News: Borussia - Legia 8:4 (5:2) - Dortmundzki kocioł

Borussia - Legia 8:4 (5:2) - Dortmundzki kocioł

Redakcja

Źródło: Legia.Net

22.11.2016 20:28

(akt. 13.12.2018 02:43)

Tak szalonego meczu, na takim poziomie Europa dawno nie widziała. By było ciekawiej, pierwszą bramkę na Signal Iduna Park strzelili legioniści. Prijović w 10. minucie wyprowadził warszawiaków na prowadzenie. Potem odpowiedział Kagawa, a w sumie, po 90 minutach, skończyło się wygraną Niemców 8:4. Działo się tyle, że dałoby się tym obdzielić kilka spotkań. Gole? Reus - trzy, Kagawa - dwa, Sahin, Dembele, Passlack - po jednym. W Legii? Dwa trafienia Prijovicia i po jednym Kucharczyka, a także Nikolicia. Po tym spotkaniu należy ochłonąć, najlepiej przy materiałach Legia.Net - wypowiedziach i zdjęciach. Zapraszamy!

Zapis relacji tekstowej "na żywo"


Legia Warszawa przyjechała do Dortmundu, aby powalczyć z Borussią o punkty w Lidze Mistrzów. „Wojskowi” napędzeni swoimi ostatnimi wynikami, wierzyli w to, iż nie stoją na straconej pozycji w rywalizacji z wicemistrzem Niemiec. Jacek Magiera na konferencji przedmeczowej mówił, że jego drużyna nie boi się żadnego rywala. Szkoleniowiec legionistów na konfrontację z BVB postanowił dokonać kilku zmian w składzie. W bramce gości od początku spotkania wystąpił Radosław Cierzniak. W ataku natomiast Aleksandar Prijović zastąpił Nemanję Nikolicia. Ponadto w porównaniu do starcia mistrzów Polski z Jagiellonią Białystok w podstawowej jedenastce znaleźli się również Jakub Czerwiński i Michał Kucharczyk. Adama Hlouska nie było natomiast w kadrze, a Waleri Kazaiszwili usiadł na ławce rezerwowych.


Na trybunach dortmundzkiego obiektu pojawili się kibice Legii. Fani warszawiaków organizowali sobie bilety na własną rękę. Starali się dopingować swoich ulubieńców, lecz trudno było im się przebić przez gospodarzy, choć warszawiacy dawali radę. Zanim rozpoczęło się spotkanie sympatycy żółto-czarnych odśpiewali „You’ll never walk alone” oraz „Heja BVB, heja BVB”.  Gdy rozbrzmiał pierwszy gwizdek, Borussia od razu przeszła do ataku. Thomas Tuchel zgodnie ze swoimi zapowiedziami wystawił na legionistów „drugi garnitur”. Wiadomo więc było, iż każdy z graczy wicemistrzów Niemiec będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony.


Gdy BVB konstruowało atak pozycyjny, Legia ustawiała w linii obrony sześciu zawodników. Na lewej obronie ustawiał się Miroslav Radović. Gospodarze mieli problem z rozegraniem akcji, ponieważ goście mądrze przesuwali formacje i murowali dostęp do bramki Cierzniaka. W 10. minucie Vadis Odjidja-Ofoe otrzymał podanie na prawej flance. Belgowi towarzyszyło szczęście, ponieważ Marc Bartra pomylił się obliczając tor lotu futbolówki. Belgijski pomocnik za chwilę zagrał do będącego na wolnej pozycji Prijovicia, a „Prijo” niewiele myśląc, uderzył czubkiem buta piłkę i pokonał Romana Weidenfellera. Radość mistrzów Polski nie trwała jednak długo, ponieważ Borussia za chwilę wrzuciła wyższy bieg. Dwa razy skrzydłem urwał się Ousmane Dembele. Francuz idealnie obsłużył Shinjiego Kagawę, a Japończyk najpierw trafił do siatki głową, a później wpisał się na listę strzelców mocnym strzałem z lewej nogi.


Legia nie zdążyła otrząsnąć się po dwóch straconych bramkach, a za chwilę Cierzniak musiał już trzeci raz wyciągać piłkę z siatki. Borussia wykonywała rzut wolny z bocznej strefy boiska. Centrę Marco Reusa próbował wypiąstkować golkiper legionistów, lecz zrobił to na tyle nieudolnie, że trafił w prosto nabiegającego Nuriego Sahina i tablica świetlna od tego momentu pokazywała już wynik 3:1. Piłkarze Jacka Magiery nie zamierzali jednak zwieszać głów. Znów akcję gości rozpoczął Odjidja-Ofoe. Belg zauważył wbiegającego w pole karne Bartosza Bereszyńskiego i zagrał mu futbolówkę. „Bereś” przytomnie podał do Prijovicia, a szwajcarski napastnik sprytnie pokonał Weidenfellera.


Kibice, którzy przyszli na Signal Iduna Park nie mogli się nudzić. Obydwie drużyny grały na bardzo dużej intensywności. Wtorkowe spotkanie przypominało trochę mecz koszykówki czy hokeja, ponieważ jeden i drugi zespół biegał od bramki do bramki. Legioniści w 29. minucie mogli doprowadzić do wyrównania. Jakub Rzeźniczak włączył się w akcję gości i w polu karnym otrzymał futbolówkę. Kapitan warszawiaków przytomnie zagrał do Prijovicia, który próbował delikatną podcinką po raz trzeci pokonać Weidenfellera. „Prijo” niestety w tej akcji miał niesamowitego pecha, ponieważ trafił w poprzeczkę. Szwajcarski napastnik był bliski ustrzelenia hat-tricka, a tak z kolejnych goli cieszyli się gospodarze. Najpierw Dembele wykończył kontrę żółto-czarnych, wcześniej kiwając obrońców mistrzów Polski. Później zaś koronkową akcję Sahina i Kagawy wykończył Reus.


