News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Wstyd

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.08.2017 12:00

(akt. 21.12.2018 15:34)

Piątkowa prasa sportowa bardzo krytycznie traktuje Legią za to co pokazała w meczu z Sheriffem. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Wstyd, to były męczarnie, beznadziejny mecz Legii, Liga Europy coraz dalej; Sport - Sheriff strzelił w plecy; Super Express - Legia tragedia; Fakt - Męczarnie Legii w pucharach; Polska the Times - Kontuzje, transfery, wahania formy, kara od UEFA, czyli legijna rzeczywistość; Gazeta Wyborcza - 90 minut wstydu.

Przegląd Sportowy - W 71. minucie warszawscy kibice wydarli się „Legia grać, k..a mać” i to było najlepsze podsumowanie tego, co działo się na boisku. Pięć minut później Adam Hloušek podał ze skrzydła w pole karne i rezerwowy Kasper Hämäläinen strzelił gola. W jednej z ostatnich akcji goście wyrównali po stałym fragmencie – czasy, w których Legia strzelała cztery gole Borussii Dortmund, remisowała z Realem oraz Ajaksem i wygrywała ze Sportingiem, wydają się w tym momencie prehistorią. Obecna rzeczywistość jest taka, że z Ligi Mistrzów Legię wyrzucił mistrz Kazachstanu, a w Lidze Europy stoi na krawędzi w potyczce z mistrzem Mołdawii.


Nic dziwnego, że mecz skończył się remisem, bo z Tyraspolem Legia grała źle, wolno i przewidywalnie. Dopiero pod koniec pierwszej połowy oddała dwa groźne strzały (celny Krzysztofa Mączyńskiego, minimalnie nad poprzeczką Artura Jędrzejczyka), ale to było za mało, by zdobyć bramkę. Droga Legii przez mękę trwa. Tym razem cierpiała, a wraz z nią kibice, w starciu z mistrzem Mołdawii.


Po piątkowym meczu ligowym z Piastem trener Jacek Magiera cieszył się, że po raz pierwszy od początku sezonu dwa spotkania będzie dzieliło aż 6 dni, które oznaczały i chwilę wytchnienia dla zawodników i czas na przynajmniej jeden spokojny trening taktyczny na boisku. Miało to zaowocować lepszym zrozumieniem szczególnie zawodników formacji ofensywnej, co do której było najwięcej zastrzeżeń.


Sport - Wbrew temu, co dzień wcześniej zapowiadał trener gości, Roberto Bordin, mistrz Mołdawii nie cofnął się głęboko na własną połowę, lecz od początku spotkania szukał swojej szansy w atakach pozycyjnych. Defensywa Legii nie pozwalała sobie jednak na momenty dekoncentracji. Arkadiusz Malarz pozostawał więc tyleż czujny, co bezrobotny. Do 87. minuty wydawało się, że mistrzowie Polski zrobią malutki kroczek w stronę fazy grupowej Ligi Europy. Wystarczył jednak jeden błąd w końcówce, by perspektywa rewanżu budziła niepokój...


Super Express - Liczę, że każdy następny mecz będzie przełomowy i taki, który pozwoli nowym zawodnikom wejść na wysoki poziom – mówił przed meczem trener Legii Jacek Magiera. Niestety, nic takiego nie miało miejsca, a spotkanie z Sheriffem pokazało, że obecna Legia nie ma nic wspólnego z ekipą, która rok temu grała w Lidze Mistrzów. Było mnóstwo niedokładnych podań, głupich strat i niewymuszonych błędów. Po 70. minutach sfrustrowani kibice zaczęli krzyczeć w kierunku piłkarzy: „Legia grać, k... mać!” i po kilku minutach bramkę strzelił niezawodny joker czyli Kasper Hamalainen. Niestety, legioniści po zdobyciu bramki wyraźnie się rozluźnili, co wykorzystali goście. W 87. minucie Mołdawianie wykonywali rzut rożny, po którym bramkę zdobył
Cyrille Bayala. Pytanie, co przy piłkarzu z Burkina Faso robił Maciej Dąbrowski, bo przecież na pewno nie walczył z nim o wygranie pojedynku główkowego.


