Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wypowiedzi przed hitem rundy jesiennej

Marcin Gołębiewski

Źródło:

28.10.2004 00:00

(akt. 30.12.2018 14:28)

Marcin Baszczyński: Nie zlekceważymy rywali. Wiemy o ich kłopotach ze zmianą trenera, słabszych wynikach, ale kiedy obie drużyny wyjdą na boisko, to się nie będzie liczyć. W końcu to mecz Wisła - Legia. W końcu dotąd wygrywaliśmy mecze u siebie i nie wyobrażam sobie innego wyniku. Nawet desperacja nie pomoże Legii - przekonuje "Baszczu". - Łatwiej mi będzie powstrzymać Włodarczyka niż im "Żurawia" i "Franka" - ze śmiechem dodaje krakowianin. Tomasz Frankowski: Każda bramka strzelona Legii to ogromna radość. Cieszy się z niej pół Krakowa, a cała Polska ogląda. Po prostu jest się na świeczniku. Bardzo bym chciał, bo byłby to mój setny gol w barwach Wisły. Legii nie strzela się jednak łatwo bramek. Warszawscy obrońcy nie grają może w reprezentacji, ale prezentują naprawdę wysoki, ligowy poziom. Mauro Cantoro: - Być może nie prezentują takiego poziomu, jak kilka miesięcy temu, ale to będzie inny mecz od kilku ostatnich, w których grali nie najlepiej. Dla Legii jest to superważne spotkanie, ale dla nas również, po niepowodzeniach z Realem Madryt i Dinamem Tbilisi. Nam na pewno pomogło zwycięstwo nad Odrą, poparte bardzo dobrą chwilami grą, podbudował też niedzielny sukces w Pucharze Polski. Radosław Majdan: Legioniści przegrali dwa z trzech ostatnich spotkań. Z Pogonią w Pucharze Polski stracili trzy bramki, nie strzelając żadnej. My jednak nie możemy wyciągać z tego żadnych głębszych wniosków. Przecież w starciu z nami nawet słabe drużyny rozgrywają mecze życia, a co dopiero Legia! Wydaje mi się, że rzeczywiście mamy lepszy zespół, aczkolwiek Legia jest groźna. W każdym sezonie walczy o mistrzostwo Polski. Teraz też tak będzie mimo porażki z Groclinem. Maciej Żurawski: To już reguła, że mecze między tymi drużynami nazywane są piłkarskimi klasykami. Oczywiście, nie możemy zapominać o Groclinie, który znajduje się wysoko w tabeli, ale to mecze z Legią wzbudzają najwięcej emocji. Wiadomo, że Legia nie jest tym samym zespołem, którym była choćby wiosną. Z drużyny odeszło kilku kluczowych graczy. Największą stratą dla nich jest niewątpliwie wyprowadzka Aleksandara Vukovicia, który kierował grą drużyny. Trwa zamieszanie wokół obsady trenerskiej po zwolnieniu trenera Dariusza Kubickiego. Zaczyna się budowa nowej drużyny, a to trwa nieraz kilka sezonów. To powoduje, że Legia nie jest pod presją, by być mistrzem Polski. A my musimy zdobyć tytuł i dlatego będziemy grać pod ciśnieniem. - Od dłuższego zawsze gramy tak samo, czyli ofensywnie. Nie potrafimy grać na jakiś konkretny rezultat. Nie inaczej będzie z Legią. Patrząc na statystyki, wygląda na to, że dzieli nas przepaść. Ale to nie statystyki decydują o klasie napastników. Sagan z Włodarem to jedni z najlepszych atakujących w kraju. Ich problem polega na tym, że nie dostają piłek ze środka pola. Tomasz Kłos: - Kiedyś przychodzi koniec kiepskiej passy. Na najbliższy mecz będą bardzo umotywowani i skoncentrowani. Zresztą do takich konfrontacji nie trzeba nikogo specjalnie mobilizować. Nie zdziwię się, jeśli któraś z drużyn - wierzę, że my - zwycięży różnicą jednej bramki. Zawsze gramy ofensywnie, tym razem też będziemy to robić, ale jeszcze bardziej niż zwykle trzeba uważać na obronę. Nie ma co szukać rzeczy, które będą działać na naszą korzyść. Przyzwyczaiłem się, że w piłce nic łatwo nie przychodzi. To jeden z dwóch najważniejszych meczów w sezonie - może zadecydować forma dnia, trzeba być od początku do końca skoncentrowanym. Marek Zieńczuk: - Uważam, że Jacek Zieliński ma wystarczający autorytet wśród piłkarzy Legii. Praktycznie całe życie spędził w tym klubie i już jako piłkarz miał bardzo duży autorytet. Moim zdaniem bardzo dobrze poradzi sobie w roli