Ricardo Sa Pinto

Ricardo Sa Pinto: Wszystko, poza brakiem szacunku, jest dozwolone

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Canal+, Legia.Net

18.02.2019 20:53

(akt. 21.02.2019 12:03)

- Ekstraklasa jest wyrównana, wiele zespołów jest na podobnym poziomie. Legia nie jest zespołem, który wybitnie się wyróżnia, choć mamy bardzo dobrych zawodników, niekiedy lepszych niż u innych. Porównując się z Lechem, Lechią czy Jagiellonią, jesteśmy na podobnym szczeblu. Jest kilka detali, które zadecydują o końcowym wyniku i nad nimi pracujemy. Dla przykładu, gdańszczanie nie kreują wielu akcji, ale są skuteczni - powiedział Ricardo Sa Pinto w rozmowie z "Canal+'.

- Nie ma czegoś takiego, jak styl Sa Pinto. Nie mogę zamknąć zawodników w pudle i sterować nimi, jak na PlayStation. Cieszę się jednak, że gracze rozumieją, co chcemy im przekazać razem z asystentami. Dajemy piłkarzom pole do indywidualnych popisów w ofensywie, choć inaczej wygląda to w defensywie. Mamy tam określone zasady, w których nie ma miejsca na nic innego. Obrona jest najważniejsza dla każdego zespołu. Jeśli nie jesteś dobrze zorganizowany i nie masz wielkiego serca do walki, nie wygrasz. Nawet będąc Legią. Sama gra w ofensywie nie wystarczy, kiedy defensywa jest słaba. Bardzo ważna jest dla mnie równowaga pomiędzy atakiem i obroną. Jestem zadowolony z naszej gry, to dobra droga, ale możemy poprawić grę z przodu. Stwarzamy sobie wiele akcji, ale nie dobijamy przeciwników w odpowiednim momencie - stwierdził Portugalczyk. 

Szkoleniowiec został także zapytany o relacje z mediami - Nie mam żadnego problemu z dziennikarzami. Szanuję każdego z nich i wiem, że czasami mają inny punkt widzenia. Rozumiem tych, którzy są częścią naszej gry, powinniśmy pracować razem, być partnerami. Można mieć inny punkt widzenia, wydawać różne opinie, ale powinniśmy się szanować. Są jednak także dziennikarze, których na tym poziomie nie mogę zrozumieć - podobni do tych z prasy brukowej, a tego nie mogę zaakceptować. Lubię rozmawiać o piłce, nie mam problemu, gdy przepytuje się mnie z wiadomości dotyczących mojego zespołu, ale pytania muszą być konstruktywne. Akceptuję opinie na temat wykańczania naszych akcji czy gry naszej defensywy, to część pracy. Takie słowa są dla mnie zrozumiałe. Nie mam problemu, by usłyszeć, że zrobiłem złą zmianę lub obrałem złą strategię, bo nie jestem perfekcyjny. Ludzie mogą wyrażać swoją opinię, wszystko jest dozwolone, poza brakiem szacunku. Na to pozwolić nie mogę - tłumaczył.

- Czasami, gdy jestem skupiony na pracy, wyglądam bardzo poważnie. Mamy cel, którym jest wygrana i musimy go zrealizować. Nie jesteśmy tu, by zawierać nowe przyjaźnie, przeprowadzać miłe konwersacje czy fajnie spędzać czas. Żyję ze zwycięstw i chciałbym je celebrować, ale w piłce nie ma na to czasu. Nie można zbyt długo upajać się chwilą, bo lada moment jest kolejny mecz. Po pracy lubię otaczać się pozytywnymi i szczęśliwymi ludźmi. Kocham się śmiać! Uwielbiam spędzać czas przy stole z otwartymi osobami. Jestem bardzo pozytywny i łatwo mnie zrozumieć. Myślę, że trener i człowiek Sa Pinto to nieco inne osoby - tłumaczy.

