Radosław Majdan: Pekhart dla Legii jak Lewandowski dla Bayernu
23-02-2021 / 09:02
(akt. 23-02-2021 / 12:05)
fot. Piotr Kucza / FotoPyK
- Być może Pekharta dostosuje się do gry bardziej kombinacyjnej, będzie musiał stać się bardziej ruchliwy. Ale inny styl to nie tylko kwestia napastnika, środkowa linia musi zaproponować kreatywne rozegranie. Od tego właśnie są Kapustka i Luquinhas. Ale spokojnie, jeden dobry mecz z Nafciarzami niewiele znaczy, bo Legia powinna zaprezentować podobny styl z silniejszym rywalem, by można było mówić o jej nowym obliczu, które na początku roku prezentowało się słabo - dodaje Majdan dla "Przeglądu Sportowego".
Jacek Bednarz - W meczu z Wisłą Płock legioniści postrzelali sobie bez Tomasa Pekharta. Tym razem nie liczyły się wzrost, warunki fizyczne, a umiejętności i spryt. Była wizja, podnoszenie głów, by zobaczyć kolegę na dobrej pozycji. Trzy z pięciu zdobytych przez legionistów bramek były efektem wypracowanych akcji. Nowy styl i brak na boisku Pekharta uaktywniły strzeleckie możliwości Luąuinhasa, Bartosza Kapustki, Filipa Mladenovicia to oni grali tym razem pierwsze skrzypce. Akcenty ofensywne zostały rozłożone. Mecz nie zmieni jednak pozycji Czecha. Myślę, że wciąż będzie bardzo przydatny i jeśli będzie zdrowy, to wyjdzie na boisko w najbliższej kolejce. Górnik Zabrze jest przeciwnikiem, z którym Legii zawsze grało się bardzo trudno. Może się zdarzyć, że rywal odda jej na jakiś czas pole, zmusi ją do ataku pozycyjnego. W takiej sytuacji, szczególnie przy słabym boisku, właśnie Pekhart będzie bardzo przydatny, bo z takim napastnikiem można grać z pominięciem linii pomocy, liczyć na jego utrzymanie piłki w polu karnym, uderzenie głową.
QUIZ Quiz. Rekordowe transfery z Legii
Komentarze (67)
Komentarze osób zarejestrowanych pojawiają się w tym artykule automatycznie. Komentarze osób niezalogowanych wyświetlą się po zatwierdzeniu przez moderatora.
Zaloguj się, by móc oceniać komentarze.
Punkty
1063
Panie Majdan, na początku roku Legia miała stare oblicze (taktykę). Nowe objawiło się dopiero w meczu z Rakowem.
Właśnie odkrył Amerykę.
Gratulujemy.
Czy chodzi o pieska Małgosi i byłego bramkarz Polonii Warszawa?
A co na to Malgorzata Rozenek i Maryla Rodowicz?
i ta, no... Dżejskia Mercedes?
Cementowa.
Lubię takie spostrzeżenia. Tylko że np Luquinhas w ostatnich meczach zaczął strzelać gole, oddawać więcej strzałów nawet gdy Pekhart był na boisku.
Moim zdaniem właśnie w pierwszej połowie meczu z Wisłą Lopes grał podobnie jak Pekhart. Zmieniła się gra linii pomocy, zaangażowanie pomocników, ruchliwość w rozgrywaniu piłki, wejścia w pole karne dające dodatkowe opcje wahadłowym.
Zobacz na chłodno na pierwsze trzy bramki. Czy padły po prostopadłych podaniach na Lopesa? Nie. A po czym padły? Po wrzutkach. Co robił wtedy Lopes? Absorbował obrońców ruchem w polu karnym. Czy Pekhart w takich sytuacjach zachowywał się inaczej? Nie.
Co więc się zmieniło? Większa liczba pomocników zaangażowanych w akcję i ich ciągłe zaangażowanie. Symptomy takiej gry były już w poprzednich meczach, z Pekhartem na boisku.
Lopes cofał się najwięcej w drugiej połowie, gdy Legia grała inaczej, była nastawiona na kontry w większym stopniu i wypunktowała Wisłę. I nie neguję, że Lopes wywiązał się z tej roli dobrze. Zresztą w pierwszej połowie też zagrał dobrze, w stylu Pekharta absorbując obronę, dając pomocnikom miejsce.
I właśnie o to chodzi! Legia, korzystając ze skuteczności Pekharta, ale też ruchliwej linii pomocy, powinna załatwiać sprawę już w pierwszej połowie, a później wchodzi Lopes i zaczyna się uruchamianie skrzydłowych. Jedno drugiego nie wyklucza.
Zamiast grać małą grę, jak świetnie wychodziło to w poprzednich spotkaniach graliśmy na ..wrzutki. Rośli obrońcy Górnika mogli się wykazać.
Co ciekawe po odejściu Niezgody i kontuzji Kante zaczął wtedy grać w ataku Pekhart.
Masz na myśli mecz z 30 kolejki zeszłego sezonu? Ja widzę tamten mecz trochę inaczej. Utkwiła mi w pamięci zwłaszcza masa niewykorzystanych sytuacji oraz frajersko stracone bramki. Legia powinna prowadzić ze dwa, trzy do zera po pół godziny gry.
