News: Przegląd prasy: Cel zrealizowany, styl do zapomnienia

Przegląd prasy: Koncertowa gra Legii, odbudowane DNA

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.02.2020 09:20

(akt. 24.02.2020 09:22)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Jagiellonią. Podkreślane jest wysokie zwycięstwo, dominacja i fakt, że Legia na własnym boisku jest od jakiegoś czasu bezlitosna. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Gazeta Wyborcza - Odbudowane DNA Legii; Polska the Times - Pekhart strzelił już w debiucie; Przegląd Sportowy - Koncertowa gra Legii; Fakt - Korona strzelców, dlaczego nie?; Gazeta Polska Codziennie - Efektowne zwycięstwo nad Jagiellonią; Super Express - Legia okantowała Jagiellonię.

Gazeta Wyborcza - Tak było od lat. Legia kończyła rozgrywki z innym pomysłem na siebie, niż je zaczynała, podobnie było z trenerami. Ostatnim, który przepracował w Warszawie pełny sezon, był Jan Urban, który opuścił klub sześć lat i ośmiu trenerów temu (nie licząc tymczasowych). Chaos sięgnął szczytu w zeszłym sezonie. Ricardo Sa Pinto miał wprowadzić Legię na salony, ale szybko się okazało, że prędzej sprowadzi ją na dno - skłócił się z władzami klubu, piłkarzami i rywalami. A w Dariuszu Mioduskim, który początkowo ufał Portugalczykowi bezgranicznie, wykipiało. Przepędził Sa Pintę, a zaufaniem obdarował Aleksandara Vukovicia. Zagrał va banque, bo nie znając jeszcze końcowego scenariusza sezonu, podpisał z nim umowę na kolejny rok. I choć jeszcze późną jesienią fani domagali się odejścia Vukovicia, a Mioduskiemu zarzucali zrobienie z Legii przeciętniaka, wydaje się, że klub z Łazienkowskiej odbudował uszkodzone DNA. - Zmienił się nasz styl, wprowadzamy młodych, którzy są siłą napędową zespołu, a atmosfera w szatni jest bardzo dobra. Po okresie zmian udało nam się wejść na właściwą drogę - słyszymy przy Łazienkowskiej.

Dla klubu, w którym stanem permanentnym jest raczej burza, to kojąca odmiana. Także dla Vukovicia, który od początku pracy w roli pierwszego trenera był uzbrojony w pancerz, wiedząc, że w Legii od euforii do przewrotu wystarczy chwila słabości. Serb w rundzie rewanżowej operuje dobrze naoliwioną maszyną. W trzech meczach legioniści wbili aż dziewięć goli, zdobyli siedem punktów, u siebie wygrali ostatnich siedem meczów. A do tego grają tak, że miło popatrzeć.

Polska the Times - Nie jest łatwo dołączyć do drużyny w środku sezonu i zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Zrobię wszystko, żeby jak najszybciej poznać się z nowymi kolegami i zacząć zdobywać bramki - mówił nam niedawno nowy napastnik Legii Tomas Pekhart. - Nie chcę składać odważnych deklaracji ani niczego obiecywać. Powiem tak: jestem tu, żeby pomóc klubowi w odniesieniu sukcesów. Wiem, że oczekiwania są bardzo wysokie. Zrobię wszystko, by im sprostać i zadowolić kibiców - podkreślał 30-letni Czech. Pekhart, który trafił do Polski z Las Palmas, w ostatnich sezonach nie imponował skutecznością. W tym strzelił pięć goli, a wcześniej: jednego, 11 (dla Hapoelu Beer Szewa), 12, trzy (AEK Ateny), zero, jednego i cztery (FC Nuernberg). Chyba sam nie spodziewał się, że dla Legii zacznie strzelać tak szybko. Na debiutanckiego gola potrzebował 18 minut. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry płaskim strzałem wykończył dynamiczną akcję Michała Karbownika i Luquinhasa.

- Dla   każdego   piłkarza bramka w debiucie dla nowego klubu jest fajną sprawą. Jestem tu bardzo krótko, dopiero zgrywam się z kolegami. Chcę iść do przodu krok po kroku i być przygotowanym na każdy kolejny mecz - skromnie podsumował po spotkaniu Czech. Jego gol był tylko wisienką na torcie sobotniego spotkania. Legia szybko objęła prowadzenie po strzale Marko Vesovicia i rykoszecie od nóg Tomasa Prikryla. Dwie kolejne bramki zdobył Jose Kante, który ma już na koncie 10 ligowych trafień w tym sezonie, z czego cztery po przerwie zimowej. To właśnie Gwinejczyka zmienił w 72. minucie meczu Pekhart.

Przegląd Sportowy - Lider wygrał siódmy mecz z rzędu u siebie. Przewaga nad rywalami w walce o tytuł rośnie. Drużyna przyzwyczaja, że mecze w stolicy są widowiskiem, które warto oglądać. Do trzech punktów dołożyła w sobotę cztery gole i efektowną grę. Jej bilans ostatnich siedmiu gier przy Łazienkowskiej to siedem zwycięstw i 28 zdobytych bramek! Zespół z Białegostoku jest pogrążony w kryzysie, ale w Warszawie nie miał najmniejszych szans nawiązać równej walki z Legią - pierwszy celny strzał oddał przy stanie 0:3.

