Bartosz Bereszyński: Potrzebujemy czasu i wygranych
13.09.2016 09:24
Przechodzisz do historii, bo za 20 lat, to do ciebie dziennikarze będą dzwonili. Jak teraz do Pisza, Zielińskiego i spółki.
- Przyzwyczajony jestem, bo jak nie było mistrzostwa, to przyszedłem i było seryjne. Teraz jestem i Legia awansowała do Ligi Mistrzów (śmiech). Cieszę się, że za ileś lat dzieciom pokażę, że tata grał w Chmapions League. Każdy po karierze rozlicza się z zadań i to jest radosne, że jedno z nich zostało zrealizowane. W polskiej piłce, poza Superpucharem, zdobyłem wszystko. Teraz kolejnym celem będzie walka o miejsce w reprezentacji Polski. I zdobycie mistrzostwa Anglii z Manchesterem United (śmiech).
Trzecie miejsce w grupie, przejście do Ligi Europy i już tylko zostaje Manchester… Nic tylko wylosować!
- Fajnie byłoby zagrać przeciwko temu klubowi, bo od dawna mu kibicuje. Teraz jednak Manchester wychodzi z kłopotów i za rok możemy się spotkać w Lidze Mistrzów.
Grupa spełnia twoje wymagania sprzed losowania?
- Chciałem mocnych rywali. Wielu chłopaków chciało Realu, Borussii i Tottenhamu, bo będzie grał na Wembley. Ale zostawmy to na później. Nie mogą spełniać się wszystkie marzenia. Sporting zdecydowanie jest dobrym dopełnieniem zestawu.
Na ile ważna w Lidze Mistrzów będzie głowa? Tu Nieciecza i Kędziora, a za chwilę Borussia i Aubameyang…
- Straszny przeskok… Głowa jest kluczowa u piłkarza, ale niezależnie od tego, z kim się gra. W spotkaniu z Borussią nikomu nie zabraknie motywacji. W lidze znamy rywali, wiemy wszystko o ich grze i musimy być w takich konfrontacjach niezwykle skoncentrowani. Celem w ostatnich tygodniach był awans do Ligi Mistrzów. Udało się, ale teraz trzeba myśleć o Ekstraklasie. Wiemy, że wygrana w lidze, obrona tytułu, jest istotna w kontekście walki o kolejną fazę grupową Ligi Mistrzów.
Rywale mogą was zlekceważyć, nikt nie spodziewa się po was wiele… To handicap?
- Na pewno będą nas znali, bo spodziewam się, że rywale już wiele się o nas dowiedzieli. Jesteśmy mniej znani i ktoś może nas zlekceważyć. Będziemy się starali i liczę, że rywale na długo zapamiętają ten stadion. Nie tylko z powodu świetnego dopingu, ale też dlatego, że nie będziemy się poddawali.
Wiele emocji budzi w kraju wasz udział w Lidze Mistrzów…
- Mieszkamy w specyficznym kraju. Jak wygralibyśmy z Realem, to też pewnie pojawiłyby się w internecie jakieś nieprzychylne komentarze (uśmiech). Wiadomo, że będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Raczej nie dopuszczamy do siebie wysokich przegranych, które potem miałyby oddziaływać n kolejne spotkania. Nie będziemy chłopcami do bicia, mimo że się nas na to skazuje. Wiele będzie zależało od nastawienia i przygotowania mentalnego.
Jak nie dopuścić do sytuacji, w której po meczu Ligi Mistrzów przychodzi Ekstraklasa i złe spotkanie w rozgrywkach krajowych? Scenariusz znany z czasów Berga…
- Wielu jest nowych zawodników, którzy w tej sytuacji nie byli. Kilku chłopaków pamięta te czasy i mamy doświadczenie w łączeniu pucharów z walką o mistrzostwo. Musimy wygrywać każdy mecz, choć patrząc realistycznie, jakieś porażki w Lidze Mistrzów będą nieuniknione. Trzeba się jednak zawsze szybko zbierać i pokonywać rywali na krajowym podwórku.
Na razie zdarzają się jednak takie mecze jak we wspomnianej Niecieczy i reakcje kibiców. Co sie dzieje?
- Na pewno wiele musimy w swojej grze poprawić, by ludzie chętnie nas oglądali i dalej przychodzili na stadion. Wiadomo, że na meczach w Champions League trybuny będą pełne, ale chodzi o to by wypełniały się też po spotkaniach ligowych. Na razie gra i pozycja w tabeli nie wygladają najlepiej, ale chcemy to zmienić. Musimy zacząć wygrywać seryjnie, wskoczyc na pierwszą pozycje i zostać na niej już do końca rozgrywek. Nie zaczęliśmy najlepiej, ale ważne by efekt końcowy był taki, o jakim wszyscy myślimy.
Ile czasu potrzebuje drużyna na zgranie po tylu zmianach w składzie?
- Zwycięstwa dodają pewności siebie i tworzą monolit. Tak jest zawsze. Potrzebujemy czasu i wygranych. Przyszli Czerwiński i Dąbrowski - poznajemy się, ale jestem spokojny, że każdy będzie dawał sobie radę. Myślę, że z odpowiednim czasem stworzymy grupę tracącą mało bramek.
Obrona została przebudowana, ale nie ma tam nikogo, kto nie mówiłby po polsku. Taki stan rzeczy jest ułatwieniem?
- Na pewno tak. Reakcja na polski jest szybsza, ale piłka jest neutralnym językiem, którym wszyscy mogą się porozumiewać.
Pytanie, które co jakiś czas powraca. Z BVB możesz zagrać na lewej obronie, pauzować będzie Adam Hlousek. Gotowy?
- Jestem gotowy, by grać wszędzie. Wiadomo, że najlepiej czuję się na prawej obronie, ale zawsze kiedy wychodzę na boisko chcę dawać z siebie wszystko.
Jak zmieniały się twoje założenia taktyczne na prawej obronie porównując polecenia, jakie dostawałeś od Berga, Czerczesowa i teraz Hasiego?
- Przede wszystkim dojrzewam i jest łatwiej. prawa obrona jest dla mnie pozycją, odkąd trafiłem do stolicy. Uważam, że lepiej gram w defensywie. Porządniej się ustawiam, gram jeden na jeden. A jak różnią się polecenia? To kwestia meczu, bo przecież czasem trener stawia na trójkę obrońców.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.