News: Z obozu rywala - Miedź Legnica

Z obozu rywala - Miedź Legnica

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

22.09.2018 13:33

(akt. 02.12.2018 11:22)

Po zwycięstwie nad Lechem, w sobotę Legia zmierzy się na wyjeździe z Miedzią Legnica. Te ekipy zawalczą ze sobą po raz pierwszy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dla zespołu z Legnicy jest to bowiem debiutancki sezon w ekstraklasie, ale po drużynie z województwa dolnośląskiego debiutanckiej tremy nie widać. Trener „Miedzianki” dążył do tego, aby jego drużyna nie zmieniała swojego dość ofensywnego nastawienia po awansie z I ligi. Sądząc po ostatnich wynikach najbliższego rywala Legii, wszyscy związani z legnickim klubem mogą być zadowoleni ze swojej pracy.

Miedź Legnica to drużyna, która już od kilku lat przebąkiwała o planach awansu do ekstraklasy. Rzadko się zdarza, aby zawodnicy grający w I lidze w mediach narzucali sobie presję, mówiąc otwarcie o planach awansu, ale tak właśnie było w przypadku piłkarzy reprezentujących Miedź. Gdy przyjrzymy się kadrze, jaką dysponowała legnicka drużyna na zapleczu ekstraklasy, wcale nie jesteśmy zdziwieni tym, że „Miedzianka” od dawna za cel postawiła sobie awansować. W końcu drużyna była, jak na warunki I ligowe, naprawdę doświadczona, a w swoich szeregach posiadała (i wciąż posiada) chociażby byłych reprezentantów Polski – Wojciecha Łobodzińskiego i Łukasza Gargułę.

 

Wymieniona dwójka zawodników ponownie może zasmakować gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, a to właśnie dlatego, że zostali w Legnicy i pomogli swojej drużynie w wywalczeniu awansu. Miedzi sporo dało także zatrudnienie w roli trenera Dominika Nowaka, wcześniej pracującego m. in. w Wigrach Suwałki czy Motorze Lublin. Szkoleniowiec postawił nie tylko na efektywność, ale także na efektowność, chcąc widzieć swoją drużynę ofensywnie nastawioną, grającą piłką. Dzięki temu, piłkarze prowadzeni przez Nowaka, w zeszłym sezonie nie brali ze sobą jeńców, tylko pięli się ku wyznaczonemu celu. Ostatecznie, na koniec rozgrywek 2017/18 Miedź zajęła pierwsze miejsce w tabeli, z przewagą pięciu punktów nad drugim Zagłębiem Sosnowiec, i w Legnicy mogli rozpocząć świętowanie historycznego awansu do ekstraklasy.

 

Świętować i nieco wyluzować mógł także właściciel klubu, Andrzej Dadełło. Dzięki zebraniu dobrej ekipy na poziomie I ligowym, jego klub w letnim okienku transferowym nie musiał szukać na siłę wzmocnień, ewentualnie uzupełnień na kilku pozycjach. W końcu w klubie, oprócz wspomnianych Łobodzińskiego i Garguły, pozostali inni gracze z przeszłością w ekstraklasie. Do tego grona należa: Łukasz Sapela, Frank Adu Kwame, Grzegorz Bartczak, Tomislav Bozić, Kornel Osyra, Paweł Zieliński, Rafał Augustyniak, Marquitos, Fabian Piasecki i Mateusz Piątkowski. Ponadto w poprzednim sezonie w Legnicy występowali jeszcze inni piłkarze z ekstraklasową przeszłością. Mowa o Jonathanie de Amo, Michale Bartkowiaku, Pawle Kapsie, Deleu i Przemysławie Mystkowskim. Wymieniona piątka odeszła już z „Miedzianki”, ale mimo wszystko,  w legnickim zespole pozostało całkiem pokaźne grono doświadczonych zawodników. Dodać należy, że w trakcie okienka, Miedź zakontraktowała kolejnych dwóch graczy, mających doświadczenie na najwyższym poziomie. Są nimi Mateusz Szczepaniak i nasz stary znajomy, Henrik Ojamaa. Oprócz tej dwójki, Miedź pozyskała także Antona Kanibołockyjego, który trafił do Legnicy z Karabachu Agdam, czyli z klubu, w którym występuje Jakub Rzeźniczak. Ukraiński bramkarz ma za sobą przeszłość w Szachtarze Donieck, gdzie nie pełnił tylko roli statysty, ale także zaliczył kilkanaście spotkań. Teraz, w Miedzi, szybko wygryzł ze składu Sapelę i to Kanibołockyjego powinniśmy zobaczyć w sobotę w wyjściowym składzie. Wracając jeszcze do letnich nabytków, Miedź także powiększyła grono Hiszpanów w swojej kadrze, pozyskując pomocników Juana Camarę i Borję Fernandeza oraz obrońcę Frana Cruza. Dodatkowo, do „Miedzianki” trafili także Estończyk Artur Pikk, Błażej Skórski i Mateusz Żyro. Wypożyczony obrońca z Legii nie zaliczył jeszcze debiutu w barwach Miedzi.

