Wrócili i zwyciężyli. Legia w połfinale Pucharu Polski

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

26.05.2020 20:10

(akt. 28.05.2020 12:24)

Piłkarze Legii Warszawa wrócili po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa i wygrali z Miedzią w Legnicy 2:1 po trafieniach Waleriana Gwilii i Mateusza Cholewiaka. Gol dla gospodarzy był dziełem Pawła Zielińskiego. Legioniści awansowali do półfinału Pucharu Polski.
Puchar Polski 2019/2020 - 1/4 finału
Miedź LegnicaMiedź Legnica
1 2

(0:1)

Legia WarszawaLegia Warszawa
26-05-2020 20:10 Legnica
Bartosz Frankowski Polsat Sport
17'
49'
59'
62'
65'
75'
77'
81'
83'
83'
88'
89'
Centrum meczowe
Miedź LegnicaLegia Warszawa
  • 1. Łukasz Załuska

  • 23. Paweł Zieliński

  • 44. Adam Chrzanowski

  • 25. Nemanja Mijusković

  • 2. Marcin Pietrowski

  • 87. Josip Soljić

  • 10. Jakub Łukowski

  • 14. Omar Santana

    83'
  • 22. Joan Roman

    59'
  • 8. Marquitos

  • 27. Patryk Makuch

    65'

Rezerwy

  • 32. Mateusz Hewelt

  • 4. Wojciech Łobodziński

    59'
  • 7. Marcin Garuch

  • 9. Dawid Kort

    83'
  • 19. Grzegorz Bartczak

  • 26. Bozo Musa

  • 33. Artur Pikk

  • 70. Maciej Śliwa

    65'
  • 77. Mateusz Zatwarnicki

fot. Piotr Kucza / FotoPyK

- Zapis relacji tekstowej "na żywo"

Długo czekaliśmy na powrót piłkarzy Legii na boisko. Od poprzedniego spotkania legionistów minęło ponad 2,5 miesiąca. Po treningach w domu i mini okresie przygotowawczym w końcu zawodnicy zagrali o stawkę. Sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać z kilku graczy – urazów doznali dwaj bramkarze – Radosław Cierzniak i Radosław Majecki, pecha do kontuzji mieli też Arvydas Novikovas i Maciej Rosołek. Do gry po urazach jeszcze nie nadają się Luis Rocha i Vamara Sanogo. Trener Aleksandar Vuković miał więc mniejsze pole wyboru niż zwykle, a i tak mocno zaskoczył.

Nie licząc wymuszonej zmiany w bramce – od pierwszej minuty zobaczyliśmy absolutnego debiutanta, Wojciecha Muzyka, kapitanem zespołu był Mateusz Wieteska, na pozycji defensywnego pomocnika zagrał Barosz Slisz, zaś na lewym skrzydle Mateusz Cholewiak. Na ławce usiedli więc m.in. nominalny kapitan zespołu, Artur Jędrzejczyk, Luquinhas czy Andre Martins.

Zmiany nie miały złego wpływu na postawę Legii. Wręcz przeciwnie, legioniści od początku spotkania mieli sporą przewagę, zwłaszcza w środku pola. Po pierwszej minucie mogli prowadzić – Domagoj Antolić zagrał do Marko Vesovicia, ten z pierwszej piłki odegrał do wbiegającego w pole karne Pawła Wszołka. Skrzydłowy uderzył na bramkę, ale z jego strzałem poradził sobie Łukasz Załuska. W kolejnych minutach gospodarze mieli problem z ruchliwymi zawodnikami ze stolicy. Pierwszą składną akcję zdołali przeprowadzić po 13 minutach i od razu w poprzeczkę trafił Patryk Makuch.

Piłkarze Legii poważnie potraktowali ostrzeżenie wysłane przez zespół z I ligi i cztery minuty później prowadzili. Jose Kante przejął piłkę, zagrał na 20 metr do Gwilii, a ten kapitanie uderzył pod poprzeczkę. Mierzony strzał i piłka zatrzepotała w siatce. Załuska nie miał większych szans na skuteczną interwencję. Aktywny Gruzin mógł i powinien tuż przed przerwą zdobyć drugą bramkę, ale z bliskiej odległości huknął w słupek. Wcześniej kibiców Legii postraszył Jakub Łukowski, ale piłka po jego strzale z rzutu wolnego trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.

Na przerwę zawodnicy schodzili wg. ustalonej wcześniej kolejności. Najpierw jedna jedenastka, potem druga, na koniec rezerwowi. Trybuny puste, kilku dziennikarzy i fotoreporterów – w takich realiach polskie zespoły wróciły na boiska, ale i tak nikt nie narzekał.

Po zmianie stron mocniej przycisnęli legioniści i szybko podwyższyli prowadzenie. Rozgrywający bardzo dobre zawody Vesović dograł na głowę Kante. Gwinejczyk trafił w słupek, ale poprawka Cholewiaka była już bezbłędna. 2:0 i od tego momentu na boisku była już tylko jedna drużyna. W kolejnych minutach do siatki mógł trafić Gwilia, ale posłał bombę obok bramki. W dobrej sytuacji był też Veso, ale zamiast podawać do Kante próbował strzelić gola piętą.

Legioniści długo rozgrywali piłkę, starali się przećwiczyć różne warianty i schematy gry. Grali na luzie i mieli sporą przewagę – zarówno w środku pola, jak i na bokach boiska. Trener w końcówce oszczędzał tych, którzy mieli największy wkład w wygraną. Vesovicia zmienił Jędrzejczyk, zaś Gwilię Luquinhas. I mimo, że mecz był pod absolutną kontrolą, to stała się rzecz zbędna. Omar Santana przejął piłkę w środku pola i ruszał z kontrą. Spóźniony z interwencją był Igor Lewczuk i faulował rywala. Sędzia sięgnął po czerwoną kartkę. Obrońca Legii nawet nie protestował, wiedział że nie trafił w piłkę i był świadomy, co go za to spotka. Lukę po Lewczuku na murawie wypełnił William Remy, który pojawił się w miejsce Cholewiaka.

Mimo gry w dziesięciu, legioniści nadal przeważali, a obraz gry nie uległ zmianie. Szansę na gola miał jeszcze Kante, groźnie strzelał Slisz. Ale w 88. minucie to gospodarze niespodziewanie trafili do siatki. Jędrzejczyk nie zrozumiał się z Remym, zaś Muzyk niepotrzebnie wyszedł z bramki i piłkę do siatki głową skierował Paweł Zieliński.

Sędzia doliczył siedem minut do regulaminowego czasu gry. Gospodarze musieli gonić wynik, ale to legioniści znów przeważali, zaś gracze Miedzi czekali na błędy „Wojskowych” i okazję do kontry. Nie doczekali się. Legia wygrała w Legnicy 2:1 co z przebiegu spotkania było najniższym wymiarem kary.

Autor: Marcin Szymczyk

Polecamy

Komentarze (508)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.