News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Pasy śnią na jawie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.02.2019 12:12

(akt. 18.02.2019 12:13)

Piłkarze Legii w słabym stylu przegrali w Warszawie z Cracovią. Prasa podkreśla bezradność mistrzów Polski. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Gazeta Polska - Katastrofa z Deyną w tle. Pasy nad Warszawą; Gazeta Krakowska - Pasy śnią na jawie; Fakt - Upokorzyli Legię w Warszawie; Gazeta Wyborcza - Na taki mecz czekali 68 lat, Polska the Times - W Legii odpalili tylko kibice; Przegląd Sportowy - Pasy lepsze od mistrza; Super Express - Hernandez upokorzył Legię.

Gazeta Polska - Nie była to zwykła porażka, bo tym, co działo się w Warszawie w późne niedzielne popołudnie, można by oddzielić co najmniej kilka spotkań. Ekipa Michała Probierza powinna objąć prowadzenie już dość szybko. Po cudownym podaniu Sergiu Hanki przed Radosławem Majecki stanął sam Mateusz Wdowiak. Skrzydłowy Pasów jednak nie potrafił pokonać bramkarza gospodarzy. Później na chwilę do głosu doszła Legia. Gospodarze nawet mogli wyjść na prowadzenie po uderzeniu Andrego Martinsa, ale świetnie w bramce spisał się Michał Peskovic.

Później mecz się wyrównał, a po ponad dwóch kwadransach gry Pasy zadały dwa ciosy w ciągu czterech minut, które rozłożyły Legię na łopatki. Dwukrotnie skutecznym egzekutorem był Javi Hernandez. W 38. minucie Wdowiak wycofał piłkę spod linii końcowej, a Hernandez pokonał Majeckiego. Później Hiszpan zamienił na gola dokładne dośrodkowanie Michała Siplaka. 0:2 do przerwy było dla wszystkim szokiem. Jednak spodziewano się, że po zmianie stron legioniści ruszą do odrabiania strat. Nic z tego. Nie licząc niezłego strzału Sandra Kulenovicia z 57. minuty meczu Pasy rzadko dopuszczały gospodarzy w okolice swojej bramki.

Gazeta Krakowska - Na zwycięstwo w Warszawie z Legią Cracovia czekała 68 lat. Gdy wygrywała w 1951 r. 4:2 nazywała się Ogniwo, a jej rywal CWKS. Wiele się od tego czasu zmieniło, ale jedno pozostawało stałe - „Pasy" przy Łazienkowskiej 3 nie potrafiły grać, co najwyżej remisowały, a znacznie częściej przegrywały. Wreszcie krakowianie potrafili odwrócić historię! W ierwszej połowie zdobyli dwie bramki i utrzymali korzystny wynik do końca i mogli świętować. Mieli powód. W poniedziałek ci piłkarze, którzy nie grali z Legią wystąpią w sparingowym meczu z Gwarkiem Tarnowskie Góry. Kolejny mecz ligowy Cracovia ma zaplanowany na niedzielę (godz. 18) z Jagiellonią Białystok.

Fakt - Cracovia pierwszy raz w XXI wieku wygrała sześć meczów ligowych z rzędu. Miała pomysł, jak rozbić bezsilną Legię, i precyzyjnie go zrealizowała. - Jedziemy do Warszawy kontynuować zwycięską passę - zapowiedział przed spotkaniem trener Michał Probierz. Choć jego Cracovia wygrała pięć meczów w ekstraklasie, to ryzykował. Bo obiekt Legii był dotąd dla tego zespołu miejscem przeklętym. Nie wygrał na nim od 1951 roku, na triumf przeciwko warszawskiej drużynie czekał od 2005 roku, a od 1962 nie zdobył na boisku Legii więcej niż jednej bramki. Bolesną dla siebie historię Cracovia skończyła z przytupem. W niedzielę nie minęła nawet pierwsza połowa, a Pasy prowadziły 2:0. Zespół Probierza rozłożył Legię na łopatki, w grze defensywnej zneutralizował wszystkie atuty, przede wszystkim środkowych pomocników oraz skrzydłowych, a z przodu potrafił zmusić gospodarzy do błędów, a potem z zimną krwią je wykorzystać. Grę gospodarzy można określić jednym słowem - bezradność.

