Rafael Lopes

Podsumowanie letnich transferów Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.01.2021 15:40

(akt. 03.01.2021 17:04)

W letnim oknie transferowym Legia sprowadziła sześciu zawodników. Po okresie aklimatyzacji większość ruchów można uznać za udane. Niestety nowi gracze nie pomogli w walce o europejskie puchary. Zapraszamy na podsumowanie.

Artur Boruc wrócił Legii i od razu wskoczył do bramki. W drugim spotkaniu (z Linfield FC, 1:0) zbił na słupek groźne uderzenie Christy’ego Manzingi. Dzięki temu, warszawiacy uniknęli dogrywki i niepotrzebnych nerwów. Golkiper dwoił się i troił przeciwko Omonii Nikozja (0:0, 0:2pd), przez długi czas utrzymywał „Wojskowych” w grze o awans, lecz nie mógł zrobić więcej. Mały minusik można postawić przy meczu z Górnikiem Zabrze (1:3), w którym maczał palce przy pierwszym i trzecim trafieniu dla rywali. Ale był to wypadek. Czasami brakowało precyzji w grze nogami, wiele podań nie trafiało do celu.

Popisał się kapitalną interwencję w meczu z Lechem Poznań (2:1), przy wyniku 1:1. Wówczas wybronił uderzenie z głowy Mikaela Ishaka, z bardzo bliskiej odległości. Gdyby piłka wpadła do siatki, to najprawdopodobniej „Kolejorz” wróciłby do Poznania z trzema punktami. Stało się inaczej. Boruc okazał się też jednym z bohaterów rywalizacji z Wisłą w Krakowie (2:1), gdzie wybronił trzy bardzo dobre sytuacje Felicio Brown Forbesa.

Może nie jest tak sprawny jak dziesieć lat temu, ale wykorzystuje w pełni doświadczenia zebrane przez całą karierę. Na boisku był bardzo aktywny: podpowiadał kolegom, dawał cenne wskazówki, motywował zespół, ale też ganił za odpuszczanie. Komentarze, po transferze Boruca, były różne. Jedni byli zachwyceni, drudzy – mieli wątpliwości, które wynikały m.in. z dojrzałego wieku i roli rezerwowego w Bournemouth. Jak pokazał czas, 40-latek rozwiał wątpliwości i pokazał, że wiek to tylko liczba określająca doświadczenie.

Transfer na plus

Artur Boruc

Josip Juranović to, bez wątpienia, jeden z największych wygranych ostatnich miesięcy. Na początku wyglądał na zdezorientowanego. Walczył, starał się, ale zbyt wiele mu nie wychodziło. Przeciwko Karabachowi (0:3) pokazał się z bardzo słabej strony. Przegrał większość pojedynków z przeciwnikami. Ale, w pewnym momencie, zaskoczył i z każdym meczem prezentował się coraz lepiej.  Punktem zwrotnym było dla niego spotkanie ze Śląskiem Wrocław (2:1), w którym zdobył wspaniałą bramkę po strzale z lewej nogi, zza pola karnego. Pięć dni później znalazł się na liście rezerwowej reprezentacji Chorwacji. Po drodze przytrafił mu się pechowy gol samobójczy z Lechem (2:1), ale zbyt długo jego nie rozpamiętywał. W listopadzie rozegrał trzy mecze w kadrze, co wpłynęło na niego bardzo pozytywnie.

Znacząco przyczynił się do wygranych z klubami z Krakowa: Cracovią (1:0) i Wisłą (2:1). W obu tych spotkaniach miał asysty przy bramkach. Generalnie - jako prawy obrońca lepiej wypadał w ofensywie niż w defensywie. Z przodu potrafił zrobić różnicę, dzięki szybkości i dośrodkowaniu. Z tyłu brakowało fajerwerków, czasami miał trudne wejście w mecz, ale później na ogół grał solidnie. W przekroju rundy zmieniał się stopniowo z zawodnika zbyt ospałego i elektrycznego, w pewnego siebie i skutecznie podłączającego się do ataku. Udanie wypełnił lukę po Marko Vesovicia. Czekamy na kolejne niezłe występy w rundzie wiosennej!

