News: Z obozu rywala - Jagiellonia Białystok

Z obozu rywala - Jagiellonia Białystok

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

26.10.2018 09:00

(akt. 02.12.2018 11:21)

Nie minął nawet tydzień od meczu z Wisłą Kraków, a legionistów czeka kolejne hitowe starcie. Tym razem mistrzowie Polski udadzą się na boisko lidera ekstraklasy, Jagiellonii Białystok. Klub z Podlasia w bieżącym sezonie udowadnia, że trzeba trwale traktować go jako czołową polską drużynę. Choć trudno w ich osiągnięciach szukać złotych medali za mistrzostwo Polski, to ostatnie dwa sezony kończyli jako wicemistrzowie. Nie wiadomo, czy w przypadku „Jagi” sprawdzi się powiedzenie „do trzech razy sztuka”, ale jedno jest pewne – białostoczan należy upatrywać jako poważnego rywala Legii w walce o mistrzostwo.

Nie ma wątpliwości, że „Jaga” w ostatnich latach przeżywa swój najlepszy okres w historii. Kibice podlaskiej ekipy wiele zawdzięczają Michałowi Probierzowi, który jako pierwszy sprawił, że ich ulubiona drużyna do samego końca liczyła się w walce o mistrzostwo Polski. Jednakże przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu, drogi „Jagi” i charyzmatycznego szkoleniowca rozeszły się, a na zastępcę Probierza mianowano Ireneusza Mamrota. Trener urodzony w Trzebnicy wcześniej, przez kilka lat, prowadził Chrobrego Głogów, a szefowanie graczom "Jagi" było jego pierwszym zderzeniem z ekstraklasą. Obawiano się więc, czy niedoświadczony na tym poziomie rozgrywkowym szkoleniowiec będzie w stanie nawiązać do sukcesów Probierza. Jak się okazało, „Jaga” zbytnio nie odczuła zmiany trenera, ponieważ pod wodzą Mamrota zakończyła sezon na drugim miejscu w tabeli, dokładnie tak jak rok wcześniej, gdy opiekunem drużyny był Probierz.


O ile marka Jagiellonii w Polsce znaczy coraz więcej, to w Europie białostoczanie wciąż nie potrafią wiele zawojować. W bieżącym sezonie, podopieczni Mamrota z rozgrywkami Ligi Europy pożegnali się na 3. rundzie kwalfikacyjnej (tak samo jak Legia), gdy okazali się słabsi od belgijskiego KAA Gent (w barwach którego występuje były gracz „Wojskowych”, Vadis Odjidja-Ofoe). Piłkarze „Jagi” na porażkę skazywani byli już rundę wcześniej, ponieważ ich przeciwnikiem było portugalskie Rio Ave. Wygrali jednak pierwsze, domowe spotkanie 1:0, dzięki czemu na rewanż mogli jechać z trochę większym spokojem. Na stadionie drużyny z Półwyspu Iberyjskiego drużyna Mamrota jednak nie ograniczyła się tylko do defensywy, dzięki czemu, razem z rywalami, stworzyła ciekawe do oglądania widowisko, a przede wszystkim obfitujące w bramki. Rewanżowe starcie ostatecznie zakończyło się wynikiem 4:4, co dało „Jadze” awans do dalszej fazy. Tam już nastąpiło twarde zderzenie z rzeczywistością, skutkiem czego było wspomniane  odpadnięcie z Genkiem.


W rozgrywkach ligowych, Jagiellonia od początku dysponowała wysoką formą. Co prawda na inaugurację przegrała z Lechią Gdańsk (0:1), ale w następnych czterech meczach zaliczyła komplet zwycięstw. Seria wygranych zakończyła się dopiero na meczu z Miedzią Legnica, który „Jaga” niespodziewanie przegrała 2:3. Była to druga porażka podopiecznych Mamrota w lidze, ale jak się miało okazać, nie ostatnia. Zdecydowania najboleśniejszą lekcję białostoczanie przeszli w 10. kolejce, kiedy na własnym stadionie zostali pogrążeni przez Śląsk Wrocław, przegrywając aż 0:4, w dodatku wszystkie bramki tracąc w drugiej połowie. W następnej serii gier tylko zremisowali z Koroną Kielce 1:1, ale w poprzedniej kolejce, tuż przed meczem z Legią, „Jaga” wróciła na zwycięską ścieżkę, pokonując u siebie Pogoń Szczecin 2:1. Dzięki temu wynikowi piłkarze Jagiellonii znajdują się na pierwszym miejscu w tabeli, z dorobkiem 23 punktów po dwunastu meczach. Pozycja lidera nie może jednak uśpić zespołu, ponieważ w razie przegranej z „Wojskowymi”, mogą spaść nawet poza pierwszą trójkę. Obecnie piąty w tabeli Piast Gliwice traci do Jagiellonii tylko dwa „oczka”.