trenera. Henryk Kasperczak: To będzie prestiżowy mecz. Legia jest teraz w trudnym okresie, ale na spotkanie z nami z pewnością się sprężą. Kasperczak uważa, że legioniści wystarczająco długo grają systemem 4-4-2, by zdążyć go opanować. - Z resztą co będziemy rozmawiać o obronie, jak oni mają problemy z ofensywą. Saganowski i Włodarczyk już od dłuższego czasu nie mogą zdobyć bramki. To dla nich trudny okres. Odpadli z Pucharu UEFA, przegrali w lidze z Groclinem u siebie, a ostatnio z Pogonią w Pucharze Polski. Każdy okres kiedyś się kończy. Z pewnością zmobilizują się na mecz z nami. Krzysztof Gawara: Nie ma jakichś specjalnych przygotowań do meczu w Krakowie. Ale nie pojedziemy tam prosić o jak najniższy wymiar kary. O nie. Zawodników nie trzeba specjalnie mobilizować. Robi to nazwa rywala i wynik ze Szczecina. Mecz z Wisłą będzie dobrą okazją do rehabilitacji. Mam nadzieję. Jacek Zieliński: - Teraz przed nami mecze marzenie, bo tak traktuję także derby z Polonią. Po wysokiej porażce z Pogonią nie chciałbym w tym momencie grać u siebie z Odrą Wodzisław - drużyną, której nie bronią wyniki, ale jest niebezpieczna, lecz mało doceniona. Przed meczami z Wisłą i Polonią nawet nie muszę mówić chłopakom, że muszą się zmobilizować. Rzecz jasna, te wygrane dadzą wiele i mnie, i drużynie. O drugiej stronie medalu nie zamierzam mówić. Niby Wisła gra dobrze, ale to na pewno nie tak silny zespół jak ten rozgrywający świetne mecze w pucharach z Parmą, Schalke czy Lazio. Ostatnio przegraliśmy w Krakowie 0:1 po meczu, w którym prawie nie było sytuacji podbramkowych. Mogliśmy osiągnąć lepszy rezultat, tylko zabrakło nam będącego wówczas w świetnej formie Marka Saganowskiego. Spróbujemy zdominować środek. Jak "usiądziemy" na nich, to jesteśmy w stanie wygrać. Wisła nie lubi grać pod presją, przy braku swobody. A jak nie pozwolimy rozwinąć skrzydeł - a te, z Zieńczukiem i Gorawskim - też mają dobre, to z przodu Żurawski z Frankowskim też zaczną tracić cierpliwość.
Wywiad z "Zielkiem" znajdziecie tutaj. Artur Boruc: Na pewno nie położymy się przed Frankowskim i Żurawskim i nie pozwolimy, by wygrali Wiśle mecz. Jeśli wygramy w Krakowie, to będzie prawdziwy przełom. Mogę zostać bohaterem meczu, choć wolałbym, żebyśmy wygrali, choć wówczas na ustach wszystkich będzie strzelec zwycięskiej bramki. Mogę jednak nie puścić gola i strzelić go z karnego. Jakub Rzeźniczak: -Mamy troszkę słabszy okres. Zdarza się. Problem jeszcze gorszy ma - dajmy na to - Borussia Dortmund. W dziewięciu meczach zdobyła tylko osiem punktów. Takie dołki są czymś normalnym. W meczu z Górnikiem i w meczu z Pogonią popełniłem błędy, po których padły gole. Przyznaję się do tego, wyciągnąłem już wnioski i mam nadzieję, że takie wpadki już nie będą mi się zdarzać. Przynajmniej będę dążył do tego by się nie zdarzały. Myślę, że ten najbliższy mecz z Wisłą może przełamać tę złą passę zespołu. Jeśli na tyłach nikt nie popełni błędu i nie stracimy gola, atmosfera będzie bardzo dobra. Piotr Włodarczyk: Legia zawsze gra o zwycięstwo. Może tylko w Krakowie jest o nie trudniej niż zwykle. Na pewno będzie ciekawie, jak to Wisła z Legią. Aby wygrać, trzeba spełnić wiele czynników. Przede wszystkim cały zespół musi zagrać dobrze, a nie tylko pojedynczy piłkarze. Łatwiej nam będzie, jeśli pierwsi strzelimy gola. Przy stanie 0-1 kłopoty są już pewne. Trzeba wtedy grać wyjątkowo dobrze, by pokonać krakowian.
Cały wywiad z Włodarem znajdziecie tutaj. Łukasz Surma: Szukamy optymizmu w osobie Jacka. Wierzymy w to, że jakoś nas poustawia, że taktyką i naszym zaangażowaniem możemy zniwelować tę różnicę. Aktualna forma i zdobycz bramkowa Wisły mogą sprawiać, że niektórzy ludzie są pewni, iż to ona wygra. My musimy wznieść się na wyżyny własnych umiejętności. To jedyne przesłanki do końcowego sukcesu.