Transfer na plus

Josip Juranović

Filip Mladenović wyrobił markę w polskiej lidze w trakcie pobytu w Lechii Gdańsk. Wszystkie atuty i wady pokazał w Legii, po zmianie klubu. Zaczął sezon od gola w debiucie, i stopniowo się rozkręcał. Wszedł na jeszcze wyższy poziom - było to widać zarówno w Legii, jak i w reprezentacji. Błyszczał zwłaszcza w listopadzie – zdobył dwie bramki i miał dwie asysty w Legii - dołożył do tego bramkę i dwie asysty w reprezentacji Serbii. W serbskiej kadrze, trzy razy asystował temu samemu zawodnikowi – Luce Joviciowi z Realu Madryt.

Zalety? Częste podłączanie się do akcji ofensywnych i bardzo dobre dośrodkowania w pole karne. Zagrania Serba w „szesnastkę” powodowały jesienią spore zagrożenie. "Mladen" ma świetnie ułożoną lewą nogę i niezwykłą siłę dośrodkowań. Nie ma dla niego wielkiej różnicy czy centruje w pełnym biegu, czy ze stojącej piłki. Daje mnóstwo możliwości w ofensywie, często wykonuje stałe fragmenty gry. Był jednym z liderów zespołu, potrafił przesądzić o losach spotkania. Było tak w meczach z Dritą Gnjilane (2:0, dwie asysty), Wisłą Płock (1:0, asysta), Wartą Poznań (3:0, gol i asysta), Lechem Poznań (2:1, asysta) i Cracovią (1:0, gol).

Jesienią nie ustrzegł się paru pomyłek w obronie. Miał udział m.in. przy straconych bramkach z Omonią. Czasem czuł się zbyt pewny siebie, co przeradzało się w nonszalancję. Gdy działo się to w pobliżu własnej bramki, nie był w stanie naprawić błędów. Kapitalna runda w ofensywie, do lekkiej poprawy gra w defensywie i dyscyplina taktyczna. Był to bardzo udany letni transfer, czekamy na równie dobrą drugą część rozgrywek.

Transfer na plus

Filip Mladenović

Bartosz Kapustka rósł z każdym meczem. Najpierw się odbudowywał i potrzebował czasu na znalezienie się w lepszej dyspozycji. W pierwszych spotkaniach grał na skrzydle, gdzie nie pokazał wielu walorów. Zaczął być stopniowo widoczny, gdy szkoleniowcem stołecznego klubu został Czesław Michniewicz. Trener zdecydował się przestawić „Kapiego” z boku pomocy na środek, co okazało się dobrą decyzją. Tam 24-latek z każdym tygodniem prezentował się coraz solidniej. Szczególny okazał się dla niego listopad. Punktem kulminacyjnym było zwłaszcza spotkanie z Piastem Gliwice (2:2), w którym zdobył pierwszą bramkę dla Legii. Nieco wcześniej, bo w październiku, zastopowała go kwarantanna, a w meczu z Lechią (2:0) doznał urazu, który wykluczył go z gry w dwóch ostatnich spotkaniach o stawkę w 2020 roku. Jego nieobecność w grach z Wisłą i Stalą była odczuwalna na murawie. Co go wyróżnia? Nieszablonowa technika, boiskowa mądrość, łatwość w grze kombinacyjnej. Lubi wybiegać mecz, ma niezły przegląd pola, swobodnie operuje piłką.

Transfer na plus

Bartosz Kapustka

Joel Valencia to największe rozczarowanie pierwszej części sezonu. Spodziewano się po nim zdecydowanej więcej, ale w żadnym meczu nie zachwycił. Zwykle grał słabo, był jakby obok meczy, miewał jedynie pojedyncze przebłyski. W ostatnich miesiącach nawet nie zbliżył się do formy z mistrzowskiego sezonu w Piaście. Jak na razie to zawodnik jednego sezonu w Gliwicach.