Jedną z zalet białostoczan na pewno jest zgranie, o ile nie jest to największy atrybut podlaskiej ekipy. Jagiellonia w letnim okienku transferowym nie straciła żadnego kluczowego piłkarza, choć długo wydawało się, że z klubem pożegna się Przemysław Frankowski. Skrzydłowy pozostał jednak w Białymstoku, a z „Jagą” rozstał się Guti. Jednakże defensor w poprzednim sezonie nie należał do podstawowych zawodników, a Mamrot stawiał na parę stoperów Ivan RunjeNikola Mitrović, tak samo robi w bieżących rozgrywkach. Na Podlasiu na pewno więcej oczekiwano także po Piotrze Wlazło, który rok temu przyszedł z Wisły Płock. W ramach wymiany, do Płocka z Białegostoku powędrował za to Damian Szymański. Zdecydowanie lepiej na tym transferze wyszli płocczanie, czego dowodem jest to, że Szymański ma za sobą debiut w reprezentacji Polski, a jego usługami ponoć zainteresowane były zagraniczne kluby, natomiast Wlazło nie jest już piłkarzem „Jagi”. Pomocnik swoich sił próbuje teraz w I ligowym Bruk-Becie Termalika Nieciecza. Wracając jednak do letniego okienka, tak jak „Jaga” nie sprzedała kluczowych zawodników, tak też nie dokonała znaczących wzmocnień. Co prawda zakontraktowała Mateusza Machaja, króla strzelców I ligi poprzedniego sezonu, ale pomocnik na razie nie daje tyle, ile od niego się wymaga, co skutkuje tym, że ma problemy z regularną grą. Już po zakończeniu okienka umowę z „Jagą” podpisał także Marko Poletanović, po którym trener Mamrot wiele sobie obiecuje. 25-letni serbski pomocnik, ostatnio występujący w rosyjskim FK Tosno, na razie jest spokojnie wprowadzany do drużyny, choć ostatnią ligową konfrontację, z Pogonią, zaczął już w podstawowym składzie. Latem do Białegostoku wrócił ponadto Grzegorz Sandomierski. Golkiper właśnie na Podlasiu zaliczył najlepszy okres swojej kariery, to z „Jagi” powędrował do silniejszych rozgrywek, ale zarówno w KRG Genk, jak i Blackburn Rovers nie zrobił większej kariery. Obecnie nie może liczyć nawet na bluzę z numerem jeden w „Jadze”, ponieważ podstawowym bramkarzem jest Marian Kelemen.


To, że największą zaletą „Jagi” jest gra drużynowa, uwidacznia się także w statystykach. Odpowiedzialność za strzelanie goli spoczywa na barkach całego zespołu, a najlepszy strzelec drużyny, Arvydas Novikovas, ma na swoim koncie cztery trafienia. Litwin należy też do głównych motorów napędowych drużyny. Co prawda napisaliśmy, że zaletą białostoczan jest gra drużynowa, ale ta gra też wiele zależy właśnie od formy Novikovasa. Zresztą Litwin nie jest jedynym piłkarzem, od którego oczekuje się najwięcej. Kimś takim jest także najbardziej wysunięty pomocnik, Martin Pospisil. Czech cieszy się wielkim zaufaniem od Mamrota, niemalże wszystkie spotkania gra od deski do deski. A z pewnością gra mu się łatwiej ze świadomością, że za plecami ma chociażby Tarasa Romańczuka. Gracz, który w lutym tego roku otrzymał polskie obywatelstwo, a następnie zagrał w reprezentacji Polski, może nie gra aż tak dobrze jak w poprzednim sezonie, ale kibiców białostockiego klubu na pewno cieszy fakt, że będzie do dyspozycji trenera na spotkanie z Legią. W poprzedniej kolejce Romańczuk pauzował za nadmiar żółtych kartek, dzięki czemu szansę gry otrzymał Poletanović. W piątkowym starciu Mamrot zapewne zdecyduje się na wariant często stosowany w bieżącym sezonie, w którym za plecami Pospisila, operować będzie dwójka Romańczuk – Bartosz Kwiecień.


