Edward Iordanescu
fot. Jan Szurek

Blog: Historia kołem się toczy i lubi się powtarzać

Redaktor RafałDudziński

RafałDudziński

Źródło: własne

31.10.2025 20:44

- Edward Iordanescu przestał dziś pełnić funkcję pierwszego trenera zespołu Legii Warszawa i odszedł w fatalnej atmosferze z klubu. Od jego przyjścia do drużyny minęło raptem cztery i pół miesiąca. I był to czas, którego kibice warszawskiego klubu, delikatnie ujmując, nie będą wspominać dobrze. Ta historia może budzić dość silne skojarzenia z wydarzeniami z przeszłości – wspólnych mianowników jest aż nadto i nie napawają one przesadnym optymizmem - pisze Rafał Dudziński.

Jest przełom maja i czerwca 2016 roku. Legia, świeżo upieczny mistrz Polski, poszukuje nowego trenera w związku z  rozstaniem z poprzednim szkoleniowcem – Stanisławem Czerczesowem. Kibice Wojskowych liczą na kogoś z doświadczeniem w wygrywaniu i prowadzeniu poważnych zespołów, najlepiej z zagranicy, bo na krajowym podwórku kandydatów zwyczajnie brakuje. Michał Żewłakow, dyrektor sportowy klubu, wsłuchuje się te głosy i finalizuje poszukiwania na początku czerwca. 44-letni Albańczyk Besnik Hasi zostaje ogłoszony nowym  szkoleniowcem Legii, kreśląc obiecującą wizję przyszłości. Hasi zdobywał dopiero co mistrzostwo Belgii jako trener klubowy i jest względnie na fali wznoszącej. Oczekiwania są spore, ponieważ drużyna, niezła kadrowo już wtedy, zostaje solidnie wzmocniona  - latem do klubu przychodzą między innymi Miroslav Radović, Thibault Moulin, Jakub Czerwiński, Waleri Kazaiszwili czy Vadis Odidja-Ofoe. Oczekiwania są bardzo klarowne – awans do minimum fazy grupowej Ligi Europy oraz tytuł mistrzowski na krajowym podwórku. Brzmi znajmo, prawda?

Zespół pod wodzą Hasiego zaczyna dość niemrawo, biorąc pod uwagę wyniki oraz jakość prezentowaną na boisku. W eliminacjach do Ligi Mistrzów Legia  choć w kiepskim stylu, to przepycha awanse do kolejnych rund – Zrinjski Mostar, AS Trencin i w końcu pamiętne irlandzkie Dundalk. W każdym z dwumeczów warszawski zespół się męczy i trzeba uczciwie przyznać, że gdyby nie korzystne losowania, z awansem mogłoby być różnie. W lidze za to Legia notuje znośny początek (pierwsze cztery kolejki to remisy z Jagiellonią, Śląskiem i Piastem oraz wygrana z Wisłą Płock), który nie zwiastuje aż beznadziejnej postawy drużyny w kolejnych meczach. Wyjazdowa porażka w Łęcznej (kojarzona do dziś z emocjonalną pomeczową wypowiedzią Arkadiusza Malarza) i Niecieczy,  a także domowe upokorzenia z Arką i Zagłębiem Lubin owocują zaledwie dziewięcioma punktami w tabeli po dziewięciu rozegranych kolejkach, aż dziesięcioma punktami straty do lidera. Frustracja wśród kibiców, piłkarzy i włodarzy klubu jest ogromna. W międzyczasie Legia odpada w 1/16 Pucharu Polski, przegrywając awans w dogrywce z Górnikiem Zabrze. To wszystko miesza się z postawą samego Hasiego, który nie pomaga drużynie ani w szatni, ani wypowiedziami medialnymi. Szala goryczy przelewa się 20 września -  Albańczyk zostaje zwolniony przez Michała Żewłakowa z funkcji trenera,  odchodząc z Legii po niespełna czterech miesiącach. 