Wywiad z Łukaszem znajdziecie tutaj. Bramkarze radzą Arturowi Borucowi jak zatrzymać Tomasza FrankowskiegoZbigniew Robakiewicz: - Radzę Borucowi zabranie z Warszawy stosu cegieł do zamurowania bramki, a mówiąc serio musi wyjść na boisko skoncentrowany. Wierzę że sobie poradzi, bo lubi grać przy pełnych trybunach. Konkretnej metody nie ma. Gdy "Franek" trafi idealnie nie pomoże żaden bramkarz. Obrońcy nie mogą na to pozwolić - powiedział Robakiewicz Grzegorz Szamotulski: - Kiedyś seria Frankowskiego w meczach z Legią się skończy i mam nadzieję że będzie to już teraz. Na Tomka nie ma recepty. Gdziekolwiek się piłki nie odbije on tam będzie stał. Ma świetnie ułożoną nogę, trafia gdzie chce. Więcej nie powiem bo chłpakowi sodówka odbije. Niech zresztą Wisła nie liczy że Frankowski wygra jej mecz, bo napastnicy Legii to też nie ułomki. Franciszek Smuda: - Z reguły jestem neutralny, tym razem zresztą też, ale powiem, że wygra Wisła. Ma zdecydowanie więcej atutów: lepszą obronę z Kłosem i Głowackim, linię pomocy, w której też dominują reprezentanci Polski i Cantoro, a jeśli chodzi o atak to już nawet nie ma co porównywać - Frankowski z Żurawskim są w znakomitej formie. Tylko na pozycji bramkarza szanse są wyrównane, Majdana i Boruca cenię na równi. Saganowskiemu brak takiej serii jak Frankowskiemu, że co strzeli, to gol. Ma psychiczną blokadę, musi się przełamać. Włodarczyk też dużo strzelał wiosną, a teraz ciężko mu idzie walka z obrońcami. Maciej Szczęsny: - Uważam, że to Legia - między innymi dzięki mediom - w tym meczu ma sporo do wygrania, a niewiele do przegrania. Chciałbym, żeby oba zespoły pokazały piłkę na europejskim poziomie, udowodniły, że kryzys, które je dopadł i przekreślił ich plany w Pucharze UEFA, mają już za sobą. O ile zmiany w Legii - najpierw właściciela, a teraz trenera, mogą wyjść wyłącznie na dobre, to wszelkie przewroty w Krakowie są zbędne. Nie po to tyle lat budowano silny klub pod Wawelem, żeby znowu dokonywać rewolucji. Jeżeli rzeczywiście istnieje perspektywa zmian, to budzi w moim sercu - byłego wiślaka - lekki niepokój. Wiem, że porażka z Dinamem Tbilisi jest trudna do przełknięcia, ale wiślacy muszą sobie powiedzieć, że pucharowa rzeczywistość okazała się trudniejsza, niż im się wydawało. - Skutecznością Legii bym się za bardzo nie przejmował, bo każda dobra passa się kiedyś kończy, więc drużyna na miarę Legii nie może wiecznie grać średnio i przeciętnie. Ten zespół najniższe loty w tym roku ma już za sobą. Teraz będzie się wzbijał ku czemuś wyższemu i lepszemu. - Legia ma w tym meczu wszystko do wygrania, a Wisła jest w sytuacji podbramkowej. Jak wygra, to wszyscy powiedzą: "tak miało być". Natomiast remis, nie mówiąc o porażce, może być dla niej jak gwóźdź do trumny, wystrzał z "Aurory". Dlatego z psychologicznego punktu widzenia w lepszej sytuacji są legioniści. To może być przyczyna, dla której Wisła może być troszkę sparaliżowana. Ale nie zaskoczy mnie też, jeżeli wiślacy piekielnie się zmobilizują, skonsolidują, pokażą pazury, determinację, skuteczność i porozrywają Legię na strzępy. Jak rzadko kiedy każdy wynik jest możliwy. W każdą stronę i w każdym rozmiarze. Ważne będą drobiazgi psychologiczne: jak się ułoży początek, co się uda, a co nie. Ten mecz jest jak łajba na sztormowym morzu. - W głębi duszy marzę o remisie, bo to pozwoli nam na nawiązanie walki o mistrzostwo. Jeśli wygrają jedni albo drudzy, to część mojej duszy będzie zmartwiona. Mam nadzieję, że kibice obu drużyn przyczynią się do stworzenia wspaniałego widowiska. Że docenią wysiłek piłkarzy i ludzi w klubach. Kraków to miasto, które zasługuje na to, żeby kibice urastali do miana koneserów. Wiem, że trudno wymagać, by wśród kilkunastu tysięcy ludzi byli sami koneserzy, ale niech próbują. Źródło: PS, GW, Dziennik Polski, ŻW, Tygodnik Igol, SE, własne

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.