Jagiellonia - Legia 0:0 - Wyjazdowa seria zwycięstw przerwana
21.05.2017 17:07
- Skrót meczu Jagiellonii z Legią
Meczem o mistrzostwo nazywano niedzielną konfrontację Jagiellonii Białystok z Legią Warszawą. Obiekt przy ulicy Słonecznej wypełnił się do ostatniego miejsca - na trybunach zasiadło 22 394 widzów. Już kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdem Bartosza Frankowskiego, czuło się emocje. Trener Jacek Magiera zdecydował się posłać do boju Kaspera Hamalainena, który zastąpił Dominika Nagy’a w wyjściowym zestawieniu. Fin rozpoczął występ na skrzydle, choć między nim, Guilherme oraz Vadisem Odjidją-Ofoe dochodziło do częstych rotacji.
Oczekiwanie wobec hitu kolejki były wielkie, spotkanie jednak zawodziło. Obie drużyny postawiły na dosyć bezpieczną grę w środku pola. Ataki mistrzów Polski były kasowane na 25-35 metrze od bramki Mariana Kelemena, rywale nastawili się na przeszkadzanie i wybijanie z rytmu gry. Zupełnie odcięty od podań był Odjidja-Ofoe, który brylował w poprzedniej konfrontacji z Lechem. Wielka była w tym zasługa Jacka Góralskiego grającego agresywnie, często na pograniczu faulu. Na sporo pozwalał arbiter, co zwiększało pole manewru Jagiellonii grającej na wysokiej intensywności. Warszawiacy z solidnymi zasiekami białostoczan nie mogli sobie poradzić. Przez pierwsze 45 minut, „Wojskowi” oddali w sumie dwa uderzenia zasługujące na odnotowanie. Najpierw z pola karnego pomylił się Hamalainen, a pod koniec premierowej odsłony, obok bramki huknął Guilherme. Bolączką ekipy Michała Probierza również była gra ofensywna. Jagiellonia stworzyła sobie jedną okazję po błędzie Artura Jędrzejczyka i strzale Fedora Czernycha z ostrego kąta, oraz po „główce” Ivana Runje.
Cytując klasyka, spotkanie Jagiellonii z Legią było klasycznym meczem walki. Pojawiała się agresja, emocje czy choćby przepychanki. Dodając do tego nie najlepsze momentami decyzje oraz niecelne zagrania, spotkanie nie porywało. Pozytywem w grze „Wojskowych” była skuteczna gra w powietrzu, co nie pozwalało rozwinąć skrzydłem Cillianowi Sheridanowi. Nie błyszczał również lider miejscowych, Konstantin Vassiljew. Kluczowi gracze obu ekip zostali wyłączeni.
Podobnie wyglądało to również po przerwie. Gra toczyła się głównie w środku pola, choć lepsze szanse w ofensywie zaczęli sobie stwarzać białostoczanie. Szacunek budziła postawa rywali, potrafiących wytrzymać wysokie tempo praktycznie bez większych przestojów. „Wojskowi” mieli problemy z dobrymi sytuacjami w ofensywie. Magiera szukał rozwiązania: ściągnął z boiska Miroslava Radovicia, a wpuścił Nagya. W ten sposób na szpicy zaczął biegać Hamalainen. Czy to jednak pomogło? W znikomym stopniu. To gospodarze zaczęli sobie stwarzać groźniejsze sytuacje. W 65. minucie Góralski posłał długą piłkę do Sheridana, ten zgrał ją Czernychowi, a Litwin huknął ponad bramką. Po chwili Irlandczyk trafił do siatki po podaniu Arvydasa Novikovasa, lecz był na wyraźnym spalonym i arbiter słusznie nie uznał bramki.
Im bliżej końca spotkania, tym bardziej nerwowo robiło się na boisku. Zaczynało być jasne, że z pary Odjidja-Ofoe - Góralski, ktoś meczu nie skończy. Pierwszy nie wytrzymał Belg, który popełniał sporo przewinień, a 86. minucie, przekroczył przepisy kolejny raz. Sędzia Frankowski zdecydował się pokazać graczowi urodzonemu w Gandawie drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Legioniści cofnęli się wtedy do defensywy, broniąc punktu. Nie miało znaczenia, że z myślą o strzeleniu gola, na boisko wszedł kilka chwil wcześniej Tomas Necid, który zastąpił Hamalainena.
Legioniści dobrze bronili się do końca, choć przez większą część spotkania „Wojskowi” nie pokazali wiele w ofensywie. Warszawiakom zabrakło zdecydowania i przede wszystkim gry piłką. Gracze Jacka Magiera zaczęli grać w grę, zaproponowaną przez zawodników Michała Probierza. Efekt? Remis i niemal żadnej sytuacji bramkowej. Inna sprawa, że Jagiellonia chciała przeszkadzać, co nie mogło doprowadzić do wygranej, a remis nie był dla warszawiaków zła opcją. Mistrzowie Polski nadal utrzymują pozycję lidera i nadal wszystko zależy od nich. O mistrzostwie zdecydują spotkania z Koroną oraz Lechią. Dwa zwycięstwa pozwolą obronić tytuł bez oglądania się na innych.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0
Żółte kartki: Burliga, Romanczuk - Moulin, Odjidja-Ofoe, Jędrzejczyk
Czerwona kartka: Odjidja-Ofoe (dwie żółte)
Jagiellonia: Kelemen - Burliga (57' Novikovas), Runje, Tomelin, Tomasik - Góralski, Romanczuk - Frankowski (79' Chomczenowskyj), Vassiljew (84' Świderski), Cernych - Sheridan
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Jodłowiec, Moulin - Guilherme (90' Kopczyński), Odjidja-Ofoe, Hamalainen (80' Necid) - Radović (61' Nagy)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.