Minęła XVIII kolejka Lotto Ekstraklasy
05.12.2017 16:25
Jagiellonia Białystok 1:0 Pogoń Szczecin
Spotkanie rozpoczęło się od szybkiego gola dla Jagiellonii. Jak się później okazało, bramka zdobyta przez Cilliana Sheridana w 8. minucie, była decydująca. Gospodarze wykorzystali niefrasobliwość Pogoni w grze obronnej i swobodnie poruszali się w okolicach ich pola karnego. Finalnie Irlandczyk otrzymał podanie z prawej strony i piętką pokonał bramkarza gości. „Portowcy” atakowali, szarżowali, strzelali, ale nie potrafili pokonać Mariana Kelemena, który spisywał się doskonale w piątkowy wieczór. Co prawda raz się udało, bo futbolówka zatrzepotała w siatce „Jagi” w doliczonym czasie gry, lecz sędzia nie uznał trafienia i odgwizdał spalonego.
Bramka: Sheridan (9. min.)
Żółte kartki: Burliga – Hołota, Drygas, Delew
Widzów: 4 111
Jagiellonia: Kelemen – Burliga, Runje, Mitrović, Sitya – Frankowski (83’ Świderski), Grzyb, Romanczuk, Cernych, Novikovas (70’ Pospisil) – Sheridan (90’ Kwiecień)
Pogoń: Załuska – Niepsuj, Fojut, Dwali, Nunes – Frączczak (79’ Gyurcso), Hołota (68’ Kort), Drygas, Listkowski (83’ Formella), Delew – Zwoliński
Lechia Gdańsk 3:1 Śląsk Wrocław
W pierwszych 20 minutach, prym wiedli byli legioniści. Jakub Wawrzyniak zagrał ręką we własnym polu karnym i Śląsk stanął przed szansą objęcia prowadzenia. Jednakże strzał Marcina Robaka z jedenastu metrów, pewnie obronił Dusan Kuciak. Wrocławianie nie wykorzystali okazji, więc Lechia tworzyła własne sytuacje. Wielką ochotę na zdobywanie bramek mieli bracia Paixao i to właśnie oni podzielili się trafieniami.
Najpierw do siatki trafił Marco Paixao. Portugalczyk wyskoczył najwyżej do centry Sławomira Peszki z rzutu wolnego i głową pokonał Jakuba Słowika. Bramkarza Śląska następnie przechytrzył Flavio Paixao z jedenastki. Gol drugiego portugalskiego zawodnika oznaczał, iż był to setny gol braci w Ekstraklasie. Wrocławianie próbowali jeszcze nawiązać walkę, ale najlepszą okazję do zmniejszenia strat zmarnował Sito Riera, który huknął w poprzeczkę.
W 80. minucie Flavio wykorzystał nieporozumienie między zawodnikami Śląska i popędził do końcowej linii z piłką. Portugalczyk dostrzegł wbiegającego brata w pole karne, podał do niego futbolówkę, a Marco otworzył drugą setkę. Honorowego gola dla gości strzelił Łukasz Madej. Rezerwowy pomocnik dobijał uderzenie Robaka i posłał futbolówkę między nogami Kuciaka.
Bramki: M. Paixao (40. min., 80. min.), F. Paixao (56. min.- k.) – Madej (82. min.)
