Zgrupowanie bez tajemnic - odpowiedzi cz.1

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.02.2019 11:14

(akt. 23.02.2019 22:43)

Piłkarze Legii mają za sobą dwa zgrupowania w portugalskiej Troi. Byliśmy na dostępnych treningach, obejrzeliśmy wszystkie sparingi. Dziś odpowiadamy na pierwszą część Waszych pytań. Kolejne możecie przesyłać na adres info[at]legia.net, zamieszczać w formie komentarzy pod tym newsem bądź też na naszych profilach na Facebooku lub Twitterze.

Adriano - Jak swoją dolę znosi Radović, który musi już tracić złudzenia odnośnie do swoich ewentualnych szans na grę?
Bednar - Jak sprawował się Rado? Czy ma szansę na wygranie rywalizacji przynajmniej z Hamalainenem?

- Rado w ostatnich miesiącach bardzo zyskał, głównie poprzez ciężkie treningi, ale też dlatego, że zdrowie dopisywało. Na pewno nie wyglądał źle. Pewnie nie tak dobrze, jak w rundzie jesiennej za czasów trenera Jacka Magiery, ale nieźle. Natomiast czasem było widać, że jest pogodzony z losem. I nie chodzi o to, że czuje się gorszy, że widzi, że odstaje. Ale po prostu jego styl gry nie odpowiada trenerowi, nie pasuje do pomysłu na grę Ricardo Sa Pinto. Co ważne Rado nie narzekał, raczej motywował do pracy innych. Jeśli wiosną zagra, to będzie to raczej Puchar Polski. Wkrótce ma odbyć rozmowę z Dariuszem Mioduskim na temat swojej przyszłości. Przedłużenie umowy nie wchodzi w grę, ale klub widzi dla niego miejsce przy Łazienkowskiej po wygaśnięciu umowy.

Miodek7 - Witam. Jakich trzech piłkarzy subiektywnie według was najlepiej wyglądało na obozie?

- Na pewno numerem jeden był William Remy – jak skała w defensywie. Nie do przejścia, ale do tego mogliśmy się już przyzwyczaić. Imponować mogła jego postawa, gdy podłączał się do ofensywy. Z łatwością radził sobie z przodu, strzelał gole, asystował. Bardzo dobrze wyglądali też nominalni skrzydłowi – Dominik Nagy i Michał Kucharczyk, choć ten drugi częściej był widywany z boku bloku defensywnego. Nagy mimo bardzo ciężkich treningów wykazywał się lekkością i swobodą w poruszaniu się na boisku, co przekładało się na liczbę wygranych dryblingów. Kucharczyk żył na każdym treningu, rywalizacja jakby go nakręcała. Zwykle jego drużyna wygrywała w gierkach, a on sam był kluczową postacią.

Bednar - Jak mocno Rocha przegrywa rywalizację z Hlouskiem? Czy wiadomo cokolwiek o tym, kiedy jego kontrakt oraz kontrakt KK będą przedłużone?

- Rocha przyjechał na zgrupowanie Legii mając spore zaległości. Mówił o tym nawet trener Ricardo Sa Pinto. Jeśli brać pod uwagę interwały i wszelkie zajęcia biegowe to Portugalczyk przegrywał rywalizację z kretesem. Adam Hlousek był zawsze w pierwszej trójce, a Rocha zwykle w ostatniej. Na boisku też była widoczna przewaga Czecha, choć nie była już tak drastyczna. Czech jednak dawał zdecydowanie więcej jakości. Co do kontraktów – wszyscy w klubie deklarują chęć zatrzymanie na dłużej Hlouska i Michała Kucharczyka. Teoretycznie przedłużenie umów powinno nastąpić w najbliższym czasie.

Bednar - Jak zaadaptowali się w drużynie obaj nowi Portugalczycy?

- Nie było z tym większego problemu. Sytuację ułatwił portugalski sztab szkoleniowy i przede wszystkim Cafu oraz Andre Martins. Czwórka piłkarzy z Portugalii trzymała się razem, ale inni też podchodzili, żartowali i pomagali w aklimatyzacji. Trudniejsze było to w przypadku Salvadora Agry, który słabo mówi po angielsku.

Bednar - Jak Majecki wyglądał na treningach. Gorzej od Cierzniaka?

