News: Przyjaźń Borysiuka z Vukoviciem

Przyjaźń Borysiuka z Vukoviciem

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

17.01.2016 09:35

(akt. 07.12.2018 17:42)

Kiedy Ariel Borysiuk przychodził do Legii, do drużyny wprowadzał go Aleksandar Vuković. Obydwaj zawodnicy szybko przypadli sobie do gustu i stali się przyjaciółmi. Serbski pomocnik w jednym z wywiadów pokusił się o stwierdzenie, że jeżeli miałby stracić miejsce w składzie „Wojskowych”, to życzy sobie, aby zastąpił go właśnie „Wizir”. Teraz obaj panowie znów spotykają się na swojej drodze. Wychowanek Top 54 Biała Podlaska związał się ponownie z klubem z Łazienkowskiej, a „Vuko” jest obecnie w sztabie szkoleniowym Stanisława Czerczesowa.

W 2004 roku Legia Warszawa przyjechała na zgrupowanie do Białej Podlaskiej. Po każdym treningu, przygotowującym legionistów do początku sezonu, piłkarze robili sobie wspólne zdjęcia z kibicami. Do Aleksandra Vukovicia ustawił się w kolejce 13-letni chłopak – Ariel Borysiuk. Trzy lata później, „Wizir” trafił do Legii, a wkrótce zadebiutował w drużynie „Wojskowych” w meczu z ŁKS-em Łódź. Stołeczny klub wygrał 2:0, a pomocnik rozegrał całą drugą połowę. Jan Urban zdecydował się wziąć młokosa na obóz do hiszpańskiej Estepony. Wychowanek Top 54 powoli stawał się częścią pierwszego zespołu.

Na wspomnianym obozie, Borysiuk robił wszystko aby zachować swoje prawo do trenowania z pierwszym zespołem. Pomocnik starał się pokazać Urbanowi, iż warto dalej na niego stawiać. - Obserwowałem go na tym zgrupowaniu, jego podejście do treningów, które było bardzo pozytywne. Zaskoczył mnie. Zauważyłem, że jest mocno stremowany. Na kolacji podszedłem, zabrałem go do swojego stolika. A tam sama starszyzna, Wojtek Szala, ja i inni. I tak się zaczęło. Jednak zaznaczam, on na treningach pokazał, że zasługuje, aby usiąść na tym miejscu – mówił w „Przeglądzie Sportowym” Vuković. „Wizir” natomiast wspomina, iż na początku nie przepadał za swoim kolegą z drużyny. Zanim młokos przeniósł się na stałe do Warszawy, został zaproszony przez Marka Jóźwiaka, który był ówczesnym dyrektorem sportowym Legii, na trzydniowe testy. Piłkarz podczas ćwiczeń nadepnął na nogę „Vuko”, a ten zrugał go w swoim ojczystym języku. - Na tym zgrupowaniu w Hiszpanii w ogóle z nim nie rozmawiałem. Wiadomo, pierwszy obóz, nie przesadzę, jak powiem, że miałem pełne portki. Nagle na kolacji wstał, jako kapitan kazał młodym przysiąść się do stolików. Na wolne obok niego miejsce trafiłem ja. I tak się zaczęło – powiedział tej samej gazecie nowy nabytek wicemistrzów Polski. Później dodał. - Na obozie zżyliśmy się, postanowiłem pokazać mu zdjęcie z Białej Podlaskiej, jakie sobie z nim zrobiłem. Zobaczył je i zabrał.

Kiedy Vuković odszedł z Warszawy, wiele mówiło się o tym, że był to również cios dla jego legijnego „syna”. Nieobecność Serba w kadrze „Wojskowych” podziałała na „Wizira” demobilizująco i pomocnik nie potrafił odnaleźć zgubionej formy. - Vuko był dla mnie jak drugi ojciec. Bardzo mi pomagał, szczególnie na boisku - nie ukrywał legionista. Mimo że „Vuko” nie występował już w stołecznym klubie, cały czas interesował się losami swojego przyjaciela. Wspomagał go mentalnie utrzymując z nim stały kontakt. Obydwaj panowie dwa razy zagrali przeciwko sobie. W pierwszym meczu lepszy był młodzian. Legia pokonała Koronę Kielce 3:1. Pół roku później ze zwycięstwa cieszyli się jednak kielczanie. Koroniarze wygrali 1:0, a bardzo ładną asystę przy golu Macieja Korzyma zaliczył, nie kto inny, a Vuković.

W przerwie zimowej sezonu 2011/2012 Borysiuk odszedł z Legii do niemieckiego 1.FC Kaiserslautern. Był już wtedy ojcem z ustabilizowaną sytuacją rodzinną. Spędził tam dwa lata, a następnie poszedł na wypożyczenie do rosyjskiej Wołgi Niżni Nowogród. W końcu postanowił wrócić do ojczyzny i zameldował się w Lechii Gdańsk. - Nie ma wątpliwości, że Ariel niezbyt poradził sobie za granicą, ale takie jest życie piłkarza – raz wyjdzie, raz nie. Myślę, że jego decyzja o powrocie do Polski jest dobra. Borysiuk jest przecież nadal młodym piłkarzem, a nad Wisłą będzie mu o wiele łatwiej się odbudować. Dodatkowo, jego atutem jest fakt, że mimo wszystko zobaczył i dotknął trochę lepszego futbolu - tak komentował powrót „Wizira” do Ekstraklasy Vuković na łamach czasufutbolu.pl.

Obydwaj panowie znów pracują razem. „Vuko” na koniec 2014 roku, już po zakończonej karierze, wrócił do Legii i został szkoleniowcem w akademii piłkarskiej Legii. Później Serb pracował jako asystent Krzysztofa Dębka w rezerwach, a obecnie jest w sztabie trenera Stanisława Czerczesowa. Natomiast „Wizir” powrócił na Łazienkowską po 4-letniej przerwie. Teraz razem ze swoim mentorem spotykają się w nowej roli, jednakże można obstawiać w ciemno, iż ich relacje nie ulegną zmianie i wciąż obaj będą się przyjaźnić. - Ariel ma 24 lata. Jest innym piłkarzem niż wtedy, gdy odchodził z Legii. Ma spory bagaż doświadczeń. Uważam, że Legia pozyskując go w tym okienku transferowym, będzie miała z niego bardzo duży pożytek. Klub zrobił dobry ruch ściągając Borysiuka do Warszawy. Mój osobisty sentyment do „Wizira” nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Jako członek sztabu szkoleniowego, twierdzę, że jego wiek, umiejętności piłkarskie i potencjał świadczą o nim najlepiej jako o piłkarzu. Chociaż przyznam, że osobiście w niego mocno wierzę - powiedział Legia.Net Vuković.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.