Ricardo Sa Pinto: Portugalia to docelowy rynek transferowy

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: O Jogo

29.01.2019 15:09

(akt. 13.02.2019 01:16)

- Byłbym zmartwiony będąc trenerem od porażek, a nim nie jestem. W 90% klubów, w których pracowałem, osiągałem pozytywne wyniki lub zostawiałem po sobie coś dobrego. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Zdarzało się, że prowadziłem zespoły mało konkurencyjne, nie mające pieniędzy i jakości w składzie. Trenowałem śpiących gigantów, jak Crvenę zvezdę czy OFI Kreta. Teraz wróciłem tam, gdzie chcę być i mogę walczyć o trofea - powiedział w rozmowie z "O Jogo" Ricardo Sa Pinto, szkoleniowiec Legii Warszawa.

- Propozycja i projekt Legii były konkretne. Udało mi się podnieść zespół, który wcześniej w siebie nie wierzył. Wróciliśmy do dobrych wyników, graliśmy pozytywną piłkę, w której dominowaliśmy nad rywalami i pięliśmy się w tabeli. Jestem szczęśliwy w Legii, która trzy razy z rzędu zdobyła mistrzostwo Polski. Ale nie zrobiła tego nigdy cztery razy z rzędu i chciałbym tego dokonać. Ważne, by utrzymać kręgosłup. Kiedy niektórzy odejdą, klub się nie wzmacnia, a cele pozostają takie same, tworzy się wielkie ryzyko - stwierdził Sa Pinto w rozmowie z portugalskimi mediami.

- Moim celem jest praca w klubach, gdzie cele są zbieżne z moimi. Zdarza się, że możesz jednak trafić do bardziej konkurencyjnej ligi. Wierzę w projekty, żyję coraz mocniej z dnia na dzień, ale nie zapominam o patrzeniu w przyszłość, planowaniu i wizji. To, co długoterminowe, nie jest moją obsesją - dodał szkoleniowiec Legii.

- Czerpię od wielu trenerów, czytam, słucham, byłem dwa razy u Jose Mourinho - w Interze i Realu - identyfikuję się z nim, ale kieruję się własną metodologią. Trener zawsze musi myśleć. Nie śpię, a odpoczywam. Zawsze szukam czegoś, by zaskoczyć przeciwnika. Czasem ważne jest, by czytać grę, dawać wskazówki, ale nie mówić do piłkarzy cały czas - powiedział trener "Wojskowych".

- Portugalia jest docelowym rynkiem transferowym. Patrzymy na zawodników do wypożyczenia lub takich, którzy mogą być pozyskani w podobny sposób do Rochy i Agry. Rynek portugalski jest przystępny i atrakcyjny. Przykładowo Salvador trafił do nas po pobycie w wielkich klubach, był regularny, miał wyniki i odgrywał istotną rolę w ofensywie. Czuję, że mamy graczy chcących wygrywać i mających głód wygrywania i pasję. Są też tacy, którzy nie grają i są zainteresowani grą w Polsce. Pewne jest, że w lidze portugalskiej wcale tak dobrze się nie płaci. Portugalczycy mają dobre wzorce taktyczne, znają metodologię i łatwiej się dzięki temu adaptują. Chciałbym mieć w drużynie więcej rodaków, ale szukam równowagi i nie chcę zabierać miejsca młodemu Polakowi. Jeśli wszystko idzie dobrze, różne proporcje są akceptowane. Kiedy jest źle, będzie to kwestionowane i nie chcę żeby tak się stało - stwierdził Sa Pinto w kontekście transferów.

- Obecnie w Polsce jest zimno, nie jest tak łatwo w niej żyć. Trudno chodzić po ulicy, ale lubię mieszkać w Warszawie. Czuję się bezpiecznie. To miasto, które żyje, ma też historię i ofertę kulturalną. Czy chciałbym odwiedzić obóz w Auschwitz? Nie zrobiłem tego. Nie wiem też czy tego chcę. To symbol wielkiej katastrofy ludzkości, trudno oglądać komorę gazową, wszystko dookoła. Nie muszę jednak jechać w takie miejsce, by zdać sobie sprawę z tego, co się tam wydarzyło i jakie zbrodnie popełniono. Może pewnego dnia tam się znajdę, ale staram się raczej chodzić do miejsc pozytywnych. Nie da się uciekać od historii, czytam o niej, ale nie mam obsesji odwiedzania miejsc, w których popełniano straszliwe zbrodnie - opowiedział Pinto, który kontynuował temat Polski. - Znam kilka wyrażeń, bo najważniejsze jest móc wyrazić podstawy. Aktualnie koncentruję się na swojej pracy i język jest kwestią drugorzędną - zakończył.

Polecamy

Komentarze (90)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.