Dariusz Mioduski: Działamy zgodnie z wartościami
28.01.2015 16:48
Wcześniej dało się usłyszeć, że szanse w Lozannie będą pół na pół. Wczoraj napisał pan na Twitterze, że „walczymy do końca, ale bez wielkich nadziei”. Coś się zmieniło?
- Jestem realistą i wiem, że nie powinniśmy mieć wielkich nadziei. Byliśmy w Lozannie, słuchaliśmy tego, mogliśmy zabrać głos i mieliśmy okazję odpowiedzieć na pytania. Wydaję mi się, że arbitrzy zobaczą słuszność naszych argumentów. Wszystko jest po naszej stronie, za wyjątkiem jednej kwestii - bardzo formalnego spojrzenia UEFA na przepisy. Na to powołuje się europejska federacja - przepisy są przepisami i dla nich wszystko jest jasne.
- Dla nas takie jasne to nie jest. Udowadnialiśmy na posiedzeniu, że ten przepis nie był tak klarowny i można było go inaczej zrozumieć. Na tej podstawie mamy nadzieję na trochę lepszy wynik całej sprawy. Nie wiem też, co to będzie oznaczało, bo CAS ma dużą dowolność w sformułowaniu wyroku. Najważniejsza jest jednak dla nas kwestia pryncypialna - naszym zdaniem UEFA mogła jako karę zastosować inne środki, nie tak drastyczne.
Legia może liczyć tylko na odszkodowanie finansowe?
- Tak, ale dla mnie odszkodowanie jest troszeczkę drugorzędne. Wiadomo, że to ważna kwestia w kontekście naszego budżetu i strat, które ponieśliśmy. Walczymy jednak o sprawiedliwość, choć to może naiwne stwierdzenie. Wygraliśmy na boisku, a Bartek Bereszyński wcześniej odsiedział swoją karę i nie grał w trzech meczach. Ukarano nas w sposób niewspółmierny do przewinienia, przez interpretację jakiegoś technicznego postanowienia. Musimy mieć w naszym DNA - nie tylko na boisku - walkę do końca i działanie zgodnie z własnymi wartościami. Całe posiedzenie jest też o tym, co reprezentujemy i jak się zachowujemy. Na końcu są kwestie finansowe, teraz to dodatek.
Wreszcie ktoś wysłuchał waszych argumentów, bo w UEFA takiej chęci za bardzo nie było.
- Musimy w profesjonalny sposób funkcjonować na takich poziomach. Jeśli będą nas odpowiednio postrzegać, to będzie nam łatwiej dbać o interesy na szczeblach międzynarodowych. Pomoże to też całej polskiej piłce.
Pojawiają się jakieś przecieki z UEFA w sprawie otwarcia lub dalszego zamknięcia stadionu na mecz z Ajaxem?
- Niestety nie mamy przecieków. Słyszymy tylko, że jest chęć pomocy, ale nie ma pewności co do słuszności podejmowania danych decyzji. W ostatnich tygodniach wykonaliśmy ogromną pracę związaną z tym, żeby pokazać UEFA jak podchodzimy do kwestii rasizmu oraz samego Lokeren. Załatwiliśmy to bardzo profesjonalnie. Oni widzą, że robimy pozytywne rzeczy. W tym wypadku jakaś ich sympatia jest po naszej stronie i gdyby nie było wewnętrznych okoliczności, to powiedziałbym, że jest duża szansa na zawieszenie tej kary.
- Głównym problemem jaki mamy, jest kwestia stworzenia precedensu, którego oni się panicznie boją. Z punktu widzenia UEFA, nie poniesienie kary za zachowania rasistowskie przez jakiś klub, byłoby groźną rzeczą dla nich samych. W Lokeren byli kibice z zewnątrz, nad którymi nie mieliśmy do końca kontroli. Dodatkowo był stary stadion i nie najlepszy monitoring. To rzeczy, które trochę nas usprawiedliwiają. Jednocześnie widzą, ile rzeczy zrobiliśmy na stadionie w Warszawie i w samej organizacji. Czy odpuszczą Legii wiedząc, że inni mogą wykorzystać to przeciwko nim? Nie jestem pewien.
Myśli pan, że Legia zyskuje w oczach UEFA mając własne zdanie i nie poddając się tak od razu?
- Wiadomo, że woleliby się z nami nie użerać i nie mieć problemu. Nie możemy tego uznawać za walkę, ale za próbę zmiany. UEFA według mnie to docenia, a dziś główny reprezentant federacji stwierdził, że wzajemne relacje są bardzo dobre, a współpraca wygląda naprawdę odpowiednio. Pierwszy raz coś coś takiego usłyszeliśmy.
- W kwestii Ajaxu nie staramy się wykorzystywać żadnych kruczków prawnych. Chcemy tylko pokazać UEFA drogi do zmiany decyzji. Oddajemy się jednak w ich ręce i zdajemy sobie sprawę, że musimy ponieść konsekwencje za to, co nie powinno się zdarzyć. Wszystkich jedak boli fakt, że taki mecz w 1/16 finału ma odbyć się bez kibiców.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.