Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek krytycznie o polityce Legii i innych klubach

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

11.08.2019 09:10

(akt. 11.08.2019 09:26)

- Patrzyłem na Legię w meczu z Atromitosem i od pasa w górę – w linii pomocy i ataku – niczym mi nie zaimponowała. W czym ci zawodnicy, wszyscy z zagranicy, byli lepsi od swoich poprzedników, którzy potrafili awansować do faz grupowych europejskich pucharów? Jestem pewny, że gdyby w ich miejsce wstawić Niezgodę, Furmana, Łukasika czy Kucharczyka, nie byłoby żadnej różnicy - opowiada o Legii na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes PZPN, Zbigniew Boniek.

Jakim cudem puszcza się Michała Kucharczyka za darmo i on znajduje sobie silny klub w znacznie lepszej lidze? W jego miejsce lądują jacyś przypadkowi gracze. W piłce trzeba konstruować, a nie ciągle kupować. Mieć wizję. Ja tego w polskich klubach nie widzę

Legia kupuje przypadkowo?

Nie zamierzam jej krytykować. To jej sprawa. Mam swoje spostrzeżenia i nigdy nie bałem się ich wygłaszać. Niedawno nawet zadzwoniłem do Dariusza Mioduskiego, gdy usłyszałem, że bierze pewnego zawodnika. Miałem mnóstwo sygnałów, że to zły ruch. Naciąganie na kasę. Powiedziałem mu to: „Darek, szkoda pieniędzy”. Ale piłkarz i tak trafił na Łazienkowską. Dlatego, że wewnątrz nie ma jasno wyznaczonej ścieżki i wizji. Przychodzi trener, którego może nie być za pół roku, a bierze worek swoich zawodników – Serbów czy Portugalczyków – bez dogłębnej analizy potencjału oprócz jego osobistej rekomendacji. Potem taki piłkarz zostaje z wielką pensją i krząta się po szatni. Jest niepotrzebny. To przykre.

Legia na papierze zrobiła sensowne zakupy. Choćby Arvydas Novikovas. To jedna z gwiazd ligi.

Obserwuję go od dwóch lat. Gdy w Białymstoku zagrał na pięć meczów dwa dobre i trzy słabe, to bardziej mówiło się o pozytywach. W Warszawie jest odwrotnie. Wytyka się najmniejszy błąd. Zawodnik jest pod większa lupą. Pytanie, czy on jest w stanie to znieść. Lub być bardziej regularnym. Dawać zespołowi więcej. Na razie tego nie widzę. Nie traktuję go jako wzmocnienie. Na jakiej podstawie miałby dać takiemu klubowi jak Legia – będącemu na świeczniku – coś ekstra w pucharach? To solidny ligowiec. Nie chcę zanurzać się w personalne analizy. Podtrzymuję, że taka polityka to totalna przypadkowość. Mieszanie w kuli i wyciąganie nazwisk. Czy obrona Broź–Wieteska–Czerwiński–Jędrzejczyk byłaby gorsza od obecnej? W mojej ocenie lepsza. Dwóch z wymienionych się pozbyto, trzeciego chciano wypchnąć z klubu rok temu w poszukiwaniu innych opcji. Szatnia, w której dominują Polacy, gdy nie mamy budżetu na sprowadzenie naprawdę jakościowych zawodników z zagranicy, daje jej dodatkową siłę – spójność językową, zrozumienie, odpowiedzialność za grupę. A tak pół roku temu przychodzi przypadkowy mały Portugalczyk (Salvador Agra), bierze solidną pensję, a teraz nie wiadomo, co z nim zrobić. Jak to możliwe? To palenie pieniędzmi w kominku. Zaraz ktoś powie, że prezes PZPN wtrąca się w nie swoje sprawy, bo kluby to prywatne firmy. Zgoda, ale skoro na podstawie ich występów w pucharach mówi się, że polska piłka leży i kwiczy, to szkoda, że nie działa to w drugą stronę. Gdy reprezentacja przegrywa, nikt nie wymienia wśród winnych szefów klubów, tylko mnie.

Rozmawiamy głównie o Legii, bo to ona jeszcze żyje na polu bitwy. Czy proces wyboru trenerów przy Łazienkowskiej też podpada pod przypadkowość? Od Romeo Jozaka, który nigdy nikogo nie trenował, przez chęć budowania długofalowej wizji z Ricardo Sa Pinto, który nigdy nie przepracował w jednym klubie roku, po powierzenie zespołu świeżutkiemu absolwentowi Szkoły Trenerów, Aleksandarowi Vukoviciowi. 

Siła trenera zależy od siły właściciela klubu. Uważam, że w Legii szkoleniowcy mogli sobie pozwolić na zbyt dużo. Przychodzili w trudnym czasie, ze zbyt silnym mandatem. Brali kogo chcieli, robili, co chcieli, ale nie było w tym budowania długofalowego projektu. Legia ma na liście płac mnóstwo niepotrzebnych spadów po poprzednikach. Bo nad sztabem szkoleniowym nikt nie czuwał, nikt z nim nie współpracował z poziomu strategicznego. W konsekwencji doszło do destabilizacji. Vuković może być dobrym trenerem, ale nie jest powiedziane, że od razu musi zacząć wygrywać. Przyszedłby Guardiola czy Mourinho, też mogliby mieć podobne problemy. Trenera powinien oceniać z boku ktoś kompetentny. Widzący wszystko, co dzieje się w szatni i na treningach. Spojrzeć koncepcyjnie i odpowiedzieć sobie na szereg pytań: czy ten człowiek w stworzonych dla niego warunkach zwiększa możliwości tej grupy piłkarzy? Czy rozwija ich indywidualnie? Czy popycha ten projekt do przodu? Z całym szacunkiem np. dla Termaliki – ma swoje ograniczenia i nawet najlepszy szkoleniowiec nie zapewni jej mistrzostwa Polski. Ale dobry fachowiec może gwarantować rozwój na realnym dla klubu poziomie.

Zapis całej rozmowy można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (210)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.