News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Niemożliwe!

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.11.2016 11:08

(akt. 21.12.2018 15:34)

Czwartkowa prasa sportowa w Polsce to temat meczu Legii z Realem. Wszyscy zgodnie twierdzą, że był to magiczny i niesamowity wieczór przy Łazienkowskiej i szkoda jedynie, że nikt nie zobaczył tego historycznego wyczynu na żywo. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Waleczne serca; Waleczna Legia nastraszyła Real; Fakt - Będą wspominać to latami; Gazeta Wyborcza - Królewski remis; Super Express - Legia miała Real na widelcu.

Przegląd Sportowy - Zaledwie 55 sekund Legia przetrwała bez straty bramki. Gdyby ktoś inny był na prawym skrzydle Królewskich, a nie Gareth Bale, pewnie nie zdołałby oddać tak pięknego strzału. Walijczykowi się udało, a Arkadiusz Malarz był bez szans. Ale mistrzowie Polski nie spuścili głów, wprost przeciwnie, podnieśli je i chcieli pozostawić po sobie dobre wrażenie. Najpierw Vadis Odjidja-Ofoe, potem Miroslav Radović, a na koniec Thibault Moulin. Niemożliwe stawało się możliwe, do wygranej zabrakło pięciu minut, kiedy Arkadiusza Malarza pokonał Mateja Kovačić. Ale i tak wielkie brawa i podziękowania za walkę. Stołeczny zespół zdobył pierwszy punkt, a do kasy wpłynie 500 tys. euro, co pozwoli nieco zrekompensować straty poniesione z tytułu zamkniętego stadionu.


Legia poczynała sobie coraz śmielej. Jedna, dwie niezłe akcje, w końcu piękny strzał Odjidji-Ofoe, po którym Keylor Navas mógł tylko popatrzeć, jak piła wpada w górny róg bramki, odbijając się jeszcze od słupka. Zabrakło naprawdę niewiele Ręka w górę ten, kto nie myślał, że stracona bramka nie
podziała na Królewskich jak płachta na byka. Po przerwie nadal grali swoje, jakby nie doceniając legionistów. Zaskoczył ich Radović, który po przechwycie Kopczyńskiego dostał piłkę od Moulina i zaskakująco strzelił zewnętrzną częścią stopy, obok Navasa. W tym momencie Legia sprawiała nie tylko niespodziankę, ale wielką sensację. Trzeba było utrzymać wynik, a do tego potrzebowała trochę szczęścia. I ono jej sprzyjało, jak przy strzałach Ronaldo czy Benzemy, które bronił Malarz lub piłka mijała słupek. Po golu Moulina było pięknie, choć radość trwała tylko minutę, bo wyrównał Kovacić.


Sport - Sensacja? Na pewno duża i miła niespodzianka. Zespół Jacka Magiery już w 1 minucie stracił gola, potem jeszcze jednego, ale się nie poddał. Jeszcze przed przerwą zmniejszył straty, a w drugiej połowie grał z obrońcą trofeum Ligi Mistrzów jak równy z równym. Przez chwilę prowadził nawet 3:2, ale ostatecznie „Królewscy” uratowali punkt. I tylko szkoda, że taki mecz rozegrano na prawie pustym stadionie w Warszawie...


Wydarzeniem pierwszej odsłony była jednak akcja z 40 minuty. Piłkę od Guilherme otrzymał tuż przed polem karnym gości Odjidja-Ofoe, zwiódł balansem ciała atakujących go obrońców Realu i huknął fenomenalnie lewą nogą. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła w górny róg bramki Keylora Navasa! Gol - stadiony świata.  Po zmianie stron Futbolówka trafiła do Radovicia, a ten bez namysłu przypuścił indywidualną szarżę na bramkę Realu. Gdy w pogoń za nim ruszyło trzech zawodników, zdecydował się na strzał w pełnym biegu zewnętrzną częścią stopy. Navas podjął interwencję, ale nie dał rady zapobiec utracie gola – mieliśmy 2:2 i posmak sensacji! Reakcja Jacka Magiery? Chciał wierzyć, że to jest dzień, w którym Legia może sprawić największa sensację w stuletniej historii klubu. Nie nakazał obrony wyniku. Zamiast tego wpuścił do gry dwóch ofensywnych zawodników – Michała Kucharczyka i Aleksandara Prijovicia. I właśnie ten drugi zagrywał do Moulina, który technicznym uderzeniem sprzed pola karnego dał Legii prowadzenie!

