News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Legia odjeżdza

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.03.2020 11:20

(akt. 05.03.2020 12:35)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali w Gdańsku z Lechią i powiększyli przewagą nad drugą w tabeli Cracovią do dziewięciu punktów. Zauważa to czwartkowa prasa. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Fakt - Wszołek dał sygnał Brzęczkowi; Przegląd Sportowy - Legia odjeżdża, Legia plus dziewięć; Super Express - Legia pędzi po tytuł.

Fakt - W znakomitym momencie  przypomniał o sobie Paweł Wszołek - bohater meczu Legii z Lechią (2:0). Jego gol pomógł gościom odnieść zwycięstwo, a jemu przybliżył drogę do reprezentacji. Skrzydłowy we wrześniu był już jedną nogą w Lechii, ale zamiast dostawić drugą, zdecydował się przenieść do stolicy. Jesienią tego ruchu nie mógł żałować. Odkąd wskoczył do składu, legioniści zaczęli piąć i się w górę tabeli, a on coraz częściej słyszał kolejne komplementy na temat swojej dobrej gry. Na i przerwę zimową wyjeżdżał z pięcioma bramkami i nadzieją, że spełni się jego marzenie, czyli wróci do reprezentacji.

Już w następnym tygodniu nastąpi weryfikacja tych pragnień, Jerzy Brzęczek ogłosi listę powołanych na towarzyskie, marcowe spotkania. I o ile przed przerwą zimową szansę Wszołka, by się na niej znaleźć, były wysokie, o tyle ten rok nie zaczął się dla niego zbyt dobrze. Mecz z Cracovia rozpoczął na ławce, wczoraj przed przerwą zmarnował dobrą sytuację strzelecką, nie był zbyt widoczny. Nadrobił w drugiej połowie, kiedy otrzymał podanie od Luquinhasa i jak profesor wykończył akcję gości. W idealnym momencie przypomniał o sobie selekcjonerowi, który tego skrzydłowego jeszcze nie sprawdzał. Teraz ma ostatnią szansę, by przeprowadzać testy przed Euro, na początku czerwca będzie to już zdecydowanie bardziej ryzykowane.

Przegląd Sportowy - Sposobem Lechii na mecz z Legią było zabezpieczenie tyłów, zamkniecie boków, dobra organizacja gry. W tej rzeczywistości przez pierwsze 45 minut trudno było odnaleźć się gościom z Warszawy, szczególnie, kiedy skutecznie w defensywie radzili sobie boczni obrońcy, czyli Filip Mladenović i wracający do składu Karol Fila. Do 16. metra zawodnicy Aleksandara Vukovicia radzili sobie całkiem nieźle, ale wejście w pole karne było już dużym wyzwaniem.

Do 56 minuty piłkarze Vukovicia męczyli się, by przedostać się pod bramkę Kuciaka. Dwa razy słowackiego bramkarza próbował zaskoczyć Jose Kante, ale brakowało konkretów. Dopiero po strzeleniu gola zaczęli przypominać już zespół, który wybija się w ekstraklasie, który imponuje determinacją, składnymi akcjami. Znów było dużo ruchu bez piłki, piłkarze z Warszawy wychodzili na pozycje. Trener wicemistrzów Polski w miarę szybko zdjął z boiska dość słabego w tym meczu Arvydasa Novikovasa, a nerwy na ławce rezerwowych pokazywały, że jednobramkowe prowadzenie nikogo nie satysfakcjonuje (w pewnym momencie osoby na niej miały więcej kartek niż piłkarze na boisku, bo sędzia ukarał Radosława Cierzniaka i Aleksandara Vukovicia). Było ich jeszcze więcej w końcówce, kiedy przez ostatnich dziesięć minut w ekipie Stokowca nastąpiło przebudzenie i gospodarze zaczęli zagrażać legionistom, którzy popełniali coraz więcej błędów. Efektu bramkowego nie było, za to goście podsumowali mecz trafieniem na 2:0 Mateusza Cholewiaka. Legia może spektakularnego pokazu swojej mocny w Gdańsku nie dała, ale widać ją w tabeli. Wicemistrzowie Polski mają już 9 punktów przewagi nad drugą Cracovią, są na autostradzie do odzyskania straconego przed rokiem tytułu.

Super Express - Kiedyś kibice Legii bardzo obawiali się meczów z Lechią na „gorącym terenie" w Gdańsku, ale te czasy najwyraźniej poszły już w niepamięć. Warszawianie po raz ostatni przegrali nad morzem w... 2016 roku, a wczoraj podtrzymali dobrą passę wyjazdowych meczów z Lechią i wygrali 2:0. Wynik jest mylący, bo stołeczni powinni wygrać znacznie wyżej. Legioniści grali szybciej i mądrzej, ale długo nie mogli skruszyć gdańskiego muru. Szczególnie aktywny był Jose Kante, który dwukrotnie obił obramowanie bramki Dusana Kuciaka, ale piłka jak na złość nie chciała wpaść po jego strzałach do siatki.

Wymowne było to, że gospodarze w pierwszej połowie nie oddali ani jednego strzału na bramkę Legii... Druga odsłona rozpoczęła się od szturmu Legii. Ponownie próbował Kante, ale jego strzał instynktownie obronił Kuciak. Słowacki bramkarz Lechii wyrastał na bohatera spotkania, ale w końcu i on skapitulował... Legia dopięła swego w 57. min, gdy obrońcy Lechii w beznadziejny sposób stracili piłkę na własnej połowie. Luquinhas błyskawicznym podaniem uruchomił Pawła Wszołka, a ten strzelił między nogami Kuciaka. Gospodarzy w końcówce dobił Mateusz Cholewiak, który zdobył debiutancką bramkę w barwach Legii. Tym samym rozpędzona Legia wykorzystała potknięcie Cracovii, która dzień wcześniej przegrała z Wisłą Kraków 0:2. Stołeczni odskoczyli drugim w tabeli Pasom już na 9 punktów.

Polecamy

Komentarze (49)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.