Gazeta Wyborcza - Piłka nożna bywa przewrotna. Gdyby Marcin Budziński tydzień temu nie doznał urazu, Hernandez najprawdopodobniej oglądałby niedzielny mecz z ławki rezerwowych, być może wybiegłby na boisko dopiero w końcówce. Polak miał za sobą dobry występ w meczu z Piastem Gliwice w pierwszej wiosennej kolejce i wydawało się, że po nieudanej jesieni jest bliski, by na nowo zadomowić się w pierwszym składzie. Ale zamiast tego czeka go zabieg kolana i dwu-trzytygodniowa przerwa. W ten sposób drzwi do jedenastki znów otworzyły się przed Hernandezem, jesienią jednym z najlepszych piłkarzy Cracovii. Efekt? Napisać, że wykorzystał nagłą szansę, to nic nie napisać. Jeszcze w pierwszej połowie dwa razy uciekł w polu karnym rywalom i dwa razy popchnął piłkę do bramki. Najpierw podał mu Mateusz Wdowiak, potem Michał Siplak. Poza tym dwie akcje były bliźniaczo podobne.

Polska the Times - „Zaczynamy z wysokiego CEEEEEE" - głosiło hasło z oprawy kibiców Legii na mecz z Cracovią. Poza dużą ilością pirotechniki, która opóźniła spotkanie o kilka minut, fani odpalili też fajerwerki (ale już spoza stadionu). Ci, którzy fajerwerków spodziewali się również na boisku, szybko musieli zejść na ziemię. Goście od początku nie pozwalali legionistom na wiele. To Pasy częściej gościły na połowie rywali. Przed meczem z Kolejorzem nie zazdrościmy bukmacherom. Po piątkowej klęsce drużyny Adama Nawałki w Gliwicach (0:4) wydawało się, że zdecydowanym faworytem będą legioniści. Po tym, co wydarzyło w spotkaniu z Cracovią nie jesteśmy już tego pewni.

Przegląd Sportowy - Zaraz po przerwie na boisku pojawił się Carlitos - tydzień temu król strzelców poprzedniego sezonu nie zmieścił się w kadrze na mecz z Wisłą Płock. W grze Legii niewiele się zmieniło, goście kontrolowali spotkanie, rzadko dopuszczali wicelidera ekstraklasy pod bramkę. Sami groźnie kontrowali i mogli dobić Legię, ale Airam Cabrera strzelił z rzutu karnego w słupek. Sa Pinto grał va banque - wpuścił na boisko kolejnego napastnika, ale ostatnie 20 minut warszawianie grali w osłabieniu, bo z czerwoną kartką wyleciał wściekły z bezsilności William Remy, który z premedytacją nadepnął Mateusza Wdowiaka. Mistrzowie Polski atakowali, ale świetnie bronił Peskovic. Krakowianie grali do bólu konsekwentnie, wytrzymali spotkanie pod względem kondycyjnym. Zespół Probierza dziewiąty raz w tym sezonie zdobył pierwszą bramkę i dziewiąty raz wygrał spotkanie. Ostatni raz Legia tak cierpiała przy Łazienkowskiej 26 sierpnia - wtedy przegrała 1:4 z Wisłą Płock.

Super Express - Do niedzieli Cracovia nie wygrała z Legią przy Łazienkowskiej od 68 lat. Wczoraj piłkarze Pasów przełamali klątwę i po dwóch golach Hiszpana Javi Hernandeza pokonali mistrzów Polski 2:0. - Nie ma co żyć przeszłością. Dla nas liczy się to, co jest teraz. Jedziemy do Warszawy, żeby podtrzymać dobrą passę - zapowiadał trener Cracovii Michał Probierz. I nie były to przechwałki. Jego piłkarze już w pierwszej akcji po szybkiej wymianie piłki powinni prowadzić, ale Airam Cabrera spudłował. Pod koniec pierwszej połowy nastąpiły cztery minuty, które wstrząsnęły Legią. Dwa razy piłka dogrywana była z boku boiska, dwa razy z głębi pola wbiegł Javi Hernandez i oszukał obrońców, i Cracovia prowadziła 2:0.
Zawiedzeni mogli się czuć ci, którzy liczyli, że do oczu skoczą sobie krewcy trenerzy obu drużyn, l Probierz i Ricardo Są Pinto trzymali nerwy na wodzy nawet wtedy, gdy doszło do kosmicznej awantury w bramce Radosława Majeckiego. W przepychankach wzięli udział niemal wszyscy piłkarze obu drużyn. Stało się tak po tym, jak jeden z zawodników z Krakowa został pchnięty przez legionistę. Temperatura na boisku osiągnęła stan wrzenia, gdy Cabrera z karnego trafił w słupek, a za czerwoną kartkę z boiska wyleciał Remy. Legia walczyła do końca, ale mimo doliczonych za przerwy w grze aż 13 minut, piłka po strzałach gospodarzy za nic nie chciała znaleźć drogi do siatki Pasów.   

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.