News: Trenerska historia Jana Urbana

Trenerska historia Jana Urbana

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

25.10.2015 08:10

(akt. 07.12.2018 19:24)

- Legia to dla mnie wielkie życiowe wezwanie – powiedział Jan Urban gdy pierwszy raz został szkoleniowcem „Wojskowych”. Praca z legionistami była jego trenerskim debiutem w dorosłej piłce. Po prawie trzech latach rozstał się z Legią i następnie znalazł się w Polonii Bytom i Zagłębiu Lubin. W 2012 roku ponownie objął warszawiaków, z którym zdołał zdobyć m.in. mistrzowski tytuł. Ostatnio spróbował swoich sił w Osasunie, z której został zwolniony, ponieważ – jak sam twierdzi – klub przechodził ogromny kryzys. W niedzielę jego Lech Poznań zmierzy się z podopiecznymi Stanisława Czerczesowa.

Zanim Jan Urban po raz pierwszy został trenerem Legii Warszawa, dostał propozycję pracy od Wisły Kraków. Z „Białą Gwiazdą” się nie porozumiał i finalnie stał się szkoleniowcem stołecznego klubu. Debiut z „Wojskowymi” miał katastrofalny. Razem ze swoją drużyną wyjechał na mecz Pucharu Intertoto, aby zmierzyć się z Vetrą Wilno. Po pierwszej połowie warszawiacy przegrywali 0:2. Rywalizacja sportowa w pewnym momencie zeszła jednak na dalszy plan, ponieważ rozpętały się zamieszki. Po tym spotkaniu fani popadli w konflikt z ówczesnym zarządem legionistów, który trwał ponad dwa lata. - Konflikt sympatyków Legii z klubem najbardziej odbijał się na drużynie. Nie mogliśmy w owym czasie liczyć na doping fanów. Dodatkowo, w tym samym okresie „Wojskowi” modernizowali swój stadion i ludzie przychodzili tylko na jedną trybunę. Przez dwa i pół roku kibice nie wspomagali nas swoim śpiewem, więc nie ukrywam łatwo nie było – powiedział naszemu serwisowi pięćdziesięcio-siedmiokrotny reprezentant Polski.


Urban mimo niesprzyjających warunków pracy poradził sobie w pierwszym sezonie osiągając zadowalające wyniki. Z „Wojskowymi” zajął drugie miejsce w lidze i zdobył Puchar i Superpuchar Polski. Legia w owym czasie rywalizowała z Wisłą Kraków, która w sezonie 2007/2008 odniosła tylko jedną porażkę (z Legią przy Łazienkowskiej). - Kiedy obejmowałem Legię jako pierwszy trener czułem ogromną odpowiedzialność. Jednakże wierzyłem, iż jestem przygotowany do tej funkcji. Wydaję mi się, że jako debiutujący szkoleniowiec nikogo nie zawiodłem – wspomina obecny trener Lecha Poznań. W kolejnych rozgrywkach szkoleniowiec również sięgnął po wicemistrzostwo, ale tym razem rezultat ten nie był traktowany przez zarząd i kibiców jako sukces. „Biała Gwiazda” wyprzedziła legionistów jedynie o trzy punkty. Dodatkowo relacje między piłkarzami stołecznego klubu a ich mentorem ulegały pogorszeniu. Pewna formuła zaczynała się wyczerpywać. W 2010 roku zarząd warszawiaków zdecydował się na zmiany i na owym stanowisku został zatrudniony Stefan Białas.


Kolejnym przystankiem w karierze legendy Górnika Zabrze była Polonia Bytom. Trener zastąpił Jurija Szatałowa, który odszedł do Cracovii. Od początku szkoleniowiec umówił się z władzami śląskiego klubu, iż będzie jedynie tymczasowym szkoleniowcem. W przeciągu krótkiego okresu niebiesko-czerwoni wygrali z „Pasami” (1:0) i Arką Gdynia (2:0), zremisowali w Zabrzu z Górnikiem (1:1) i na koniec rundy przegrali z Lechem i Legią 0:1. Trzy miesiące później Urban objął Zagłębie Lubin i z tym zespołem zdołał się utrzymać w ekstraklasie. W następnym sezonie „Miedziowi” po 11. kolejkach zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli i zarząd zdecydował się zwolnić byłego piłkarza Osasuny.


