News: Dundalk FC – Legia: Jak nie teraz, to kiedy?

Dundalk FC – Legia: Jak nie teraz, to kiedy?

Marcin Słoka

Źródło: Legia.Net

17.08.2016 10:30

(akt. 07.12.2018 13:42)

W środowy wieczór legionistów czeka jeden z najważniejszych meczów ostatnich lat. I nie chodzi tym razem o mistrzostwo Polski czy inne krajowe trofeum, lecz o wyczekiwany od lat awans do piłkarskiego raju – Ligi Mistrzów. W tym roku upragniony cel zdaje się być bliższy niż kiedykolwiek. Dzięki rozstawieniu, „Wojskowym” w czwartej rundzie eliminacji przyjdzie się zmierzyć z mistrzem Irlandii, Dundalk FC, które zajmuje dopiero 350. miejsce w rankingu klubowym UEFA.

W Irlandii meczem żyje cały kraj. O spotkaniu rozmawia się w pubach, na przystankach autobusowych, na ulicach. Mecz ma zobaczyć z trybun 50 tys. kibiców, w tym wielu Polaków - nie tylko tych, wybierających się na mecz z naszego kraju, ale przede wszystkim tych, którzy żyją i pracują w Irlandii.


Tradycyjnie można w tym momencie przypomnieć, kiedy ostatni raz było legionistom dane wybiec na boisko w ramach Champions League. Było to dokładnie dwie dekady temu, w sezonie 1995/96. Wtedy to Legia zwyciężyła w ostatniej rundzie eliminacji IFK Goteborg, by ostatecznie zajść w tych rozgrywkach aż do 1/4 finału. Kolejne lata generalnie przynosiły „Wojskowym” przegrane w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, jednak należy dodać, że system zawodów był wówczas zdecydowanie mniej korzystny dla mistrzów słabszych lig. Legioniści ulegli choćby FC Barcelonie.


Nieco większy niedosyt pojawiał się po porażkach notowanych już po modyfikacji systemu eliminacji Ligi Mistrzów. Dzięki nowemu podziałowi, mistrz Polski mógł już wylosować tylko innego mistrza rozgrywek krajowych, co siłą rzeczy wykluczało np. zespoły z Premiership, Serie A czy Primiera Division. Zmiana wydawała się być krokiem milowym w stronę awansu Legii do fazy grupowej, jednak ostatecznie rzeczywistość brutalnie zweryfikowała plany „Wojskowych”. W 2013 roku na drodze podopiecznych Jana Urbana stanęła Steaua Bukareszt. Po remisie 1:1 w stolicy Rumunii przebrnięcie eliminacji wydawało się być na wyciągnięcie ręki, jednak dwie bardzo szybko stracone przy Łazienkowskiej bramki pogrzebały nadzieje legionistów.


Kolejnych przygód z eliminacjami Ligi Mistrzów chyba nie trzeba przypominać nawet nieco mniej pamiętliwym kibicom. W sezonie 2014/15 świetnie grająca Legia rozbiła w dwumeczu III rundy Celtic Glasgow, jednak została wykluczona z rywalizacji walkowerem przyznanym za występ nieuprawnionego Bartosza Bereszyńskiego. Legioniści znowu musieli zadowolić się występami – zresztą bardzo udanymi – w Lidze Europy, a przy Łazienkowskiej jeszcze długo snuto wizje pod tytułem „co by było, gdyby nie ten błąd pozasportowy”. W końcu zawsze polskie zespoły odpadały przez wylosowanie bardzo silnego rywala lub słabą grę, a w tym wypadku nic z tych rzeczy raczej nie groziło koncertowo grającym podopiecznym Henninga Berga.


Można powiedzieć, że od sezonu 2013/14 zawsze legionistom brakowało odrobiny szczęścia. A to minimalnie przegrali z nie najsłabszą Steauą, a to odpadli przez walkower. Tym razem chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że Legia ma szczęścia aż w nadmiarze, a na dodatek w eliminacjach Ligi Mistrzów może nie gra porywająco, ale do bólu skutecznie. Najpierw wyeliminowała mistrza Bośni, Żrinjski Mostar, co powinno być oczywistością. Następnie pokonała w dwumeczu AS Trencin, wywożąc ze Słowacji jednobramkową przewagę, a następnie remisując 0:0 przy Łazienkowskiej. W tym momencie do Legii uśmiechnęło się szczęście w postaci korzystnych wyników innych spotkań dających jej rozstawienie, w tym jednego praktycznie niewiarygodnego. Tym niewiarygodnym rezultatem była właśnie wygrana w dwumeczu Dundalk FC nad BATE Borysów, które wydawało się być murowanym faworytem tej konfrontacji.


