prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Znów bez punktów!

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.11.2021 11:30

(akt. 22.11.2021 11:34)

Poniedziałkowa prasa sportowa alarmuje - Legia w kolejnym meczu nie zdobyła nawet punktu i sytuacja staje się naprawdę niebezpieczna. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Fakt - Legia walczyła jak lwica, wykończył ją Kubica; Gazeta Polska Codziennie - Znów bez punktów, Legia przegrała z Górnikiem 2:3; Przegląd Sportowy - Szalony klasyk, Górnik walczył do końca; Super Express - Kibica rozjechał Legię, niskie loty Gołębia; Sport - Wielkie emocje w Zabrzu. Górnik wygrał z Legią!

Fakt - Gdy kilka minut przed końcem strzelił gola na 3:2, na stadionie w Zabrzu zapanowała euforia. Krzysztof Kubica cieszył się jednak wyjątkowo krótko, bo okazało się, że wcześniej był spalony. W doliczonym czasie gry młodzieżowiec Górnika znów trafił jednak do siatki i tym razem o złamaniu przepisów nie mogło być mowy. Górnik wygrał szalony, pełen zwrotów akcji mecz, a będąca w gigantycznym kryzysie Legia po 13 kolejkach ma aż 10 porażek. - Musimy się, kur..., wziąć do roboty! - mówił w przerwie, przy stanie 2:0 dla Górnika, wściekły kapitan Legii Artur Jędrzejczyk i, choć mało kto się tego spodziewał, koledzy błyskawicznie go posłuchali. Ale na gospodarzy to było za mało. W pierwszej połowie mistrz Polski nawet nie potrafił oddać strzału. Górnik uderzał w tym czasie 10 razy na bramkę Legii, w tym 7 razy celnie, a pierwszego gola w naszej lidze w końcu strzelił Lukas Podolski. Legia zaczęła odpowiadać od początku drugiej połowy. Najpierw po rzucie wolnym do siatki trafił Mateusz Wieteska, wyrównał Ernest Muci, a trafienia Mahira Emrelego nie uznał sędzia. Później obie drużyny wzajemnie się okładały, aż spotkanie rozstrzygnął Kubica.

Gazeta Polska Codziennie - Siódma porażka z rzędu i wyrównany rekord przegranych z 1936 r. Legia Warszawa przegrała kolejny ligowy mecz, do tego tym razem w wyjątkowo dramatycznych okolicznościach, tracąc decydującą bramkę w ostatniej akcji meczu. Legia Warszawa zagrała kolejny fatalny mecz, ale tym razem mogła z Zabrza przywieźć choćby punkt. Legioniści oddali w spotkaniu z Górnikiem dwa strzały i... zdobyli dwie bramki. Na listę strzelców w odstępie kilkudziesięciu sekund wpisali się Mateusz Wieteska i Ernest Muci. Kuriozalna była druga bramka, przy której fatalnie zachował się Grzegorz Sandomierski. Szybki dublet Legii był odpowiedzią na podobny wyczyn gospodarzy z końcówki pierwszej połowy. Wówczas do siatki trafili Erik Janża i Łukasz Podolski. Dla byłego mistrza świata była to pierwsza bramka w PKO BP Ekstraklasie. W pierwszej połowie górnicy powinni byli zdobyć więcej goli. W 24. minucie po błędzie Cezarego Miszty piłkę z pustej bramki po główce Adam Gryszkiewicza wybił Wieteska, a chwilę później wytrzymałość poprzeczki mocnym uderzeniem sprawdził Podolski.

W pierwszych 45 minutach Legia nie oddała ani jednego strzału na bramkę. Niespodziewane wyrównanie dodało legionistom wiatru w żagle. A mogło być jeszcze lepiej, bo w 56. minucie do siatki trafił Mahir Emreli. Sędzia długo korzystał z wideo weryfikacji i w końcu zdecydował o nieuznaniu bramki. W końcówce to jednak Górnik wykazał więcej determinacji do zwycięstwa. W 90. minucie Filip Mladenovic nie upilnował Krzysztofa Kubicy, który nie miał problemów z pokonaniem Miszty. Na szczęście dla legionistów bramka padła ze spalonego, co wychwycił arbiter. Wątpliwości nie było za to w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Znów Mladenovic nie upilnował Kubicy, a ten tym razem zdobył już prawidłową bramkę.

