News: Z obozu rywala - Sandecja Nowy Sącz

Z obozu rywala - Sandecja Nowy Sącz

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

02.12.2017 10:40

(akt. 02.12.2018 11:45)

W bieżącym sezonie ekstraklasy rewelacją rozgrywek jest beniaminek, Górnik Zabrze. Na przeciwnym biegunie jest za to drugi z beniaminków, Sandecja Nowy Sącz, a więc sobotni rywal legionistów. „Sączersi” przed rozpoczęciem kolejki zajmowali czternastą lokatę w tabeli, z jednym punktem przewagi nad strefą spadkową. W dodatku nowosądeczanie do pojedynku z mistrzem Polski podchodzić będą po zeszłotygodniowej porażce aż 0:5 z Arką Gdynia. Największą bolączką najbliższego przeciwnika Legii jest skuteczność, na domiar złego prawdopodobnie na spotkanie z „Wojskowymi” Sandecja będzie mieć tylko jednego zdrowego napastnika.

W maju Sandecja niespodziewanie przyklepała awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, ostatecznie zajmując pierwsze miejsce w I. lidze. Radość „Sączersów” z historycznego, bo pierwszego, awansu o poziom wyżej nie trwała jednak zbyt długo. Jeszcze przed rozpoczęciem bieżącego sezonu pojawiły się dwa problemy, z którymi klub z Nowego Sącza musiał się zmierzyć. Stadion im. Ojca Władysława Augustynka, na którym Sandecja rozgrywała domowe mecze, nie spełniał wymogów licencyjnych PZPN. Działacze musieli więc szukać innej areny, na której nowosądeczanie będą mogli podejmować zespoły gości. Padło na oddaloną o około 80 kilometrów Niecieczę i stadion Bruk-Betu Termaliki. W październiku zaś ogłoszono przetarg na budowę stadionu w Nowym Sączu. Wpłynęła tylko jedna oferta, ze strony konsorcjum śląskich firm. Jeżeli oferta spełni wymogi formalne i budowa areny ruszy, będzie ona trwała półtora roku, a jej koszt wyniesie 60 milionów złotych.


Drugim problemem przed rozpoczęciem rozgrywek był otwarty konflikt pomiędzy trenerem Radosławem Mroczkowskim, a dyrektorem sportowym, Arkadiuszem Aleksandrem. Szkoleniowiec Sandecji zarzucał Aleksandrowi brak doświadczenia w pełnionej funkcji, dodatkowo narzekał na brak wzmocnień kadry. Oliwy do ognia dolała sytuacja z zaproszeniem na testy niespełnionego talentu, Freddy’ego Adu. Amerykanin w młodości zapowiadał się na wielką gwiazdę, został namaszczony przez słynnego brazylijskiego napastnika, Pele, na swojego następcę. Jak się miało okazać, wszelkie zachwyty nad Adu były przedwczesne, nie zrobił on oszałamiającej kariery. Latem bieżącego roku pomocną dłoń do atakującego postanowił wyciągnąć Aleksander, zapraszając go na testy do Sandecji. O całej sytuacji trener Mroczkowski dowiedział się z internetu i zapowiedział, że nie ma zamiaru wpuścić Amerykanina na treningi. Wydawało się, że konflikt pomiędzy Mroczkowskim a Aleksandrem doprowadzi do rozstania się z klubem jednego z nich. Nic z tych rzeczy, zarówno jeden, jak i drugi, do tej pory pracują w Nowym Sączu. W międzyczasie szkoleniowiec pokłócił się z innym pracownikiem klubu, rzecznikiem prasowym Marcinem Rogowskim. W sierpniu Mroczkowski miał na oczach zawodników i ekipy telewizyjnej Canal+ w chamski sposób komentować pracę Rogowskiego. Można było wtedy usłyszeć głosy, że kolejny konflikt trenera rozjuszył zarząd, który postanowił szukać nowego szkoleniowca. Ostatecznie jednak Mroczkowski pozostał na swoim stanowisku, o czym już wspomnieliśmy.


