News: Z obozu rywala - Arka Gdynia

Z obozu rywala - Arka Gdynia

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

31.03.2018 09:15

(akt. 04.01.2019 13:37)

Świąteczny okres to czas, który poświęcamy najbliższym, ale w Wielką Sobotę, wieczorową porą, oczy wszystkich kibiców Legii będą zwrócone na Gdynię. To tam warszawscy piłkarze rozegrają mecz przeciwko Arce. „Wojskowi” mają coś do udowodnienia po ostatniej potyczce z Wisłą Kraków i zbliżające się spotkanie przeciwko 10. zespołowi w lidze zdaje się być doskonałą okazją do wywalczenia trzech punktów. Gdyńskiego zespołu nie należy jednak oceniać wyłącznie przez pryzmat zajmowanego miejsca w tabeli. Drużyny prowadzone przez Leszka Ojrzyńskiego znane są z dobrego przygotowania fizycznego i potrafią sprawić niespodzianki - np. wygrać Puchar Polski. Legioniści mogą się więc spodziewać ciężkiego starcia.

Przygotowanie fizyczne i wybieganie można wypisać po stronie plusów arkowców, ale co ciekawe, te aspekty wcale nie przynoszą skutku w ostatnich minutach spotkania. Wręcz przeciwnie, podopieczni Leszka Ojrzyńskiego często tracą kluczowe gole pod koniec meczu, co jest największym problemem najbliższego rywala legionistów. Najlepszym przykładem jest ostatnia kolejka przed przerwą na reprezentacje, w której Arka mierzyła się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Jeszcze w 90. minucie piłkarze z Gdyni prowadzili i wydawało się, że za moment będą cieszyć się ze zwycięstwa. Jednakże w szeregach Arki wdało się chyba zbyt duże rozprężenie, ponieważ rywale z Podlasa zdobyli dwie bramki w doliczonym czasie gry. W efekcie gdynianie, po końcowym gwizdku arbitra, zostali bez punktu. Konfrontacja z „Jagą” nie jest jedynym przykładem, wspomnieć można również rozgrywane dwa tygodnie wcześniej spotkanie, kiedy Arka pojechała do Krakowa na mecz z "Pasami", i gola na 1:2 straciła w 89. minucie. Dla gdynian była to powtórka scenariusza, który miał miejsce w połowie lutego. Wtedy arkowcy również grali w stolicy Małopolski. Na dziesięć minut przed końcem meczu z Wisłą utrzymywał się wynik 2:2, ale w 83. minucie trafienie na wagę zwycięstwa zaliczył gracz „Białej Gwiazdy”, Zoran Arsenić. W rundzie wiosennej mieliśmy więc już trzy rywalizacje, w których gdynianie zostawali bez punktów po stracie gola w ostatnich dziesięciu minutach meczu.


Wszystkie wymienione konfrontacje miały wspólny czynnik – Arka grała na wyjeździe. Pełniąc rolę gospodarza, piłkarze Ojrzyńskiego spisują się znacznie lepiej. Jako dowód można podać ostatni mecz arkowców na własnym stadionie, który miał miejsce 12 marca. Pomorska drużyna podejmowała Bruk-Bet Termalikę Niecieczę i nie dała żadnych szans gościom, zdobywając cztery bramki, nie tracąc ani jednej. Wygrana 4:0 z niecieczanami była dopiero pierwszym zwycięstwem Arki w bieżącym roku. Wpływ na słabe wyniki osiągane w rundzie wiosennej ma fakt, iż większość spotkań arkowcy rozgrywają na wyjeździe. Jak już wspomnieliśmy, na obcym terenie gdynianie grają słabiej i nie potrafią utrzymać koncentracji do końca. Natomiast przed własną publicznością, po raz ostatni przegrali na początku listopada, w prestiżowym spotkaniu przeciwko Lechii Gdańsk. Jednakże porażkę w derbach Trójmiasta, arkowcy odbili sobie kilka kolejek później, pokonując u siebie Górnika Zabrze 1:0 czy remisując bezbramkowo z Lechem Poznań. Jeszcze wcześniej, Arka rozbiła w Gdyni 5:0 Sandecję Nowy Sącz czy 4:1 Jagiellonię Białystok. Ekipa z portowego miasta liczy na powtórkę z rozrywki podczas sobotniej konfrontacji z Legią Warszawa.


Jeśli Arka myśli o zwycięstwie nad mistrzem Polski, musi liczyć na wysoką formę kluczowych piłkarzy, do których należy Mateusz Szwoch. Pomocnik formalnie jest nadal piłkarzem „Wojskowych”, wypożyczonym do gdynian. Umowa Szwocha z warszawskim klubem upływa jednak wraz z końcem czerwca, i jak przyznaje sam zainteresowany, jeszcze nikt z Legii nie kontaktował się w sprawie przedłużenia kontraktu. Zawodnik będzie mieć więc coś do udowodnienia w sobotę, dodatkowo wiatru w żagle może dodać mu ostatni indywidualny popis w meczu z „Jagą”, w którym strzelił dwa gole. Szwoch jest zresztą, z siedmioma trafieniami na koncie, najlepszym strzelcem Arki w lidze. Wynika to z tego, iż jest on wyznaczony do wykonywania rzutów karnych. W ten sposób, z jedenastego metra, pomocnik strzelił pięć goli.

 

Warto wspomnieć jeszcze o jednej zabójczej broni arkowców, którą są rzuty z autu, opanowane do perfekcji przez gdynian. Gdy piłkarze Arki wykonują aut na wysokości pola karnego przeciwnika, można się spodziewać zagrożenia i zamieszania podbramkowego, mogącego się zakończyć golem. Szczególnie groźni w wyrzutach piłki ręką są Damian Zbozień i Marcin Warcholak, ale ten drugi nie zagra z Legią z powodu nadmiaru żółtych kartek. Oprócz obrońcy, na boisku nie pojawią się na pewno Antoni Łukasiewicz i Yannick Sambea. Obaj dochodzą do siebie po urazach. W kadrze meczowej znalazło się za to miejsce dla Markusa da Silvy, który jeszcze podczas zimowych przygotowań doznał kontuzji, ale już powoli dochodzi do siebie.


Triumfator Pucharu Polski w poprzednim sezonie, wciąż musi się bić o zagwarantowanie sobie miejsca w grupie mistrzowskiej. Na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej, gdynianie zajmują dziesiąte miejsce, ze stratą dwóch punktów do ósmej pozycji. Jeżeli więc Arka przegra z Legią, jej szanse na awans do górnej ósemki mogą spaść do zera. Gdynianie będą więc grać pod presją i nasuwa się pytanie, czy będą w stanie z tym poradzić. Odpowiedź poznamy w sobotę, o godzinie 20:30. Zapraszamy do śledzenia tego meczu w naszej relacji tekstowej na żywo, a po zakończeniu starcia, tradycyjnie na Legia.Net ukażą się pomeczowe materiały.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.