Przegląd Sportowy -  Może i w Zabrzu jest bieda, ale w pitkę grają tam lepiej niż w stolicy! Po świetnym meczu Górnik pokonał Legię 3:2. Zespół z Warszawy przegrał siódme ligowe spotkanie z rzędu, poprzednio tak katastrofalną serię miał w 1936 roku. Ma tyle samo punktów, ile ostatnio w tabeli Górnik Łęćzna, którego wyprzedza jedynie lepszym bilansem bramkowym. W niedzielnym meczu zaskoczeń nie brakowało. Zaczął trener gospodarzy Jan Urban, który od pierwszej minuty wystawił 15-letniego debiutanta. Dariusz Stalmach dopiero w grudniu skończy 16 lat, w tym sezonie grał tylko w rezerwach Górnika i drużynie CLJ, a mimo to szkoleniowiec zabrzan nie bał się wystawić żółtodzioba przeciwko mistrzom Polski. Strach okazał się mieć wielkie oczy, zresztą piłkarze Legii do przerwy mistrzami byli jedynie z nazwy i młokos mógł się wykazać.

Przeciwko Legii przełamał się starszy o ponad 20 lat Lukas Podolski, który we wcześniejszych dziesięciu meczach dla Górnika uzbierał jedną skromniutką asystę. Bohaterem meczu z Legią został Krzysztof Kubica, który w doliczonym czasie trafił do siatki. Wcześniej też pokonał Cezarego Misztę, ale gol nie został uznany. Warszawianie przegrali siódmy mecz z rzędu i od swoich kibiców wysłuchali najlepiej sobie znanej przyśpiewki w ostatnim czasie: „Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie?".

Super Express - To był niesamowity dreszczowiec! Legia podniosła się po fatalnej pierwszej połowie. Po przerwie narzuciła swoje warunki. Wydawało się, że przerwie koszmarną serię porażek. Nic z tego. W doliczonym czasie pogrążył ją rezerwowy Krzysztof Kubica, który wprawił kibiców w ekstazę i zapewnił wygraną 3:2. Dla mistrza Polski to siódma z rzędu porażka. W ten sposób stołeczny klub wyrównał niechlubny rekord z 1936 roku, gdy jedyny raz w historii spadł z ligi.

Marek Gołębiewski z nadziejami przystąpił do pracy z pierwszym zespo¬łem. Był pełen wiary, że zdoła odbudować rozbitą drużynę, że wyprowadzi ją z kryzysu. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Do tej pory Legia pod wodzą Marka Gołębiewskiego wygrała tylko ze Świtem Skolwin w Pucharze Polski. Pod jego wodzą zespół zanotował porażki z Napoli w Lidze Europy, a w ekstraklasie wciąż jest dramat. Legia przegrała na Łazienkowskiej z Pogonią i Stalą, a teraz na wyjeździe z Górnikiem. To dla Legii siódma z rzędu porażka w ligowych rozgrywkach. Rekord sprzed 85 lat został wyrównany. A stołeczna ekipa pod wodzą Gołębiewskiego zmierza do pierwszej ligi.

Sport - Zabrzanie z Legią świetnie zaprezentowali się zwłaszcza w I połowie, kiedy to w przeciągu kilkudziesięciu sekund dwa razy trafili do siatki rywala. Najpierw kapitalnie podanie Jesusa Jimeneza wykorzystał Erik Janża, a w chwilę później do siatki trafił sam Lukas Podolski. Dla obu doświadczonych zawodników były to pierwsze trafienia w ekstraklasie. W tej części zabrzanie mieli szanse na kolejne trafienia, ale po uderzeniu głową Adriana Gryszkiewicza piłkę z linii bramkowej wybił Mateusz Wieteska, futbolówka po strzale Podolskiego trafiła w poprzeczkę, a Robert Dadok nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Mistrz Polski do przerwy nie oddał ani jednego celnego czy niecelnego strzału na bramkę strzeżoną przez Grzegorza Sandomierskiego!

Po przerwie obraz gry uległ jednak diametralnej zmianie. Na drugą część legioniści wyszli z potrójną zmiana. Trener Marek Gołębiewski wpuścił na boisko trójkę Kacper Skibicki, Mahir Emreli oraz rybniczanin Bartosz Slisz. Kilka minut po przerwie przyjezdni, za sprawą byłego piłkarza Górnika Wieteski, zdobyli kontaktowego gola, a zaraz potem było… 2:2. W zamieszaniu podbramkowym drogę do siatki znalazł Ernest Muci. Zaraz potem z gola cieszył się Emreli, ale na spalonym był wcześniej Luquinhas i trafienie nie zostało uznane. W tym fragmencie gry „górników” nie było na boisku. W końcówce zabrzanie jeszcze próbowali, szanse mieli Jimenez i Janża, ale Cezary Miszta w bramce nie dał się zaskoczyć. Z drugiej strony próbował rezerwowy Rafael Lopes, ale bez skutku. W 90 minucie do siatki trafił rezerwowy Krzysztof Kubica, ale wcześniej sędziowie dopatrzyli się spalonego Jimeneza i gol nie został uznany. Zaraz potem doszło do bójki dwóch legionistów! Poszarpał się Jędrzejczyk ze Sliszem… W piątej minucie doliczonego czasu decydujący cios zadał Kubica, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Janży! 3:2 dla „górników” i trzy bezcenne punkty.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.