News: Michał Kopczyński: Chcemy wypunktować Lechię

Michał Kopczyński: Chcemy wypunktować Lechię

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.03.2017 09:38

(akt. 07.12.2018 10:47)

W tym roku Michał Kopczyński tworzy parę defensywnych pomocników z Thibaultem Moulinem. Obaj dobrze się uzupełniają. - W meczach z rywalami, którzy głównie się bronią, moja postać czasem gdzieś znika. Zdaję sobie z tego sprawę i pracuję nad tym, aby to zmienić - mówi "Kopa". Przed nim i drużyną niezwykle ważny mecz z Gdańsku z Lechią. - Być może momentami damy się gospodarzom wyszumieć, ale będziemy starali się Lechię wypunktować - zapowiada Kopczyński w rozmowie z Legia.Net.

Gdy rozmawialiśmy ostatni raz mówiłeś o tym, że trwa twoja bajka, że gra w Legii to spełnienie marzeń. Teraz to już rzeczywistość, przyzwyczaiłeś się?


- Tak, bardzo mnie cieszy fakt, że na dłużej zagościłem w podstawowym składzie Legii. Początkowo to była dla mnie bajka, cieszyłem się jak dziecko z każdego pojawienia się na murawie i dobrego występu. Teraz jest inny okres, nawet trudniejszy – trzeba potwierdzić, że się na takie szanse zasługuje, podtrzymać to co było i zrobić kolejny krok, kolejny postęp. Cieszę się, że gram i oby tak dalej. Najważniejsze jednak, by pożytek z tego, że jestem na boisku, miała drużyna.


Z kim bym nie rozmawiał z drużyny to każdy cię chwali i mówi, że zrobiłeś ogromny postęp. Ty czujesz, że zrobiłeś sportowo wielki krok do przodu?


- Na pewno jestem teraz lepszym piłkarzem niż rok temu, bogatszym o wiele doświadczeń. Ale to nie jest tak, że zrobiłem wielki skok w umiejętnościach – nie o to chodzi. Po prostu zacząłem regularnie grać na znacznie wyższym poziomie. Koledzy zauważyli, że ten chłopak, który był dotąd w cieniu, gra i pomaga zespołowi. Każdy mecz wciąż jest dla mnie łapaniem doświadczenia i tutaj właśnie zrobiłem największy skok. Chodzi o to by mecze w ekstraklasie były dla mnie już czymś całkowicie normalnym. Nie wielkim wyzwaniem, a kolejną robotą do wykonania.


Masz za sobą już mecze w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Jak wielką dumę czułeś, gdy wyprowadzałeś zespół Legii jako kapitan w Amsterdamie na mecz z Ajaksem?


- To było dla mnie spore przeżycie. Tak, to właśnie była duma. To wielka rzecz wyjść na boisko z opaską na ramieniu w tak ważnym meczu. Szczególnie dla mnie – chłopaka z Warszawy, który całe życie gra w Legii. Miałem też lekki stres z tym związany. Nie jestem w każdym meczu kapitanem. Przede mną są inni piłkarze. Akurat tak się złożyło, że kontuzje i kartki wyeliminowały kolegów i to ja byłem następny w kolejce. W drużynie tylko Vako Kazaiszwili był młodszy ode mnie. Z tego powodu miałem obawy jak drużyna przyjmie to, że akurat ja wyprowadzam zespół w takim spotkaniu. Ale wszyscy mnie wspierali i dodawali otuchy. Natomiast potem to już nic wielkiego – wyszedłem, przywitałem się z sędziami, z kapitanem Ajaksu a później starałem się być blisko sędziego przy spornych sytuacjach czy dyskusjach. W końcu w pełni legalnie mogłem porozmawiać z arbitrem i starałem się z tego korzystać.


Z moich obserwacji wyniki, że bardzo fajnie czujesz się na boisku w meczach z rywalami, którzy grają otwartą piłkę. Dobrze się ustawiasz, notujesz sporo przechwytów. Gorzej jest w spotkaniach, gdy drużyny przeciwne stawiają autobus w bramce i trzeba pograć bardziej do przodu. Ale Ty w spotkaniach Młodej Legii czy rezerw nie miałeś z tym problemu. Skąd więc taka blokada?


