News: Jak zaciąg z "jedynki" zagrał przy Konwiktorskiej?

Jak zaciąg z "jedynki" zagrał przy Konwiktorskiej?

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

12.11.2017 20:00

(akt. 02.12.2018 11:48)

Minęło trochę czasu od ostatniego, tak licznego "zaciągu" zawodników z pierwszego zespołu do rezerw. W niedzielnych derbach pomiędzy Polonią a Legią II w ekipie Krzysztofa Dębka pojawiło się aż dziewięciu graczy, którzy na co dzień ćwiczą pod okiem Romeo Jozaka. Chorwat zresztą obserwował spotkanie z trybun.

"Zrzuty", "zaciąg" - określeń na grę zawodników "jedynki" w drugim zespole jest kilka. Historia pokazuje, że liczne występy piłkarzy z pierwszej drużyny rzadko kiedy kończą się pozytywnie. Przykłady spotkań z Lechią Tomaszów Mazowiecki (0:3), za czasów Jacka Magiery, oraz Oskarem Przysucha (4:4), już za kadencji Dębka, zawsze negatywnie oddziałują na wyobraźnię. Rzadko się zdarza, że gracze schodzący do rezerw, wypadali kapitalnie. Najjaśniejszym przykładem był chyba w przeszłości Orlando Sa, do niedawna przebłyski miewał Hildeberto. Innym przypadkiem był Michał Kopczyński, który ponad rok temu regularnie gościł w "dwójce", a Krzysztof Dębek nazywał go częścią kręgosłupa drużyny. Wielu jednak najzwyczajniej spełniało cel występu, ogrywając się, zyskując minuty na murawie. Zakładając, że rezerwy mają w pierwszej kolejności służyć "jedynce", efekt był osiągnięty.


Przy Konwiktorskiej było podobnie, jak w przeszłości. Drużyna złożona głównie z zawodników pierwszego zespołu grała przeciętnie. Lepszy fragment warszawiaków zaczął się po zmianach, gdy na murawie zaprezentowali się Piotr Cichocki, Robert BartczakMateusz Praszelik Eryk Więdłocha. Wtedy rezerwy bardziej przypominały zespół, który można oglądać regularnie. Pewne rozegrania, schematy były już żywcem przeniesione z treningów. Brakowało tego wcześniej, gdy piłkarze prezentowali styl nie przypominający tego z "jedynki" ani "dwójki". Czy ktoś błysnął indywidualnie?


Bezapelacyjnie plusik musi pojawić się przy nazwisku Konrada Jałochy. Golkiper uratował Legię zwłaszcza w pierwszej połowie broniąc trzy strzały z bliskiej odległości w jednej akcji. W drugiej części gry również popisywał się skutecznymi interwencjami. Drobnym mankamentem było wprowadzanie piłki do gry, ale w tym aspekcie wszyscy członkowie bloku defensywnego mogli spisać się lepiej.


Będąc przy defensywie - ta spisała się solidnie. Najlepszą rekomendacją jest czyste konto. Boczni obrońcy, Łukasz Turzyniecki Łukasz Moneta starali się rzadko dopuszczać polonistów do dośrodkowań. "Turzyk" miał o tyle więcej pracy, że gospodarze często kierowali piłkę na lewą flankę do swojego lidera, Grzegorza Wojdygi. Ten nie mógł jednak wiele zdziałać. Na przemian podłączali się do ofensywy, ale dośrodkowania za rzadko docierały do kolegów. Wspólnym sukcesem defensorów i drugiej linii było sprawienie, że poza wspomnianymi już wcześniej sytuacjami, kiedy interweniował "Jao", "Czarne Koszule" uderzały głównie z dystansu. Widoczny był fakt, że pierwszy mecz po kontuzji rozgrywał Mateusz Żyro. Stoper na ogół był w odpowiednim miejscu i czasie. Problematyczne były jednak jego próby rozgrywania piłki. Stać go zdecydowanie na więcej. Być może kłopot leżał w braku rozegrania i czucia piłki?


Bolączką linii pomocy była kreacja. Najlepiej na tym polu prezentował się występujący na skrzydle Tsubasa Nishi. Japończyk wyróżniał się na tle pomocników, a także swojego vis-a-vis, Dominika Nagy'a. Węgier był bezbarwny i trudno było zapamiętać akcje z jego udziałem. Po 45 minutach zszedł z boiska, a wcześniej głównie chował się za plecami kolegów. Należał do najsłabszych na murawie. Nieźle w destrukcji prezentował się duet Michał Kopczyński - Thibault Moulin. Francuz stał się aktywniejszy po 20 minutach spotkania, nieźle asekurował, ale nie próbował brać na siebie ciężaru rozgrywania futbolówki. Po zawodniku, który potrafił prezentować swoje walory w Lidze Mistrzów, można oczekiwać większych chęci w grze do przodu. Na Konwiktorskiej Moulina można porównać do rzemieślnika. Zrobił swoje, ale do bycia mistrzem cechu pomocników nawet nie próbował aspirować.


"Kopa" zaczął  podłączać się do ofensywy w drugiej połowie, ale kreacja nie należała do jego zadań. Plus należy się za uszczelnienie środka w gorących końcowych minutach. Spokój wychowanka "Wojskowych" przydawał się również w momentach zagrzanej głowy Hildeberto. Najbardziej wysuniętym z pomocników był Miłosz Szczepański. Nie zabrakło starań, choć - jak całej drużynie - brakowało precyzji. Pozytywna była jego akcja z Nishim, gdzie po wymianie podań, na spalonym został złapany Hildeberto, który i tak przegrał w sytuacji sam na sam z golkiperem rywali. 

 

Portugalczyk z powodu kontuzji Mateusza Majewskiego na rozgrzewce, zagrał na szpicy. Nie była to jego pozycja. Hildeberto nie potrafił się zastawić, przetrzymać piłki czy zgrać jej kolegom. Co gorsze, przegrywał większosć pojedynków. Nieznacznie więcej prezentował schodząc na skrzydło. Trudno było jednak pozbyć się wrażenia, że udane dryblingi były częściej przypadkowe niż zamierzone. Gdy brakowało szczęścia, wychowanek Benfiki był dość prosto zatrzymywany przez rywali. Gra Portugalczyka była irytująca, brakowało pomyślunku. Duży minus należy się za ciągłe dyskusje z arbitrem. Sędzia Piotr Rzucidło był daleki od napominania graczy, ale wychowanek Benfiki postawił sobie za cel przetestować cierpliwość niedzielnego rozjemcy derbów. Jeśli tym meczem chciał przekonać do siebie siedzącego na trybunach Romeo Jozaka, to z pewnością tego nie zrobił.

Legia II nie przegrała przy Konwiktorskiej. W drugiej połowie miała niezłe momenty, ale w pewnych fragmentach ponownie przypomniała elementy spotkań m.in. z Przysuchy. Legioniści z pierwszego zespołu wybiegali się, mają za sobą kolejną jednostkę treningową. Gracze z drugiej drużyny zostali z wynikiem, który nie pomaga w przesuwaniu się do góry ligowej tabeli. Kibice mają za sobą widowisko transmitowane w telewizji, które nie mogło przyprawić o zachwyt, nie dało też zbyt wielu emocji, jedynie materiał do dyskusji i analiz.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.