Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zadyszka Legii

Mariusz Ostrowski

Źródło:

13.11.2008 08:55

(akt. 18.12.2018 16:52)

Legia Warszawa przegrała drugi mecz ligowy z rzędu i dała swoim krytykom pole do popisu. Już po dwóch pierwszych kolejkach mówiło się o słabym przygotowaniu warszawskiego zespołu. Później jednak zagrali oni kilka dobrych spotkań. Zespół prowadzony przez <b>Jana Urbana</b> znów musi gonić czołówkę. Jeszcze niecały tydzień temu Legia zajmowała pierwsze miejsce i wydawałoby się, że jest w takiej formie, że spokojnie może doczekać na fotelu lidera do zimy.
Niespodziewanie w piątek w kompromitującym stylu uległa Polonii Bytom, a następnie we wtorek, już po nieco lepszej grze, przegrała w Bełchatowie. Po tym meczu miejscowy GKS wyprzedził warszawiaków w ligowej tabeli. Te dwa spotkania pokazały, że nie taka Legia straszna jak ją pisali po zwycięstwie nad Wisłą Kraków czy perfekcyjnym meczu z Lechią Gdańsk. Ale słabsza forma warszawskiej drużyny pod koniec rundy ma miejsce nie po raz pierwszy. W ostatnich siedmiu kolejkach poprzedniego sezonu Legia nie wygrała aż w czterech z nich. Uległa wtedy na własnym boisku w meczu ligowym Lechowi Poznań - co nastąpiło pierwszy raz od prawie trzynastu lat. Z kolei sezon wcześniej w trzech ostatnich kolejkach stołeczna jedenastka wygrała tylko raz, a w ostatnim meczu tamtego sezonu Zagłębie Lubin wygrywając przy Łazienkowskiej przypieczętowało zdobycie Mistrzostwa Polski. Na "dobitkę" Legia (już w Pucharze Ekstraklasy) zremisowała 2:2 w Łęcznej z miejscowym Górnikiem, by w rewanżu polec u siebie 0:2 i fatalnie zakończyć sezon. Niby to tylko statystyki, ale liczby nie kłamią. W tym sezonie po serii dobrych spotkań nadeszły dwie porażki. Jakie mogą być tego przyczyny? Raczej nie brak sił. - Legia ma najszerszą ławkę. Nawet nie można powiedzieć, że ławkę bo kto by nie wszedł na boisko, nie jest osłabieniem, a wzmocnieniem drużyny - to słowa Macieja Iwańskiego, które są zgodne ze stanem rzeczywistym. Gdyby więc Jan Urban widział braki kondycyjne u swoich zawodników, na pewno miałby ich kim zastąpić. Problem nie leży zapewne również w kwestii psychiki. Trudno pomyśleć by piłkarze grający w Legii spalali się psychicznie przed meczami ligowymi. Może zabrakło odpowiedniego zaangażowania. Zarówno trener jaki i zawodnicy przed spotkaniami z teoretycznie słabszymi rywalami powtarzają, że wystarczy włożyć odpowiednio dużo zaangażowania, a umiejętności czysto piłkarskie przeważą. Z drugiej strony to tylko dwa spotkania, a kolejek ligowych do końca roku pozostało jeszcze cztery, a więc jest jeszcze gdzie odrobić stracone punkty.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.