Obecny sezon? Historia lubi się powtarzać. Dyrektor sportowy Michał Żewłakow w czerwcu podpisuje umowę z nowym trenerem Legii. 47-letni Edward Iordanescu, mogący pochwalić się wygranymi tytułami w piłce klubowej, anonsowany jest jako szkoleniowec odpowiadający na oczekiwania klubu. Przyjściu rumuńskiego szkoleniowca towarzyszą solidne wzmocnienia kadry dużymi, jak na ligowe warunki, nazwiskami (Piątkowski, Urbański, Weisshaupt, Szymański, Reca). Oczekiwania wobec zespołu są wysokie. Drużyna sezon zaczyna znośnie. Przepchnięty kolanem i w szczęśliwy sposób awans do fazy grupowej europejskich pucharów, wywalczony z rywalami podobnej klasy co Legia Hasiego (Zrinjski, Trencin, Dundalk vs. Aktobe, Banik, Hibernian) oraz nienajgorsze pierwsze kilka kolejek ligowych. Wszystko po chwili zaczyna się sypać. Bezbarwny styl oraz kolejne remisy i porażki skutkują szesnastoami ligowymi punktami po dwunastu kolejkach i równo dziesięcioma „oczkami” straty do lidera. Co więcej, Legia odpada w 1/16 Pucharu Polski, przegrywając awans w dogrywce z Pogonią Szczecin. Postawa samego szkoleniowca, który swoimi wypowiedziami oraz mową ciała okazuje bezradność, dopełnia katastrofalny obraz. Szala goryczy przelewa się 31 października - Rumun  zostaje zwolniony przez Michała Żewłakowa z funkcji trenera,  odchodząc z Legii po niespełna pięciu miesiącach. 

Jak nietrudno dostrzec, analogii w obu historiach nie brakuje i to musi dawać do myślenia. Legia po raz kolejny popełnia te same błędy i, pomimo niezłej sytuacji kadrowej, jest zmuszona zwalniać trenera przed nastaniem zimy, aby ratować sezon. Mleko się wylało i czasu cofnąć nie można, więc najważniejsze pytanie na dziś – co teraz? 

Jak pokazuje przeszłość, obecne wybory zaważą na tym, gdzie będzie Legia na koniec obecnego sezonu. Przypomnijmy – po zwolnieniu Hasiego, funkcję trenera objął 39-letni Jacek Magiera i był to strzał w dziesiątkę. Mocna kadrowo drużyna nabrała oddechu i zaczęła rozkręcać się w zasadzie  z dnia na dzień, by po paru tygodniach grać jak z nut, rozjeżdzając kolejnych ligowych rywali i przyzwoicie prezentując się w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W składzie nie brakowało piłkarzy z jakością i nowy trener uwolnił drzemiący w drużynie potencjał bardzo sprawnie. Magiera obejmował drużynę z dziesięciopunktową strata do lidera i zdołał ją zniwelować, kończąc w maju sezon mistrzostwem Polski, pomimo mocnej konkurencji na finiszu (cztery pierwsze drużyny dzieliły łącznie dwa punkty). To pozytywny przykład. Jest też jednak dla tej historii przeciwstawny scenariusz. Scenariusz, który Legia również przerabiała. 

Pamiętny sezon 2021/22. Legię prowadzi Czesław Michniewicz, trener który zdobył z zespołem mistrzostro Polski kilka tygodni wcześniej. I znowu – jako taki początek w lidze, osiągnięte cele minimum w europejskich pucharach (awans do Ligi Europy i dobry początek w fazie grupowej), po czym gra i wyniki zespołu sypią się jak domek z kart. Seria fatalnych wyników w Ekstraklasie łączy się ze złą atmosferą wokół zespołu oraz brakiem pomysłu na wyjście z kryzysu. Legia przegrywa pod koniec października w Gliwicach pamiętny mecz z Piastem, po czym trener Michniewicz zostaje zwolniony, zostawiąc  drużynę po dwunastu ligowych kolejkach na dwunastym miescu z dorobkiem piętnastu punktów i dwunastomi punktami straty do lidera. Aby ratować sezon, władze Legii mianują pierwszym trenerem 41-letniego Marka Gołębiewskiego, wówczas szkoleniowca rezerw Wojskowych. Niestety, w tym przypadku próba odwrócenia fatalnej passy okazuje się chybiona. Legia Gołębiewskiego zamiast grać lepiej, pogrąża się w serii kolejnych porażek w beznadziejnym stylu. Widmo obrony przed ligowym spadkiem zagląda do klubu na poważnie. Ostatecznie sezon ratuje Aleksandar Vuković, jednak tamten okres przez lata będzie wspominany jako jeden z mroczniejszych w najnowszej historii Legii.