- Radosław Majecki wyglądał na zgrupowaniach dobrze, może nawet lepiej niż w rundzie jesiennej. Szczególnie w gierkach i grze na linii wypadał zdecydowanie najlepiej ze wszystkich. Fakt jest jednak taki, że we wszystkich sparingach numerem jeden był Radosław Cierzniak. To jemu też więcej czasu na treningach poświęcał Ricardo Pereira. Sytuacje mógł, ale nie musiał zmienić sparing wewnętrzny. Cierzniak puścił cztery bramki, przy jednej był współwinnym. Ale wydaje się, że na dziś pewniakiem do gry między słupkami jest Cierzniak. Trudno jednak mówić w przypadku Majeckiego o przegranej rywalizacji. To trochę jak w sytuacji z Radoviciem – po prostu bardziej do koncepcji może pasować Cierzniak. Sztab ogromną uwagę przywiązuje do gry nogami, a to Cierzniak robi zdecydowanie najlepiej.

Wulf - Jak zawodnicy spędzali wolny czas na zgrupowania? Czy może byli tak zmęczeni, że szli po prostu spać?

- To, że byli zmęczeni i chętnie spali lub biernie odpoczywali to fakt. Inna sprawa, że innych możliwości nie mieli. Czasem można było odnieść wrażenie, że wolne popołudnie jest dla zawodników czymś gorszym niż drugi trening. Wszyscy bowiem byli skoszarowani w jednym budynku ośrodka hotelowego, a aby gdzieś wyjść trzeba było uzyskać zgodę trenera, a ten nie udzielał jej zbyt chętnie. Nawet rozmowy z ludźmi spoza drużyny nie były wskazane. Gdy przyjechał do Troi jeden z trenerów kadry młodzieżowej i chciał pogadać ze swoimi podopiecznymi – Mateuszem Wieteską czy Pawłem Stolarskim, usłyszał, że nie są pewni czy mogą pogadać i że trzeba to najpierw załatwić z trenerem. Dlatego zawodnicy siedzieli głównie w swoich pokojach, często potwornie zmęczeni nudą.

Wulf - Jak zaprezentowali się młodzi zawodnicy? Czy któryś z nich ma szansę załapać się na ławkę rezerwowych w meczach na wiosnę/dostać jakieś minuty w tych meczach?

- Przede wszystkim warto podkreślić, że bez problemu wytrzymali ogromne obciążenia treningowe. A przecież po zgrupowaniach na podobnym poziomie za trenera Stanisława Czerczesowa młodzież długo dochodziła do siebie. Jarosław Niezgoda potrzebował kilku miesięcy, zanim wrócił do równowagi i formy. Zarówno Michał Karbownik jak i Mateusz Praszelik wyglądali obiecująco. Czasem oczywiście pełnili rolę zapchajdziury – gdy nie ćwiczył z zespołem Rocha, to „Karbo” był pierwszy raz w życiu próbowany na lewej obronie, zaś podczas wewnętrznego sparingu „Praszel” siedem razy podnosił się do zmiany w trakcie drugiej połowy – za każdym razem, gdy ucierpiał jeden z kolegów. To jednak normalne. Natomiast z łapaniem minut, graniem w pierwszym zespole już wiosną, będą mieli problem. Bardziej uznani i lepsi na dziś gracze będą mieli z tym kłopot. Jak powiedział trener Ricardo Sa Pinto obaj będą trenować z jedynką, ale grać w drugim zespole.

Wulf - Kiedy do pracy wróci trener Dowhań?

- Z każdym dniem jest bliżej do powrotu do normalnej pracy. Na razie jednak potrzeba czasu i rehabilitacji po operacji kolana. Zabieg powinien być przeprowadzony już kilka lat temu, ale był odkładany. Teraz konsekwencją takiego działania są bóle i dłuższy powrót do pełnej sprawności. Trener Krzysztof Dowhań jest jednak w dobrych rękach, współpracę z Pawłem Bambrem chwalą sobie wszyscy. Za miesiąc czy dwa powinno być już dużo lepiej.

Wulf - Jak wyglądają perspektywy gry na wiosnę dla Niezgody, Vesovicia, Antolicia, Astiza, Rado i Hamy? Jaka wygląda ich pozycja w zespole po dotychczasowej pracy na obozach, czy któryś z nich poprawił/pogorszył swoją sytuację względem jesieni?

- Żaden z wymienionych podczas zgrupowań nie był graczem pierwszego składu. Najbliżej podstawowej jedenastki jest z pewnością Marko Vesović. W końcówkach meczów może pojawiać się Jarosław Niezgoda – przed nim w hierarchii trenera są jednak Sandro Kulenović i Carlitos. Domagoj Antolić jest defensywnym pomocnikiem numer trzy w hierarchii Ricardo Sa Pinto, zaś Inaki Astiz numerem cztery. Kasper Hamalainen i Miroslav Radović mają małe szanse na grę – przed nimi trener widzi przede wszystkim Sebastiana Szymańskiego, potem Carlitosa na pozycji numer „dziesięć”. Dopiero później jest wspomniana dwójka.

