logo liga mistrzów

AS Trencin - drugi krok w kierunku Ligi Mistrzów

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

26.07.2016 11:15

(akt. 21.12.2018 22:32)

27 lipca o godzinie 20:30, Legia Warszawa zmierzy się na wyjeździe z AS Trencin w ramach trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. "Wojskowi" na papierze wydają się faworytem tego dwumeczu, ale Słowacy na pewno nie odstawią nogi i będą walczyć aż do końcowego gwizdka. Z czego słynie Trenczyn? Na jakich piłkarzy w szeregach rywali szczególną uwagę musi zwrócić zespół Besnika Hasiego?

Trenczyn


To dziewiąte co do wielkości słowackie miasto, położone w zachodniej części kraju nad rzeką Wag i liczące blisko 57 tysięcy mieszkańców. Stolica kraju trenczyńskiego. Warto wspomnieć, że wielki wpływ na bogate życie kulturowe i społeczne miasta miał Uniwersytet Trenczyński. Kameralne, spokojne kawiarenki czy restauracje stojące głównie w centrum dodają blasku i przyciągają turystów magiczną atmosferą. Jeśli ktoś wybiera się na wycieczkę do naszych południowych sąsiadów, obowiązkowo musi zwiedzić Trenczyn, a konkretnie - zamek, który jest ozdobą tego miasta.


Słynny zamek i krótka historia miasta


Pierwsze ślady osadnictwa na terenie Trenczyna pochodzą już z czwartego tysiąclecia przed naszą erą, jednak sama warownia - wizytówka miasta - sięga czasów Imperium Rzymskiego. Około 179 roku (era wojen markomańskich) w Laugaricio stacjonował bowiem legion rzymski. Po zwycięstwie wojsk Marka Aureliusza nad Germanami, rzymianie wyryli napis (inskrypcję) na skale zamkowej brzmiący następująco: "Na pamiątkę zwycięstwa legiony cesarskie zimujące w Laugaricio w sile 855 żołnierzy. Napis polecił wykonać legat Marcus Valerius Maximianus". Osada była tak ogromna, że nawet sam Klaudiusz Ptolemeusz w II wieku naszej ery oznaczył ją na mapie.


Pierwsza większa budowla obronna, mająca strzec Królestwa Węgier i zachodniego pogranicza, powstała jednak dopiero pod koniec IX stulecia. Później właścicielem warowni stał się Mateusz Czak Trenczyński. To właśnie za jego panowania, Trenczyn dynamicznie się rozwinął. Nic więc dziwnego, że oligarchę okrzyknięto "panem Wagu i Tatr".
Palatyn królewski władał przecież ponad trzydziestoma zamkami i miał ogromne wpływy w całym państwie. Po śmierci Czaka, twierdzę przejęli węgierscy monarchowie.


Na przełomie XV i XVI wieku forteca należała do Stefana Zapoloyi. Magnat węgierski postanowił
kompletnie przebudować i skutecznie zabezpieczyć warownię przed najazdem Turków. Z kolei Barbarą, córką wojewody siedmiogrodzkiego, zauroczył się Zygmunt Stary. Polski król nie przebierał w środkach i w 1512 roku ożenił się z nią na Wawelu, gdzie odbyło się huczne wesele i koronacja córki magnata. Niestety młoda królowa, po wydaniu na świat dwóch córek, zmarła. Król, po śmierci swojej żony i córki (żyła zaledwie pięć lat) wybudował kaplicę grobową, która potocznie nazywana jest Zygmuntowską. W XVIII stuleciu zamek podupadł na skutek dżumy, a pod koniec wieku - częściowo spłonął. Twierdza z każdym dniem powoli zaczęła zmieniać się w ruiny, a poważniejsze prace konserwatorskie nad odbudową fortecy miały miejsce dopiero w drugiej połowie XX wieku. Na szczęście warownię udało się odrestaurować i obecnie pełni ona siedzibę muzeum.


Pohoda, czyli wielkie święto muzyki


Jest to największy festiwal muzyczny w całej Słowacji i jeden z najsłynniejszych w Europie Środkowej, który odbywa się na otwartym powietrzu. W połowie lipca miłośnicy różnych gatunków muzycznych zjeżdżają do Trenczyna, gdzie mogą do upadłego bawić się pod gołym niebem. Obecnie impreza odbywa się na trenczyńskim lotnisku. Co ciekawe, każdego dnia festiwal odwiedza blisko trzydzieści tysięcy ludzi! Namioty, śpiwory - taka forma noclegu jest na porządku dziennym, zwłaszcza gdy na Słowację przyjeżdżają bywalcy z całego świata.  Jedziesz z dziećmi? Spokojnie, wyznaczona jest do tego także specjalna strefa rodzinna. W tym roku Pohoda obchodziła dwudziestolecie istnienia. Z tej okazji rozmaite koncerty przyciągały tłumy między innymi do... garażu czy szkolnego autobusu! Klimat festiwalu, mimo ograniczonego budżetu szefa Miso Kascaka jest znakomity, a wspomnienia z tego wydarzenia pozostaną w pamięci na bardzo długo.


