News: Grzegorz Mielcarski: Legii brakuje rozgrywającego

Grzegorz Mielcarski: Ciśnienie będzie ogromne

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

16.03.2017 08:57

(akt. 04.01.2019 13:37)

- Zarówno pod Lechią jak i Legią jakby lekko ugięły się kolana. Komentowałem niedzielny mecz Legii z Wisłą i miałem wrażenie, że złapała zadyszkę. Mogło to być związane z tym, że dwa wcześniejsze spotkania w Warszawie przegrała oraz zremisowała i teraz wynik był ważniejszy niż gra. Legia nie miała błysku i ikry w nogach, brakowało mi tego, co pokazywała jesienią. Lechia też się dusi, ale na wyjazdach – ostatnio przegrała w Poznaniu i Chorzowie - ocenia na łamach "Przeglądu Sportowego" ekspert Canal+, Grzegorz Mielcarski.

- Ciśnienie będzie ogromne, o tym meczu rozmawia się już od wielu dni. Uważam, że Lechia może zdominować Legię, złapać ją za gardło. Musi jednak pamiętać, że Odjidja-Ofoe z Radoviciem to najlepsi piłkarze ekstraklasy. Może drużynie ze stolicy brakuje skuteczności, ale Rado jest pazerny na gole – ma 33 lata, ale w polu karnym czuje się jak junior. Zdobywanie bramek sprawia mu radość i przyjemność.


- Legia to bardzo silna drużyna, strzelenie trzech goli Realowi i czterech Borussii dało piłkarzom poczucie wartości. Z Ajaksem przegrali tylko jedną bramką, dwa lata wcześniej – czterema. Różnica stopniała. Oni zapomnieli, że przegrali w Amsterdamie, ale te bramki będą pamiętać. Żaden wielki klub nie chciałby dostać od przeciętnej – na skalę europejską drużyny – trzech goli. To samo Borussia. Trener Thomas Tuchel był zły po 8:4 w Dortmundzie – taki stopień lekceważenia w Europie nie istnieje. Nikt nie podchodzi do meczu: oni nam strzelą cztery gole, my im pięć. Legia na tym skorzystała. Wiosnę zaczęła średnio, ale najważniejsza część sezonu dopiero nadchodzi. Dziś Lech się nie martwi, co będzie za tydzień, tylko w maju, kiedy dojdzie do finałowych rozstrzygnięć. Tryb walca, który będzie rozjeżdżał przeciwników, trzeba włączyć po podziale punktów.


- Legia jedzie do Gdańska po dwóch zwycięstwach, Lechia dwa ostatnie spotkania przegrała i straciła pierwsze miejsce. Gospodarze będą napompowani. Pogoń mogła kiedyś przegrać dwa mecze, ale kiedy przyjeżdżała Legia, „pompa” była straszna. Byliśmy w stanie „wypruć” się na boisku do ostatniej kropli energii. Barcelona mogła czuć się zdemolowana po 0:4 w Paryżu, ale na Camp Nou PSG nie istniał, oprócz chwili, w której strzelił gola. Lechia jest po dwóch porażkach, po wrześniowym laniu 0:3 w Warszawie, ale w niedzielę będzie miała za sobą 30 tys. ludzi. Jak krzykną, zacznie się wojna i gospodarze spróbują wziąć sprawy w swoje ręce. Jeśli piłkarze obu klubów zachowają luz, zobaczymy wspaniały mecz, bo umiejętności mają ponadprzeciętne. Jeśli wyjdą na boisko spięci, będą chcieli coś udowadniać, hit będzie słaby.


Więcej na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.