W międzyczasie w Warszawie szybko zatęskniono za człowiekiem, który jako ostatni z legionistami zdobył wicemistrzostwo Polski. Mariusz Walter – ówczesny właściciel Legii – przyznał, iż zbyt pochopnie zwolnił trenera w 2010 roku. Dlatego po ponad dwóch latach szkoleniowiec wrócił do stolicy. Objął drużynę po Macieju Skorży, która była załamana po stracie już przyznanego przez kibiców i dziennikarzy mistrzowskiego tytułu w poprzednich rozgrywkach. - Kiedy obejmowałem drugi raz Legię, na pewno byłem bardziej dojrzałym trenerem. Dodatkowo nie ukrywajmy, wiedziałem, że mam do dyspozycji lepszy zespół niż za pierwszym razem. W szatni zastałem piłkarzy z lepszym potencjałem, dlatego od samego początku twierdziłem, iż przyszedłem zdobyć z „Wojskowymi” mistrzostwo. Dołożyliśmy do tego Puchar Polski. Warszawiacy ostatni raz po dublet sięgnęli 16 lat wcześniej. Nie można tu mówić o jakimś przypadku – mówił nam były piłkarz Osasuny. Wszelkie niesmaki między zawodnikami „Wojskowych” a trenerem poszły w niepamięć. Urban wyciągnął wnioski po pierwszej kadencji i tym razem poprawił interakcję ze swoimi podopiecznymi. Miodowe miesiące nietrwały jednak długo. Przy Łazienkowskiej zmienili się właściciele, którzy mieli swoją wizję prowadzenia zespołu. Władzom klubu nie podobały się niepowodzenia europejskich pucharach, dlatego w grudniu zatrudniono Henninga Berga. To właśnie z Norwegiem, a nie Polakiem legioniści mieli zakwalifikować się do fazy grupowej Ligi Mistrzów.


Urban rozstał się z Legią za porozumieniem stron, choć nigdy nie zaakceptował decyzji przełożonych. 3 lipca w 2014 roku został trenerem hiszpańskiej Osasuny. Drużyna w poprzednich rozgrywkach spadła z La Liga i Polak miał do niej z powrotem awansować. Klub jednak przechodził spore problemy i w owym sezonie ledwo co się utrzymał w danej lidze. - Podczas mojej kadencji w Osasunie towarzyszyło sporo kłopotów pozasportowych. W zespole miałem jedynie osiemnastu zawodników z zawodowymi kontraktami, ponieważ na więcej nie pozwalały nam długi. Wcześniej był nałożony zakaz transferowy. Klub przez długi czas pozostawał bez prezesa. Niektórych dyrektorów zamknięto w więzieniu i pewną część finansów przeznaczono na wpłacenie kaucji za ich uwolnienie. Dochodzenie ciągle trwa, ponieważ są podejrzenia o korupcję. Przez chwilę ludzie zastanawiali się, czy ten zespół w ogóle będzie istniał. Kibice jednak sami twierdzą, że nikogo nie zawiodłem, bo przejąłem ich drużynę w bardzo ciężkich czasach. Fani pomstują, iż powinienem w przyszłości otrzymać jeszcze jedną szansę – mówi nam z pewnym rozczarowaniem szkoleniowiec Lecha. Były reprezentant Polski powiedział także, iż po tym jak został zwolniony z „Los Rojillos” (zostawił Osasunę na 16. miejscu w tabeli), zespół wciąż do samego końca walczył o utrzymanie. W jego miejsce przyszedł człowiek, który odszedł z Estadio Reyno de Navarra po dziesięciu spotkaniach. Losy ekipy z Pampeluny rozstrzygnęły się w ostatniej kolejce po golu doliczonym czasie gry. – Muszę przyznać, iż była to miła odskocznia. Szkoda, że tak to wszystko się potoczyło.


Kiedy Legia zatrudniła Stanisława Czerczesowa, w Lechu również zdecydowano się na zmianę szkoleniowca. Urban drugi raz w karierze przejął zespół po Skorży. Jak do tej pory z „Kolejorzem” zdołał zremisować w Ekstraklasie z Ruchem Chorzów 2:2 i wygrać z ACF Fiorentiną 2:1 na wyjeździe w Lidze Europy. - Obecnie mamy bardzo dużo punktów straty do miejsca, które daje utrzymanie w Ekstraklasie. Dodatkowo gramy na trzech frontach, a doskonale wiemy, że drużyny grające co trzy dni, nie zawsze sobie radzą z takim natłokiem meczowym. Dlatego te okoliczności sprawiają, iż prowadzenie „Kolejorza” jest trudnym wyzwaniem – powiedział trener poznaniaków. Były piłkarz Osasuny rozmawiał z nami w autobusie, który kierował się do Warszawy. Już w niedzielę mistrz Polski zmierzy się z „Wojskowymi”. To będzie druga już wizyta Urbana przy Łazienkowskiej , kiedy wystąpi jako szkoleniowiec innego zespołu. Za pierwszym razem jego Zagłębie Lubin zremisowało z warszawiakami 2:2.


- Z każdego klubu jaki prowadziłem wyniosłem dużo doświadczenia. Sporo nauczyłem się w Osasunie jak byłem trenerem drugiego zespołu. Najdłużej jednak pracowałem w Legii i właśnie z „Wojskowymi” dopracowałem swój warsztat. Przy Łazienkowskiej zawsze się gra o najwyższe cele i to jest kluczowe – powiedział na  koniec rozmowy Jan Urban. Zapytaliśmy również szkoleniowca, czy to prawda, iż Bogusław Leśnodorski rozmawiał z nim na temat ewentualnego powrotu do Warszawy. Były reprezentant Polski potwierdził, iż prezes „Wojskowych” kontaktował się z jego osobą – Odniosłem wrażenie, że z polskich trenerów byłem najpoważniejszym kandydatem na zastąpienie Henninga Berga. Czy przyjąłbym ewentualną ofertę? Tak, oczywiście – zakończył nasz niedzielny rywal.

Polecamy

Komentarze (114)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.