Puste sektory, szczególnie, kiedy z głośników popłynął hymn Ligi Mistrzów, wywołały spore przygnębienie. Nie wiadomo, co w tym momencie było gorsze. Czy właśnie ta chwila, czy też to, co wydarzyło się na stadionie Legii podczas wspomnianego meczu z Borussią Dortmund.


Fakt - W Zaduszki tysiące ludzi modliły się za bliskich zmarłych, a piłkarze Legii mieli błagać Real o najniższy wymiar kary. Tymczasem po wyrównanym spotkaniu mistrz Polski zremisował z ostatnim zwycięzcą Ligi Mistrzów 3:3.


Po przerwie legioniści nie składali broni i dopięli swego, doprowadzając do wyrównania! Strzałem „z dużego palca” Keylora Navasa zaskoczył Miroslav Radović. Przyjemnie było patrzeć na miny hiszpańskich dziennikarzy, którzy wcześniej naśmiewali się z polskiego zespołu. Po bramce zdobytej przez „Rado” siedzieli bez słowa jak niepyszni. Do ostatnich chwil trwała wymiana ciosów. Prowadzenie dał Legii Thibault Moulin, a wyrównał na 3:3 Mateo Kovacić. Choć można żałować, że ostatecznie mistrz Polski nie wygrał, to punkt w starciu z Królewskimi i tak jest wielkim sukcesem.

Gazeta Wyborcza - Po stadionie niosły się jedynie pokrzykiwania piłkarzy. „Adam!” – krzyczał Michał Pazdan do Hlouska, aby przejął krycie Cristiano Ronaldo. Portugalczyk głośno naciskał na Garetha Bale’a, aby zaatakował rywala pressingiem. W oddali słychać było dynamiczny komentarz hiszpańskiego dziennikarza radiowego. Czasami krzyknęła grupka kilkunastu polskich kibiców Realu, których madrycki klub zaprosił na loże VIP, lub słychać było krzyki gości Legii. Najpierw w ciszy, tak niegodnej Ligi Mistrzów, podziwialiśmy umiejętności piłkarzy z Madrytu i całkiem udane próby zachowania twarzy mistrza Polski. A potem, zupełnie nagle i niespodziewanie, okazało się, że oglądamy historyczny mecz, w którym Legia remisuje z triumfatorem LM.


Dziś media hiszpańskie napiszą o sporcie. Dzięki piłkarzom Legii, którzy zagrali znakomity mecz i swojego udziału w Lidze Mistrzów nie pozwolili zredukować do chuligaństwa.


Super Express - Sfrustrować Ronaldo i zaszokować Real Madryt? Bezcenne! Wielkie brawa dla piłkarzy Legii Warszawa, którzy zagrali koncertowo i postawili się gwiazdom „Królewskich”. W nagrodę mistrzowie Polski mogą się cieszyć z remisu 3:3 z triumfatorem poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Szkoda tylko, że świetnego występu legionistów z trybun stadionu nie mogli oklaskiwać kibice. Cicho, sennie i smutno wyglądał stadion przy Łazienkowskiej bez kibiców. Mecz z Realem Madryt, który miał zwieńczyć obchody stulecia Legii, bardziej przypominał stypę niż piłkarskie wielkie święto.


"Horror Realu w Warszawie. To nawet lepiej, że nie było świadków" - tak hiszpańska "Marca" skomentowała występ madryckiej drużyny w meczu z Legią w 4. kolejce piłkarskiej Ligi Mistrzów w Warszawie. W bardziej stonowany sposób o spotkaniu pisali inni. "Real zapłacił za frywolność" - ocenili dziennikarze "Asa", a "El Pais": "Real w cierpieniach zremisował z Legią. Impet gospodarzy zamroził madrytczyków".

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.