News: List od Czytelnika: Większa doza realizmu potrzebna od zaraz

Komentarz: Baśniowa historia Legii

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

26.08.2016 20:20

(akt. 21.12.2018 22:32)

Europejski sukces wykluwał się przez 21 lat. Legia w tym okresie potrafiła zdobywać mistrzostwa Polski i krajowe puchary. W ostatnich sezonach warszawiacy regularnie grali w Lidze Europy. Mimo wszystko, w lidze odrzuconych. Odrzuconych, bo ambicje właścicieli klubu z Łazienkowskiej sięgały wyżej. Teraz "Wojskowi" pokażą się w elicie, do której wchodzą niczym brzydkie kaczątko - wyśmiewane i wyszydzane. A wokół legionistów masa łabędzi - pięknych, podziwianych przez świat.

Legioniści w europejskiej elicie klubowej znaleźli się pierwszy raz od 21 lat. Warszawiacy wchodzą tam po grze wyrachowanej, nieprzyjemnej dla oka. Wyszydzani, wyśmiewani i przeklinani. Piłkarze stołecznego klubu meldują się w świecie pięknych łabędzi, podziwianych przez cały świat. W tym gronie są grupowi rywale mistrzów Polski. Kluby znane, legendarne. Takie stwierdzenie nie jest nadużyciem, gdy mówi się o Realu Madryt, Borussii Dortmund, a także Sportingu Lizbona. To dyskusja o 32-krotnym mistrzu Hiszpanii, 8-krotnym mistrzu Niemiec oraz 18-krotnym czempionie Portugalii.


Klasa piłkarzy wspomnianych trzech klubów nie budzi wątpliwości. Gdy patrzymy na Real, na pierwszą myśl nasuwa się Cristiano Ronaldo. Dla jednych gwiazda, dla innych wymuskany pan piłkarz, ale nade wszystko - gracz wielki. Ktoś, kogo tłumy kochają lub nienawidzą. Obok, a może na równi z nim Gareth Bale. W pomocy wielki kreator, Luka Modrić. Obok niego, Toni Kroos. W defensywie Sergio Ramos. Nazwiska obok których nie przechodzi się obojętnie.


Borussia oraz Sporting to również ikony. Klub z Dortmundu w ostatnich latach wrócił do czasów świetności. Także za sprawą trzech Polaków, dzięki którym BVB zostało okrzyknięte zespołem z biało-czerwoną banderą. Teraz ostał sie już tylko Łukasz Piszczek, ale w odmłodzonym towarzystwie Bartry, Bendera, Sahina, Gotze'go czy Abameyanga może zdziałać wiele. I lizboński Sporting z trzeciego koszyka. Klub "lepiący" wielkie gwiazdy. Wystarczy spojrzeć na pieniądze zarabiane z transferów. Najsłynniejszy "produkt"? Wspomniany Ronaldo. I wielki atut - Jorge Jesus na ławce trenerskiej.


Legia wchodząc i mierząc się chociażby z aktualnym obrońcą tytułu może czuć się jak w innym świecie. Ale warszawski klub nie ma wygrywać. Ma obserwować, chłonąć doświadczenie i pieniądze. Pomijając bonus od UEFA dla każdej drużyny występującej w fazie grupowej Ligi Mistrzów, warszawiacy mogą cieszyć się z atrakcyjnych rywali. Stołeczny klub zarobi. Wspominając o wcześniejszych pieniądzach, należy liczyć środki zarabiane w trakcie dni meczowych, a także z praw marketingowych. Lepsi rywale, to większe kwoty. Mistrzowie Polski dostaną solidny zastrzyk gotówki.


Tutaj też będzie rola zarządu Legii, który ma plany na rozwój klubu. Część środków ma zostać przeznaczona na budowę akademii "Wojskowych". To od rozdysponowania funduszy, obrania ostatecznej ścieżki rozwoju zależeć będzie przyszłość Legii. W baśniach brzydkie kaczątko zafascynowane łabędziami z czasem zbliżyło się nich, choć ze spuszczoną głową, przez okres zimy dojrzało. Kaczątko stało się z czasem łabędziem.


Legia gra o to, by się doskonalić, przemieniać w piłkarskiego łabędzia. Handicap warszawiaków jest jednak taki, że w Lidze Mistrzów nie muszą spuszczać głowy ze wstydu. Na "Wojskowych" nie ciąży już żadna presja, to rywale będą wielkimi faworytami. A to sprawia, że gra może być łatwiejsza, a presja nie będzie pętała nóg. Legionistom nie pozostaje nic innego, jak z uniesionymi głowami walczyć na boisku o stworzenie baśni. Baśni, której rozwój może sprawić, że na kolejną opowieść nie trzeba będzie czekać 21 lat. 

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.