Richard Grootscholten

Richard Grootscholten: Widzę otwarte głowy w Legii

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Onet

14.08.2019 11:13

(akt. 14.08.2019 11:21)

Miałem oferty z Azji, Bliskiego Wschodu i Stanów Zjednoczonych. Ale wybrałem Legię. W tym klubie jest wizja, żeby zbudować coś wielkiego. Widzę różnicę w porównaniu z tym, co było tutaj trzy lata temu. Odległość też miała znaczenie. Moja rodzina została w Holandii, łatwiej jest do nich latać z Polski niż z Azji. Legia ujęła mnie też ludźmi. Na każdym szczeblu widzę tu otwarte głowy - stwierdził w rozmowie z "Onetem" Richard Grootscholten, dyrektor wykonawczy akademii Legii Warszawa

Na co będzie pan kładł największy nacisk?

- Lubię mieć więź z trenerami. Czasami mogę siedzieć w biurze, ale bycie na boisku, przyglądanie się wszystkiemu z bliska, jest sednem tej pracy. Najlepsze rzeczy rodzą się wtedy, gdy jesteś blisko trenerów. To jest moja wewnętrzna walka: jak rozłożyć dzień, żeby spędzać z nimi więcej czasu na placu boju. Ale to właśnie chcę zrobić. Temperatura akademii, na tym mi zależy. Mam na myśli głębokie relacje trenerów z zawodnikami, wszystkich pracowników ze sobą. Musisz zżyć się z tymi ludźmi. Tego będę pilnował.

Może pan dziś powiedzieć coś więcej na temat raportu dla Dariusza Mioduskiego? W wywiadzie z Pawłem Wilkowiczem dla Sport.pl nie chciał pan poruszać tego tematu.

- Trzy lata temu zostałem poproszony, żeby wyrazić swoje zdanie na temat akademii Legii. Zrobiłem audyt, przeprowadziłem wywiady z ludźmi. Spisałem pomysły. Przedstawiłem to zarządowi. To był niezależny głos. Wskazałem rzeczy, które można zrobić lepiej.

Co konkretnie?

- To nie jest moment, żeby o tym opowiadać.

Spytam inaczej: co jest pierwszą zmianą, która może usprawnić software Akademii Legii?

- Jestem jeszcze za krótko w Legii, żeby mówić o zmianach. Na razie to wszystko obserwuję. Ale na pewno wiem, jak wygląda idealna akademia, którą mam w głowię i do której dążę w każdym miejscu. Najważniejszą rzeczą jest to, co dzieje się na boisku między trenerem a piłkarzem. Ważni też są ludzie, którzy pracują w administracji, pracownicy biurowi, osoby, które zajmują się analizą. Musisz dbać o wszystkich. Ale podstawą jest codzienna relacja między trenerem a piłkarzem, tylko tak możemy wydobyć potencjał. Kult wiedzy musi być na topowym poziomie. Chcę żeby piłkarze i trenerzy widzieli to podobnie. Musimy mieć jasność, co to znaczy być w Legii Warszawa. Bo to jest presja, ogromna presja. Musimy oswoić z nią młodych zawodników. Druga sprawa: w najlepszych akademiach, kiedy idziesz korytarzem, czujesz pewną energię. Są tam ludzie, którzy kochają swoje miejsce pracy. Mają ten błysk w oku. Kochają dyskutować. Spierają się. Na czymś im w życiu zależy. Nigdy nie wydobędziesz z siebie czegoś extra, jeśli pracujesz tylko dlatego, bo ci płacą. "Feeling" to jest coś, co odróżnia dobre akademie od słabych.

Akademia Legii za parę lat będzie pana wizytówką?

- Wierzę w siebie. Wierzę w to miejsce. Niewiele klubów ma to coś, a ten klub to ma. Jeżeli będziemy cierpliwi za parę lat zobaczycie owoce. To jeden z największych projektów w Europie. Jestem dumny, że jestem jego częścią.

Cała rozmowa dostępna jest w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (36)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.