News: Zmiany w CLJ, Pucharze Polski oraz systemie Pro Junior

Zbigniew Boniek o kadrze, karcie kibica i ustawie hazardowej

Marcin Szymczyk

Źródło: Rzeczpospolita

28.03.2013 09:00

(akt. 04.01.2019 13:37)

- Dlaczego nagle mamy oczekiwać od reprezentacji Polski samych zwycięstw? Kadra to lustro naszej piłkarskiej kultury, umiejętności zawodników, klasy drużyn klubowych. My w PZPN pracujemy by to wszystko poprawiać, ale to potrwa. Nasza reprezentacja od 15 lat nie ma kultury wygrywania. My od kilku lat nie wygraliśmy żadnego ważnego meczu ani jako reprezentacja, ani jako kluby. Mamy swoje ambicje, bo żyjemy przeszłością. Mamy swoje rankingi trudności, oderwane kompletnie od życia: wiadomo, jak Anglia, to marzeniem jest nie przegrać, ale już Ukrainę to musimy pokonać, a zwycięstwa nad San Marino liczymy dopiero od 5:0 w górę - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes PZPN Zbigniew Boniek.

- Nie będzie miejsca dla zawodników, do których trzeba wzywać tłumacza - mówiłem o tym dwa dni po wyborach. Chcemy w kadrze Polaków. Ci którzy przypominają sobie o polskich korzeniach i chcieliby grać dla nas, muszą poznać naszą kulturę i język. Nie będzie już załatwiania paszportów tylko po to, żeby grać w reprezentacji.


Denerwuje się pan, gdy o panu mówią, że gra pan pod publiczkę. Ale nie robi pan tak? Sprawa mówienia po polsku w kadrze, amnestia dla kibiców...


- Ale amnestia nie jest dla ludzi, którzy mają zakaz stadionowy. Nie dla bandytów, bo ich miejsce jest w więzieniach, albo z dala od stadionów. Nam chodzi tylko o to, żeby po burdach karać tylko winnych, a nie dawać zakazy wyjazdu wszystkim kibicom klubu. Przecież na mecze chodzą tłumy normalnych ludzi, odpowiedzialność zbiorowa to zły pomysł. Musimy coś zrobić, żeby przyciągnąć kibiców, żeby futbol był dla wszystkich. Bo dziś obywatel Rzeczypospolitej nie może sobie, ot tak, pójść na mecz. Bo musi mieć kartę kibica itd. Kibice Górnika gdy jadą na mecz do Warszawy, to wchodzą na stadion trzy godziny, choć jest ich tysiąc, tak długo się ich sprawdza. A kibice Legii na ten sam mecz wchodzą w pięć minut, choć ich jest 20 tysięcy. I na odwrót. To są problemy polskiej piłki, a nie PR. PZPN musi w tej sprawie protestować, prosić, głośno krzyczeć. Jeśli na mecz reprezentacji przychodzi 50 tysięcy widzów, wchodzą w pięć minut, nie robią korków, jest fantastyczna atmosfera, są przychody 10 mln złotych brutto, jak z dwóch ostatnich meczów, to nie można tak robić w każdy weekend? Co to za problem stworzyć taki system sprzedaży biletów, żeby działał podobnie na meczach ligowych. Ale nie, tu karty kibica komplikują wszystko. Twórzmy dobry klimat dla piłki. I mnie nie chodzi o to, żeby to były jakieś cuda. Wystarczy, żeby nie było głupich ustaw. Żeby zatrzymać w piłce choćby Zygmunta Solorza, który właśnie wychodzi ze Śląska. To jest ważniejszy problem od tego, czy kadra wygrała czy przegrała mecz. My się za jednym zwycięstwem wszyscy nie schowamy, a i jedna porażka nie zostawi nas wszystkich nagich.


Jak już jesteśmy przy głupich ustawach: ma pan jakiś pomysł, jak zmienić ustawę hazardową tak, żeby polski sport nie był jej główną ofiarą?


- Pomysły mam, ale ani mi nie wypada, ani nie jestem od tego, żeby robić w tej sprawie jakieś zorganizowane akcje. Rozmawiam na te tematy z politykami. Pytam, jaki kraj w Europie wydaje wam się najlepiej zorganizowany dla dobrego życia? Mówią: Dania. Porządek, dobrobyt itp. To - odpowiadam - weźcie z tej Danii ustawę regulującą zakłady w internecie, a zapewnicie polskiemu sportowi setki milionów rocznie. Ustawa jest prosta, dobrze napisana. Opodatkowuje zakłady 20 procentami od przychodu, firm jest kilkadziesiąt, konkurują ze sobą na zabój, reklamują się, wydają tam pieniądze, są sponsorami sportu. U nas też wielkie firmy rywalizują, ściągają z polskiego rynku gigantyczne pieniądze, tylko my nic z tego nie mamy, bo ustawa wystraszyła firmy zakazem reklamy i wolą się rejestrować za granicą. Nie upieram się, że mamy kopiować Duńczyków. A dołóżmy nawet do tych 20 procent od przychodu jeszcze 2 procent na jakiś fundusz rozwoju sportu. I jeszcze do tego niech połowa opłaty licencyjnej idzie na rzecz sportu olimpijskiego. Oni chętnie zapłacą, bo mają tu ogromną klientelę. Tylko dziś muszą w Polsce płacić 12 procent podatku od obrotu - i nie mogą się reklamować - a te firmy pracują na tak małych marżach, że nie mogą tego zaakceptować.


Cały długi i ciekawy wywiad z prezesem PZPN można znaleźć w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.