Żółte kartki: Nunes – Augusto
Widzów: 8 313
Lechia: Kuciak – Milos, Nunes, Augustyn, Wawrzyniak – F. Paixao, Sławczek, Łukasik, Krasić (80’ Balde), Peszko (89’ Oliveira) – M. Paixao (83’ Kuświk)
Śląsk: Słowik – Pawelec, Celeban, Poprawa, Augusto – Riera, Chrapek (71’ Łyszczarz) ,Tarasovs (90’ Bergier), Vacek, Kosecki (80’ Madej) – Robak
Wisła Płock 2:0 Arka Gdynia
Arka nie potrafiła przeciwstawić się wiślakom. Ba! Gdynianie nawet ułatwiali swoim rywalom zadanie. Przy pierwszym golu, jeden z „Arkowców” próbował głową podać futbolówkę do Pavelsa Steinborsa. Bramkarz nie zrozumiał się z z kolegą z zespołu i żaden z nich nie zdecydował się przejąć piłki. Całe zamieszanie wykorzystał Jose Kante, który przechytrzył gości i zdobył bramkę. Chwilę później wydawało się, iż sędzia Paweł Gil znów wskaże na środek boiska po strzale Hiszpana, lecz po kontakcie ze współpracownikami zdecydował się nie uznawać drugiego trafienia dla „Nafciarzy”.
Nie minęło pół godziny, a Tadeusz Socha sfaulował Giorgiego Merebaszwiliego w polu karnym. Sędzia wskazał na „wapno”, ale jedenastkę pewnie obronił Steinbors. Nico Varela oddał zbyt prosty strzał. Skoro wiślacy nie skorzystali z takiego prezentu, Antoni Łukasiewicz postanowił podać piłkę do Kante. Hiszpan będąc pod polem karnym gdynian wypatrzył gruzińskiego skrzydłowy, a ten następnie asystował przy bramce wspomnianego Vareli, który zrehabilitował się za nieudaną "jedenastkę" Piłka więcej razy już w siatce nie zatrzepotała i płocczanie zgarnęli trzy punkty wykorzystując błędy rywali.
Bramki: Kante (22. min.), Varela (41. min.)
Żółte kartki: Merebaszwili, Łasicki, Dźwigała – Socha, Piesio, Łyszczarz
Widzów: 2 883
Wisła Płock: Kiełpin – Stefańczyk, Dźwigała, Łasicki (88’ Uryga), Reca – Varela (90’ Biliński), Szymański, Rasak, Stilić (76’ Michalak), Merebaszwili – Kante
Arka: Steinbors – Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Socha (87’ Danch) – Zarandia (46’ Kun), Kriwiec (62’ Siemaszko), Łukasiewicz, Szwoch, Piesio – Jurado
Zagłębie Lubin 4:2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Piłkarską Polskę elektryzował sobotni debiut Mariusza Lewandowskiego w roli trenera Zagłębia. Zainteresowanie wywołane zostało również na Ukrainie, gdzie na Twitterze powodzenia życzyli mu pracownicy jego byłej drużyny, Szachtara Donieck. Trzeba przyznać, iż pierwsze ligowe spotkanie byłego reprezentanta, wypadło okazale. O odpowiednią oprawę zadbał Jakub Świerczok. Napastnik lubinian strzelił hat-tricka i to już przed przerwą. Po zmianie stron jedno trafienie dołożył Sasa Balić, a całość spiął klamrą Łukasz Piątek. Ex-piłkarz Zagłębia zanotował honorowe trafienia na początku, jak i na końcu konfrontacji.
Bramki: Świerczok (36. min, 41. min., 45. min.), Balić (48. min.) – Piątek (10. min., 77. min.)
Żółta kartka: Jovanović
Widzów 2 447
Zagłębie: Polacek – Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić – Tuszyński (83’ Woźniak), Kubicki, Matuszczyk, Jagiełło (67’ Janoszka), Pawłowski (81’ Żyra) – Świerczok
Bruk-Bet: Mucha – Fryc, Kupczak, Maksimenko, Słaby (58’ Iancu) – Pawłowski, Mrozik (46’ Stefanik), Jovanović, Piątek, Miković – Śpiączka (74’ Janjatović)
Sandecja Nowy Sącz 2:2 Legia Warszawa
Mecz nie porywał od pierwszego gwizdka. Z letargu wybudził daleki wykop Michała Gliwy. Inaki Astiz źle obliczył tor lotu piłki, przejął ją Filip Piszczek, który momentalnie zagrał do Wojciecha Trochima. Były legionista oszukał jednym zwodem Łukasza Brozia oraz Arkadiusza Malarza i skierował futbolówkę do pustej bramki. Do wyrównania doprowadził Maciej Dąbrowski. Stoper warszawiaków wykorzystał podanie Thibaulta Moulina z kornera i uderzeniem z głową pokonał golkipera gospodarzy.