AS Trencin


AS Trencin, czyli miejscowy klub i najbliższy przeciwnik Legii w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, został założony w 1992 roku i nazwany - TJ Ozeta Dukla Trencin, a od 2005 roku występuje pod szyldem FK AS Trencin. "Biało-czerwoni" w swojej historii dwukrotnie sięgali po mistrzostwo kraju oraz puchar. Wszystkie cztery sukcesy zdobyli w ciągu ostatnich dwóch lat. Słowacy od tego momentu są hegemonem w swojej lidze i nie mają rywala, z którym mogliby bić się do końca o najwyższe cele. Trenczyn w ubiegłym sezonie, na krajowym podwórku, zgromadził 81 punktów w 33 spotkaniach i drugiego Slovana wyprzedził aż o 12 punktów. Z kolei w finale Pucharze Słowacji, piłkarze Martina Seveli pokonali 3:1 również ekipę z Bratysławy.

 

Klub swoje mecze rozgrywa na obiekcie - Stadion na Sihoti, który może pomieścić 4,3 tys. widzów. Średnia frekwencja na ligowych spotkaniach wynosi jednak blisko 2,5 tysiąca. Co ciekawe, Trenczyn występując w europejskich pucharach, musi grać na stadionie w Żylinie. Ostatnio właśnie tam wygraną odniosła Olimpija Ljubljana, ale nie awansowała dalej ze względu na porażkę na własnym terenie (zadecydowała różnica goli na wyjeździe). Słowacy, dysponujący budżetem kilka razy mniejszym od "Wojskowych", wcale nie są na straconej pozycji. W składzie Trenczyna znajduje się aż czternastu obcokrajowców,  z czego trzech występuje w seniorskich kadrach narodowych. Mowa o dwóch graczach z Nigerii - Ibrahimie Rabiu oraz Kingsleyu Madu (został powołany do kadry olimpijskiej Nigerii, a Nigeria pierwszy mecz rozegra już 4 sierpnia), którzy zanotowali po trzy występy w dorosłej reprezentacji, zaś Rangelo Janga, pochodzący z Curacao, zagrał w marcu w pełnym wymiarze czasowym z Barbadosem. 24-latek niedawno dołączył do zespołu i z miejsca stał się czołowym zawodnikiem. Jak na razie Janga w czterech meczach zdobył dwie bramki i zaliczył asystę. 


Na kogo oprócz wyżej wymienionej trójki muszą uważać legioniści? Przede wszystkim na Matusa Bero. Wychowanek Trenczyna co prawda podpisał kilka dni temu kontrakt z tureckim Trabzonsporem, ale będzie do dyspozycji Seveli na dwumecz ze stołecznym klubem. Słowak wyceniany jest na milion euro, a w ubiegłym sezonie strzelił siedemnaście goli i zanotował jedenaście kluczowych podań (we wszystkich rozgrywkach). Ważnym ogniwem jest bez wątpienia Samuel Kalu. Młodziutki Nigeryjczyk potrafi urwać się od obrońców i z zimną krwią wpakować piłkę do siatki. Warto z kolei dodać, że latem z Trenczyna odszedł zdecydowanie najlepszy piłkarz - Gino van Kessel. Skrzydłowy z Curacao, który w zeszłym sezonie został królem strzelców ligi słowackiej, podpisał kontrakt ze Slavią Praga.


Reasumując - legioniści, mimo odejścia Ondreja Dudy i kontuzji Guilherme powinni rozprawić się z Trenczynem i przejść do play-offów. Słowacy są wybiegani, ale przede wszystkim - nieobliczalni. Potrafią prowadzić 4:0 i w krótkim okresie stracić trzy gole. W Żylinie wygrywali przecież z Olimpiją dwoma bramkami, a ostatecznie przegrali 2:3 i do samego końca było nerwowo. Warszawiacy muszą być czujni w defensywie, uśpić Trenczyn i wyciągnąć kilka asów z rękawa.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.