News: Dariusz Mioduski z wizytą w Al Jazira Club

Dariusz Mioduski: Działamy zgodnie z wartościami

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

28.01.2015 16:48

(akt. 04.01.2019 12:24)

- Trybunał w Lozannie będzie potrzebował teraz sporo czasu na przygotowanie decyzji, co może potrwać nawet kilka tygodni. Za nami owocne posiedzenie, na którym mieliśmy okazję przedstawić wszystkie argumenty. Nie zabrakło również drugiej strony. Zobaczyliśmy również, że arbitrzy to doświadczeni ludzie z wielką wiedzą. Jaki będzie ostateczny wyrok? To się okaże. Po tym co przeszliśmy, nie jestem wielkim optymistą. Na tym poziomie jest nadzieja, bo wszystkim zajmuje się zewnętrzny trybunał, więc kto wie? - powiedział w rozmowie z Legia.Net Dariusz Mioduski, współwłaściciel Legii, który czuwał nad "sprawą Bereszyńskiego" na miejscu w Szwajcarii.

Wcześniej dało się usłyszeć, że szanse w Lozannie będą pół na pół. Wczoraj napisał pan na Twitterze, że „walczymy do końca, ale bez wielkich nadziei”. Coś się zmieniło?

 

- Jestem realistą i wiem, że nie powinniśmy mieć wielkich nadziei. Byliśmy w Lozannie, słuchaliśmy tego, mogliśmy zabrać głos i mieliśmy okazję odpowiedzieć na pytania. Wydaję mi się, że arbitrzy zobaczą słuszność naszych argumentów. Wszystko jest po naszej stronie, za wyjątkiem jednej kwestii - bardzo formalnego spojrzenia UEFA na przepisy. Na to powołuje się europejska federacja - przepisy są przepisami i dla nich wszystko jest jasne. 

 

- Dla nas takie jasne to nie jest. Udowadnialiśmy na posiedzeniu, że ten przepis nie był tak klarowny i można było go inaczej zrozumieć. Na tej podstawie mamy nadzieję na trochę lepszy wynik całej sprawy. Nie wiem też, co to będzie oznaczało, bo CAS ma dużą dowolność w sformułowaniu wyroku. Najważniejsza jest jednak dla nas kwestia pryncypialna - naszym zdaniem UEFA mogła jako karę zastosować inne środki, nie tak drastyczne. 

 

Legia może liczyć tylko na odszkodowanie finansowe?

 

- Tak, ale dla mnie odszkodowanie jest troszeczkę drugorzędne. Wiadomo, że to ważna kwestia w kontekście naszego budżetu i strat, które ponieśliśmy. Walczymy jednak o sprawiedliwość, choć to może naiwne stwierdzenie. Wygraliśmy na boisku, a Bartek Bereszyński wcześniej odsiedział swoją karę i nie grał w trzech meczach. Ukarano nas w sposób niewspółmierny do przewinienia, przez interpretację jakiegoś technicznego postanowienia. Musimy mieć w naszym DNA - nie tylko na boisku - walkę do końca i działanie zgodnie z własnymi wartościami. Całe posiedzenie jest też o tym, co reprezentujemy i jak się zachowujemy. Na końcu są kwestie finansowe, teraz to dodatek. 

 

Wreszcie ktoś wysłuchał waszych argumentów, bo w UEFA takiej chęci za bardzo nie było. 

 

- Musimy w profesjonalny sposób funkcjonować na takich poziomach. Jeśli będą nas odpowiednio postrzegać, to będzie nam łatwiej dbać o interesy na szczeblach międzynarodowych. Pomoże to też całej polskiej piłce. 

 

Pojawiają się jakieś przecieki z UEFA w sprawie otwarcia lub dalszego zamknięcia stadionu na mecz z Ajaxem?

 

- Niestety nie mamy przecieków. Słyszymy tylko, że jest chęć pomocy, ale nie ma pewności co do słuszności podejmowania danych decyzji. W ostatnich tygodniach wykonaliśmy ogromną pracę związaną z tym, żeby pokazać UEFA jak podchodzimy do kwestii rasizmu oraz samego Lokeren. Załatwiliśmy to bardzo profesjonalnie. Oni widzą, że robimy pozytywne rzeczy. W tym wypadku jakaś ich sympatia jest po naszej stronie i gdyby nie było wewnętrznych okoliczności, to powiedziałbym, że jest duża szansa na zawieszenie tej kary. 

 

- Głównym problemem jaki mamy, jest kwestia stworzenia precedensu, którego oni się panicznie boją. Z punktu widzenia UEFA, nie poniesienie kary za zachowania rasistowskie przez jakiś klub, byłoby groźną rzeczą dla nich samych. W Lokeren byli kibice z zewnątrz, nad którymi nie mieliśmy do końca kontroli. Dodatkowo był stary stadion i nie najlepszy monitoring. To rzeczy, które trochę nas usprawiedliwiają. Jednocześnie widzą, ile rzeczy zrobiliśmy na stadionie w Warszawie i w samej organizacji. Czy odpuszczą Legii wiedząc, że inni mogą wykorzystać to przeciwko nim? Nie jestem pewien. 

 

Myśli pan, że Legia zyskuje w oczach UEFA mając własne zdanie i nie poddając się tak od razu?

 

- Wiadomo, że woleliby się z nami nie użerać i nie mieć problemu. Nie możemy tego uznawać za walkę, ale za próbę zmiany. UEFA według mnie to docenia, a dziś główny reprezentant federacji stwierdził, że wzajemne relacje są bardzo dobre, a współpraca wygląda naprawdę odpowiednio. Pierwszy raz coś coś takiego usłyszeliśmy. 


- W kwestii Ajaxu nie staramy się wykorzystywać żadnych kruczków prawnych. Chcemy tylko pokazać UEFA drogi do zmiany decyzji. Oddajemy się jednak w ich ręce i zdajemy sobie sprawę, że musimy ponieść konsekwencje za to, co nie powinno się zdarzyć. Wszystkich jedak boli fakt, że taki mecz w 1/16 finału ma odbyć się bez kibiców.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.