Chwilę po strzelonym golu, świetnie z woleja kropnął Krzysztof Mączyński, lecz futbolówka minimalnie poszybowała ponad poprzeczką. Niestety, w 74. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Guilherme. Sandecja wykorzystała grę Legii w osłabieniu i znów objęła prowadzenie. Błąd przy centrze popełnił Arkadiusz Malarz. Golkiper warszawiaków czekał na piłkę, gdy ta wyląduje mu w rękawicach, ale uprzedził go Michal Piter-Bucko. „Wojskowi” zdołali jednak wywieźć punkt z Niecieczy, ponieważ Jarosław Niezgoda zamienił dośrodkowanie Cristiana Pasquato na bramkę i spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Bramki: Trochim (36. min.), Piter-Bucko (81. min.) – Dąbrowski (60. min.), Niezgoda (90. min.)
Żółte kartki: Kuban, Ddzic – Dąbrowski, Guilherme
Czerwona kartka: Guilherme (druga żółta)
Widzów: 2 619
Sandecja: Gliwa – Basta, Szufryn, Kraczunow, Brzyski – Kuban (74’ Danek), Piter-Bucko, Kasprzak, Trochim (69’ Dudzic), Małkowski – Piszczek (65’ Baran)
Legia: Malarz – Broź, Astiz, Dąbrowski, Hlousek – Mączyński (85’ Sadiku), Moulin, Kucharczyk (46’ Pasquato), Guilherme, Hamalainen – Niezgoda
Piast Gliwice 0:0 Lech Poznań
Lechici szukali, próbowali, strzelali, ale finalnie nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Jakuba Szmatuły. Najlepszym zawodnikiem poznaniaków bez dwóch zdań był Darko Jevtić, lecz Szwajcar nie umiał w pojedynkę przesądzić o wyniku spotkania. Piłka albo odbijała się od rąk bramkarza, albo uderzała w poprzeczkę, albo wylatywała poza boisko. Gliwiczanie mogą się cieszyć, ponieważ tego dnia towarzyszyło im wyjątkowe szczęście. Dzięki systemowi VAR,i sędzia Bartosz Frankowski zrezygnował z podyktowania rzutu karnego w pierwszej połowie za zagranie ręką. W drugiej części gry, arbiter nie zauważył faulu w polu karnym gliwiczan. Sędziowska opatrzność była po stronie miejscowych.
Żółte kartki: Bukata, Korun - Dilaver
Widzów; 4 560
Piast: Szmatuła – Konczkowski, Hebert, Korun, Pietrowski – Mak (84’ Valencia), Dziczek, Vranjes (46’ Badia), Vassiljev, Bukata – Papadopulo (68’ Angielski)
Lech: Burić – Gumny, Janicki, Dilaver, Kostewycz – Makuszewski, Gajos, Trałka, Jevtić(86’ Majewski), Barkrtoh (71’ Jóźwiak) – Gytkjaer (71’ Rakels)
Wisła Kraków 2:3 Górnik Zabrze
Lepiej w mecz weszła Wisła Kraków, która zaczęła spotkanie od żwawych ataków. Już w 21. minucie Maciej Sadlok wykorzystał fakt, iż pogoda sprzyjała do uderzeń zza pola karnego i kropnął z dalszej odległośc. Tomasz Loska chciał sparować piłkę na bok, ale zrobił to za słabo, ponieważ za chwilę skutecznie dobił Rafał Boguski. Chwilę później Jesus Imaz minął golkipera górników w sytuacji sam na sam, lecz nie zdołał skierować futbolówki do pustej bramki.
