News: List od Czytelnika: Większa doza realizmu potrzebna od zaraz

Komentarz: Złe miłego początki?

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.07.2016 18:50

(akt. 21.12.2018 22:32)

Przejrzałem dziś komentarze na Twitterze, Facebooku, na stronach internetowych i niewiarygodne jest to, ile negatywnych myśli adresowanych jest w kierunku trenera i piłkarzy Legii. Skąd się to bierze? Chyba z tego, że człowiek szybko przyzwyczaja się do lepszego, do dobrego. Kiedy zespół objął trener Stanisław Czerczesow, drużyna zaczęła grać lepiej, gromadziła kolejne punkty. Ale przecież nawet Rosjanin nie gwarantował tego, że tak by było zawsze. Inaczej zatrudniłaby go już Barcelona lub Real Madryt, a kluby z Premiership przebijałby się w ofertach dla sympatycznego pana „Stasia”.

Zimą Legia miała udane okienko transferowe, przyszli ludzie pokroju Hlouska czy Jędrzejczyka, którzy od razu byli ogromnym wzmocnieniem zespołu. I pojawiło się oczekiwanie, że tak już będzie zawsze. Błąd, Legii na to po prostu jeszcze nie stać.


Legia przegrała 1:4 w meczu o Superpuchar, ale patrząc na przebieg zgrupowań i ich charakter absolutnie nie byłem zaskoczony ani wynikiem, ani stylem gry. Gdyby ktoś mnie zapytał, jak ma postawić u bukmachera doradziłbym, aby grał grubo na „Kolejorza”. Po tym spotkaniu pomyślałem sobie, że najważniejsze teraz, to nie przegrać w Mostarze, a potem będzie już tylko stopniowo lepiej. Legia zremisowała ze Zrinjskim i biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne jakie tam panowały, trzeba to uznać za niezły rezultat. Mogło być przecież gorzej, zerknijcie na wynik Celtiku, który przegrał 0:1 na Gibraltarze.


Pisałem już o tym kiedyś przy okazji odpowiedzi na pytania dotyczące zgrupowania. Nikt się głośno do tego nie przyzna by uniknąć oskarżeń o odpuszczanie Superpucharu czy początku rozgrywek, ale forma Legii szykowana jest na III i IV rundę eliminacji do Ligi Mistrzów. I to nie od dziś. Pamiętacie jak zaczynał Henning Berg – mecz z Zawiszą o Superpuchar, a potem uratowany w ostatniej minucie meczu remis z The New Saints. Nawet w prasie nie brakowało opinii, że z Norwegiem legioniści niczego nie osiągną, a potem był Celtic, była faza grupowa Ligi Europy i pięć wygranych. Także spokojnie, jak pokazuje całkiem niedawna historia, stanowczo za wcześnie na oceny.


Piłkarze Legii nie mają jeszcze świeżości, niektórzy nie są gotowi do gry, ale sytuacja w terminarzu zmusza jednak do tego, by już teraz grać mecze o stawkę, podczas gdy inni są na urlopach, a dopiero przed nimi zgrupowania i ciężka, obozowa praca. Niestety ale pogoń za pieniądzem już dawno odebrała możnym rozsądek. Mistrzostwa Europy, już teraz były komicznie rozbudowane, a UEFA nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. A EURO to powinien być występ 16 najlepszych krajów – 4 grupy po 4 zespoły. Zresztą podobnie jest z ESA37. To już jednak temat na zupełnie inne opowiadanie, a meczów jest po prostu za dużo.

Wracając do naszej Legii. Za wcześnie na bicie na alarm. Oczywiście każdy z nas by chciał aby Legia wygrywała zawsze, najlepiej w pięknym stylu, ale tak się po prostu nie da. Początek jest trudny, czasem oczy bolą od patrzenia. Teraz powinno być stopniowo lepiej. Może jeszcze nie z Jagiellonią, ale od rewanżu ze Zrinjskim na pewno. Jeśli za miesiąc na grę Legii nadal będziemy patrzeć z trudem, wtedy będą powody do niepokoju. Na razie trzeba zachować spokój i wykazać się cierpliwością.

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.