Przechodząc do kwestii czysto sportowych, Sandecja, jak na absolutnego beniaminka, przyzwoicie rozpoczęła rozgrywki. W pierwszych dwóch spotkaniach nie straciła bramki, ale żadnego gola również nie strzeliła, w efekcie mecze z Lechem Poznań i Arką Gdynia zakończyły się bezbramkowym remisem. „Sączersi” polegli dopiero w 3. kolejce, przegrywając z Legią w Warszawie 0:2. Przypomnijmy, że nowosądeczanie w starciu przy Łazienkowskiej musieli przez większość czasu radzić sobie w dziesiątkę po tym, jak czerwoną kartkę dostał Grzegorz Baran. Tydzień po konfrontacji w stolicy, zespół z Nowego Sącza odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sandecja pokonała na wyjeździe Jagiellonię Białystok 3:1. Wygrana z wice-mistrzem dodała wiary w siebie beniaminkowi, który potem pokonał jeszcze Lechię Gdańsk, Pogoń Szczecin i Bruk-Bet Termalikę (w międzyczasie miały miejsce porażki z Wisłą Płock i Koroną Kielce). Potyczka z klubem z Niecieczy była jednak ostatnim zwycięstwem „Sączersów” w lidze. Tym samym od połowy września najbliższy przeciwnik legionistów nie potrafi wywalczyć na boisku trzech punktów. Seria ośmiu meczów bez wygranej nie jest jedyną niechlubną serią, zawodnicy Sandecji od trzech spotkań nie potrafią pokonać bramkarza rywali. Mała liczba zdobytych bramek jest największym problemem biało-czarnych. W siedemnastu kolejkach gracze z Nowego Sączu zaliczyli tylko czternaście trafień, co jest najgorszym wynikiem w lidze, tyle samo na koncie ma tylko Pogoń.


Ciężko wyróżnić indywidualnie jakiegokolwiek zawodnika beniaminka. Jedynym, który zasłużył na pozytywne słowo, jest bramkarz Michał Gliwa. Gdyby nie dobra postawa golkipera, Sandecja mogłaby stracić o wiele więcej bramek. Do tej pory przeciwnicy strzelili „Sączersom” dwadzieścia cztery gole. Ten rezultat nie jest najgorszy, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że jedną trzecią tego wyniku biało-czarni stracili w dwóch meczach rozgrywanych niedawno. Na początku listopada Sandecja przegrała 0:3 z Wisłą Kraków, a w poprzedniej serii gier poległa aż 0:5 z Arką Gdynia. Należy wspomnieć, że w spotkaniu rozgrywanym tydzień temu, dwukrotnie Gliwę pokonał wypożyczony z Legii, Mateusz Szwoch. Wracając do golkipera Sandecji, dobrą postawę Gliwy docenili działacze klubu, którzy przedłużyli trwający do czerwca kontrakt z bramkarzem o rok. W ten sposób włodarze dobrze zabezpieczyli pozycję między słupkami, o ile były golkiper między innymi Polonii Warszawa czy Zagłębia Lubin podtrzyma swoją formę.


Zdecydowanie gorzej jest z formacjami odpowiedzialnymi za grę ofensywną. Najlepszy strzelec, Aleksandyr Kolew, ma na swoim koncie cztery trafienia, i do niego sztab szkoleniowy większych zastrzeżeń mieć nie może. Problem w tym, że aktualnie brakuje godnego zastępcy Bułgara. Napastnik w potyczce z Arką musiał opuścić murawę na noszach i jak sam zainteresowany mówi, jego występ przeciwko „Wojskowym” jest zagrożony. W dodatku przeciwko dawnej drużynie z powodu urazu nie zagra eks-legionista, Maciej Korzym. Trener Mroczkowski będzie miał więc w sobotę do swojej dyspozycji z linii ataku prawdopodobnie tylko Filipa Piszczka. 22- latek w obecnym sezonie strzelił co prawda dwa gole, ale często występował na skrzydle. W odwodzie pozostaje jeszcze inny napastnik, Wiktor Nowak. 19-letni atakujący nie doczekał się jednak do tej pory debiutu w ekstraklasie i wątpliwe, żeby dostał szansę przeciwko mistrzowi kraju.


