wstępnych wieści na szczęście rywalowi większej krzywdy przy tym nie zrobił, ale boiskowego bandytyzmu pochwalać nie będziemy. Zbyt dobrze pamiętamy, ilu legionistom przerywali karierę w ten sposób ligowi przeciwnicy.

 

Artur Jędrzejczyk 7 (4,84). Gdy „Jędza” nie musi brać udziału w akcjach ofensywnych i koncentruje się na obronie, rzeczywiście jest piłkarzem na miarę reprezentacji Polski. Ani jednego błędu w obronie, i dużo wygranych pojedynków z rywalami, obaj boczni obrońcy Legii całkowicie zamknęli skrzydła rywalom. W drugiej części meczu Jędrzejczyk trzy razy poszedł też do przodu, wywalczył rzut wolny, a do tego miał udział przy drugim golu, bo z lewej strony pod polem karnym rywala zszedł do środka i wygrał pojedynek główkowy. Strat miał niewiele, bo w sumie tylko trzy, niezbyt zresztą poważne. Dobra i odpowiedzialna gra „Jędzy” przez cały mecz.

 

Tomasz Jodłowiec 7 (6,44). Najwięcej odbiorów i najwięcej wygranych pojedynków w środku pola, demolowanie rywala, dobra gra w powietrzu. Przyjemnie patrzy się na takiego starego/nowego Jodłowca. Skupiony był w tym meczu praktycznie wyłącznie na zabezpieczaniu dostępu do własnej bramki i w akcji ofensywnej zaistniał tylko raz. Miewał w pierwszej połowie problemy niekiedy z ustawieniem, kilka podań trafiło też do przeciwnika, ale w sumie był to dobry mecz „Jodły”.

 

Krzysztof Mączyński 4 (4,51). Reprezentant Polski zaliczył bardzo dobre wejście do Legii, ale od kilku spotkań jego poziom gry jest zdecydowanie zbyt niski. Tym razem miał więcej kontaktów z piłką niż ostatnio, zaliczył też nieco więcej interwencji w defensywie, ale miał aż dziesięć strat, a co trzecie jego podanie było niecelne. W grze ofensywnej praktycznie go nie widzieliśmy. Tak nie może grać środkowy pomocnik. Mączyński potrafi prezentować się dużo lepiej i trzeba od niego tego wymagać, wszak i w tym sezonie pokazywał już dużo lepszą dyspozycję. Jedno ze słabszych ogniw zwycięskiej drużyny.

 

Michał Kucharczyk 7 (5,61). Bardzo dobra pierwsza połowa i niewiele gorsza druga. Gdy Legia gra z kontry, „Kuchy” pokazuje swoje atuty - szybkość i dokładne dośrodkowanie. Już w pierwszej połowie mógł mieć asystę, gdyby do siatki trafił Pasquato, po zmianie stron idealnie obsłużył Sadiku, zresztą tych dobrych wrzutek miał jeszcze kilka. Też mógł walczyć o miano gracza meczu, ale jego koszmarna strata na własnej połowie tuż po zmianie stron mogła skończyć się utratą gola, a takiej dekoncentracji pominąć milczeniem nie można. Sporo pracował też w defensywie, ale nie zawsze skutecznie, raz faulował niedaleko pola karnego. Po dobrym lipcu i bardzo słabym sierpniu wreszcie udany mecz na sam koniec miesiąca.

 

Cristian Pasquato 5 (5,12). Powoli zaczyna brać udział w grze. Kilka niezłych podań pod bramką, umiarkowana jak na ofensywnego pomocnika liczba strat, szukanie gry z pierwszej piłki, trzy próby strzału, w tym jedna efektowną przewrotką, raz nawet zdarzyło mu się popracować w odbiorze. Po zmianie stron był już mniej widoczny i został słusznie zmieniony. 

 

Hildeberto Pereira 5 (5,09). Wywalczony rzut rożny, jedna znakomita indywidualna akcja zakończona celnym strzałem i kontuzja po pół godzinie gry. Bilans nie najgorszy jak na jedną trzecią meczu, ale nas irytuje to, że Portugalczyk w ogóle nikogo nie widzi na boisku. Każdą akcję zaczyna od dryblingu, kończącego się najczęściej na drugim lub trzecim rywalu, w taki też sposób sam sobie zrobił krzywdę wpadając na kolejnego przeciwnika, do tego rzadko angażuje się w obronę i bardzo niechętnie wraca. Profesjonalna piłka to sport zespołowy.

 

Armando Sadiku 6 (5,73). Strzelił gola, więc występ ma rozliczony, ale od oglądania jego gry w niedzielę bolały oczy. Dwadzieścia strat i zaledwie dwa udane zgrania piłki. Gra Albańczyka tyłem do bramki niczym nie przypomina niestety Aleksandara Prijovicia czy Orlando Sa, a raczej Kaspera Hamalainena. Dryblingu też na razie nie ma, bo praktycznie każda próba kończyła się stratą. Dobrze, że wykorzystał idealne podanie Kucharczyka, bo za samą grę ocenę mógłby mieć najniższą z całego zespołu.

 

Sebastian Szymański 7 (6,99). Przed przerwą raczej wchodził w mecz, rozkręcił się po zmianie stron. Gol, dość szczęśliwy, po rykoszecie, kilka ładnych rajdów i podań i nieco słabsza końcówkę, gdy stracił kilka piłek przy wyprowadzaniu. Biegał bardzo dużo, więc pod koniec brakowało osiemnastolatkowi sił, ale w samej końcówce spotkania potrafił wrócić i zaliczyć dobrą interwencję w obronie. Cieszyło też to, że grał odpowiedzialnie, w sumie nie miał wielu strat. Dobra zmiana i gol, który przesądził o losach meczu.

 

Thibault Moulin (4,40) i Radosław Cierzniak (5,35) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

 

Za najlepszego legionistę niedzielnego meczu Czytelnicy uznali Sebastiana Szymańskiego. Przychyliliśmy się do tego wyboru.

Oceny Czytelników:

 

Sebastian Szymański 6,99

Tomasz Jodłowiec 6,44

Inaki Astiz 6,22

Arkadiusz Malarz 6,08

Armando Sadiku 5,73

Michał Kucharczyk 5,61

Łukasz Broź 5,46

Radosław Cierzniak 5,35

Cristian Pasquato 5,12

Hildeberto Pereira 5,09

Artur Jędrzejczyk 4,84

Krzysztof Mączyński 4,51

Thibault Moulin 4,40

Michał Pazdan 3,04

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.