News: Vuković: Na dobre i na złe, pod warunkiem że się wygrywa

Vuković: Na dobre i na złe, pod warunkiem że się wygrywa

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.10.2017 15:14

(akt. 02.12.2018 11:56)

- Na początku chciałbym zaznaczyć, że nie zostałem pobity, nie jestem też w żaden sposób fizycznie poszkodowany. Za to emocjonalnie i psychicznie czuję się mocno sponiewierany. To, co się wydarzyło, jest sprzeczne z moim spojrzeniem i moim prywatnym światem człowieka, trenera i osoby, której Legia nie jest obojętna. Przez ostatnie dwa lata byłem asystentem u boku czterech trenerów i czuję się współodpowiedzialny za sytuację, jaka ma miejsce. Gdy z klubu odchodził Jacek Magiera powiedziałem, że jeśli ma to Legii pomóc, jeśli jest taka potrzeba, to ja też mogę zrezygnować. Jeśli pojawi się opinia, że moja osoba jest problemem, że nie pomagam, to jestem gotów odejść w każdej chwili. Legia jest najważniejsza, a nie jednostka - rozpoczął swój komentarz do ostatnich wydarzeń związanych z Legią były zawodnik, obecnie trener naszego klubu, Aleksandar Vuković.

- Z Lechem zagraliśmy bardzo słaby mecz, nie ma wątpliwości, że możemy grać dużo lepiej, szybciej, składniej, a w niektórych momentach też z większym zapałem.


- Dłużej niż zawodowy piłkarz i trener jestem kibicem. Wychowałem się jako kibic Partizana Belgrad. Od wielu lat jest jeszcze jeden klub, któremu mocno kibicuję – Legia Warszawa. Jako kibic wychowałem się na takiej historii, która mnie urzekła i zauroczyła. W decydującym meczu o mistrzostwo Jugosławii w latach osiemdziesiątych, zespół Partizana przegrywał u siebie z Hajdukiem Split 0:5. A cały stadion śpiewał i wspierał drużynę, która na boisku nie dawała sobie rady. Na tej historii i takim podejściu do kibicowania, budowałem swoją miłość do klubu. Takie coś jest mi bliskie do dziś. Świat się zmienił, dziś fani Partizana po dwóch porażkach domagają się zmiany trenera, chcą rozmawiać z zawodnikami. A ja jako kibic wychowany na innych ideałach pytam się, co się stało z obowiązującym kiedyś na stadionach hasłem „Na dobre i na złe”? Drużyna Legii ma teraz kłopoty, nie da się zaprzeczyć. Gra słabo, z różnych powodów. Kiedy jest więc to złe? Właśnie teraz, ci ludzie potrzebują wsparcia. Przecież wszystkich porażek w tym sezonie w pucharach i w lidze nie można podczepić pod brak zaangażowania czy chęci. Jako kibic zastanawiam się czy nasze podejście do piłkarzy zawsze jest obiektywne i sprawiedliwe. Mam wrażenie, że nie. Piłkarz ma lepiej niż kibic, lepiej niż trener czy asystent trenera. Zarabia 10 czy 20 razy więcej niż asystent trenera. Ale czy to jest powód, bym ja teraz ich znienawidził, czuł do nich niechęć? Nie, a czasem mam wrażenie, że jest to powodem ogólnej niechęci do piłkarzy. Ta niechęć jest spychana na bok tylko w przypadku sukcesów. Gdy ich brak włączana jest nieprawdopodobna krytyka, hejt i szydera. To niby ma doprowadzić do tego, że zaraz będzie lepiej, ale nie tędy droga.


- Jako asystent trenera widziałem w ostatnich latach drużynę, która dwa razy zdobyła mistrzostwo Polski, która awansowała do Ligi Mistrzów, zdobyła puchar Polski, która osiągnęła 90-95 procent swoich celów postawionych przed sobą. Z Poznania wracało przynajmniej 70 procent drużyny, która osiągała te sukcesy. Kiedy oni mają otrzymać wsparcie, jak nie teraz? Chciałbym, aby kibice podeszli do sprawy w ten sposób: - Panowie jest źle, widzimy to, ale jesteśmy z wami”. Czy jest szansa na takie podejście, czy to już się nie wydarzy, a ja po prostu żyję ideałami z poprzedniej epoki?  Jeśli to już nie jest możliwe, to bardzo źle się dzieje. Moim zdaniem hasło „na dobre i na złe” jest esencją kibicowania i podejścia do swojego klubu.


