News: Sebastian Szymański: Ćwiczyłem takie strzały po treningach

Sebastian Szymański: Ćwiczyłem takie strzały po treningach

Marcin Przygudzki

Źródło: Legia.Net

27.04.2018 23:24

(akt. 02.12.2018 11:28)

- Nigdy nie jest tak, że zwycięstwa przychodzą łatwo. Każdy z nas musi się sporo napracować, aby padła pierwsza i kolejne bramki. Dzisiaj udało nam się strzelić trzy gole i jeden stracić. Na pewno ta końcówka nie wyglądała tak, jakbyśmy sobie to wyobrażali. Wiadomo, że Korona grała w dziesięciu, a my nie potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacji i oddaliśmy rywalowi inicjatywę. Takie rozluźnienie nie może mieć miejsca. Możemy się jednak cieszyć, bo wygrywamy kolejne spotkanie w lidze i teraz myślimy już o środowym finale Pucharu Polski - powiedział strzelec pierwszego gola dla Legii Sebastian Szymański.

- Na pewno z tyłu głowy tkwiło gdzieś to, że nie potrafiliśmy przy Łazienkowskiej wygrać i strzelić kilku bramek, dlatego tym bardziej cieszy dzisiaj tak okazałe zwycięstwo. Teraz przed nami trudne spotkanie z Arką Gdynia, do którego trzeba podejść bardzo mądrze i również je wygrać. Tylko na tym się skupiamy. Znamy mocne i słabe strony Arki, ale ich nie zdradzę. Mimo że dzisiaj gdynianie przegrali swoje spotkanie z Piastem Gliwice 1:5, to należy pamiętać, że mecz jest meczowi nierówny. Każdy z każdym może powalczyć, lecz wszystko zależy od nas. Musimy wyjść w środę na boisko maksymalnie skoncentrowani.


- Jesteśmy teraz liderami ligi, więc będziemy na pewno w weekend obserwować wyniki rywali, ale większą uwagę skupimy na przygotowaniach do meczu z Arką, bo wszyscy w klubie wiemy, jak długo czekaliśmy na finał Pucharu Polski.


- Po treningach zostawałem razem z Cristiano Pasquato i ćwiczyłem z dystansu. Nie strzeliłem tak efektownie jak kolega, ale ważne, że piłka wpadła do siatki. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że dysponuję takim silnym uderzeniem (śmiech). Analizujemy mecze i wiemy, że w każdym jest zawsze okazja, aby uderzyć z daleka. Wcześniej próbowaliśmy niemal wchodzić z piłką do bramki, a teraz próbujemy trochę więcej strzelać z dystansu.


- Przy akcji z Jarkiem Niezgodą rzeczywiście czułem, że jestem na pozycji spalonej, ale starałem się tak cieszyć, aby nie dać po sobie tego poznać (śmiech). Może Jaro faktycznie zbyt długo zwlekał z podaniem? On czasem ma z tym problem (śmiech). - zakończył młody pomocnik Legii.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.