News: Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Ten plan może wypalić

Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Carte blanche

Przemysław Witkowski

Źródło: Legia.Net

26.09.2017 11:51

(akt. 04.01.2019 12:21)

Za nami trzy mecze pod wodzą chorwackiego szkoleniowca. O ile spotkanie w Pucharze Polski nie było w żaden sposób miarodajne, co do oceny pracy Jozaka. O tyle potyczki z Cracovią i Jagiellonią już tak. Zanim jednak przejdę do kilku wniosków, które zanotowałem sobie po ligowych bataliach, chciałbym na chwilę zatrzymać się na meczu z Ruchem Zdzieszowice. Wynik, przy całym szacunku dla kolejnych przeciwników, otworzył nam nieomal bramy do wielkiego finału na Narodowym w maju 2018. Nie bez zdziwienia przyjąłem jednak informację o wyjściowym składzie na to spotkanie. Dla jednych był to mały szkopuł, ale dla mnie dość istotny przy ocenie pracy nowego trenera Wojskowych.

Byłem niemal pewien, że w Pucharze Polski Romeo Jozak wystawi najmocniejszy skład, że da piłkarzom wyładować sportową złość. Da im postrzelać, zrobić wysoki wynik, że taki mecz mógłby być dla wielu z nich takim małym katharsis, że po prostu pozwoli nacieszyć się grą swoim podopiecznym, którzy bez presji mogliby zagrać delikatnie radosny football.  I proszę, nie łapcie mnie za słówka – wiecie, o co mi chodzi.  Wszak za chwile czekały nas dwa bardzo ciężkie mecze na wyjazdach. Jasne, od wyników spotkań z Jagą i Lechem prawdopodobnie nie będą zależeć losy tytułu mistrzowskiego, ale wszyscy wiedzieli i wiedzą, że podwójne zwycięstwo doda skrzydeł, a przy porażce zacznie się jeszcze głębsze szukanie winnych, co z pewnością do niczego dobrego nie doprowadzi, a i pracy nowemu szkoleniowcowi nie ułatwi. I właśnie dlatego miałem zupełnie inny obraz kadry na mecz z Ruchem. Myślałem, że trener wcieli się tu bardziej w psychologa niż wyrachowanego stratega. Owszem, ja nie patrzę na wszystko przez pryzmat szkół trenerskich, ale zbyt wiele razy widziałem, że zbyt przeciążone głowy piłkarzy, zwłaszcza po serii niepowodzeń, nie potrafiły się podnieść aż do momentu jakiegoś mniejszego bądź większego przełamania. A tym mógł być, w mojej ocenie, mecz z Ruchem.


Zatem jeśli Romeo Jozak chciał znaleźć odpowiedź na pytanie, który rezerwowy piłkarz ma szansę na grę w pierwszej jedenastce, to pewnie jakieś wnioski da się wyciągnąć z tego meczu. Z naciskiem na „jakieś”. Ok, Chukwu się nie nadaje. Ale jeśli chciał zobaczyć, jak grają ze sobą i między sobą zawodnicy z podstawowego składu to będzie musiał analizować mecze z Jagą i Lechem. Po spotkaniu w Białymstoku, z pewnością nie zabraknie materiału do oceny. Niestety.
Drugim, dla mnie niedocenianym faktem jest to, że stojąca na świeczniku Legia, której przeciwnicy czekają tylko aby wytknąć słabość i urządzić „szyderę” mogła np. wynikiem 8:0 utrzeć trochę nosa adwersarzom. Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że nie ma co budować potęgi sportowej na zwycięstwie z trzecioligowcem, ale mentalnie i medialnie można było trochę ugrać. A tak, mecz bez historii, z komentarzami, że drugi garnitur mocno się męczył, a na początku i tak pomógł sędzia, dyktując wątpliwą jedenastkę.


Jest jeszcze kolejny trzeci aspekt, który zawsze bardzo mnie irytował. Ja nie kupuję informacji, że piłkarze muszą odpocząć przed ważnymi spotkaniami, dlatego trenerzy dają im wolne w takich meczach jak pucharowe. Zawodowcy nie powinni mieć większego problemu w graniu spotkań, co trzy, cztery dni. A dodatkowo odwołam się tu do stwierdzenia, często używanego przez samych zawodników, jako argument dla wielu rzeczy, że najważniejszy jest rytm meczowy…