- Pazdan, Jędrzejczyk, Malarz, Kucharczyk, Moulin, Hlousek i jeszcze z dziesięć osób mógłbym tak wyliczyć. To są ludzie, którzy zarabiają dużo, ale i zarobili dla klubu dużo. Ostatnie materiały i artykuły pokazują jasno, że gdyby nie sukcesy sportowe, klub nie miałby stabilności i płynności finansowej. Te sukcesy zostały wywalczone ciężką pracą, tych właśnie ludzi. Gdyby nie te sukcesy, klub znajdowałby się w innym miejscu, już dawno popadł w tarapaty ekonomiczne. Gdyby nie awans do Ligi mistrzów, gdyby nie mistrzostwo jedno czy drugie, to klub by już dawno był kryzysie. To, że poprzez sukcesy było inaczej, zawdzięczamy piłkarzom. Bo to nie prezes jeden czy drugi tego dokonali, tylko piłkarze właśnie. I dziś, kiedy ewidentnie nie idzie, mamy taki hejt i falę nienawiści, że to się w głowie nie mieści. Od pierwszej porażki w tym sezonie jest hejt, jest jazda i próba poprawy naszej gry poprzez pretensje. Kiedy ci piłkarze dostaną wsparcie, jeśli nie teraz? Ja jestem w szoku, że nikt nie zauważa, że w ostatnich pięciu latach wygrywaliśmy wszystko, co było do wygrania. A ludzie się cieszą, że mogliśmy dostać po ryju, ludzie uważają, że fajnie będzie jak Pazdan czy Jędrzejczyk dostaną po głowie. A ci ludzie, z pomocą kolegów, których już w klubie nie ma, osiągali największe sukcesy w historii klubu. Oni wciąż dają z siebie bardzo dużo, ale nie idzie, nic nie zaskakuje. Czasem tak jest. Stoję murem za piłkarzami, daję im maksymalne wsparcie, jednocześnie wymagając znacznej poprawy w grze. Oni o tym wiedzą. Ostatnie pięć meczów z Lechem wygraliśmy, laliśmy ich w każdym spotkaniu. W szóstym starciu polegliśmy, przegraliśmy w słabym stylu, ale też najmniej prestiżowy z tych meczów. Poprzednie starcia z Lechem miały większą wagę, większe znaczenie, decydowały o mistrzostwie Polski. Przegraliśmy pierwsze spotkanie z Lechem od dawna i jaką mamy sytuację? Czy to nie jest chore?


- Ten zespół nie ma lekko, trwa jakaś medialna szopka i nagonka. Co chwilę jest coś, co uderza w drużynę, jak informacja o tym, że piłkarze donosili na Jacka Magierę i doprowadzili do jego zwolnienia. Ludzie na trybunach potem kierują się tym, co czytają, co słyszą i widzą. Nikt się nie zastanawia czy tak faktycznie było, zapadł osąd i klamka zapadła. Ci, którzy się nad tym zastanawiają są albo w mniejszości, albo siedzą cicho. Każdy przegrany mecz to katastrofa. Jest katastrofa, a tydzień później kolejna katastrofa. A przecież po katastrofie już nie ma nic, tylko zgliszcza, więc jakim cudem dochodzi do kolejnych katastrof? Niestety do takiego stanu rzeczy dokładają się też sami piłkarze i nie chodzi mi o to słabą grę i to, że nie idzie. Pomeczowe wypowiedzi piłkarzy pokazują, że oni, podobnie jak inni ludzie, są oderwani od rzeczywistości. Często wypowiedzi naszych zawodników po meczach są absurdalne i sami dolewają nimi oliwy do ognia. Piłkarze, podobnie jak kibice, też wierzą w to, co czytają, w publiczne doniesienia. Te medialne szopki mają na nich bardzo duży wpływ. Jak przeczytałem wypowiedź Artura Jędrzejczyka po meczu w Mołdawii, to się za głowę złapałem. Zawodnicy tłumaczą się też często w ten sposób, że zabrakło nam zaangażowania, nie jesteśmy zespołem. Później to jeszcze bardziej nakręca pewną spiralę, inni maja z tego pożywkę. Nie rozumiem tego, a może to ja, jako jedyny jestem oderwany od rzeczywistości? Jeśli ktoś mi to udowodni, to się do tego przyznam, nie ma problemu.


- Co się stało ze sportem, ze świadomością, że czasem jest gorzej, że czasem nie idzie i są porażki? Drużyna trenuje, stara się, ale nie wychodzi. To jest czas, który trzeba przeżyć, przetrwać, aby potem było lepiej. Sprowadzanie wszystkiego do stwierdzeń zakopać, wywalić na zbity pysk, ja nie pojmuję i nie przyjmuję.


- Legia jest przedstawiana w mediach jako niewiaomo jak mocna drużyna, z wielkim budżetem, i dzięki temu powinna wszystkich ogrywać. Często czytamy tego typu komentarze – „Takie nazwiska, taki budżet, jak oni mogą przegrać z taką Koroną czy Bruk-Betem?” Z jednej strony lekceważy się wszystkich wokół, a z drugiej o swoim klubie pisze się, że jest ch…y. Inni piszą postawmy na młodzież, całą jedenastkę. Dobra zagrajmy z Lechią młodzieżą. Jak wysoko przegramy, to zobaczymy co będą mówić ci sami ludzie, którzy byli zwolennikami takiego pomysłu. To paranoja w jakiej żyjemy. Nie pasuję do takiego świata, chciałbym, aby to się zmieniło, ale nie wiem, czy to możliwe. A paradoks jest taki, że jak za dziesięć lat usiądziemy bez emocji i zerkniemy w statystyki, to okaże się, że to był najpiękniejszy okres w historii klubu… Paranoja! A przecież to Legia wyznacza trendy w Polsce. Jeśli wczoraj kibice Legii spotkali się z piłkarzami, to jutro podobne pomysły mogą mieć w Szczecinie czy w Gdańsku. A może lepiej byłoby zawstydzić piłkarzy swoich zachowaniem i pokazać, że mimo kolejnych wpadek kibic od drużyny się nie odwraca, nie szydzi z zawodników, bo pamięta, że ten piłkarz wcześniej coś wygrał. Jest wśród nas zbyt dużo nienawiści, która jest zjawiskiem stałym i obecnym codziennie w naszym życiu.

Polecamy

Komentarze (276)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.