 

Najbliższy rywal legionistów swój pierwszy krok w ekstraklasie postawił 20 lipca. W tym dniu Miedź rozegrała debiutanckie spotkanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeszcze przed sezonem, trener i piłkarze Miedzi zapowiadali, że nie mają zamiaru zmieniać stylu gry ze względu na przeskok o ligę wyżej. Po ludziach związanych z legnickim klubem widać było pewność siebie, a ta z pewnością urosła jeszcze bardziej po 1. kolejce. Na inaugurację sezonu Miedź pokonała u siebie 1-0 Pogoń Szczecin, dzięki czemu kibice „Miedzianki” nie musieli długo czekać na historyczne zwycięstwo w ekstraklasie. Jednakże następnie przyszła seria trzech porażek z rzędu, kolejno: 1:2 z Wisłą Kraków, 1:3 z Górnikiem Zabrze i 0:2 z Lechią Gdańsk. Nie za każdym razem wynik odzwierciedlał przebieg spotkania, ponieważ Miedź nie grała źle. Legniczanie nic sobie nie robili ze złych wyników, dalej grając swoje, co przyniosło efekty w dalszej fazie rozgrywek. W kolejnych czterech meczach, Miedź zgarniała z boiska minimum jeden punkt, w efekcie, do spotkania z Legią, podopieczni Nowaka podchodzą jako drużyna mająca serię czterech meczów bez porażki.

 

Przechodząc do indywidualności, to na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Petteri Forsell. Zawodnik prezentował się dobrze już w sezonie 2016/17, grając z Miedzią w I lidze. Na jego nieszczęście, wyróżniał się nie tylko umiejętnościami, ale także niezbyt sportową sylwetką. Z tego względu, rok temu nie dostał szansy w Cracovii, ponieważ Michał Probierz nie był zadowolony z jego tkanki tłuszczowej. Po tym incydencie Fin wyjechał z Polski, związał się ze szwedzkim Srebro SK, ale w styczniu tego roku ponownie podpisał umowę z Miedzią. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu strzelił co prawda jednego gola, ale nie przeszkodziło mu to w wywalczeniu na stałe pierwszego składu. Jak się miało okazać, Forsell strzelecką formę przygotował właśnie na ekstraklasę. Po ośmiu kolejkach ma już pięć bramek na koncie, co czyni go najskuteczniejszym strzelcem zespołu.

 

Pozostając przy statystykach, to najwięcej asyst w lidze na tę chwilę uzbierał nie kto inny, jak Ojamaa. Ten sam, który irytował swoją grą w barwach Legii i ten sam, który w ostatnich latach nie potrafił zatrzymać się nigdzie na dłużej, przyjmując rolę obieżyświata. Jego angaż w Legnicy można było uznać jako niemałą niespodziankę, a sam Estończyk wejścia do zespołu nie miał dobrego. Po pierwszej kolejce można było uznać, że Ojamaa nic się nie zmienił od czasu, gdy ostatni raz go widzieliśmy. Później jednak się trochę rozbrykał, ponieważ zaliczył cztery asysty, co czyni go najlepszym podającym w ekstraklasie. To może zaskakiwać, tak samo jak zaskakuje postawa Augustyniaka. Pomocnik w poprzednim sezonie był tylko wypożyczony z Jagiellonii Białystok, ale w trakcie letniego okienka „Miedzianka” definitywnie wykupiła 24-latka. Transfer wyszedł jej na dobre, ponieważ Augustyniak jest ważnym elementem układanki Nowaka, a jego forma podobno przykuła uwagę samego selekcjonera, Jerzego Brzęczka. Kto wie, być może niedługo nie tylko Łobodziński i Garguła w zespole Miedzi będą mogli pochwalić się występem w reprezentacji Polski.

 

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Miedź do sobotniego spotkania przystępuje po czterech meczach bez porażki. Ostatnia postawa swojego zespołu napędza trenera Nowaka do odważnych wypowiedzi, który zapowiada walkę o zwycięstwo. – Musimy być przekonani, że stworzymy dobre widowisko. Nie chcemy się tylko przeciwstawić, ale grać o zwycięstwo. – powiedział przed meczem szkoleniowiec „Miedzianki”. Trener przypomniał również ostatnie domowe spotkanie, w którym jego drużyna pokonała Zagłębie Lubin 2:0. Wtedy to też rywale byli faworytami starcia, ale po bramkach Forsella i Marquitosa lepsza okazała się Miedź. – Przed Zagłębiem mówiłem w szatni, że nie jesteśmy gorsi i to później udowodniliśmy. Podobnie ma być w sobotę. – stwierdził Nowak.

 

W meczu przeciwko Legii legniczanie mogą liczyć na swoją publiczność, ponieważ na kilka dni przed spotkaniem, w kasach nie było już żadnego biletu. Prawdopodobnie miejsce na trybunach będzie musiał znaleźć także Garguła, który w ostatnim czasie zmagał się z urazem mięśniowym. Wiadomo, że przeciwko „Wojskowym” nie zagra również Mateusz Żyro. Za możliwość jego występu, „Miedzianka” musiałaby zapłacić prawie milion złotych. Biorąc pod uwagę, że młody obrońca nie wygryzł jeszcze ze składu pary stoperów Bozić – Osyra, legniczanie nie kwapili się do zapłacenia takiej kwoty. Możliwe, że Nowak nie będzie mógł skorzystać jeszcze z dwóch graczy podstawowego składu – Augustyniaka i Omara Santanty, ponieważ ostatnio zmagali się z drobnymi kontuzjami i ich występ stoi pod znakiem zapytania.

 

Starcie Miedź – Legia rozpocznie się w sobotę o godzinie 20:30. Arbitrem meczu będzie Tomasz Musiał. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.