Wnioski z powyższych historii nasuwają się same. Przykład z sezonu 2016/17 pokazuje, że sezon da się jeszcze uratować i o ile mistrzostwo Polski wydaje się na teraz abstrakcyjnym celem, to awans do pucharów przez Ekstraklasę i dobra postawa w Lidze Konferencji Europy są jak najbardziej realne. Jednocześnie błędny wybór nowego sztabu szkoleniowego, jak pokazuje historia z sezonu 2021/22, może pogrzebać zespół i obecne rozgrywki na dobre.

Władze Legii, na czele z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem, stoją zatem przed kluczowymi decyzjami. Opcji jest kilka. 

Numer jeden – dać poważniejszą szansę tymczasowemu trenerowi, Iñakiemu Astizowi, licząc na to, że jego znajomość zespołu, zawodników oraz ligi zaprocentuje i pozwoli odbić się drużynie. Historia pokazuje jednak, że powierzanie takiej funkcji trenerowi niedoświadczonemu jest skrajnie ryzykowne. 

Opcja numer dwa – poszukać tzw. “strażaka”, czyli trenera, który przyjdzie do końca rundy, aby ratować co się da i utrzymać drużynę w grze o puchary. W międzyczasie Żewłakow z Bobiciem poświęcają ten czas, aby wyselekcjonować trenera docelowego, który obejmuje stery pierwszego szkoleniowca po zakończeniu rundy jesiennej. W tej konfiguracji strażakiem może być Astiz, lub ktoś z zewnątrz, tak jak to miało miejsce w przypadku misji Vukovicia trzy lata temu. Z plusów – więcej czasu na proces wyboru trenera docelowego i zapewne lepsze nazwiska dostępne na rynku. Z minusów – jeśli Legia podczas tych kilku tygodni do końca rundy będzie punktować jak obecnie, nowy trener przyjdzie, gdy sezon będzie już przegrany doszczętnie.

Opcja numer trzy – Astiz prowadzi pierwszą drużynę tymczasowo, maksymalnie przez jedną lub dwie kolejki ligowe, zaś pion sportowy bardzo intensywnie poszukuje nowego trenera, który bezwłocznie obejmuje zespół. Jest to opcja przypuszczalnie pożądana w konteście większej ilości czasu, jaki nowy szkoleniowiec otrzymałby, aby odwrócić obecny trend, jednak znalezienie wartościowego trenera w tak krótkim czasie jest misją ekstremalnie trudną.

Niestety, opisane przykłady to nie jedyne tego typu jakie można przytoczyć w przypadku Legii  w ostatnich latach. Warszawski klub zmienia trenerów z wyjątkową regularnością i najczęściej jesienią. Stabilizacji brakuje od wielu sezonów, koncepcje, szumnie określane w mediach strategiami,  zmieniają sie z roku na rok. W przypadku Legii zamiast o strategii, należałoby zatem mówić o cyklu, który dopełnia się po raz kolejny niczym przepowiednia. Wydawało się, że przyjście Żewłakowa z Bobiciem daje nadzieje na głębsze i prawdziwe zmiany, ale, na ten moment, nadzieje te okazały się płonne. Kibic Legii po raz kolejny może czuć się zawiedziony i  po raz kolejny plany nowego otwarcia oraz realnej i regularnej walki o ligowy tytuł pozostają w sferze opowieści o mchu i paproci, jakimi karmieni są warszawscy fani przez włodarzy klubu rok w rok. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że drugi fragment często cytowanych słów Aleksandara Vukovicia „W Legii nigdy nie jest ani tak dobrze, ani tak źle jak się mówi”, znajdzie ujście w faktach i na Łazienkowską nadejdzie lepsze jutro.

Autor: Rafał Dudziński

Instrukcję dodawania tekstów na Bloga znajdziecie w TYM MIEJSCU.

Komentarze (30)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.