- Rzeczywiście tak jest, że z tymi mocniejszymi rywalami idzie mi lepiej, mogę pokazać swoje walory, jestem dostrzegany. Gdy się bronimy mogę dobrze się ustawić, przechwycić piłkę i rozpocząć kontrę. Natomiast w meczach z rywalami, którzy głównie się bronią, moja postać czasem gdzieś znika. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie chodzi o to bym kreował sytuacje, bo od tego są inni w drużynie, ale o to bym bardziej pomagał w ofensywie. To element, nad którym pracuje i chcę go poprawić. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym miesiącem będzie pod tym względem lepiej. To wciąż pierwszy sezon w moim wykonaniu na tym poziomie. Na początku miałem niczego nie zepsuć, później miałem odebrać i pomóc w defensywie, potem dołożyć coś więcej od siebie, a teraz wypadałoby zrobić też coś z przodu. Wymagania rosną i bardzo dobrze. W tym rozegraniu od tyłu uczestniczę, ale potem, gdy akcja pójdzie dalej już zwykle nie mam w niej większego udziału. Moja rola często jest taka, że mam asekurować, tworzyć trójkąt ze środkowymi obrońcami. Stamtąd ciężko mi coś dołożyć, nie jestem Xabim Alonso, by stać i rozrzucać piłki po skrzydłach. Na pewno będę chciał jednak pracować nad tym, by więcej z przodu dawać drużynie, by moja gra była bardziej uwypuklona. Muszę częściej w tym rozegraniu zaistnieć. Wiem, że czasem tego brakuje.


Przed Wami mecz z Lechią, hit części zasadniczej sezonu. Gracie z zespołem, który długo był liderem. Jak oceniasz drużynę z Gdańska?


- To ekipa, która ma duże indywidualności, nawet bardzo wiele. Jak na polską ligę Lechia ma bardzo dużą siłę rażenia w ofensywie. W tym sezonie coraz częściej te indywidualności tworzą prawdziwą drużynę. Ostatnio wprawdzie dwukrotnie przegrali, co pozwoliło nam ich podgonić, ale to wciąż główny rywal w walce o mistrzowski tytuł obok "Kolejorza". Lechia jest groźna, trener Piotr Nowak radzi sobie z trudnymi charakterami i jakoś te indywidualności poukładał w drużynę. Ale nie tak dawno mieliśmy do nich dziesięć punktów straty, teraz mamy jeden i możemy ich wyprzedzić. Szanujemy ich, ale się na pewno nie boimy. U nich są indywidualności i drużyna, ale u nas jedno i drugie jest na wyższym poziomie. Chcemy więc wygrać i mieć ich za sobą.


Ostatnie mecze w Gdańsku, na nowym stadionie, dla Legii są zwykle bardzo trudne. Ale wspomniałeś, że Lechia dwa mecze przegrała, wy zaś wygraliście. Dodając do tego doświadczenia z Ligi Mistrzów, daje to wam pewien handicap?


- Wydaje mi się, że tak. My jesteśmy po meczach lepszych, oni po gorszych. Ale gdy wyjdziemy na boisko, przy wypełnionych trybunach, to ta przewaga psychologiczna szybko się zatrze. Lechia będzie za wszelką cenę starała się pokazać i odbić po tych porażkach. My jednak znamy swoją wartość, wszystko wygląda coraz lepiej i jedziemy tam po wygraną. Być może momentami damy się gospodarzom wyszumieć, ale będziemy starali się Lechię wypunktować.


Z tych byłych piłkarzy Legii jacy są w Lechii najlepiej znasz Rafała Wolskiego. Kontaktowaliście się już przed niedzielnym spotkaniem?


- Jeszcze nie, ale pewnie napiszę do niego. Fajnie się będzie z nim spotkać. Przeciwko niemu jeszcze nie grałem. Ostatni raz razem na boisku byliśmy chyba jeszcze w Młodej Ekstraklasie, dawno temu.


Z zimowych wzmocnień Lechii to Dusan Kuciak wydaje się największym wzmocnieniem.


- Tak, zdecydowanie. W tym roku jest wartością dodaną, wybronił mnóstwo sytuacji i nawet w przegranych spotkaniach był najmocniejszym punktem drużyny. Znamy go jednak i mam nadzieję, że będziemy wiedzieli, jak go pokonać i jak wyprowadzić z równowagi.


Wierzysz w to, że na przerwę na mecze reprezentacji to Legia będzie liderem tabeli?


- Będzie ciężko, pomijając nasze spotkanie, Lech jest w gazie i jest zdecydowanym faworytem spotkania z Górnikiem Łęczna. Jagiellonia też musiałaby przegrać. Zrobimy wszystko aby tak było, ale najważniejsze, by znaleźć sie tam po ostatnim meczu sezonu.

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.