W tym momencie ostatnią przeszkodą Legii na drodze do Ligi Mistrzów jest właśnie Dundalk FC, teoretycznie najsłabszy klub, na jaki można było trafić na tym etapie rozgrywek. Klub, który rankingowo  znajduje się niżej choćby od The New Saints FC, z którym „Wojskowi” mierzyli się kilka lat temu w II rundzie eliminacji Champions League. Wówczas lawiną gwizdów oraz kilkoma szorstkimi hasłami z trybun został skwitowany remis Legii z tą ekipą, a wygrana na wyjeździe wcale nie wprawiła kibiców z Łazienkowskiej w euforię. Bardziej świetlaną najświeższą historią w europejskich pucharach może się pochwalić nawet Żrinjski Mostar, którego Legia w ramach oczywistego rozstrzygnięcia wyeliminowała kilka tygodni temu.


Zostawiając na boku rankingowe tabelki, można przejść do namacalnych realiów panujących w Dundalk. Średnio nie więcej niż 3 tysiące kibiców na meczu, kilku graczy wykonujący normalną, pozasportową pracę, by zarobić na utrzymanie. Mówiąc wprost, nie są to warunki znane z profesjonalnej europejskiej piłki. I nawet jeśli jest to najlepszy od lat zespół reprezentujący Irlandię w europejskich pucharach, to próg marzeń został już przez ten zespół przekroczony. Czymś niewiarygodnym jest dla Dundalk awans do fazy grupowej Ligi Europy, a o Lidze Mistrzów nikt w tym klubie zapewne przez paroma tygodniami nie myślał.


Ciekawe są dotychczasowe wyniki Dundalk w eliminacjach Ligi Mistrzów. II runda wbrew pozorom nie przebiegła pod znakiem triumfalnego pochodu Irlandczyków w stronę awansu, lecz była walką do ostatnich minut dwumeczu z mistrzem Islandii, FH Hafnarfjörður. Dundalk zremisowało najpierw u siebie 1:1, by w rewanżu uzyskać dający awans wynik 2:2. Wszystkie bramki dla mistrza Irlandii zdobył w tych meczach David McMillan, który również poprowadził zespół do zwycięstwa w konfrontacji z BATE. W sumie 27-letni napastnik wpisał się już pięciokrotnie na listę strzelców w tegorocznych eliminacjach Ligi Mistrzów, co czyni go jak na razie najlepszym snajperem rozgrywek. Dla porównania o jedną bramkę mniej zanotował najskuteczniejszy zawodnik Legii, Nemanja Nikolić.


Bez niespodzianek prezentuje się kadra Legii na środowy mecz w Dublinie. W kraju zostali Maciej Dąbrowski, Stojan Vranjes oraz Guilherme, który jeszcze nie wrócił do zdrowia po kontuzji. Podsumowując – jaki futbol obecnie grają „Wojskowi”, każdy widzi. Ligowe rezultaty na pewno nie wprawiają nikogo w nieposkromioną radość. Przy losowaniu podobnym jak w poprzednich latach, większość osób zapewne wieściłaby Legii katastrofalny finał eliminacji, jednak przed meczem z Dundalk nawet najwięksi pesymiści przypuszczalnie nie tracą nadziei. Dość jednoznaczne są także wskazania bukmacherów. Czy „Wojskowi” po dwudziestu latach absencji powrócą do Ligi Mistrzów, okaże się za tydzień. W środowy wieczór mogą jednak poczynić ku temu milowy krok i miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie.


Początek rozgrywanego w Dublinie spotkania Dundalk FC – Legia Warszawa w środę o godz. 20:45. Specjaliści z Bet365 faworyta upatrują w Legii. Za zwycięstwo "Wojskowych" postawione pieniądze zostaną pomnożone po kursie 2.10. Remis to mnożnik 3.40, zaś wygrana gospodarzy 4.00. Transmisję ze spotkania przeprowadzą stacje TVP2 i Canal+.

Przypuszczalne składy:


Dundalk: Rogers - Gannon, Boyle, Barrett, Massey - Mounty, O’Donnel, Benson, Shields, Morgan - McMillan


Legia: Malarz - Broź, Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Kucharczyk, Kopczyński, Moulin, Jodłowiec, Langil - Nikolić

Polecamy

Komentarze (171)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.