CLJ U-17: Niewykorzystane sytuacje się mszczą
11.11.2017 18:39
Fotoreportaż z meczu (fot. Ana Okolus)
Legia przystąpiła do rywalizacji z siódmą drużyną grupy w mocno zmienionym składzie. Założeniem szefostwa akademii było wystawienie przeciwko Nakom zespołu, który na ogół walczy w rozgrywkach do lat 16. Ekipę poprowadził trener Tomasz Kycko.
Legioniści od pierwszego gwizdka sędziego zdecydowanie ruszyli na bramkę gości. Ataki były przeprowadzane z pomysłem, co przełożyło się na to, iż każda akcja "pachniała" golem. Bliski szczęścia był Mateusz Lisowski (jedyny zawodnik urodzony w 2001 roku), który stwarzał zagrożenie schodząc z bocznych sektorów boiska w pole karne rywala. Próbowali także Nikodem Niski i Patryk Peda, ale ich uderzenia z dystansu padły łupem Konrada Gotowskiego. Jeszcze ciekawiej pod bramką podopiecznych Jakuba Kacperskiego zrobiło się w 19. minucie, kiedy po kolejnym rajdzie Lisowskiego i po błędzie bramkarza, przed szansą na strzelenie gola stanął Aleksander Stawiarz. Młody napastnik był jednak zaskoczony tym, iż piłka znalazła się pod jego nogami, co przełożyło się na mało precyzyjny strzał. Dziesięć minut później warszawiacy mieli kolejną wyśmienitą sytuację, ale Gabor Grabowski z bliskiej odległości trafił prosto w bramkarza. W tym przypadku ładnym podaniem popisał się "Lisek", który rozgrywał bardzo dobre zawody. W ostatnich minutach pierwszej połowy, do głosu doszli piłkarze z Olsztyna. Dwie przeprowadzone kontry, które wykończone zostały przez Igora Bartosiewicza, nie przyniosły zmiany wyniku i na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 0:0.
Druga część spotkania nie przyniosła już tylu emocji. Sytuacji bramkowych było niewiele, głównie za sprawą słabszej gry legionistów. Taki rozwój wydarzeń spowodował, że do głosu zaczęli dochodzić goście, dając sygnał do ataku w 60. minucie. Prawą stroną boiska przedarł się Jan Bińczak, który niespodziewanie znalazł się w sytuacji sam na sam z Tomaszem Woźniakiem. Na szczęście nasz bramkarz był górą w tej sytuacji, broniąc jeszcze w tej samej akcji uderzenie Jakuba Chojnowskiego. Piłkarze stołecznej akademii w drugiej odsłonie zagrozili bramce Naków tylko raz, kiedy to futbolówka po dośrodkowaniu Adama Katnajiego o mały włos nie przelobowała Gotowskiego. Ostatnie minuty meczu to już zdecydowana przewaga gości, którzy wykorzystując fakt, iż plac gry z powodu kontuzji musiał opuścić Nikodem Niski, ruszyli do kolejnych ataków. Grającą w dziesiątkę Legię postraszył Chojnowski, ale piłka po jego bombie odbiła się od poprzeczki. W 75. minucie już nic nie uchroniło gospodarzy od straty gola. Nieporozumienie w szeregach naszej defensywy wykorzystał Kacper Walendykiewicz, który mając przed sobą tylko bramkarza, huknął nie do obrony. Po golu, goście dzięki mądrej grze w obronie dowieźli skromne prowadzenie do końca i ostatecznie sensacyjnie wygrali z dotychczasowym liderem grupy.
- W dzisiejszym spotkaniu zagrali młodsi zawodnicy. To przemyślana decyzja, gdyż chcemy stawiać przed nimi coraz większe cele. Piłkarze do lat 16 i 17 pracują w jednym bloku, więc dzisiaj dostali szansę ci, którzy grali w tym sezonie mniej. Z pierwszej połowy jestem zadowolony chociaż szkoda, że nie potrafiliśmy zdobyć przynajmniej jednej bramki. Po zmianie stron straciliśmy płynność w grze, a w szeregi drużyny wkradł się chaos, co w efekcie spowodowało stratę bramki a tym samym punktów - skomentował spotkanie Kycko, szkoleniowiec warszawiaków.
Legia Warszawa – Naki Olsztyn 0:1 (0:0)
Walendykiewicz (75. min)
Legia: Woźniak – Niski, Tkocz, Peda, Rokosz – Lisowski, Kochanowski (52' Karczewski), Gościniarek, Sparwasser (55' Katnaji), Grabowski – Stawiarz (52' Munik).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.