News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Koniec snu o Lidze Mistrzów

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

03.08.2017 12:06

(akt. 21.12.2018 15:34)

W środę piłkarze Legii wygrali 1:0 z kazachską Astaną, lecz wynik z pierwszego meczu (3:1) sprawił, że to rywale awansowali do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Co na temat występu czempionów Polski napisała prasa? Zapraszamy do przeglądu. Media podkreślają również fakt oprawy kibiców, która dotyczyła Powstania Warszawskiego.

Gazeta Wyborcza - "Liga Mistrzów nie dla Legii"


O ile w obronie gospodarze radzili sobie znakomicie, o tyle nie mieli pomysłu, jak skutecznie zaskoczyć przeciwnika. Astana przyleciała do Warszawy z przyzwoitą zaliczką i o fajerwerkach nie myślała. Gdy Legia atakowała, Kazachowie bronili się w dziesiątkę, wprzód wysyłając tylko szybkiego Kabanangę. Nie myśleli o finezji, gdy przy każdej okazji wybijali futbolówkę byle dalej. Władze nie mogą spać spokojnie, bo zyski z gry w fazie grupowej LE wpisały do budżetu. Jeśli Legia odpadnie z pucharów, będzie musiała zacisnąć pasa i być może oddać najlepszych piłkarzy. Takiego scenariusza – gdy wydawało się, że stołeczny zespół w końcu ma szansę poczuć się pewniej w elicie – w Warszawie się raczej nie spodziewano.


Kibice Legii jak co roku oddali hołd bohaterskim uczestnikom Powstania Warszawskiego. Głównymi elementami oprawy były transparent z napisem: „Podczas Powstania Warszawskiego Niemcy zamordowali 160 tysięcy osób. Tysiące z nich stanowiły dzieci”, oraz towarzyszący mu obraz przerażonego dziecka w polskim mundurze - uczestnika powstania, któremu niemiecki żołnierz przystawia do skroni pistolet. Tłem prezentacji była kartoniada tworząca biało-czerwoną flagę i datę "1944". Oprawa odbiła się głośnym echem nie tylko w Polsce, odnotowały ją również media na całym świecie, m.in. we Włoszech, Anglii, Francji, Chorwacji, Niemczech, Brazylii, Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach.

 

Super Express - "Koniec snu o Lidze Mistrzów"

 

Legionistom nie można było odmówić ambicji i walki. Od początku meczu twarde warunki gry zapowiedział Jakub Czerwiński, który zastąpił w wyjściowej jedenastce Macieja Dąbrowskiego. Sumiennie swoje obowiązki wykonywał Guilherme, pracując zarówno w ataku, jak i w obronie. Charakterem jednak rzadko zdobywa się gola, szczególnie w takim meczu, jak ten z Astaną. Mistrz Kazachstanu nie przyjechał do Warszawy, by grać otwartą piłkę. Goście skupili się na działaniach defensywnych. Mądrze stali w obronie i rozbijali ataki Legii. Czasem wybita piłka trafiała do napastnika w żółtym stroju, a ten przytrzymywał ją z przodu i dawał odetchnąć obrońcom, ale takich obrazków nie oglądaliśmy zbyt wiele. Legia wygrała z Astaną 1:0, ale było to pyrrusowe zwycięstwo. Mistrzom Polski zabrakło jednego gola do awansu do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów i pozostanie im jedynie walka o fazę grupową Ligi Europy.

 

Polska The Times - "Wiara i walka nie wystarczyły"

 

Świetnie zgaszeni zostali dwaj najgroźniejsi gracze gości - Junior Kabananga i wspomniany Twumasi. - Tak, mam - uciął we wtorek trener Legii Jacek Magiera, zapytany przez kazachskiego dziennikarza, czy ma plan, jak ich zatrzymać. I w pierwszej połowie zamiar funkcjonował bez zarzutu. Czerwiński przy Kabanandze był jak rzep na psim ogonie. Inna sprawa, że goście nie mieli za bardzo okazji zaprezentować się w ataku. A jeśli już mieli piłkę, to przez dobre ustawienie legionistów szybko ją tracili. Ostatni kwadrans to już nawałnica gospodarzy, przerywana dwoma atakami gości, które mogły przyprawić kibiców Legii o palpitacje serca. Zresztą tych pewnie nie zabrakło. Zwłaszcza, że sędzia przedłużył spotkanie o pięć minut. Jednak legionistom nie udało się strzelić gola.

 

Przegląd Sportowy - "Została Liga Europy" 


W. 76. minucie stadion przy ulicy Łazienkowskiej niemal uniósł się nad ziemię. Sebastian Szymański dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego i Jakub Czerwiński strzelił pierwszego gola. Do awansu brakowało jednego trafienia. Legia się męczyła, długo była bezsilna, ale w ostatnim kwadransie walczyła do upadłego. O braku awansu przesądził głupio stracony gol w doliczonym czasie pierwszego spotkania w Astanie. Warszawskiemu klubowi już przeszły koło nosa przynajmniej trzy miliony euro (tyle płaci UEFA pokonanemu w ostatniej fazie kwalifikacji LM). W piątek pozna rywala w IV rundzie kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Europy. Podczas losowania będzie rozstawiony. 


Przed meczem zrobiło się podniośle i wzruszająco, kiedy kibice zaprezentowali oprawę nawiązującą do rocznicy Wybuchu Powstania Warszawskiego, ale później emocje nie udzieliły się piłkarzom. Trener Jacek Magiera zapowiadał na konferencji prasowej, że widzi jak jego zawodnicy ciężko pracują na treningach i jest przekonany, że zespół „odpali”, ale rewanż z FK Astana nie był tą chwila.

Fakt - "ZaMouleni"


– Chciałem, żeby trener Magiera wystawił w środku obrony Kubę Czerwińskiego. To boiskowy „bandyta”, idealny na powstrzymanie Kabanangi – mówił Faktowi były piłkarz Legii Piotr Włodarczyk. Dawny reprezentant Polski miał rację. „Czerwo” szybko udowodnił napastnikowi gości, że nie tylko wygląda znacznie groźniej niż Maciej Dąbrowski, lecz także gra. Nie tylko go powstrzymał, ale także znakomitym uderzeniem głową wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Sebastiana Szymańskiego i zagwarantował ekipie Jacka Magiery zwycięstwo. Niestety, to było za mało, przed Legią walka w eliminacjach Ligi Europy. Legioniści za późno wzięli się do roboty. Szczególnie słabo spisał się Thibault Moulin, który miał być reżyserem gry, a psuł większość akcji. Za taką niedokładność się płaci...

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.