Fakt - Mistrz Polski stracił zwycięstwo 180 sekund przed końcem podstawowego czasu gry, w momencie, w którym widzowie śpiewali „Mazurka Dąbrowskiego”. Gola strzelił Cyrille Bayala Wcześniej rezerwowy Kasper Hamalainen delikatnym, ale mierzonym uderzeniem wykończył akcję Hildeberto i Adama Hlouska i dał gospodarzom prowadzenie. Do zdobycia bramki przez „Hamę” najciekawszym momentem rywalizacji przy Łazienkowskiej 3 była przedmeczowa oprawa kibiców. Władze UEFA ukarały szefów Legii za oprawę ku czci Powstania Warszawskiego, zaprezentowaną przy okazji spotkania z Astaną (1:0). Fani dosadnie pokazali co o tym myślą – wywiesili transparent ze świnią ubraną w garnitur na tle logo UEFA, która trzyma koszyk z kulkami, podobnymi do tych, z jakich korzysta się w czasie losowań Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Pod nią napisano w języku angielskim: „35 tysięcy euro kary trafia do...”.


Polska the Times - Czwartkowego wieczoru, jak i w kilku poprzednich, naturalnym twórcą i tworzywem rozegrania Legii próbował być Dominik Nagy. Ten mecz to idealna podkładka pod wszystkie telewizyjne analizy budujące tezę, że problem Legii leży w rozegraniu. W wyjściu poza schemat. Na pewno takim faktorem w środku pola nie jest, za bardzo nie był, i chyba już nie będzie Thibault Moulin. Francuza podobno ofertami kuszą Belgowie. Jeśli ktoś chce dać za niego milion euro - prezes Mioduski musi kuć póki gorące. Ze wzruszeniem ramion można tylko czekać na powrót do zdrowia Miroslava Radovicia. 


Gdy na Ł3 przyjedzie zespół z wysoką kulturą gry - mistrz Polski się gubi. I nie mam zamiaru szydzić z Sheriffa ani Legii - goście zagrali naprawdę dojrzale. Na wynik. Z dobrą organizacją gry i solidną defensywą, która doskonale opracowała element wsparcia w kryzysowych chwilach. Już po pierwszych minutach meczu było wiadomo, że to nie będzie gładkie zwycięstwo i miły wyjazd na rewanż do Tiraspola. Legia jedzie do Mołdawii na wojnę i wcale nie musi jej wygrać. Ludziom Jacka Magiery zabrakło wyższego biegu. Tak, by po golu Hamalainena zbudować jakąkolwiek zaliczkę - większą niż ten jeden gol. Gdy rozpocznie się mecz w Mołdawii - Sheriff będzie w fazie grupowej Ligi Europy. Czwartkowe wieczory bez polskiego klubu w pucharach to będzie katastrofa.


Gazeta Wyborcza - Po ostatnim gwizdku piłkarze Sheriffa Tyraspol modlili się wpodzięce, bili sobie brawo, przybijali piątki iwradości przytulali się. Gospodarze zaś zebrali przeraźliwe gwizdy od kibiców. Fani Legii śpiewali, że zawodnicy hańbią ich klub. Piłkarze musieli to przyjąć do siebie, bo wczwartek rzeczywiście wypadli zawstydzająco słabo. Jeśli podobnie wypadną wrewanżowym meczu za tydzień, tegoroczną europejską przygodę zakończą na IV rundzie eliminacji do Ligi Europy.


Legioniści znów byli nieprzyjemnie przewidywalni: powolni, mało kreatywni, grali poniżej możliwości. Thibault Moulin miał problem zwykonaniem najprostszego nawet podania. Dla Armando Sadiku kłopotem nie było kopnięcie wbramkę rywala, ale już samo odpowiednie przyjęcie piłki. Michał Kucharczyk iDominik Nagy wściekle biegali, lecz zbyt często bezproduktywnie. Złościł się Michał Pazdan, pressingu zprzodu próbował Sebastian Szymański. Ale oni – niestety dla Jacka Magiery – byli wmniejszości. Trenerowi Legii dodatkowo skomplikowała sprawę kontuzja Guilherme, który zboiska zszedł po 20 minutach, aprzejawiał sporo zapału.

Sportowe Fakty - Bezsilność. To słowo chyba najlepiej oddaje dzisiejszą Legię Warszawa. Mistrzowie Polski od miesięcy zaliczają zjazd. Najpierw powolny, potem coraz szybszy. Kibice mają w pamięci fantastyczne jesienne mecze z Realem, Sportingiem. Tymczasem obecna drużyna nie ma wiele wspólnego z tamtą ekipą, która miała szanse stać się jedną z najlepszych w najnowszej historii polskiej piłki. Został cień. Czy dziś możemy powiedzieć, że cała magia Magiery to było kilka karcianych sztuczek? Trener wciąż ma wielu zwolenników i jest to dla mnie zrozumiałe - porządny, sympatyczny, uczciwy facet. W poważnej piłce to za mało. Na pewno chciałbym, żeby dostał szansę, ale nie wyobrażam sobie tego, jeśli Legia odpadnie z Sheriffem.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.