Ale skoro taka była wizja Jozaka, to pozostaje mieć nadzieję, że ma też i plan na ligę. I tu przechodzimy do spotkań z Cracovią i Jagiellonią. Na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło. Ale, jak zajrzymy do tabelek, to robi się trochę ciekawiej. Pomijając mecze z takimi tuzami, jak Sandecja czy Nieciecza, Legia w tym sezonie ma bardzo słabe statystyki. Mniej utrzymuje się przy piłce, wymienia sumarycznie mało podań, a i z oddawanymi strzałami szaleństwa nie było, a zdarzało się i tak, że celne uderzenia w kierunku bramki przeciwnika kierowali tylko nasi obrońcy. Niezależnie od stylu, obydwa mecze, zarówno ten w Warszawie, jak i ten w Białymstoku, pokazały zalążek regularności, i to pozytywnej, właśnie w statystykach. Przewaga w posiadaniu piłki, około sześciuset podań, i w strzałach na bramkę przeciwnika też przewaga. Może to nic, może to tylko suche cyfry, wpisane w tabelkę exela, ale moim zdaniem mogą pokazywać, co chce grać Jozak. Piłką, z dużą wymianą podań. Przewagą w posiadaniu futbolówki. To Legia ma prowadzić grę, niezależnie od tego, gdzie toczy się spotkanie. Być może moje spostrzeżenie jest na wyrost, ale jeśli ta tendencja utrzyma się po meczu przy Bułgarskiej, to będzie to dla nas całkiem niezła wiadomość. Oczywiście, zaraz mi ktoś wytknie, że, statystyki, statystykami, ale finalnie liczy się wynik. Tak, to prawda, ale jak trener ma układać i poprawiać grę drużyny, to od czegoś musi zacząć. Małymi kroczkami.


Cyferki cyferkami, ale nie liczyłbym, jak wielu piszących komentarze, że styl i jakość gry się szybko i diametralnie zmieni. Tu jest znacznie więcej do nadrobienia. I nie, progres nie nastąpi w tydzień, czy dwa. Na to potrzeba więcej czasu. Chorwat musi znaleźć rozwiązania dla kilku dość palących spraw. Według mnie, przed nim wiele pracy indywidualnej z poszczególnymi piłkarzami. I na tym polu będzie musiał się Jozak dużo bardziej wykazać, niż przy zestawianiu meczowej jedenastki. Według mnie, do wykonania ma potężną pracę z poszczególnymi zawodnikami. I każda będzie musiała być prowadzona w innym wymiarze.


Jedną z kluczowych kwestii jest z pewnością pytanie – co się stało, że Jędza zalicza taki zjazd formy? Prezent, jaki ofiarował Jagiellonii przelewa już praktycznie czarę goryczy. Kluczowy obrońca kadry Nawałki, kapitan Legii Warszawa, wpadł w niezrozumiałą dla mnie spiralę piłkarskiej niekompetencji. Ktoś musi go z niej wyciągnąć. Im szybciej tym lepiej.


Drugim tematem jest siła rażenia Legii Warszawa. Od czasu Nikolica i Prijovica, w drużynie, w godzinie prawdy, finalnie liczy na Kuchego. OK, może przesadzam i koloryzuję, ale armat to my na razie nie mamy. Sadiku, miał być lisem pola karnego, następcą Niko, a jak na razie nie jest nawet cieniem dla swojego poprzednika. Nie wierzę, że Albańczyka nie stać na dużo więcej. Ktoś musi jednak z nim porządnie nad tym wszystkim popracować, dając mu wsparcie nie tylko na treningach, ale i przede wszystkim tak ustawiać zespół, żeby w meczach miał kilka sytuacji strzeleckich, co pozwoliłoby mu się odblokować i wejść na wymagany przez nas poziom.
Romeo Jozak ma do odrobienia też pracę domową z Dominikiem Nagyem, który świetne zagrania przeplata fatalnymi i nie jest w stanie utrzymać równej, dobrej formy. Ten zawodnik ma duży potencjał, i chyba jasnym jest, że potrzebuje kogoś, kto mądrze go poprowadzi. Aż się o to prosi.
Trener Wojskowych musi też wspólnie z Kopczyńskim znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobić, aby ten młody chłopak pokazał pełnię swoich możliwości jako defensywny pomocnik. Pod jego adresem słyszy się w tym sezonie wiele negatywnych słów, ale mam przeczucie, że dobrze pokierowany, może doskonale spełniać się w bardzo niewdzięcznej, ale też i bardzo potrzebnej roli na boisku. Nie skreślałbym „Kopy”. Z niego możemy mieć jeszcze pożytek.  Podczas swojej przygody z Legią Warszawa Romeo Jozak musi również udać się na poszukiwania formy Thibault Moulina, bo chyba każdy wie, że jest to piłkarz, który mając niezłe możliwości, w jakiś niezrozumiały sposób przestał je pokazywać.


I mógłbym wyliczać tak dalej.


Z tego wszystkiego wyłania mi się obraz tego, że przed Chorwatem dużo indywidulanej pracy, z poszczególnymi piłkarzami. Każdego z nich trzeba odbudować nie tyle piłkarsko, co mentalnie. Wytyczyć im jasne zadania. Wskazać drogę.  Swoją pracę „one to one” musi jednak mądrze rozegrać taktycznie, realizując równocześnie cele całej drużyny. Wydaje mi się, że dotarcie do poszczególnych zawodników, wykrzesanie z nich ich, gdzieś, moim zdaniem, lekko zapomnianych możliwości, może, w perspektywie czasu, dać całkiem niezły rezultat. Obym się nie mylił. Dlatego do końca rundy – carte blanche.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.