Sobota pod znakiem gier i rywalizacji

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

12.01.2019 15:30

(akt. 14.01.2019 12:28)

W sobotę legioniści na porannym treningu nie mieli biegów interwałowych, a podczas rozgrzewki przebiegli mniej kółek wokół boiska niż zwykle. Następnie rozpoczęli pracę na przygotowanych przez sztab szkoleniowy stacjach – były maty, płotki, drabinki, gumy, podesty, koła, ciężarki czy rolki.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK

Legioniści pracowali nad równowagą czy różnymi partiami mięśni. Indywidualnie na rowerze stacjonarnym razem z kierownikiem zespołu Konradem Paśniewskim pracował Marko Vesović. Organizmy poszczególnych piłkarzy różnie reagują na obciążenia, czasem wskazany jest dzień odpoczynku.  Do pracy z kolegami powrócił za to Domagoj Antolić. – Z każdym dniem czułem się lepiej, dużo lepiej. Zapomniałem już o zabiegu, zwiększam obciążenia – skomentował „Antola”.

Po godzinie trenerzy zarządzili serię gier z piłkami na skróconym polu gry. Na początku dwie grupy – zielona i pomarańczowa i gra na utrzymanie, trzeba było wymienić jak największą liczbę podań.  Po kwadransie przyszła kolej na trochę urozmaiconą formę „dziadka”. Na koniec był turniej na małe bramki – gra toczyła się na pięciu boiskach – na czterech dwóch na dwóch i na jednym trzech na trzech. Z czasem rywalizacja przenosiła się na większe bramki. Wygrała ekipa w składzie Michał Kucharczyk, Domagoj Antolić i Michał Karbownik. Do końca o zwycięstwo rywalizowali ze zespołem złożonym z Cafu, Miroslava Radovicia i Mateusza Praszelika. - Nic dziś nie wygraliśmy ani ja, ani Inaki. Ale za to byliśmy najlepsi w bieganiu, a na razie to jest najważniejsze - uśmiechał się Artur Jędrzejczyk.

Po zajęciach o komentarz poproszony został Inaki Astiz. - Na treningu była walka i agresja? To prawda, każdy chce wygrać w gierce, ma swoje ambicje. Jest rywalizacja, o to chodzi. Takie zachowania kreują mentalność zwycięzcy, a to bardzo ważna cecha w sporcie. Na początku zajęć było trochę ćwiczeń prewencyjnych, potem były gry na utrzymanie w dwóch grupach. Następnie jednak grupa pracowała na boisku z małymi bramkami – tam też celem było jak najdłuższe utrzymanie się przy piłce. Druga grupa z kolei wymieniała podania i trzeba było zmienić ciężar gry, podań na drugą stronę boiska. Na koniec był mini turniej, dwóch na dwóch, rywalizacja toczyła się na pięciu boiskach. Jak widać monotonii nie ma, wszystko jest urozmaicone, na dużej intensywności. To naprawdę fajne zajęcia. Szkoda tylko, że nie udało mi się wygrać, brakowało skuteczności.

Polecamy

Komentarze (191)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.