W dodatku została okradziona z ewidentnego karnego. Co ciekawe, gdy spojrzy się na powtórkę nawet, Legia gniotła Górnika od pierwszych minut swoją grą i grała szybką piłką po ziemi. W tym meczu akurat Pekhart zawalił jedną sytuację. Natomiast tych okazji było znacznie więcej. Właśnie po rozegraniach po ziemi. Marnowali Luquinhas, Cholewiak, Wieteska(akurat głową), Sanogo, Kante trafił w poprzeczkę. Każdy chyba piłkarz ofensywy ma swoje za uszami w tym meczu, jeśli idzie o skuteczność.
Ten mecz był chyba ostatnim, w którym Legia pokazała, że potrafi grać szybko, po ziemi i zaskakuje przeciwnika różnymi wariantami rozwiązywania akcji. Później był feralny mecz ze Śląskiem, wyrachowane zwycięstwo okupione jednak stratą Veso i Kante.
Ale ten mecz był też moim zdaniem bardzo dobrym przykładem, że także z Pekhartem na boisku można też grać szybko i ciekawie.
Czech zagrał w duecie z Kante i to był strzał w 10 oraz wskazówka na przyszłość, że musi mieć obok siebie ruchliwych, aktywnych zawodników, żeby jego praca i instynkt strzelecki, zaskakujący dla obrońców ruch bez piłki w polu karnym, były jeszcze lepiej wykorzystane. Nawet w beznadziejnym meczu z Piastem, gdy gra Legii leżała, w odróżnieniu od meczu z Górnikiem, po wejściu na boisko Rosołka, który był jedynym biegającym piłkarzem drugiej linii(a właściwie fałszywy napastnik), okazało się jak wiele to dało Legii. Obrońcy Piasta uwiesili się na Pekharcie, i dzięki temu ruchliwy Rosołek miał wiele miejsca. I nagle pojawiły się sytuacje.
Także moim zdaniem tamten mecz z Górnikiem, jak też nawet już mecze ostatnie przed Wisłą Płock pokazały, że z Pekhartem na boisku można grać szybko, kombinacyjnie, jeśli piłkarze ofensywni, skrzydłowi, linia pomocy się o to starają. A jeśli są zahukani i nie podejmują odpowiedzialności, wtedy najlepiej wszystko zwalić na Czecha.
Tu się z tobą zgodzę. . Specjalista od piłki, który nic nie osiągnął.
klucz do jakości gry każdej drużyny leży w linii pomocy, wydaje mi się. Tam konstruuje się akcje, reguluje tempo gry, szuka rozwiązań do finalizacji. Jeżeli linia pomocy jest pasywna, wtedy zaczyna się granie wszerz i szukanie najprostszych rozwiązań.
Jeżeli jest aktywna, pomocnicy wychodzą na pozycje, pokazują się do gry, grają blisko siebie, wymieniają podania i szukają wejść w pole karne, możliwości kończenia akcji strzałem lub zamykania wrzutek, wtedy jest zdecydowanie większa szansa zakończenia akcji strzałem, zaskoczenia przeciwnika.
Michniewicz, sztab i piłkarze moim zdaniem od zgrupowania w Dubaju wkładają wiele pracy w to, żeby cała drużyna Legii jak najbardziej angażowała się w atak. Nowe ustawienie uwolniło nowe możliwości i pisaliśmy o tym, że gra się ruszyła, że zaczęły pojawiać się sytuacje, że Luquinhas zaczął strzelać. Natomiast irytujące były momenty dekoncentracji, to, że w polu karnym lub na linii pola karnego brakowało piłkarzy mogących kończyć akcję strzałem. Także to, że wiele strzałów było niecelnych.
W meczu z Wisłą po prostu wszystko zagrało. Linia pomocy była przez cały mecz bardzo aktywna, przez co wymiana piłek, konstruowanie akcji było dużo sprawniejsze i zaskakujące dla przeciwnika. Natomiast w pierwszej połowie finalizacja akcji poprzedzona była wrzutkami, również na środkowego napastnika, co było widać szczególnie przy pierwszej i trzeciej bramce.
Ale w każdej z tych trzech bramkowych akcji, oprócz wrzutek, cechą charakterystyczną był liczniejszy niż wcześniej udział piłkarzy w polu karnym rywala. Dlatego Wszołek, Kapustka, Mladenović byli gotowi do skończenia strzałem wrzutki.
Moim zdaniem Lopes wniósł na pewno fajne panowanie nad piłką, umiejętność jej rozrzucenia na skrzydła w szybkim ataku, jak to pokazał w drugiej połowie zwłaszcza. Ale w pierwszej, gdy drużyna najbardziej cisnęła Wisłę, on głównie poruszał się w polu karnym, absorbując obrońców. Grał jak Pekhart, innymi słowy. Moim zdaniem zbyt łatwo połączyliśmy efektywną grę Legii z brakiem Czecha na boisku. Granie ciągłych wrzutek na napastnika był problemem linii pomocy, a nie Tomasa.
W meczu z Wisłą okazało się, że to nie od napastnika, a od odpowiedzialności pomocników, zależało, że wrzutki przynosiły większą korzyść.
Gdybać można do "usranej śmierci"