Słabo obsadzona pozycja napastników nie jest jedynym kłopotem szkoleniowca. W drugiej linii widać brak kreatywnych zawodników, którzy potrafiliby obsłużyć dobrym podaniem kolegów z ataku. W tym celu wypożyczono z Cracovii Mateusza Cetnarskiego, ale pomocnik nie przypomina siebie z najlepszych czasów. Możliwe, że Cetnarski również, podobnie jak Kolew i Korzym, nie będzie mógł wystąpić przeciwko Legii. Gracz dwa tygodnie temu w meczu z Lechem Poznań (0:0) zszedł z boiska z kontuzją, a w poprzedni weekend w starciu z Arką już nie wystąpił. Pod nieobecność w składzie zawodnika wypożyczonego z Cracovii, trudno wskazać innego piłkarza dysponującego dobrym przeglądem pola. W takim wypadku „Sączersi” mogą ewentualnie liczyć na dobre dośrodkowania ze strony Patrika Mraza i byłego legionisty, Tomasza Brzyskiego. Lekiem na całe zło miał być też powrót po kontuzji Macieja Małkowskiego. Najlepszy strzelec Sandecji z poprzedniego sezonu długo zmagał się z urazem, do gry był gotowy dopiero pod koniec października. Na razie jednak Małkowski musi dojść do optymalnej formy, dlatego nie jest jeszcze pewien występu w pierwszym składzie.


Mało brakowało, a słabe występy w lidze „Sączersi” mogliby zastąpić sobie awansem do ćwierćfinału Pucharu Polski. W rozgrywkach pucharowych beniaminek najpierw poradził sobie z Wartą Sieradz, pokonując ją 5:1. Następnie przyszła potyczka z I-ligową Miedzią Legnicą. Tam już rywale sprawili sporo problemów Sandecji, jeszcze pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry to zespół z niższej ligi był na prowadzeniu. Bohaterem biało-czarnych został Wojciech Trochim (trzeci z eks-legionistów w kadrze), który w przeciągu czterech minut zdobył dwie bramki i doprowadził drużynę do 1/8 finału. Tam na Sandecję czekał Górnik Zabrze. W spotkaniu przeciwko klubowi z Zabrza „Sączersi” po raz kolejny udowodnili, że zawsze grają do końca. Ponownie na pięć minut przed końcem starcia przegrywali, tym razem sprawa była trudniejsza, ponieważ przeciwnik miał o dwa gole więcej. Nie przeszkodziło to podopiecznym Mroczkowskiego w doprowadzeniu do remisu i dogrywki. W dodatkowych trzydziestu minutach Górnik zaliczył kolejne trafienie, na które Sandecja już nie odpowiedziała. Tym samym sobotni rywal legionistów z Pucharem Polski pożegnał się w 1/8 finału, ale po ambitnej walce do samego końca.


Konflikt trenera z innymi pracownikami klubu, brak skuteczności i kreatywności, czternaste miejsce w lidze z przewagą jednego punktu nad przedostatnim Piastem Gliwicem – to wszystko nie wygląda optymistycznie przed potyczką z Legią. W sobotnim spotkaniu nikt nie oczekuje od beniaminka zwycięstwa, zawodnicy z Nowego Sączu będą mogli zagrać bez większej presji. Wierzymy, że łatka zdecydowanego faworyta nie przeszkodzi legionistom i odniosą oni swoje pierwsze zwycięstwo w Niecieczy. Arbitrem meczu będzie Tomasz Musiał. Tradycyjnie zapraszamy do śledzenia naszej relacji tekstowej na żywo, a po zakończeniu starcia na pomeczowe materiały. 

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.