Szkoleniowiec białostoczan przed meczem z Legią może mieć spory ból głowy przy obsadzie dwóch pozycji. Na prawej obronie nie będzie mógł skorzystać z Jakuba Wójcickiego, który doznał kontuzji w spotkaniu z Koroną. W starciu z Pogonią, na prawej stronie defensywny dobrze zaprezentował się Frankowski, ale nominalny skrzydłowy nie ukrywa, że zdecydowanie lepiej gra mu się wyżej. Co prawda z drużyną, po przejściu zabiegu, trenuje już Łukasz Burliga, ale nie wiadomo, czy będzie zdolny do gry w podstawowym składzie. Gdyby w piątkowym starciu od początku wystąpił Frankowski, szkoleniowiec „Jagi” musiałby znaleźć też odpowiednie rozwiązanie na zwolnione przez Frankowskiego miejsce na skrzydle. Wiadomo, że po przeciwległej stronie gwarancję gry ma Novikovas, ale Mamrot będzie musiał znaleźć drugiego zawodnika, który zapewni taki sam poziom. Kto wie, może opiekun podlaskiej ekipy postawi na sprowadzonego latem rodaka Novikovasa, Justasa Lasickasa. Młodzieżowy reprezentant Litwy w barwach „Jagi” zagrał jednak tylko dwa spotkania, dlatego może być za wcześnie, aby dać mu szansę w spotkaniu z renomowanym przeciwnikiem. Na skrzydle może też zagrać Cillian Sheridan, ale rosły zawodnik raczej bardziej przydałby się w ataku, próbując rozbić obronę Legii. Jeśli chodzi o obsadę skrzydeł, jedno jest pewne – Mamrot nie będzie mógł skorzystać z Mile Savkovicia, którego, podobnie jak Wójcickiego, z gry eliminuje kontuzja. Całkiem możliwe, że drugim skrzydłowym będzie jednak Frankowski, dzięki czemu szkoleniowiec będzie miał jeden problem z głowy.


Drugim problemem jest obsada pozycji napastnika. To, że odpowiedzialność za zdobywanie bramek rozkłada się na całej drużynie, jest także skutkiem tego, że zespołowi brak skutecznego egzekutora. Roman Bezjak ma na swoim koncie trzy trafienia, ale taki wynik raczej nie powinien satysfakcjonować najbardziej wysuniętego gracza lidera ligi. Tym bardziej, że Słoweniec gra sporo, ponieważ ma cieszy się zaufaniem Mamrota. Z wchodzeniem na końcówki meczów muszą na razie pogodzić się młodsi Karol Świderski i Patryk Klimala. Drugi z wymienionych miał w ostatnim meczu sporą szansę na strzelenie premierowego gola w ekstraklasie, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie trafił nawet w bramkę. Najmniej spośród napastników gra Sheridan, choć nie przeszkodziło mu to w zdobyciu dwóch bramek. To właśnie rosły napastnik wyszedł w pierwszym składzie na mecz ze szczecinianami i być może tak samo będzie w spotkaniu z Legią. Jedno jest pewne – jeśli „Jaga” chce zdobyć mistrzostwo, musi liczyć na większą skuteczność swoich najbardziej wysuniętych zawodników.


A, że Jagiellonia chce zdobyć mistrzostwo, to jest jasne. – Nasze mistrzostwo jest realne. Jak najbardziej. Poważnie traktuję ludzi, więc nie złożę żadnych deklaracji, gwarancji nie dam. Ale o tytuł, uważam, jak najbardziej możemy się bić. – mów trener „Jagi”, Mamrot. Cóż, w razie ewentualnego trzeciego z rzędu wicemistrzostwa na pewno nie będzie tragedii, tym bardziej, że tak naprawdę dla białostoczan bycie na topie jest nowością, w porównaniu do poprzednich lat. Choć na pewno piłkarze i kibice klubu nie chcieliby już być porównywalni do komedii „Nic śmiesznego” i głównego bohatera filmu, Adasia Miarczyńskiego, który był wiecznie drugi…


Początek meczu Jagiellonia – Legia w piątek o godzinie 20:30. Arbitrem starcia będzie Mariusz Złotek. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.