Fredi Bobić Siła, motoryka, Alfarela indywidualnie
fot. Marcin Szymczyk

Fredi Bobić: Czasem jesteśmy wkurzeni

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

23.09.2025 19:25

(akt. 23.09.2025 20:37)

– Odpowiadam za transfery razem z Michałem Żewłakowem, byłem bardzo zadowolony, choć ogrom publikacji, komentarzy był da mnie dużym wyzwaniem w okienku transferowym – powiedział szef operacji piłkarskich w Legii Warszawa, Fredi Bobić, na spotkaniu z mediami.

- Mówiłem o rynku konsumenckim i o mojej roli – by uzyskać dla wszystkich możliwie najlepsze warunki. To było trudne zadanie, ale jestem bardzo zadowolony z efektów. Ostatnie transfery były ogromnym wyzwaniem, momentami bywało niezręcznie, ale czułem, że muszę to zrobić dobrze. Lubię pracować nad transferami – z prawnikami, menedżerami, wszystkimi zaangażowanymi stronami. To proces bardzo złożony, ale kluczowy. Chodzi nie tylko o liczby i koszty, ale też o to, by całość była dobrze zbalansowana. Rok temu mówiłem, że potrzebne będzie 10–15 zmian, może nawet 20. Ty wtedy twierdziłeś, że wystarczy 3–5. Ostatecznie miałem rację – ale teraz drużyna wygląda lepiej, bo jest bardziej zrównoważona.

- Treningi też dają dużo satysfakcji – naprawdę dobrze się na nie patrzy. Trenerzy mają teraz wiele opcji, a drużyna rośnie. Oczywiście czasami forma faluje, ale ogólny obraz jest pozytywny. Rynek transferowy nigdy nie jest łatwy – każdy próbuje ugrać jak najwięcej. W ostatnich miesiącach było wiele dyskusji, czasem krytyki, ale tak to już jest. To gra, w której trzeba być odpornym. A ja czułem się trochę jak w swoich najlepszych latach – tak wiele zmian, nowe kontakty, nowe wyzwania. Każdy transfer to osobna historia, pełna negocjacji i długich rozmów. To nie jest proste, ale daliśmy radę.

- To był dla mnie nowy etap, bo musiałem nauczyć się łączyć europejskie puchary, eliminacje i transfery – zarówno sprzedaż zawodników, jak i pozyskiwanie nowych. Łatwo jest sprzedać piłkarza i dostać pieniądze, trudniej te pieniądze dobrze wykorzystać, by wzmocnić drużynę. To nie było łatwe, ale wykonaliśmy świetną pracę – w dwa miesiące udało się zakwalifikować do Ligi Konferencji. Mecze w Europie były niezwykle ważne – czasami, przez fragmenty gry, wyglądało to gorzej, ale ostatecznie awansowaliśmy, a to było kluczowe.

- Od początku wiedzieliśmy, że mamy też świetnych polskich piłkarzy. Trzeba im tylko dać czas na adaptację i minuty na boisku. Sztab szkoleniowy wykonuje w tym zakresie znakomitą robotę. Jestem pewny, że ta drużyna zdominuje rywali – to tylko kwestia czasu.

- Pytacie mnie, jaka jest różnica między pracą na polskim rynku transferowym a tym, co robiłem w Bundeslidze z Eintrachtem Frankfurt, czy w moim pierwszym oknie transferowym? Szczerze mówiąc, różnice nie są aż tak duże. Oczywiście w Niemczech budżety i presja bywają inne, ale wszędzie chodzi o to samo – negocjować twardo i wykorzystywać przewagi. Czasami trzeba powiedzieć “nie” i wtedy możesz dostać lepsze warunki niż inne kluby. Trzeba też umiejętnie korzystać z mediów i social mediów, bo to narzędzia, które potrafią pomóc w transferach.

- Największą siłą jest jednak sieć kontaktów. Jeśli połączysz międzynarodowe kontakty – ludzi z klubów, agentów, scoutów – to naprawdę działa jak ogromna przewaga. Czasem największym problemem jest czas. Musisz sprzedać piłkarza, zanim kupisz następnego. Bywało, że już w lipcu interesował nas zawodnik, ale cena była absurdalna. Wystarczyło poczekać dwa miesiące, a wtedy ten sam gracz był praktycznie do wzięcia za darmo, bo klub nie zdążył go sprzedać i nawet musiał płacić jego pensję. Wtedy wystarczy jeden telefon do agenta: „Co z nim teraz?”. Cena spada, wynagrodzenie też staje się niższe. To część gry transferowej.

- Często mówi się, że wielu piłkarzy kończy bez klubu – i to prawda. Dlatego trzeba kalkulować i wybierać odpowiedni moment. Niemieckie agencje, które dobrze znam, są w tym świetne i mają ogromną wiedzę. Dzięki temu można sięgać po graczy nie tylko z Niemiec, ale też z Włoch czy innych rynków.

- Mamy w składzie zawodnika, o którego pytało wiele klubów. On ma potencjał, by rywalizować finansowo nawet z większymi zespołami. Uważam, że możemy go zatrzymać, a jeśli nie – sprzedać z dużym zyskiem. To zawodnik, który wciąż jest młody, a dla mnie nadal ma ogromny potencjał. Musimy go dobrze wykorzystać, bo to piłkarz, który może nam dać naprawdę wiele.

– Kamil Piątkowski, Damian Szymański, Noah Weisshaupt – wszyscy mają ogromne możliwości. Noah potrzebuje czasu, zobaczycie to za 4 – 5 tygodni. Nie trzeba go było długo przekonywać, ale sam podkreśla, że potrzebuje chwilę na aklimatyzację. Czy stać nas na to, by go utrzymać przez dłuższy czas? Tak, nie będzie z tym problemu.

- Generalnie jesteśmy zadowoleni z pracy jaka została wykonana i z tego sezonu, ale czasem czasem jesteśmy wkurzeni, jak w ostatnią niedzielę, gdy patrzyliśmy na jakość na boisku.

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.