Wnioski, spostrzeżenia
fot. Marcin Szymczyk

Kilka spostrzeżeń po meczu z Górnikiem - trudna decyzja do podjęcia

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.10.2025 15:30

(akt. 06.10.2025 21:45)

Piłkarze Legii Warszawa zasłużenie przegrali w Zabrzu z Górnikiem będąc zespołem słabszym. Po spotkaniu pozostał kac, jest też trudna do podjęcia decyzja, niezwykle trudna i złożona dotycząca przyszłości rumuńskiego szkoleniowca.

Powrót starych grzechów w defensywie - Nie tak dawno, bo po meczu z Pogonią pisaliśmy, że szukając pozytywów w pracy Edwarda Iordanescu z Legią Warszawa na pewno trzeba wskazać na grę defensywną zespołu, na to, że rywale stwarzają albo bardzo mało sytuacji, albo nie ma ich wcale, na to, że zmniejszyła się liczba błędów indywidualnych w pobliżu własnej „szesnastki” i w samym polu karnym. W Zabrzu jednak powróciły wszystkie stare grzechy. Gra defensywna całej drużyny była słaba, a błędy indywidualne się mnożyły. Przy pierwszym golu całkowicie bez krycie pozostał Maksym Chłań, nie zauważył go kompletnie Paweł Wszołek, nie pospieszył z asekuracją Noah Weisshaupt. Przy drugim najpierw lepiej mógł zachować się Kacper Tobiasz, który odbił do przodu piłkę po strzale Jarosława Kubickiego, a później straszliwie zagapił się Arkadiusz Reca. To były katastrofalne błędy, które rywale z łatwością wykorzystali. Przy trzecim golu za Sondre Lisethem pognał Radovan Pankov, brakowało w tej strefie Recy, przez to zrobiła się dziura, Petar Stojanović przesunął się do środka, Ousmane Sow nie był więc kryty i gdy piłka odbiła się od słupka, to miał dużo czasu i miejsca by posłać futbolówkę do siatki. 

Słaba gra całego zespołu - Trudno kogokolwiek pochwalić za mecz z Górnikiem w Zabrzu. Może rezerwowego w tym spotkaniu Wahana Biczachczjana. Pozostali grali wolno, byli spóźnieni o jedno tempo, nie byli skoncentrowani, wszystkim brakowało agresywnego doskoku czy dynamiki i przyspieszenia na pierwszych metrach - przez to „Wojskowi” przegrywali większość tzw. drugich piłek czy przebitek. Nie chodzi o to, że brakowało zaangażowania, że nikomu się nie chciało, tylko zwyczajnie wszyscy grali i myśleli wolniej od graczy z Zabrza. Legioniści też mniej biegali od rywali - po pierwszej połowie było to 2,3 km mniej niż przeciwnik, po drugiej ta różnica wzrosła do 6,2 km. A jak już wiele razy podkreślaliśmy, legioniści każdy mecz muszą wybiegać, bez tego punktów nie będzie, lub też będą dziełem szczęścia lub przypadku. A gdy cechy wolicjonalne są na niższym poziomie niż u gospodarzy, to o wynik niezwykle trudno. Tym bardziej, że Górnicy grali z polotem, byli podwójnie zmotywowani. Od początku wiedzieli, jak grać, skrzydłowi hasali po boisku i nikt nie mógł ich powstrzymać. Legioniści trzeci raz w tym sezonie zagrali z zespołem rozpędzonym i na fali w danym momencie i trzeci raz przegrali - tak było z Wisłą w Płocku, z Cracovią w Krakowie i teraz z Górnikiem w Zabrzu.