Wulf - Kto jest największym wygranym i przegranym zgrupowania i dlaczego?

- Może zabrzmi to dziwnie, ale największym wygranym zgrupowań jest Guilherme Gomes. To ten człowiek odpowiadał za przygotowanie motoryczne, dobór obciążeń i ćwiczeń. Przyglądając się zajęciom można było przypuszczać, że w zespole będzie wiele urazów przeciążeniowych. Tymczasem nikt nie narzeka na poważniejszy uraz. Przez naprawdę trudny obóz udało się przejść suchą stopą. Były jedynie drobne stłuczenia czy przeciążenia. To naprawdę duży sukces. Największego przegranego póki co nie ma.

Wulf - Który z zagranicznych zawodników próbuje dbać o atmosferę w zespole, wprowadza nowych do zespołu, jest duszą towarzystwa?

- Tutaj nic się nie zmieniło. O atmosferę na treningach, w szatni dba niezmiennie trójka piłkarzy – Miroslav Radović, Artur Jędrzejczyk i Michał Kucharczyk. „Kuchy” jako jedyny pozwalał sobie na żarty a czasem nawet złośliwości wobec trenera i członków sztabu. Oczywiście nigdy nie została przekroczona dość cienka granica. Przy takich żartach było jednak wiele śmiechu w całym zespole. „Rado” mobilizował kolegów – Niezgodę w trakcie interwałów, czy Remy’ego przy pracy nad wytrzymałością, chwalił za udane zagrania i podbudowywał psychicznie, gdy komuś coś nie wyszło. A „Jędza” jak zawsze każdą napiętą sytuację potrafił obrócić w żart.

Zbylu - Jakie szanse na grę ma Jarek Niezgoda? Jak przygotowany jest Stolarski?

- O Niezgodzie już było, jest napastnikiem numer trzy w hierarchii trenera Ricardo Sa Pinto, nie pasuje do stylu na grę preferowanego przez Portugalczyka. Ale jednocześnie, żaden inny atakujący naszego zespołu nie ma takiego instynktu strzeleckiego i wykończenia sytuacji jak Niezgoda, co z czasem było zauważane i doceniane przez trenerów. Wydaj się, że na początku może się pojawiać na boisku w końcówkach meczów.

Gorzej wygląda sytuacja z Pawłem Stolarskim. Jesienią grywał na prawej obronie, ale dziś przed nim w hierarchii jest już nie tylko Marko Vesović ale i Michał Kucharczyk. „Stolar” wiosną, o ile nic się nie zmieni, będzie na murawie pojawiał się sporadycznie.

ArtiQ - Kto wygrał walkę o napastnika nr 1? Czy rolę rozgrywającego sprawował będzie Szymański, czy może usiądzie na ławie, a miejsce za napastnikiem zajmie Carlitos?

- Wydaje się, że trener będzie rotował napastnikami – w zależności od rywala i preferowanego przez nich stylu gry, w zależności od przebiegu wydarzeń na boisku. Ale podczas zgrupowań dało się zauważyć lekkie wskazanie na Sandro Kulenovicia. Na pozycji numer „dziesięć” numerem jeden w Troi był Sebastian Szymański – Carlitos grywał na tej pozycji dopiero wtedy, gdy „Szymi” doznał urazu. Dlatego wszystko wskazuje na to, że jeśli obaj będą zdrowi, to pierwszym wyborem będzie Szymański.

SportowaWarszawa - Jak przejawia się ekscentryczność Ricardo Pereiry?

- Trener bramkarzy Legii zadziwia oryginalnością prowadzenia treningów. Sposób w jaki mobilizuje piłkarzy do wysiłku, do wytężonej koncentracji, odbiega od spotykanych dotąd w Polsce norm. Jego krzyki słychać zwykle kilkaset metrów dalej. Teksty masz być jak zwierzę, agresywny jak ranne zwierzę czy rzuć się na piłkę, jakbyś chciał ją zabić są jednymi z łagodniejszych i delikatniejszych. Inne nie nadają się do cytowania. Sympatyczne okrzyki "Good Radzio" wtopiły się już w krajobraz zajęć. Całe treningi opierają się na szybkości i dużej intensywności.

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.