Domyślne zdjęcie Legia.Net

Raport E&Y: 30 mln. przychodu za karnety i bilety

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

27.09.2010 08:56

(akt. 15.12.2018 12:53)

Krzysztof Sachs, partner w Ernst & Young, jest jednym z autorów kolejnej edycji raportu "Ekstraklasa piłkarskiego biznesu". W rozmowie z Gazetą Wyborczą przedstawia kilka swoich wniosków. - Do tej pory jej przychody ze sprzedaży karnetów i biletów wahały się na Legii między 3 a 5 mln zł. Po przebudowie stadionu ( jeszcze niezakończonej) z samej tylko sprzedaży karnetów Legia ma już 5 mln zł przychodów. - Spokojnie można założyć kolejne 5 mln zł ze sprzedaży biletów - mówi Krzysztof Sachs. Na nowym stadionie Legia będzie miała 40 lóż biznesowych, 39 na sprzedaż. Każda po 260-280 tys. zł za sezon. To kolejne 10 mln zł przychodu. Do tego dochodzi jeszcze 1200 miejsc biznesowych, po co najmniej 10 tys. zł. A więc znów lekko licząc - 10 mln zł przychodu. W ten sposób przychody Legii ze sprzedaży biletów i karnetów mogą podskoczyć do 30 mln zł za sezon - mówi.
- Jeśli to samo będzie na Lechu i w Wiśle, a do tego trochę mniej, ale też dużo na innych nowych stadionach, to spokojnie można założyć, że łączne przychody wszystkich klubów ekstraklasy wzrosną skokowo o 100-150 mln zł - zaciera ręce ekspert Ernst & Young. Poprzedni rok był też trudny, bo nasza ekstraklasa nie miała sponsora tytularnego. - Jestem przekonany, że prędzej czy później będzie go miała, a to oznacza kolejny wzrost przychodów - mówi Krzysztof Sachs.

Pytanie jednak, czy kluby zaczną zarabiać. - Tu bym się nie spodziewał przełomu - mówi ekspert. Tłumaczy jednak, że piłka nożna to nie jest biznes, na którym zarabia się kokosy. - To nie jest tak, że kupuję klub i piłkarzy, dobrze ich trenuję i mam z tego fortunę. Dobrze jest, jeśli klub nie przynosi strat, jeśli się bilansuje, a bardzo dobrze - jeśli cokolwiek zarabia. Najczęściej klub jest jednak skarbonką, do której się dokłada. Tak jest na całym świecie - tłumaczy Krzysztof Sachs. Oczywiście są wyjątki. Dla polskiego klubu prawdziwym eldorado może być awans do piłkarskiej Ligi Mistrzów, do której jednak od lat dobijamy się bezskutecznie.

- Na inwestycje w biznes piłkarski trzeba patrzeć inaczej niż na zakup zwykłej firmy. Tu zyskiem dla właściciela może być możliwość promowania przy pomocy drużyny piłkarskiej marki, która dla właściciela klubu stanowi podstawowe źródło dochodów. Dzięki drużynie piłkarskiej można budować rozpoznawalność tej marki. Dobrym przykładem takiego działania jest Amica - mówi Krzysztof Sachs. Dodaje, że posiadanie klubu jest często dla jego właściciela po prostu kaprysem, spełnieniem marzeń. - Jeśli przy tym wszystkim klub balansuje na granicy rentowności, to już jest całkiem dobrze - przekonuje ekspert. Czy jednak sprzedaż dość marnej jakości produktu, jakim jest polska piłka klubowa, może pomóc w promowaniu marki? - Fenomen sportu polega na tym, że choćby poziom był marny, to i tak chcemy go oglądać. Sprzedajemy emocje, a te może przynieść zarówno dobre, jak i słabe widowisko sportowe. Zacięty mecz może się trafić i w bardzo dobrej, i w bardzo słabej lidze - przekonuje Krzysztof Sachs. Jego zdaniem perspektywy polskiej piłki są dobre. - Nasze kluby będą coraz bogatsze. Kilka z nich z budżetów na poziomie 20-30 mln zł przeskoczy na 50, 70, a nawet 100 mln zł. Zaczną ściągać z zagranicy coraz lepszych piłkarzy. Wcześniej czy później ci lepsi piłkarze zaczną podnosić poziom sportowy naszych klubów - wieszczy Krzysztof Sachs.

Kolejną edycję "Ekstraklasy piłkarskiego biznesu" wygrał Lech Poznań. Jak przed rokiem. Druga jest Legia Warszawa (przed rokiem trzecia), trzecia - tu niespodzianka - Lechia Gdańsk. Ernst & Young stworzył biznesowy ranking klubów ekstraklasy na podstawie trzech kryteriów: ich sytuacji finansowej, siły medialnej i efektywności działania. Lech był najlepszy we wszystkich kategoriach rankingu. 

Druga w rankingu Ernst & Young Legia miała w zeszłym roku niemal 32,5 mln zł przychodu. Prawie tyle samo co minimalnie lepszy pod tym względem GKS Bełchatów. Legia to w ogóle ciekawy przypadek. Jej przychody wzrosły o 24 proc. Złożyły się na to głównie wpływy z transmisji, które były wyższe o 70 proc. niż rok wcześniej, oraz przychody z transferów. Legia nadal była najbardziej zadłużona spośród klubów Ekstraklasy. Finansowana jest głównie pożyczkami od właściciela - grupy ITI, a zadłużenie przekracza jej majątek niemal pięciokrotnie.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.