Legia nie miała żadnych kompleksów wobec rywali. Oczywiście, brakowało momentami umiejętności, ale warszawiacy nadrabiali sercem i zaangażowaniem. Legioniści zauważyli, że najsłabszym punktem Borussii jest lewa obrona. Felix Passlack zupełnie nie radził sobie z szarżami „Wojskowych” i dlatego goście praktycznie każdą akcję przeprowadzali prawą flanką. W ten sposób drużyna Jacka Magiery w pierwszej połowie stworzyła sobie jeszcze dwie groźne sytuacje bramkowe. Raz Weindefellera głową próbował zaskoczyć Kucharczyk, później zaś futbolówka dograna ze skrzydła nie znalazła adresata w polu karnym. Borussia w tym czasie przeprowadzała niebezpieczne kontrataki. Goście często nie nadążali za wicemistrzami Niemiec, lecz do przerwy wynik nie uległ już zmianie.


Jeśli komuś się wydawało, że w drugiej połowie gole nie będą padały tak często, to grubo się pomylił. Piłka może nie wędrowała już jak szalona od pola karnego do pola karnego, ale na akcje bramkowe nie mogliśmy narzekać. Legioniści głęboko cofnęli się na swojej połowie i czekali na okazje do kontrataków. Dlatego też futbolówka była praktycznie cały czas w posiadaniu Borussii. Wicemistrzowie Niemiec potrafili zrobić z tego użytek. Spokojnie wymieniali między sobą piłkę, aby w pewnym momencie przyspieszyć i zaatakować gości. Indywidualnymi rajdami popisywał się Dembele, który w 52. minucie asystował przy trafieniu Reusa. Dortmundczycy jednak zapominali o obronie i dlatego „Wojskowi” zdołali po raz trzeci pokonać Weindenfellera. Radović idealnie dojrzał pędzącego na prawej stronie Kucharczyka. Zupełnie niepilnowany skrzydłowy wbiegł w „szesnastkę” rywali i wpisał się na listę strzelców.


Zbiegiem czasu obydwaj trenerzy wpuścili na boisko zmienników. Na placu gry między innymi znalazł się Pierre-Emerick Aubameyang, który momentalnie zaczął tworzyć dodatkowe zagrożenie pod bramką Cierzniaka. Gracz z Gabonu raz stworzył swojemu koledze z zespołu idealną sytuacje do strzelenia gola, a następnie sam trafił w słupek w dogodnej sytuacji. Lepszy od najlepszego strzelca Bundesligi w obecnym sezonie okazał się Nikolić, który zastąpił Odjidję-Ofoe. Reprezentant Węgier wbiegł w pole karne z prawej strony po zagraniu od Radovicia i płaskim strzałem pokonał niemieckiego golkipera. Futbolówka zanim wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od słupka. Zanim jednak „Niko” wpisał się na listę strzelców, Borussia cieszyła się z siódmej bramki. Gospodarze przeprowadzili błyskawiczną kontrę. Uderzenie Andre Schurrle’ego sparował Cierzniak, ale dobitki Passlacka nie był w stanie już wybronić.


Nieubłagalnie zbliżał się końcowy gwizdek, a piłkarze Borussii nie poprzestawali w swoich atakach. Wicemistrzowie Niemiec za wszelką cenę chcieli strzelić jak najwięcej goli warszawiakom. W doliczonym czasie gry ósmą dołożył Reus, który po raz kolejny piłkę skierował do siatki z najbliższej odległości. Co można natomiast powiedzieć o legionistach? Warszawiacy nie poddali się. Nie zwiesili głów. Starali się nawiązać walkę z żółto-czarnymi. Pragnęli odcisnąć piętno w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Przegrali jednak 4:8. Ten hokejowy wynik idealnie oddaje obraz gry na Signal Iduna Park. „Wojskowym” z całą pewnością zabrakło umiejętności, ale na pewno nadrabiali zaangażowaniem.


Autor: Łukasz Pazuła

Borussia Dortmund - Legia Warszawa 8:4 (5:2)
Kagawa (17. min., 18. min.), Sahin (20. min.), Dembele (29. min.), Reus (32. min., 52. min., 90. min.), Passlack (81. min.) - Prijović (10. min., 24. min.), Kucharczyk (57. min.), Nikolić (83. min.)

 

Żółte kartki: Ginter (BVB) - Odjidja, Pazdan (Legia)


Borussia: Weidenfeller - Rode, Ginter, Bartra (62' Durm), Passlack - Pulisić, Kagawa, Sahin (70' Aubameyang), Castro, Dembele (72' Schurrle) - Reus

 

Legia: Cierzniak - Bereszyński, Czerwiński, Pazdan, Rzeźniczak - Kucharczyk, Kopczyński, Odjidja-Ofoe (75' Nikolić), Guilherme (55' Jodłowiec) - Radović - Prijović (69' Wieteska) 

Polecamy

Komentarze (855)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.