Archaiczny styl gry w ofensywie - Kolejny raz to podkreślamy, dziś tak się nie gra w piłkę. To jakiś styl z lat 90-tych. Klepanie piłki w środku pola, do 20-metra, a następnie dogranie do boku i stamtąd albo wstrzelenie płaskie piłki w pole karne, albo dośrodkowanie na głowę rosłego zawodnika. Przy czym w polu karnym zwykle jest 3-4 obrońców i maksymalnie 2 piłkarzy Legii, którzy najczęściej przegrywają te pojedynki, są uprzedzani, gorzej ustawieni lub są z góry na straconej pozycji, gdyż jest ich za mało. Gra Legii w ofensywie jest bardzo przewidywalna, jestem przekonany, że już wszyscy trenerzy w ekstraklasie dokładnie wiedzą, jak gra Legia w ofensywie i co trzeba zrobić, ale zagrożenie ograniczyć do minimum. Zabrzanie robili to głównie walką w środku pola, legioniści pchali się środkiem boiska i nie mogli się dopchać w pobliże pola karnego, a siłowe pojedynki często z gospodarzami przegrywali. To wszystko jest tak jednowymiarowe, że trudno się to ogląda. Nie ma żadnego elementu zaskoczenia, przyspieszenia, a jeśli gracze Iordanescu tworzą realne zagrożenie, to zwykle po błędach przeciwnika, a nie własnych akcjach. W pierwszej połowie jedyna groźna sytuacja miała miejsce po fatalnym błędzie bramkarza Górnika. Radovan Pankov dośrodkował w kierunku Milety Rajovicia, ten odbił piłkę plecami, ale futbolówkę w ekwilibrystyczny sposób z linii bramkowej wybił Jarosław Kubicki.

Trzydniowa kompromitacja - Trener Edward Iordanescu w czwartek na mecz z Samsunsporem wymienił dziesięciu graczy z pola - zabieg miał na celu przede wszystkim skupienie się na priorytecie jakim jest walka o mistrzostwo Polski. Spotkanie z Samsunsporem zakończyło się porażką, ale szkoleniowiec miał szansę wyjść z tego z twarzą. Gdyby Legia wygrała w Zabrzu mógłby powiedzieć - dałem jasno do zrozumienia, że liczy się tylko mistrzostwo Polski i to się opłaciło. Niestety Legia w Zabrzu zawiodła i przegrała zasłużenie. To tym bardziej smutne, że drużyna Rakowa, Jagiellonii i Lecha zagrały w optymalnych składach w czwartek i w niedzielę i wszystkie mecze te zespoły wygrały. Czyli okazało się, że się da, że piłkarz jednak są w stanie zagrać w odstępie trzech dni, że nie trzeba patrzeć na markery zmęczeniowe mając dwutygodniową przerwę w perspektywie. Trener tłumaczył, że gra tymi samymi zawodnikami mogłaby skończyć się urazem i podał przykład Kamila Piątkowskiego. Tyle, że obrońca Legii w ostatnich latach miał liczne urazy i tylko dlatego trafił do Legii. Już jako gracz Wojskowych schodził z urazem z treningu, miał lżejsze zajęcia, teraz musi się wyleczyć. Dlatego ten przykład jest nieco przerysowany. Sami piłkarze też zapewne nie byli zachwyceni ławką rezerwowych w europejskich pucharach o które walczyli cały poprzedni sezon i przez osiem meczów eliminacji w bieżącym sezonie. Naprawdę słabo to wyszło, a kibice Górnika po meczu z dumą mówili - Zobaczcie, wystawili rezerwowych w pucharach by wygrać z nami. Napięli się, a i tak przegrali, Górnik zagrał jak za dawnych lat…

Trudna decyzja - Przed właścicielem i władzami Legii Warszawa niezwykle trudna decyzja co dalej losami trenera Edwarda Iordanescu. Z jednej strony należy brać pod uwagę to, że przebudowano rumuńskiemu szkoleniowcowi zespół według jego potrzeb, sprawdzeni zostali gracze o profilach pożądanych przez trenera, wydano sporo pieniędzy i teraz wypadałoby dać popracować trenerowi, aby mógł wprowadzić swoją wizję w życie. Nie jest łatwo go teraz skreślić i zacząć z nowym trenerem wszystko od nowa - tym bardziej, że nie byłoby to rozstanie bez kosztowne. Ale trzeba sobie też odpowiedzieć na pytanie czy są przesłanki do tego by stwierdzić, że za dwa tygodnie zespół z tym trenerem zacznie grać lepiej i zacznie podążać we właściwą stronę. Bo jeśli nie, to kolejny miesiąc może przekreślić cały sezon. Ewentualne porażki z Szachtarem i NK Celje sprawią, że awans do kolejnej fazy Ligi Konferencji klubowi mocno odjedzie, ewentualna porażka z Pogonią w Pucharze Polski skreśli szanse na trofeum, zaś kolejne straty punktowe w lidze z Lechem czy Widzewem spowodują, że powtórzenie wyniku z ubiegłego sezonu, czyli piątego miejsca w lidze może nie był sprawą łatwą. Przed Legia więc kluczowa decyzja i trzeba przyznać, bardzo trudna decyzja. 

Komentarze (265)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.