W drugiej połowie Górnicy wywalczyli rzut karny. Goście długo upominali się o jedenastkę, ale w końcu arbiter skorzystał z VAR-u i wskazał na „wapno” za zagranie ręką. Ze stojącej piłki Michała Buchalika pokonał Igor Angulo. Niedługo później zabrzanie objęli prowadzenie, a swojego premierowego gola strzelił Rafał Kurzawa, który skierował futbolówkę do siatki bezpośrednio z rzutu rożnego.
W 72. minucie Szymon Żurkowski postanowił sprawdzić, jak z dalekimi strzałami – przy śnieżnej pogodzie – radzi sobie golkiper Wisły Kraków. Próba opłacała się, ponieważ pomocnik oddał uderzenie, a futbolówka, mimo iż nie miała skomplikowanej trajektorii lotu i tak zatrzepotała w siatce. Chwilę potem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Arkadiusz Głowacki za faul taktyczny na Kurzawie. Gra w osłabieniu zmotywowała jednak krakowian do walki. Carlitos dał sygnał do ataku, ale gospodarzy nie było już więcej tego dnia stać niż dwa trafienia.
Bramki: Boguski (21. min.), Carlitos (77. min.) – Angulo (55. min. – k.), Kurzawa (63. min.), Żurkowski (72. min.)
Żółte kartki: Głowacki, Basha, Arsenić, Sadlok, Wasilewski – Matuszek, Wolniewicz, Ledecky
Czerwona kartka: Głowacki (dwie żółte kartki)
Wisła Kraków: Buchalik – Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok – Boguski (69’ Małecki), Basha (77’ Wasilewski), Perez, Wojtkowski (67’ Brożek), Imaz – Carlitos
Górnik: Loska – Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj – Kurzawa, Matuszek, Żurkowski, Kądzior (90’ Grendel) - Ł. Wolsztyński (70’ Ambrosiewicz), Angulo (90’ Lebedecky)
Cracovia 2:2 Korona Kielce
Pierwszy gol padł dla „Pasów” zupełnie bez udziału zawodników Korony. Można rzecz, iż gospodarze zdobyli bramkę „jak z FIFY”, ponieważ Grzegorz Sandomierski wybił piłkę prosto do Krzysztofa Piątka, napastnik krakowian przeprowadził dwójkową akcję z Szymonem Drewniakiem, aż w końcu do prostopadłego zagrania wybiegł Javier Hernandez. Hiszpan pokonał Macieja Gostomskiego. Do wyrównania doprowadził Marcin Cebula. Pomocnik skorzystał, iż rywale zajęli się biegnącym Niką Kaczarawą i niepostrzeżenie znalazł się w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze.
Po przerwie widzieliśmy jeszcze dwie bramki i to już w pierwszych minutach. Najpierw Piątek świetnie zamienił centrę na bramkę, a później perfekcyjnie w polu karnym znalazł się Radek Dejmek. Stoper kielczan wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Kielczanie mogli przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyć, ale zbyt szybko pospieszyli się z akcję przeprowadzaną przez Macieja Górskiego i finalnie starcie zakończyło się remisem 2:2.
Bramki: Hernandez (9. min.), Piątek (47. min.) – Cebula (37. min.), Dejmek (49. min.)
Żółte kartki: Dytiatjew, Covilo – Rymaniak, Kosakiewicz, Kovacević, Burdenski, Cebula
Widzów: 5 661
Cracovia: Sandomierski – Ferraresso, Helik, Malarczyk, Pestka – Wdowiak (60’ Mihalik), Dytiatjew (60’ Covilo), Drewniak, Hernandez, Wójcikci (81’ Strózik) – Piątek
Korona: Gostomski – Rymaniak, Dejmek, Kovaević, Kallaste (77’ Burdenski) – Kosakiewicz (46’ Cvijanović), Możdżeń, Żubrowski, Cebula – Kaczarawa (90’ Diaw), Górski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.