News: Michał Wąsiński: Dramatycznie ciężko jest tu zainteresować kogokolwiek hokejem

Michał Wąsiński: Dramatycznie ciężko jest tu zainteresować kogokolwiek hokejem

Łukasz Pazuła

Źródło: Gazeta Wyborcza, Legia.sport.pl

07.04.2015 08:31

(akt. 08.12.2018 01:27)

W dzisiejszej Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z Michałem Wąsińskim prezesem HUKS Legia Warszawa. W rozmowie tej możemy przeczytać jak reaktywowana dziesięć lat temu hokejowa Legia ma za sobą jeden z najtrudniejszych sezonów. Tylko dzięki pomocy kibiców i piłkarskiej Legii udało się zebrać brakującą do zamknięcia budżetu kwotę i wystartować w rozgrywkach I ligi.

Jaka jest różnica między klubami w pierwszej lidze, na przykład między wami a Zagłębiem czy drużyną z Torunia, która zajęła drugie miejsce?

- Sosnowiec i Toruń mają w miarę stabilną sytuację finansową. To nie są kokosy, ale każdy z zawodników mógł liczyć na pieniądze, na które się umówił. Nie miewali problemów organizacyjno-finansowych, mają długie ławki. W Zagłębiu zagrało wielu wychowanków, którzy wrócili do swojego klubu, kadrę uzupełniono młodymi chłopakami, przez cały sezon mieli stabilną drużynę, która w efekcie wywalczyła awans. Te dwie drużyny wykraczały poza normę I ligi. Natomiast Stoczniowiec Gdańsk składa się z zawodników, którzy mają nawet doświadczenie ekstraklasowe, ale grali bez wynagrodzeń. Mimo to walczyli, a na mecze potrafiło przyjść po dwa tysiące kibiców.

W niektórych miastach władze wspierają kluby hokejowe. Czy wy macie wsparcie od miasta?

- Możemy na nie liczyć, od dwóch lat podpisujemy umowę na promocję miasta i z tego tytułu otrzymujemy pewne środki, ale to tylko kropla w morzu naszych potrzeb. Dla przykładu podam tylko, że miasto Tychy wspiera swoją drużynę hokejową kwotą 3,5 mln zł na sezon.

Czy kontaktował się pan w trakcie sezonu z prezesem piłkarskiej Legii Bogusławem Leśnodorskim?

- Tak, rozmawialiśmy kilka razy. Mówiąc krótko: współpracujemy, ale każda sekcja finansowo musi sobie radzić sama. Oczywiście uzyskaliśmy znaczącą pomoc w kwestii sprzętowej i finansowej podczas tej wrześniowej akcji i czujemy to wsparcie, ale piłkarska Legia jest piłkarską Legią i ma swoje kłopoty, a my swoje.

Nie ma pan wrażenia, że hokej w Warszawie to trochę egzotyka? Największe zainteresowanie tym sportem jest na południu Polski, choćby właśnie w Tychach i innych miastach na Śląsku. Czy macie szansę wzbudzać takie zainteresowanie w Warszawie?

- Dramatycznie ciężko jest tu zainteresować kogokolwiek hokejem, co uważam za wielką szkodę, bo to niesamowicie dynamiczny sport, który zdecydowanie zyskuje jako widowisko przy oglądaniu na żywo. Ale nie jest tajemnicą, że tak długo, jak nie będzie sukcesów polskiego hokeja w skali międzynarodowej, trudno się spodziewać, że ktoś będzie się rozglądał za hokejem, mając pod ręką siatkówkę czy piłkę ręczną. Tematu piłki nożnej nie ma sensu nawet poruszać. Osobiście wiążę ogromną nadzieję z najbliższymi mistrzostwami świata dywizji IA w Krakowie, ale nawet gdyby naszej reprezentacji udało się awansować do Elity, to będzie to dopiero pierwszy etap. Rozwój hokeja to jest proces i mam świadomość, że nawet po dobrym wyniku nie będzie następnego dnia setek telefonów z propozycją współpracy. Tylko krok po kroku może się udać odbudować popularność hokeja, wyprowadzić go z tej niszowości południowej Polski i pokazać, że są też inne miejsca, gdzie gra się w hokej, a przecież Legia Warszawa to trzynastokrotny mistrz kraju, druga najbardziej utytułowana drużyna w Polsce. Aż żal patrzeć na to, co się dzieje z hokejem w tym mieście.

Co teraz można zrobić, żeby za pół roku nie okazało się, że znów grozi wam rozwiązanie?

- Obawiam się, że nie możemy znów czekać pół roku. Trwają intensywne rozmowy i próby poszukiwania sponsorów, bo już z doświadczenia wiemy, że bez tego ani rusz. Nie ma sensu kontynuować tego w dotychczasowej formie, czyli takiej, że zawodnicy nie otrzymują wynagrodzenia, nie ma środków na podstawowe rzeczy, zaczynamy sezon późno, jesteśmy nieprzygotowani i kończymy w taki sposób, w jaki skończyliśmy, trzy miejsca od czerwonej latarni, szybko tracąc szansę na grę w play-off. Nie należy też na to patrzeć z perspektywy tylko minionego sezonu. Mija dziesięć lat od czasu, kiedy powstała na nowo drużyna pierwszoligowa, przez ten czas pracowało z nią wielu trenerów, różne zarządy, ale w tym czasie zespół nie zbliżył się do awansu do ekstraligi. Bez stabilnej sytuacji finansowej nie uda się zbudować hokeja w Warszawie. Budżet, który jest potrzebny, żeby złożyć drużynę, która skutecznie powalczy o awans do ekstraligi, to około 1,5-1,8 mln zł, uwzględniając wynagrodzenia zawodników i kadry szkoleniowej na przyzwoitym poziomie. I bez żadnych kokosów.

Zapis całej i cekawej rozmowy z Michałem Wąsińskim można przeczytać w serwisie "Legia.sport.pl".

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.