- Odpowiedzialność za obowiązki definiuje mnie jako osobę prywatną i pracującą. Inaczej zachowuję się udzielając wywiadu, inaczej w trakcie konferencji prasowej, a jeszcze inaczej w trakcie meczów. Mam różne zachowania w zależności od sytuacji. Droga, jaką prowadzę zespół, jest bliska, przyjazna i otwarta. Mam dobre relacje, ale jest cienka granica, której nie można przekroczyć, a jest o to łatwo. Jak to w rodzinie, w której jest 25 zawodników, muszą być jakieś tarcia. Nawet mając dobre relacje i tak każdy chce grać, bo myśli o swojej karierze. Nie chodzi o to, kto jest zły i jak się zachowuje. Jestem w stanie zrozumieć smutek, ale w pewnych granicach. Jestem otwarty na zawodników: mają mój numer telefonu, mogą do mnie dzwonić 24 godziny na dobę i zawsze przyjść do mojego gabinetu. Nie mogą robić jednak czegoś, co nie jest akceptowalne. Mam pewną część mocnej osobowości. Czasem trzeba posłuchać innych, a mój sztab szkoleniowy w wielu sytuacjach pozwala mi znaleźć balans. Słucham również swojego dyrektora sportowego, prezesa i kapitana drużyny, który doskonale wie, co dzieje się w szatni. Nie mogę robić tylko tego, co chcę. Najważniejsza jest dla nas w tym roku podwójna korona - opowiadał szkoleniowiec Legii. 

- Lechia, Lech i Jagiellonia to nasi najgroźniejsi rywale w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Wisła i Cracovia w formie również potrafią zagrozić, ale wskazałbym na wspomniane trzy kluby. Legia najgroźniejsza sama dla siebie? Mój zespół jest w porządku. Nie da się wygrać każdego meczu, ale trudno nas pokonać, gdy jesteśmy w normalnej dyspozycji. Zawsze może się jednak zdarzyć słabszy dzień - stwierdził.

Wielkimi krokami zbliża się mecz Lecha z Legią w 23. kolejce Ekstraklasy. - Słyszałem o Adamie Nawałce, że był selekcjonerem kadry, choć nie znam dokładnie stylu jego pracy. To doświadczony trener, który zna ligę i jest szanowany w środowisku. Każdy oczekuje od niego, że Lech z meczu na mecz będzie lepszy. Zmierzymy się z nimi na wyjeździe i będzie to zupełnie inne spotkanie niż poprzednio. Mamy kilka punktów przewagi, co działa na naszą korzyść, ale nie będziemy patrzeć w tabelę wychodząc na boisko. W Portugalii, gdy Sporting mierzy się z Benfiką, może paść każdy wynik niezależnie od sytuacji w lidze. Podobnie jest w Polsce z meczami Legii z Lechem. Będziemy musieli być skupieni przez pełne 90 minut i dbać o detale oraz nie rozdawać prezentów - powiedział Sa Pinto. 

- Nie lubię rozmawiać o zawodnikach z pozostałych drużyn, bo skupiam się na swoich graczach. W każdym klubie znalazłbym jednak jednego, dwóch, a może trzech graczy, którymi mógłbym być zainteresowany. Wolę nie mówić o nazwiskach, ale wiem kto prezentuje dużą jakość. Rozmawiam z dyrektorem sportowym i prezesem - dobrze wiemy, kto zasługuje na naszą uwagę zwłaszcza z Ekstraklasy, bo nie chcemy sprowadzać piłkarzy tylko zza granicy. Jeśli Polacy będą do wzięcia, to się na to zdecydujemy. Tak może się stać już przed kolejnym sezonem. Może jedna-dwie dodatkowe opcje wciąż byłyby wskazane, ale jestem zadowolony z aktualnej kadry i nie chcę, by ona się zmieniła - dodał.

- Jestem bardzo szczęśliwy w Polsce. Ja, moja rodzina, członkowie sztabu oraz portugalscy zawodnicy - podoba im się tutaj, bo czują się jak w domu. Poprzez dobre wyniki, czują, że są we właściwym miejscu - przekonywał Sa Pinto.

Polecamy

Komentarze (141)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.