Niby z ŁKS (3:1) i Rakowem (2:2) lider zdobył cztery punkty, ale w obu spotkaniach nie wszystko wyglądało, jak należy. Szwankowała gra defensywna, zawodzili skrzydłowi. W sobotę w Legii nie było słabych punktów, choć zespół z Podlasia bywał ostatnio niewygodnym przeciwnikiem - z siedmiu poprzednich meczów oddał Legii trzy punkty tylko raz. Tym razem okazał się idealnym rywalem na poprawę nastrojów. Za poprzednie mecze sporo krytyki spadło na skrzydłowych, ale w sobotę Paweł Wszołek i Novikovas spisali się bez zarzutu. Znowu napędzali akcje ofensywne zespołu. Spowodowali, że tym razem mniej widoczny był Brazylijczyk Luquinhas, choć w ostatniej minucie i on zaliczył efektowną asystę.
Legioniści szybko przejęli kontrolę nad meczem, bramkę zdobyli po pierwszym groźnym strzale. Pomógł rykoszet, ale przewaga gospodarzy była ogromna. Piłkarze Jagiellonii przypominali dzieci we mgle.

Fakt - Jose Kante w nowej rundzie pokonuje bramkarzy w każdym spotkaniu. Dotąd strzelał po jednym golu, teraz zdobył dwie bramki. Z dorobkiem dziesięciu w tym sezonie trafień ma szansę na tytuł króla strzelców. - Korona, dlaczego nie? Nie stawiani sobie tego jednak jako głównego celu. Moim celem jest po prostu dalej być równie skutecznym - powiedział po meczu. - Nie nakładam na siebie presji, ile planuję zdobyć bramek. Chcę po prostu strzelić ich najwięcej, jak się da - dodał napastnik warszawskiej drużyny. Kante przekonywał, że zwycięstwo nie przyszło Legii tak łatwo, jak wskazuje wynik. - Z zewnątrz tak to wygląda, natomiast od środka jest inaczej. Musieliśmy więcej biegać niż dotąd - powiedział. Bohater meczu nie dokończył jednak tego spotkania. Zszedł w 72. minucie. - Poczułem ból w ścięgnie. Dla mnie lepiej było zejść, a przy okazji było to też lepsze dla Tomasa, bo mógł zagrać więcej minut - tłumaczył po zakończeniu spotkania.

Teraz przed Legią trudniejsze zadanie - starcie z Cracovia (sobota, 29 lutego) na szczycie ekstraklasy. - Spodziewam się podobnego meczu, mam nadzieję, że zagramy taki sam futbol - liczy imponujący formą snajper Legii.

Gazeta Polska Codziennie - W poprzednich latach mecze Legii z Jagiellonią należały do najciekawszych w kolejce, ale w sobotę nie było żadnych emocji. Gospodarze, choć grali bez pauzującego za kartki Artura Jędrzejczyka (zastąpił go Mateusz Wieteska), nie mieli żadnych kłopotów ze słabo spisującą się w tym roku drużyną z Białegostoku.

Dwie z trzech bramek zdobył gwinejski napastnik Jose Kante, który ma już 10 trafień w sezonie. Z kolei piłkarze z Białegostoku nie strzelili w tym roku żadnego gola - wcześniej ulegli Wiśle Kraków 0:3 i zremisowali z Koroną Kielce 0:0. Legioniści objęli prowadzenie już w siódmej minucie. Po strzale z dystansu reprezentanta Czarnogóry Marko Vesovicia piłka odbiła się jeszcze od czeskiego pomocnika gości Tomasa Prikryla i wpadła do siatki. Mimo straty gola Jagiellonia nie była w stanie zagrozić Legii, która stwarzała kolejne groźne okazje. Gospodarze podwyższyli prowadzenie w 30. minucie. Po dośrodkowaniu byłego zawodnika Jagi Litwina Arvydasa Novikovasa piłkę głowę skierował do siatki Kante. W całej pierwszej połowie goście z Białegostoku nie oddali żadnego celnego strzału.

Super Express - Napastnik Jose Kante od początku rundy zdobywa bramkę w każdym spotkaniu. Teraz strzelił dwa gole i przyczynił się do efektownego zwycięstwa 4:0 Legii, która zdemolowała Jagiellonię. To jego dziesiąte trafienie w tym sezonie. Dla wicemistrzów Polski to już siódma z rzędu wygrana na Łazienkowskiej. Rywale notują serię czterech meczów bez zwycięstwa i czterech spotkań bez gola. Pod rządami Iwajło Petewa Jaga w trzech meczach zdobyła punkt i jest nieskuteczna. Czy Bułgar straci pracę?

Polecamy

Komentarze (49)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.