Nie podbił Championship - i po jesiennych występach wyjaśniło się, dlaczego tak się stało. Nie dawał z siebie wszystkiego, odpuszczał. Mógł zdenerwować zwłaszcza w dwóch sytuacjach boiskowych. Pierwsza – końcówka pierwszej połowy meczu z Lechem. Stracił piłkę na rzecz Alana Czerwińskiego, biegł za nim 30 metrów i nagle stanął, co było kompletnie niezrozumiałe, zaskakujące. Druga - spotkanie z Wisłą w Krakowie, akcja bramkowa dla rywali. Wówczas Gieorgij Żukow za łatwo uporał się z nim w bocznym sektorze. Następnie pomocnik Wisły zagrał do Yawa Yeboaha, który skierował piłkę do siatki. Samo pojawienie się rozmów o ewentualnym skróceniu wypożyczenia w zimie, nie jest powodem do dumy. Bardzo słaba jesień w wykonaniu Valencii. Jego dalsza przyszłość przy Łazienkowskiej stoi pod znakiem zapytania.

Transfer na minus

Joel Valencia

Rafael Lopes był jedynym napastnikiem pozyskanym przez „Wojskowych” w letnim okienku transferowym. Na starcie przygotowań doznał urazu, co nie pomogło w aklimatyzacji. Pierwszy raz wszedł na boisko dopiero 11 września, w meczu z Wisłą w Płocku (1:0). W kolejnej kolejce rozegrał 45 minut z Górnikiem Zabrze (1:3), ale nie pokazał maksimum umiejętności. Przełomem mogło się okazać spotkanie z Karabachem (0:3), które dość nieoczekiwanie zaczął w podstawowym składzie. Niestety, Legia przegrała, a 29-latek opuścił murawę w 55. minucie. Zagrał też w przegranym meczu o Superpuchar, przeciwko byłemu klubowi, Cracovii. Był jednak bezradny w ofensywie. Kolejna szansa, na dłuższą grę, pojawiła się po miesiącu, w spotkaniu z Lechem Poznań (2:1). W przerwie Portugalczyk zmienił Valencię, „Wojskowi” przegrywali. Napastnik czekał na szansę - i się doczekał. W doliczonym czasie gry wykorzystał dośrodkowanie Mladenovicia i umieścił piłkę w siatce.

Ostatni mecz rozegrał na początku grudnia - z Lechią Gdańsk (2:0), i ponownie popisał się skutecznością w końcówce. Napastnik dopadł do uderzenia obronionego przez Kuciaka i strzelił gola. W rundzie jesiennej spędził na boiskach ekstraklasy 142 minuty. W tym czasie zdobył dwie bramki i pokazał, że można na niego liczyć. Być może - po przepracowanym obozie w Dubaju - wzrośnie jego pozycja w drużynie. Warunek? Zdrowie, które ciągle szwankowało w pierwszej części sezonu. 

Mimo tego, że grał mało, wiele się leczył, to jednak strzelił dwa ważne gole w końcówkach meczów. Wychodzi więc na razie na zero.

Rafael Lopes

Podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu nowych zawodników Legii:

Artur Boruc - 18 meczów (13 w lidze, 2 w el. LM, 2 w el. LE, 1 w PP), 1605 minut, 6 czystych kont

Josip Juranović - 15 meczów (11 w lidze, 2 w el. LE, 1 w PP,  w SP), 1203 minuty, 1 gol, 1 gol samobójczy, 3 asysty, 1 żółta kartka

Filip Mladenović - 19 meczów (14 w lidze, 2 w el. LM, 2 w el. LE, 1 w PP), 1581 minut, 3 gole, 6 asyst, 3 żółte kartki

Bartosz Kapustka – 14 meczów (9 w ekstraklasie, 2 w el. LE, 1 w el. LM, 1 w PP, 1 w SP), 881 minut, 1 bramka, 1 asysta, 2 żółte kartki

Joel Valencia – 11 meczów (7 w ekstraklasie, 2 w el. LE, 1 w PP, 1 w SP), 590 minut

Rafael Lopes - 9 meczów (6 w lidze, 1 w el. LE, 1 w PP, 1 w SP), 288 minut, 2 bramki, 1 żółta kartka

Ankieta

Który z zawodników sprowadzonych latem okazał się Twoim zdaniem największym wzmocnieniem?

9.79% Artur Boruc

11.63% Bartosz Kapustka

64.01% Filip Mladenović

12.90% Josip Juranović

1.39% Joel Valencia

0.28% Rafael Lopes

Polecamy

Komentarze (132)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.